36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Zadane pytanie było ciekawe. Ten kraj pachniał dla każdego inaczej. Może nawet pachniał domem? Był tam chciany i czuł się zupełnie na miejscu. Mimo to ciągle mu czegoś brakowało. A może kogoś, kto dopełniłby tego obrazka? Kto czułby wraz z nim, że tam ma coś dla siebie? By mógł z kim porozmawiać, pomyśleć, pójść na spacer, wdychać tamtejsze powietrze i po prostu sprawić, że dom naprawdę będzie domem i jego zapach będzie niepowtarzalny.
- Kawą, mocną herbatą, przyprawami, morzem, olejkiem różanym, ale też tajemnicą, tradycjami, różnorodnością, skrywaną po kątach miłością i namiętnością – jednak w kraju, gdzie religią dominującą jest islam, pewne rzeczy się ukrywa. Chociaż jakby nie było, wielu mieszkańców wybierało to, co łatwiejsze i zachodnie.
- Historią, tą bogatą przeszłością. Tam na każdym kroku czuć to, że jesteś jakby w innym świecie. Na ulicach wołania na modlitwę przeplatają się z muzyką uliczną. Turcja nie tylko pachnie, ale i smakuje, rozbrzmiewa. Nadal jej nie poznałem, ale uwielbiam ją odkrywać i zakochiwać się w niej na nowo – Cem mówił to z nieukrywaną fascynacją. Chciałby jej pokazać swoje ulubione miejsca, zabrać na wielki targ, pospacerować po wybrzeżu, usiąść gdzieś wyżej i zachwycać się widokami.
- Jeśli ją poznajesz, chcesz więcej i więcej. Marzy mi się podróż po różnych miejscach, bo tak naprawdę ciągle niewiele widziałem. Chciałbym się tym z kimś podzielić, podróż samemu nie jest tak przyjemna – powiedział i uśmiechnął się nieco smutno. Opowiadając o ojczyźnie matki, zawsze czuł ciepło w sercu.
- Może kiedyś powiem w pełni przekonany, że Turcja pachnie dla mnie domem – do tego potrzebował drugiej osoby. Towarzyszki życia, która będzie odkrywać te tajemnice wraz z nim i uczyć się życia w tym kraju. Niekoniecznie siedząc tam na zawsze, Kanada też była ważna, tu się wychował i dorastał, miał rodzinę, przyjaciół, a także pracę, gdy tylko jej potrzebował.
Był szczęściarzem, że mógł mieć urozmaicone życie. Gdyby nie tamto spotkanie przed laty jego rodziców i wzajemne zainteresowanie, byłby pewnie kimś zupełnie innym. Nie chodziło nawet o to, że siedziałby głównie w Toronto. Być może nie byłby tak wrażliwy na piękno i sztukę, jak teraz. Nie widziałby tak wiele, jak obecnie. Miał bogate we wrażenia życie, podróżował, poznawał ludzi, kulturę, uczył się tego, co znała jego matka i czym karmiła go każdego dnia, bogatymi w szczegóły opowieściami, podczas których przenosił się daleko. I dorastał z myślą, że kiedyś pozna i posmakuje tamtego świata, orientalnego, nieznanego, zachwycającego.
O związkach zwykle milczał. Rzadko mówił o kobietach publicznie, trzymał w tajemnicy to, co czuł i tylko czasem pokazywał się z kimś u swojego boku. Najczęściej to zwykłe przelotne znajomości, bo ciągle szukał kogoś, kto rozwali i wprowadzi zamieszanie w jego dość spokojne i poukładane życie. Kto po prostu pokaże mu, że jest ważny, że może przy tej osobie być sobą, ze słabościami, z problemami, z lękami, no wszystkim – po prostu być człowiekiem, jakim się stał i jaki chce jeszcze być.
- Moja ostatnia dziewczyna przyleciała ze mną do Kanady – odparł poważnie. – Było dobrze do pierwszego eventu, na który poszliśmy razem. Poznała kogoś bogatszego i zostawiła mnie dla niego po ledwie dwóch tygodniach pobytu tutaj. Nie wiem, mam wrażenie, że spotykam takie typy kobiety, które szukają przygody, bogatego życia, które pokażą się tu i tam. Ja szukam kogoś innego. Wyzwania, ale też zrozumienia, osoby z którą mogę dyskutować, lub milczeć. Kogoś, kto posiedzi ze mną nad wodą i po prostu będziemy się zachwycać pięknem okolicy i świata. Kogoś błyskotliwego, pewnego siebie, z własnym pomysłem na siebie. Kogoś, kto nie ulegnie łatwo, a będzie walczyć, kto pokocha całą sobą, będzie trzymać za rękę i razem ze mną powalczy o szczęście – mówił to z błyskiem w jasnych oczach. I cały czas patrzył wprost na Eden, jakby ta była jego natchnieniem. Och, zdecydowanie była w jego typie, nie tylko fizycznie. Ich rozmowa pełna była niespodzianek i zagwozdek. I chciał to kontynuować. Zdecydowanie. Dawno nie czuł się w ten sposób, taki równocześnie szczerze zainteresowany i na swój sposób onieśmielony przez jej charakter. Spotkał zupełnie inną kobietę, niż się spodziewał, ale to była Eden. Ta Eden.
- Improwizowałem – odparł na jej zarzut o próbie zmanipulowania jej. – Ale naprawdę chciałem, byś dała mi szansę coś powiedzieć. Gdybyś mnie odprawiła, odszedłbym, ale nie żałowałbym tego, że się widzieliśmy, choćby przez chwilę – podarowała mu więcej, zgodziła się na rozmowę i spędzenie czasu razem. Nie był pewien, co ona czuła w tej chwili, ale Cem był wdzięczny za to, że go nie odtrąciła.
Przez chwilę znów milczeli. Cem zastanawiał się, jakimi słowami będzie ją żegnać. Z czym ona go zostawi i kiedy – o ile w ogóle – się znowu spotkają. Nie przyjdzie więcej, jeżeli Eden nie zechce go widzieć. Był jednak pewien, że jeśli tylko powie coś, co da mu nadzieję, przyszedłby do niej nawet wtedy, gdyby nie miał sił. Mógłby się nawet przyczołgać, szukać jej wszędzie, sprawdzać miejsca, w którym mogła przesiadywać. Nieważne, co się będzie działo, on by ją odnalazł. Wystarczyło jedno słowo. Przyjdź.
Kiedy zapytała go o to, czy jeszcze ją znajdzie, podniósł wzrok od swojej filiżanki, którą trzymał w ręku, by znów spojrzeć jej w oczy.
- Obiecuję ci, że nie będziesz musiała długo na to czekać – odpowiedział równie poważnym tonem. Poczuł to, że mówiła szczerze, a nie że go zwodziła. Kiedyś też zadawała podobne pytania. Czy znowu przyjdzie i spędzą razem trochę czasu. Pewnego dnia zniknął bez słowa, zostając jedynie z kartką z wiadomością, niby to od niej. Teraz był pewien, że znowu ją odszuka. Przekopie całe miasto, ale przyjdzie. Nieważne co się wydarzy, co spotka na swojej drodze, przyjdzie. Zawsze.

eden de poesy
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Oczekiwała bardziej oczywistej odpowiedzi. Nie liczyła nawet na tak szerokie rozbudowanie tej kwestii. Wprawdzie myślała o tym, że w opisie znajdzie się wzmianka o herbacie i ziołach, jednak wszystkie dodatkowe aromaty wzbudziły w niej ogromny zachwyt. Była pod wrażeniem tego jak każdą komórką Cem analizował Turcję. W każdym z jego słów było widać zauroczenie tym krajem, a połyskujące, jasne oczy stawały się jeszcze bardziej enigmatyczne. Kto wie, może natchnie ją i spowoduje, że bohater jej kolejnej powieści będzie miał podobne wspomnienia związane z tym krajem? Cem byłby ciekawą inspiracją, nie wiedziała jednak czy byłby równie entuzjastycznie nastawiony do tego pomysłu co ona. Bo w prawdzie jaką rolę miały przyjąć: mordercy czy ofiary?
- A Twoje rodzeństwo? Nie chce zwiedzać z Tobą? - przecież to był kraj także ich rodzicielki. Wspólna podróż mogłaby ich zbliżyć, na nowo zbudować ciepłą relację. Nie musiał przecież smakować Turcji z bratnią duszą, czasami wystarczył odpowiednio wyrozumiały ale i chłonny towarzysz. Nie musiało to być podszyte niczym więcej niż ciekawością.
Ze spokojem wysłuchała historii o perypetiach miłosnych mężczyzny. Nie musiała dopytywać, aby czuć, że był to dla niego temat sprawiający ból. Bycie wykorzystanym nie wiązało się absolutnie z żadną pozytywną emocją, więc dziwnym byłoby gdyby Cem opowiadał o byłej partnerce z uśmiechem na ustach. - Przyleciała z Tobą z Turcji? - chciała jedynie doprecyzować, nie był to atak wobec tamtejszych kobiet. Te z Kanady bywały równie podłe, więc powoływanie się na narodowość było nie na miejscu. Mężczyzna po prostu trafił na dość wyrafinowany okaz, który zapewne wiele go nauczył. Na przykład braku zaufania wobec innych osób płci przeciwnej. - Może to i dobrze, w czas zorientowałeś się, że nie warto tracić na nią ani chwili. - z początku na pewno to bolało, jednak teraz wnioski były jasne. Nawet jeśli mijali się nadal na branżowych eventach, to miała nadzieję, że Cem patrzy na nią z wyższością. On szukał czegoś więcej niż kilku dodatkowych zerk na koncie, ona natomiast jedyne co miała do zaoferowania to bycie właśnie takim zerem. - Pięknie mówisz o miłości. Czasami jednak mija się to z prawdą, a znalezienie takiego człowieka to niemalże cud. Związki to kompromisy, ustępstwa. Nie zawsze jest się w stanie trzymać za dłoń drugą osobę. Bo mimo tego, że się ją kocha, jej czyny i słowa mogą być okropne. - poinformowała spokojnym tonem. Nie miała na myśli niczego konkretnego. Dzieliła się po prostu swoim spojrzeniem na świat, zorientowawszy się w porę, że Cem daje jej na to czas i przestrzeń. Mogła rozmyślać i wątpić, a nie czekała na nią przy tym absolutnie żadna ocena z jego strony. Nawet nie krępowało jej to przenikliwe spojrzenie, którym ją częstował. Zachwycała się nim, wręcz pławiła. Był to największy komplement, który ostatnimi czasy przyszło jej przyjmować. Byłaby ślepa bądź niespełna rozumu gdyby nie widziała tego jak na nią patrzył. Schlebiało jej to, co tylko było dowodem na to, że naprawdę lubiła b r a ć .
- Gdybym odeszła, żałowałbyś. - odparła spokojnie i w pełni świadomie. - Nie po to pojawiłeś się na spotkaniu, abym odprawiła Cię z kwitkiem. Może teraz wydaje Ci się, że byś zaakceptował to, że nie chciałabym z Tobą rozmawiać, ale uwierz - żałowałbyś. Byś obudził się jutro z rana i przeszukał instagram, aby nawiązać ze mną kontakt kolejny raz. I nie ma w tym nic złego. Sama też bym tak zrobiła. - uśmiechnęła się nieznacznie. Ludzie tak łatwo nie odpuszczają. Nie godzą się z porażką, nie po tym ile włożyli wysiłku, aby do czegoś dotrzeć. On kupił książkę, przeczytał ją, aby nie wyjść na ignoranta, poświęcił czas na jej spotkanie autorskie. Nie robił tego wszystkiego z powodu nudy, a dla jakiegoś celu.
Będzie trzymała go za słowo, a w razie niepowodzenia rozliczy go nie tylko dorosła, pewna siebie Eden, ale także ta mała dziewczynka, którą już raz wystawił do wiatru. Obie były nieznośne i bezlitosne, nie znały żalu i były mistrzyniami w zadawaniu bólu. Nie chciała aby Cem musiał tego doświadczać na własne życzenie. To byłoby barbarzyństwem.
Wstała, zabierając z oparcia krzesła płaszcz i plecak. Zostawiła po sobie niedopitą kawę i sernik, na którym tak bardzo jej zależało, a który podczas rozmowy wymieniła na dwa kęsy czekoladowego ciasta. - Miło było Cię ponownie poznać, Cemil. - uśmiechnęła się delikatnie i odeszła od stolika. Zanim wyszła, opłaciła cały rachunek: za swoje zamówienie i jego. Nie chciała stać się częścią opowieści o kobietach-naciągaczkach, chociaż czuła, że raczej nie wciągnąłby jej w tę historię.

ZT.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Rodzeństwo. Byli zupełnie od siebie różni i wiedział, że nie ma na nich co liczyć w tym temacie. Dlatego też opowiedział Eden o tym, jacy byli i jakie stanowisko zajmowali, jeśli chodziło o korzenie. Był osamotniony, ale nigdy nie naciskał na to, by robili coś wbrew sobie. Powiedział też, że on najbliżej był związany z matką, nie tylko dlatego, że był najstarszy i najwięcej pamiętał. On czuł to samo, co ona. Odziedziczył po niej artystyczną duszę, nawet jeśli po drodze był wywrotowcem i luzakiem.
Spędzając wakacje w Turcji u swojej rodziny (dziadkowie ich uwielbiali mimo iż to Cem mówił jako jedyny w języku matki w sposób płynny i naturalny, czego nie można było powiedzieć o Ayersach, którzy nie wybaczyli synowi związku z kobietą tak rozrywkową i na dodatek z innego kraju i innej wiary), uczył się wykorzystywać zainteresowania i talenty, by w końcu po prostu wyjechać tam za chlebem. Był uparty i konsekwentny, dlatego mu się to udało. Planując to, czy nie, związał się z tym krajem i tam jego życie wyglądało zupełnie inaczej.
Potaknął jej słowom, gdy zapytała o tamtą kobietę. Coś między nimi było, nie miała żadnych problemów z zostawieniem domu za sobą, o co wcale jej nie prosił. A jednak chodziło jej o znajomości. Może dlatego nie powinien próbować związku z aktorką. Ta potrafiła grać zainteresowaną. Chodziło jej pewnie o karierę za oceanem.
- Może mam błędne pojęcie o miłości i źle się za to zabieram. Nie szukam ideału, ale cech, które mogłyby mi pomóc w rozpoznaniu tej jedynej. Nie wiem, może czas ma pokazać, co tak naprawdę jest mi pisane i czy zabieram się od złej strony. Albo spotkałem tę jedyną, ale tego nie zrozumiałem, z jakiegoś powodu. Pożyjemy, zobaczymy. Na pewno nie pozwolę sobie kolejny raz na to, by ktoś mnie wykorzystał bez mojej wiedzy. Ostrożność jest wskazana. Jestem cierpliwy, zaczekam. Może i mnie jest pisany związek? – nie był optymistą, ale wierzył, że jeśli coś ma z tego być, to będzie.
Wysłuchał uważnie tego, co miała do powiedzenia Eden i przyznał jej rację.
- Oczywiście, że bym żałował – sam fakt, iż odnalazł ją tak późno sprawiał, że czuł się podle. Powinien był to zrobić już dawno temu. Może musiał dojrzeć do tego spotkania. Zrozumieć jak wiele stracił. Kto wie, co by było, gdyby tamtego i następnego razu przyszedł i był obok.
Kiedy wstała, zrobił to samo. Miał ochotę wyciągnąć ku niej rękę, bo na bliższy gest sobie nie zasłużył, ale nie chciał jej osaczać. I tak zrobili krok do przodu. To było coś.
- Dbaj o siebie i do zobaczenia – powiedział jeszcze i odprowadził ją wzrokiem. Kiedy wyszła, usiadł i dopił kawę, której odrobinę miał jeszcze w filiżance. Dokończył ciasto, a potem sięgnął po książkę, w której był ten oryginalny podpis. Dotknął napisu i przesunął po nim palcami. Tyle po niej zostało, ale była to też obietnica kolejnego spotkania. I znajdzie ją, nie jutro, nie pojutrze, ale po kilku lub kilkunastu dniach, nie dłużej. Nie chciał znowu sprawić jej zawodu. Poznawanie jej nowego oblicza było zajmujące i ciekawe. I co pomyślał sobie o niej teraz, gdy odeszła w swoim kierunku? To, że dla takiej kobiety byłby gotów walczyć w największej wojnie. I żałował coraz bardziej straconych dni i lat. Może byliby przyjaciółmi jak na początku i dzielili się ze sobą wszystkim, jak kiedyś on robił z taką z pozoru niewinną i zwyczajną czekoladą? Możliwe, lecz tego nigdy się już nie dowiedzą. I będzie żałować tego do końca życia, lub do momentu, w którym przekona się, że wracając i prosząc o kontakt teraz, naprawił chociaż część tego, co zwyczajnie spieprzył.
Został w lokalu jeszcze jakiś czas. Siedział tam około pół godziny po wyjściu Eden i zastanawiał się, co powinien teraz zrobić i jak ją odszukać. Ledwo stracił ją z oczu, a już tęsknił. Zaczarowała go swoim spojrzeniem, dotknęła słowami i musnęła swoim temperamentem. Zostawiła w jego umyśle i sercu ślad i coś, co miał czuć każdorazowo, gdy tylko o niej pomyśli. Nie tylko wyrzuty sumienia. Obietnicę napisania dalszego ciągu tej historii.

eden de poesy

KONIEC
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ W czasie”