Obchodzenie urodzin w jakikolwiek sposób nie było zajęciem typowym dla Tyli. Dopiero od kilku lat mogła sobie pozwolić na jakieś lepsze prezenty, choć i tak daleko im było do ideału. Była jednak wdzięczna za samą pamięć, której brakowało jej we wcześniejszych latach życia. A imprezy? O nich mogła zapomnieć. Ostatnie urodzinowe spotkanie z koleżankami zaliczyła w dzieciństwie, gdzie jeszcze nie była aż takim wyrzutkiem społecznym. Od tamtej pory urodziny były dniem jak każdy inny. Nawet osiemnastkę spędziła siedząc z mamą w jakimś tanim barze sushi, bo nie stać ich było na nic lepszego. Samo to, że miała to w pamięci i tak pokazywało, jak bardzo doceniała nawet tak drobne gesty.
Zdziwiła się zatem, gdy Eric zaproponował jej w tym dniu wypad do miejskiego oceanarium, w którym jeszcze nie miała przyjemności spędzać czasu. Nie była pewna, czy to z okazji urodzin, ale nie nastawiała się też na zbyt wiele po zgodzie udzielonej na spotkanie. Wystarczały jej tak szczerze życzenia od mamy i jej dziewczyny, Mizzy. Tak będąc już przy jej temacie, powinna była zacząć myśleć nad tym, jak powiedzieć o niej swojemu kuzynowi. Najgorsze, że nie była świadoma jego poglądów w tej kwestii, co też znacznie opóźniało jej spowiedź. Mimo wszystko ceniła sobie jego towarzystwo i mogłaby powiedzieć, że jeśli miałaby wybrać kogoś ważnego w jej życiu oprócz matki i dziewczyny, mogłaby wybrać jego. Postanowiła jednak zostawić ten temat na inny dzień, nie chcąc psuć sobie i tak pozbawionych fanfar urodzin.
Zgadali się, że spotkają się na miejscu, zatem Andrulyte przybyła do akwarium samotnie. Wyjątkowo trafnie wykalkulowała dziś swoją podróż, zjawiając się parę minut przed czasem, co pozwoliło jej na rozejrzenie się po nietypowym dla siebie miejscu. Nie bywała w takich miejscach, ale ona to praktycznie nie bywała nigdzie poza swoim domem, uczelnią i ulubioną kawiarnią. Ostatnio miała sporo odskoków od normy, bo na koniec wakacji wybrała się jeszcze z Mizzy nad jezioro. Czyżby był to znak, że jej życie w końcu ulega poprawie? Taką miała nadzieję. To też dawało jej większą pewność w odwiedzaniu miejsc, do których zwiedzania nie kwapiłaby się w żadnym innym wypadku.
Eric Stones