ODPOWIEDZ
31 y/o, 163 cm
menadżerka the fifth social club
Awatar użytkownika
jest to donna
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkisrimki
postać
autor

Dudniąca z klubu muzyka niemalże nie docierała do jej gabinetu. Dzieliło ją od głównej sali kilka korytarzy, kilkanaście ścian, porządne drzwi i słuchawki. Kojący głos Kazu Makino ucichł na chwilę, kiedy na służbowy telefon Donny dotarła wiadomość od Jessici.
Na oświetlonym białym światłem z ekranu laptopa czole Donny pojawiła się zmarszczka.
Piątek wieczór, największy ruch, Jessie nie przyjdzie. Wypadki się zdarzają, na ten moment Donna nie zamierzała drążyć tematu dlaczego barmanka się nie pojawi, ale to oznaczało, że na barze zostanie jedna osoba, bo trzeci barman chorował od wczoraj.
Co jej zostało? Niewiele. Ciężkie westchnięcie i kliknięcie ikonki dyskietki w excelu, w którym akurat pracowała. Zestawienie z zamówieniami będzie musiała poczekać do jutrzejszego poranka.
Wysłała jeszcze wiadomość do jednej z barmanek, czy może przyjść na dzisiejszą drugą zmianę, ale nie spodziewała się cudów. Podejrzewała, że o tej porze dziewczyna jest już po kilku procentach.
Muzyka w jej słuchawkach milknie, kiedy Donna zamyka laptopa z cichym trzaskiem, ledwo słyszalnym przez dobiegającą z klubu muzykę.
Drzwi gabinetu zamyka na klucz, który wsuwa do kieszonki i rusza przez klub w kierunku największego z barów, rozglądając się krótko, żeby skontrolować stan lokalu, ale ruch był, jak to w piątek, wyjątkowy. Przeszła między ludźmi sprawnie, wsuwając się za bar w swojej oversize'owej marynarce i głową skinęła najgorszemu barmanowi w historii tego klubu.
- Jesteśmy sami. - Informuje krótko, sięgając do włosów. Z nadgarstka zdejmuje czarną gumkę, żeby splątać włosy w wysoki kucyk, żeby nie przeszkadzały jej w pracy.
Jeśli jeszcze nie zrozumiał, to widok menagerki sięgającej sprawnie po jedną ze szklanek, z pytaniem skierowanym do klienta przy barze co dla ciebie? mógł mu rozjaśnić sytuację, że czekało go wiele godzin zmiany z przełożoną.
Nie pracowała jako barmanka od wielu lat, ale tego tempa się nie zapomina.

alexander baransky
firtulka
ty mi nie mów jak mam własną postać prowadzić
35 y/o, 183 cm
barman w the fifth social club
Awatar użytkownika
media będą czekać na siniak na twoim policzku czy szminkę na mojej koszuli, tak jak ty na włos innеgo koloru w mojej pościeli, a ja na wiadomość od nieznanego numeru w twoim telefonie.
to normalne.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Szczerze mówiąc, w ogóle nie spodziewał się tego, że popracuje tutaj tak długo. Zazwyczaj jego kariery trwały maksymalnie do czterech miesięcy, tutaj stuknęła mu kolejna miesięcznica, którą warto było świętować. Jeszcze nie miał ochoty stąd uciekać, nawet podobało mu się to, że mógł gadać i pić, a dodatkowo za to dostawał wypłatę. Praca marzeń, w której nie musiał udawać, że coś potrafi albo z chatem gpt wymyślać jak ma wykonać zadanie, które dał mu przełożony. Sztuczna inteligencja pomagała mu w życiu wiele razy, ale nie nauczyła go jeszcze robić dobrych drinków - dziwnie by to wyglądało (i podejrzanie) gdyby po odebraniu zamówienia czegoś szukał w telefonie. Na pewno ktoś zauważyłby, że się do tego nie nadawał wcześniej niż po odebraniu napoju, który nie nadawał się do spożycia.
Dzisiaj miało nie być ruchu, przynajmniej tak to oszacował. Co nie co się znał, wiedział, w które dni przychodzą studenciaki, a w które jest zlot starych facetów. Z dzisiaj żadne z tych wydarzeń się nie pokrywało. A poza tym karta tarota była pomyślna, nie czytał do końca, bo nie miał czasu, ale było tam coś w stylu… “Powinieneś czuć się zmotywowany, pełen energii i gotów do załatwiania spraw. Twoja pewność siebie prawdopodobnie wzrośnie…” i mniej więcej w tym momencie przestał czytać, bo to było wystarczające.
Zdziwił się, gdy przyszedł do lokalu i zobaczył tłumy. Poszedł na zaplecze by przebrać się w ciuchy robocze, a tym samym jedna barmanka, która była wcześniej powiedziała, że musi się pospieszyć i wejść za bar, bo ona dzisiaj zostać nie może. I takim oto sposobem został sam. W sumie nawet nie wiedział w co ma włożyć ręce, bo z każdej strony był zaczepiany. W ciągu niecałej minuty dostał chyba pięć różnych zamówień, na które nawet nie znał przepisu. Spoglądał co chwile błagalnie w stronę drzwi, by ktoś go uratował… i wtem weszła ona. W sumie widział ją raz w życiu, ale twarz doskonale pamiętał. Pierwsza w jego karierze menadżerka, która robiła coś więcej niż siedzenie przed laptopem i marudzenie, że coś się nie zgadza.
Chyba trochę mu tym imponowała.
Zupełnie tak jakbym nie zdążył zauważyć — mruknął w odpowiedzi i westchnął, sięgając po szklankę, by zaraz wymiksować dwa różne alkohole. On zupełnie nie wiedział jak się robi drinki, co najwyżej wódkę z colą potrafił zmieszać.


Donna Albani
31 y/o, 163 cm
menadżerka the fifth social club
Awatar użytkownika
jest to donna
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkisrimki
postać
autor

Nie ma w co rąk wsadzić, nie ma czasu na komentarze, Donna puszcza więc mimo uszu zgryźliwość Baransky'ego, biorąc pod uwagę, że pewnie był już do granic zirytowany, bo ledwo do pracy przyszedł i musiał zapierdalać. Posyła mu więc tylko krótkie spojrzenie, nie zamierzając tłumaczyć, że nikt już więcej za barem nie stanie, bo to też nie jego sprawa, dlaczego któryś z jego współpracowników nie przyszedł do pracy. Rozliczaniem tego ona się będzie martwić.
Zrozumienie, co miały na myśli jej dzisiejsze ułożone karty tarota przychodzi bardzo szybko. Sporo denarów oznaczało wysoki zarobek, Wisielec - zapierdol, w którym właśnie tonęli, Kochankowie - cóż, nie brała wszystkiego dosłownie. Trzecia karta oznaczała dla niej szczęście, odpowiednie wybory i tego się trzymała, nie pozwalając żeby jakieś negatywne nastawienie wkradło się jej do głowy, a miała świadomość, że miewała do tego niestety tendencje.
Bardzo szybko też przekonała się, że marynarka nie dość, że zaczęła jej ruchy krępować, to jeszcze robiło jej się gorąco. Zdjęła ją więc szybko, odrzucając gdzieś na bok, zostając w białym crop topie.
Sięgnęła po pokal, stając przy nalewaku, ale sącząca się z niego pierdami piana zwiastowała koniec kega.
Odnotowała w głowie, że będzie musiała porozmawiać na ten temat z pracownikami, żeby pierwsza zmiana widząc takie rzeczy nie zostawiała ich dla drugiej, zwłaszcza w weekendy i w takich ruch. Zmarszczyła lekko brwi, odkładając szklankę na blat.
- Zrób cztery negroni. - Poleciła tylko barmanowi i sama zniknęła na chwilę na zapleczu, przez chwilę mocując się, żeby na mały, czerwony wózek wturlać beczkę, która ważyła pewnie prawie tyle co ona.
Zmęczyła się jak chuj. Ale przecież Donnie nic nie straszne. I tak po paru chwilach wróciła z zaplecza, pchając przed sobą wózek, który zostawiła przy kranach i kucnęła już chcąc Alexa prosić, żeby zdjął keg z nią, więc spojrzała w jego stronę i...
- Co ty robisz? - Na pewno nie negroni.
Cmoknęła krótko w zniecierpliwieniu, widząc jakie butelki z alkoholem ustawił na blacie i wyprostowała się, sięgając do lustrzanej, oświetlonej półki za ich plecami, z której zdjęła campari i wermut, stając obok Baransky'ego.
- Najpierw to. Potem to. Tyle odmierzasz. Teraz. Patrz. Kroisz pomarańczę, cyk. - Zrobiła pierwszy, pokazując mu sprawnie proporcje. Tempo, tempo, tempo.
- Rób drugi. - Wskazała mu dłonią kolejną szklankę, podpierając się na chwilę pod boki, nie przejmując się, że klienci będą musieli poczekać te piętnaście sekund dłużej bo barmani w dwójkę robią jednego drinka.
Notuje też w głowie na przyszłość pytanie, dlaczego Baransky nie potrafi zrobić negroni.
- Świetnie, następny. - Jedną z rąk wyciąga po gotowego drinka stawiając go już na blacie przed klientem. Tempo było... zatrważające, ale Donna opanowana. Kto w gastro pracował tego nic już w życiu nie ruszy.
Widząc, że już trzeci drink się robi, zostawiła go w końcu, wracając do swojego kega, żeby go zrzucić z wózka.

alexander baransky
firtulka
ty mi nie mów jak mam własną postać prowadzić
35 y/o, 183 cm
barman w the fifth social club
Awatar użytkownika
media będą czekać na siniak na twoim policzku czy szminkę na mojej koszuli, tak jak ty na włos innеgo koloru w mojej pościeli, a ja na wiadomość od nieznanego numeru w twoim telefonie.
to normalne.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Alexander nie był fanem takiego tempa. Od kilku dni miał wrażenie, że życie znowu postanowiło go przetestować, najpierw mikrofalówka, teraz bar. Zamiast spokojnie wejść w rytm, to od progu czuł, jakby został wrzucony w środek tornada. Donna krążyła wokół jak huragan, podczas gdy on... próbował ogarnąć, co się w ogóle dzieje. Próbował, serio.
Kiedy usłyszał zrób cztery negroni pokiwał głową jak automat, po czym sięgnął po to, co miał pod ręką. Czym było "negroni"? Kojarzył nazwę, pił to chyba kiedyś, smakowało jak zawód i palący wstyd, więc z pewnością mocne. A skoro mocne, to może tequila? Albo bourbon? No przecież nie sok pomarańczowy. Stał więc przy blacie, ustawiając przed sobą butelki, które według jego absolutnie nieprofesjonalnego osądu mogły się nadawać.
Zamrugał. Raz, drugi. Jakby próbował przetrawić to, co właśnie zobaczył, bo jeszcze nikt w tej pracy mu nie zwrócił uwagi. A Donna, cała w tej swojej opanowanej furii, właśnie przejęła kontrolę nad sytuacją, zanim on zdążył się zorientować, co w ogóle zrobił źle. Stał przy barze jak idiota, z butelką ginu w dłoni, patrząc, jak ona jednym, płynnym ruchem zgarnia z półki campari i czerwony wermut.
Spojrzał najpierw na butelki, które sam wcześniej ustawił, gin, tonic, jedno coś niezidentyfikowanego, ale mocno pachnącego, potem na nią. Znowu na butelki. I znowu na nią. Z mieszaniną lekkiej paniki.
— Yyy… Negroni? — mruknął głupio, jakby wciąż istniała szansa, że jednak to on miał rację. — Myślałem, że miało być... mocne? — Cofnął się o pół kroku, robiąc jej miejsce, jakby go właśnie przestawiła bez użycia słów i po prostu patrzył, jak miesza drink. Campari to czerwone. Wermut też czerwone. Czerwone = Negroni. Trzy składniki, ale magiczne. Zapamiętaj, Baransky, bo zaraz ci łapy pourywa.
— Okej, okej, najpierw to. Potem to. Aha, cyk pomarańcza. Jasne — przytaknął i potakiwał głową szybko, łapiąc szklankę i zabierając się za drugiego drinka. Krojenie pomarańczy wyglądało trochę jak zamach na własne palce.
Na chwilę stanęli ramię w ramię. Ona niezwykle skupiona, szybka, precyzyjna. On, lekko zagubiony. Zerknął na nią kątem oka. Skóra na jej ramionach błyszczała od ciepła i wysiłku. Croptop. Ruchy jak maszyna. Władcza. Ostra. No dobra, była trochę przerażająca, ale w taki… seksowny sposób. Taki, że człowiek sam by się prosił, żeby znowu coś spieprzyć, byle tylko znowu usłyszeć ten jej ton.
Donna wróciła do kega. Alexander został przy barze, serce waliło mu jak głupie, a ręce zaczynały lekko drżeć od spięcia. Odetchnął cicho, ledwie słyszalnie, jakby właśnie skończył operację na otwartym sercu, gdy robił kolejne negroni.
— Okej, Alex. Przetrwane, jeszcze tylko dziesięć tysięcy godzin i może nie będziesz najgorszy — wymruczał sam do siebie, mając nadzieję, że nikt inny tego nie usłyszał. Na jego korzyść działała głośno grająca muzyka, przy której nawet trudno było się skupić na własnych myślach. Ale kiedy kątem oka zauważył, że Donna dalej mocuje się z beczką, która wyglądała na ważącą więcej niż ona sama, rzucił szmatkę na blat i od razu ruszył w jej stronę.
— Daj to i pójdź dokończyć drinki, wychodzą ci lepiej niż mi — zawołał i odsunął się od baru, pochylił się przy niej, wyciągając ręce gotowe do zrzucania kega.


Donna Albani
31 y/o, 163 cm
menadżerka the fifth social club
Awatar użytkownika
jest to donna
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkisrimki
postać
autor

To tempo będzie się utrzymywać przez większość wieczoru, nie unikną tego, ale dzięki temu, tak naprawdę, czas minie szybciej.
Fakt, że ona tu zapierdalała szybciej i sprawniej od niego nie został przez nią zignorowany. Wszystko skrupulatnie notowała w głowie i może teraz z pozoru wyglądało to, jakby po prostu z nim pracowała za barem, ale za kilka dni Alexander zostanie zdecydowanie zawołany na dywanik. Na razie jednak nie zamierzała zwracać mu uwagi, nie było na to czasu ani przestrzeni.
- Negroni jest mocne. - Wtrąca tylko, obserwując uważnie, czy zapamiętał proporcje, ale to wcale nie był wbrew pozorom trudny do wykonania drink. Wszystkiego tyle samo.
Dobrze, że miała spore pokłady cierpliwości, bo obserwacja jak chłop nożem nad pomarańczą operował wymagała silnych nerwów. Ale był dużym chłopcem, poradzi sobie.
Tak, jak ona zamierzała sobie poradzić z kegiem.
- Co mówiłeś? - Obejrzała się przez ramię krótko, słysząc, że Alex coś mruczał, ale uznała, że to jednak nie do niej, może do siebie, może do klienta, nieistotne. Zaparła się, usiłując bokiem przeturlać beczkę i bez słowa przyjęła pomoc mężczyzny, kiedy się już zjawił. Odetchnęła głośno, prostując się i skinęła mu głową.
- To podłącz to. - Oczywiście, że lepiej jej wychodziły drinki. Lata doświadczenia robiły swoje.
Ale nasuwało się też jej pytanie, co on robił w pracy przez ostatnie miesiące jeśli nie drinki? Przez, ile, cztery, pięć miesięcy powinien umieć zrobić negroni.
Ale nie będzie się rozpędzała z osądem, może to był ten jeden, jedyny drink, którego jakimś cudem przez tyle czasu nie miał okazji przygotować.
Wyminęła go, na bardzo krótką chwilę kładąc na jego ramieniu dłoń gdy tak kucał, mimowolnie trochę asekuracyjnie, bo za barem ciasno kiedy stoi jeszcze keg i wózek i ruszyła do kolejnego klienta. Przyjmując zamówienie zaczęła jeszcze kroić pomarańcze na zapas. W międzyczasie kładąc podkładki pod kufle z piwem, które właśnie wydawał Alex.
Jedną ręką machając szejkerem.
I pomyślała, że całkiem nieźle się bawi, jak na to ile mieli pracy, ale wiedziała, że to tylko dlatego, że ten wieczór był po prostu sentymentalny, bo nie pracowała jako barmanka od kilku lat. Gdyby miała przed sobą perspektywę jutrzejszej podobnej zmiany to wcale nie podchodziłaby do tego wieczoru z taką lekkością. Ale przyznawała szczerze przed samą sobą, miło było postać dziś tak na barze.
- Alex. - zwróciła się do mężczyzny, podnosząc na niego wzrok, kiedy skończyła rozlewać kolejnego drinka. - Wyparz te kieliszki. - Wskazała głową na tacę po swojej lewej pełną zebranych przez kelnerki kieliszków po szotach.

alexander baransky
firtulka
ty mi nie mów jak mam własną postać prowadzić
35 y/o, 183 cm
barman w the fifth social club
Awatar użytkownika
media będą czekać na siniak na twoim policzku czy szminkę na mojej koszuli, tak jak ty na włos innеgo koloru w mojej pościeli, a ja na wiadomość od nieznanego numeru w twoim telefonie.
to normalne.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Alexander przez większość czasu krążył wokół blatu z miną kogoś, kto wpadł na imprezę tylko po to, żeby przypadkiem zostać barmanem. Chociaż i tak miał pewność, że najpewniej gdyby wzięli kogoś randomowego z tłumu, to lepiej dawałby sobie radę. Głowę miał lekko pochyloną, wzrok skupiony, ale nie na drinkach, a na Donnie. Jej ruchy były szybkie i dokładne. Obserwował to kątem oka; oczywiście, że była szybsza i ogarniała bez żadnego zawahania. Czuł się wkurwiony.
I gorzkie jak moje życie — rzucił na pół oddechu, nawet się nie odwracając. Zaskakująco równo odmierzył proporcje, ale krojenie pomarańczy kompletnie mu nie wychodziło, kroił groteskowo wielkie kawałki, ale mimo wszystko mu wychodziło. Odcinając plaster trochę za gruby, spojrzał na nią kątem oka, jakby oczekiwał komentarza. Ale nie został nim zaszczycony, cisza. To bolało bardziej niż ewentualny sarkazm. Gdzieś w środku czuł, że po dzisiejszym wieczorze zostanie bezrobotny.
Kiedy zaczęła siłować się z kegiem westchnął. Złapał go od drugiej strony, nie rzucając żadnego tekstu nie dlatego, że nie miał ochoty, ale dlatego, że coś w sposobie, w jaki się z tym mierzyła, powstrzymało go od uprzejmości. Była chyba jedyną kobietą, która sama się za to zabrała i nawet zignorowała jego chęci pomocy, przez co musiał się dołączyć na siłę. Inne barmanki już by narzekały, że to nie należy do ich zadań.
Podłączył beczkę, kucając przy instalacji, próbując chociaż tego nie spierdolić. Coś pamiętał, zresztą żadnej większej filozofii w tym nie było. Nawet nie zwrócił uwagi na jej dotyk, dopiero gdy zabrała rękę, obrócił w jej kierunku głowę z widocznym zmieszaniem na twarzy. Uniósł głowę za nią tylko na chwilę, jakby miał ochotę coś dopowiedzieć, ale powstrzymał się.
Wrócił za ladę, gdzie niemal zderzył się z nią, kiedy podeszła do niego z kolejnym zadaniem.
Mhm? — jedynie mruknął i wywrócił oczyma. Spojrzał na tacę. Potem na nią. Potem znów na tacę. Westchnął teatralnie, ale bez złośliwości. — Rozumiem. Kara — mruknął i chwycił tacę w obie ręce.
Poszedł w stronę zmywaka i zaczął wypłukiwać kieliszki jeden po drugim, pracując w milczeniu, jakby od tego zależała przyszłość jego reputacji.
Bo może trochę zależała.


Donna Albani
31 y/o, 163 cm
menadżerka the fifth social club
Awatar użytkownika
jest to donna
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkisrimki
postać
autor

Alexander Baransky mówił do siebie pod nosem. Była to pewna obserwacja, która się właśnie utrwalała w głowie Donny. Jedna z tych, które niewiele zmieniały w jego obrazie, dopóki nie wsłucha się, co on tam w zasadzie pod tym nosem mruczał.
Wyglądał jak rasowy barman, ale jego umiejętności wyraźnie temu przeczyły. Przynajmniej kega podpiął, ale nie będzie go za to chwalić, to po pierwsze jego obowiązek, po drugie to nie przedszkole. O ile w przedszkolu ktoś chwali dzieci za podpinanie pięćdziesięciu litrów piwa do kranu.
Gdyby nie była tak na pracy skupiona to może dostrzegłaby, że była obiektem jego obserwacji. Może gdyby to dostrzegła to kazałaby mu się też na robocie skupić. A tak? Skupiała się za dwóch.
I dobrze, bo prawie by się byli zderzyli i jeszcze coś stłukli.
Donna odetchnęła krótko, ale szybko wróciła do równowagi, spoglądając na mężczyznę, chociaż musiała lekko głowę zadrzeć. Na jego wywrócenie oczami sama wywróciła swoimi i wróciła do mieszania kolejnego drinka.
Pokręciła głową, aż zabujały na boki jej falowane włosy spięte w koński ogon.
Kara. Kara srara. Za karę do pracy przychodził? Zaczynał jej podpadać, a miała spore pokłady cierpliwości do ludzi. Ale to dopiero jedna rysa.
- To nie jest kara, Serce, to twój obowiązek. - Odparła dostatecznie głośno, żeby ją usłyszał przy zmywaku. Ktoś to musiał zrobić, a ona była zajęta drinkami, które jak sam stwierdził, robiła lepiej od niego. Kolejny zamówiony wymagał od niej trochę gimnastyki. Spod blatu barowego wysunęła stołeczek w formie dwóch schodków, podsuwając pod lustrzane półki i wspięła się, w swoich dzwonach jeansowych, opiętych gdzie trzeba, sięgając po likier z najwyższej półki. Zeskakując z drugiego schodka, z dwoma butelkami w dłoni, spojrzała w stronę Alexandra, bez konkretnego celu, chyba po prostu, zeszła zwrócona w jego stronę. Wyszczerzyła się do niego, na ułamek sekundy, pomimo, że jej zdążył już troszeczkę, odrobinę, zacząć za skórę zachodzić, ale czy był sens wprowadzać teraz nieprzyjemną atmosferę? Nie. Byli w pracy, byli dorosłymi ludźmi, musieli jeszcze kilka godzin przetrwać.
Które, gdy już minęły, to jak z bicza strzelił.
Donna spojrzała na zegarek w telefonie dopiero kiedy przy barze przestała się robić kolejka, a ludzie tłoczyli się po prostu, bez kolejnych oczekujących za plecami.
Z tyloma to sobie poradzi.
- Alexander. - Obejrzała się, szukając go w zasięgu wzroku, bo ruchy miała ograniczone, trzymając w jednej dłoni kufel, a w drugiej uchwyt nalewaka. Poczekała, aż zawołany mężczyzna przyjdzie posłusznie jak pies.
- Zrób sobie przerwę, idź coś zjeść.

alexander baransky
firtulka
ty mi nie mów jak mam własną postać prowadzić
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Fifth Social Club”