

Artysta, malarz,
Artysta, bynajmniej nie ten, którego dzieła wystawia się w europejskich galeriach, nie ten, o którym pisze się artykuły w snobistycznych dwutygodnikach, wróżąc świetlaną przyszłość....
Artysta, który zna rękę Rembrandta lepiej niż własną. Taki, który wie, jak długo czekać, aż lakier popęka i odciśnie się fałszywym piętnem czasu na płótnie.
Ktoś taki jak... Ambrose — trzydzieści jeden lat, nieco ponad metr osiemdziesiąt cynizmu, oko do szczegółów i sumienie niewiele większe niż pudełko zapałek. Ma niesamowity talent, co zauważyli wszyscy i to dość prędko. Nikt jednak nigdy nie pomyślał, że wykorzysta go... w taki sposób. Okazało się bowiem, że najlepiej potrafi... zniknąć za cudzym podpisem.
Chciałby powiedzieć, że życie zmusiło go do tego — piętrzący się na blacie stos niezapłaconych rachunków, pusty bak w samochodzie i jeszcze bardziej pusta lodówka.... ale nie. Miał naprawdę cudownie dzieciństwo, dwoje kochających go (i co ważniejsze, siebie nawzajem) rodziców, a nawet siostrę, w której towarzystwie zjawił się na świecie (dzieli ich całe jedenaście minut!). Nigdy niczego mu nie brakowało...
Prawda jest o wiele prostsza, wręcz banalna — lubi to. Uwielbia. Wyzwanie. Walkę o każdy najmniejszy szczegół. Uwielbia napięcie, które towarzysz mu za każdym razem, gdy oddaje „odnalezione” dzieło w ręce marszanda, czy innego pożal się boże eksperta w swojej dziedzinie, a nawet zwyczajnego kupca, którego chęć posiadania jest niemal tak samo wielka jak pieniądze, które jest w stanie oddać za wierną kopię...
A pieniądz nie śmierdzi, wie to każdy artysta.
— ma
— ukończył studia na kierunku konserwacja i restauracja dzieł sztuki - doskonale zna chemię, dawne techniki malarskie, wie jak przebiega proces starzenia się materiałów (wie zbyt wiele, by tego nie wykorzystać!);
— jego pierwsze fałszerstwo powstało jako… zemsta - na studiach jeden z profesorów nazwał jego styl „bezosobowym” (cokolwiek to wówczas znaczyło), odtworzył obraz z XVII wieku, który wisiał w sali, podmienił go i czekał... nikt nigdy się nie zorientował;
— w bazie danych kilku domów aukcyjnych Ontario figuruje… jako konsultant, o ironio - kilka razy polecono zweryfikowanie autentyczności obrazów (i zdaje się, że jeden z nich podrobił kilka lat wcześniej);
— raz udawał swojego własnego kuzyna, by odzyskać obraz z rąk kolekcjonera - kłamcą jest wybitnym, skłamie każdemu i na każdy temat (wyjątek stanowi jego matka);
— wiecznie chodzi umazany farbą - palce, dłonie, całe ręce, a czasem nawet kark... o ubraniach nie wypominając; już dawno przestało mu to przeszkadzać;
— image artysty zawsze dopełnia kilkudniowy zarost, bo nie lubi się golić; do fryzjera też go trzeba ciągnąć siłą - grzebień to chyba sprzedał na ebuy'u, bo wygląda jakby nie widział się z nim od lat;
— gdy jest głody, jest naprawdę nie do wytrzymania, a pochłania ogromne ilości jedzenia;
— formę udaje mu się utrzymać tylko dlatego, że gdzie tylko może, chodzi piechotą (kierowcą jest okropnym, zbiera mandaty jak inni znaczki);