ODPOWIEDZ
27 y/o, 193 cm
Projektant wnętrz Forward Interiors
Awatar użytkownika
"Projektuję przestrzenie, w których inni mogą czuć się bezpiecznie, bo sam od lat nie potrafię znaleźć takiego miejsca w sobie."
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn, jego
postać
autor

001. It was just a dream...

Nie od razu wiedziałem, że śnię. Stałem na marmurowej posadzce w holu naszego hotelu. Pan Pacific wyglądał dokładnie tak, jak zaprojektowałem go półtora roku temu, kiedy robiliśmy ostatni gruntowny remont. Widziałem złote wykończenia oraz kwiaty w geometrycznych donicach. Cała przestrzeń miała uspokajać, jednakże nie wiem czemu sprawiała, że drżały mi dłonie. Coś było nie tak i nie wiedziałem jeszcze co dokładnie.
Potem dostrzegłem niebiesko-czerwone światło migające za szybą drzwi wyjściowych. Pierwsze co pomyślałem, że to karetka, ale nie słyszałem sygnału. Była tylko taka nieznośna cisza, jakby cały świat zamarł. Wtedy zobaczyłem Ariel. Leżała w lobby, dokładnie na środku podłogi. Jej włosy były rozlane jak czarna plama atramentu, a dłonie miała ułożone nienaturalnie równo. Miała zamknięte oczy i siną skórę.
Zamarłem przez chwilę. Próbowałem coś powiedzieć, ale gardło miałem jak z betonu. Chciałem do niej podejść, ruszyć się lub krzyknąć. Cokolwiek, ale nogi były strasznie ciężkie i odmawiały posłuszeństwa. Zamiast tego pojawił się mężczyzna w czarnym płaszczu, bez twarzy i bez głosu. Uklęknął przy niej i coś do mnie powiedział. Nie usłyszałem słów, ale wiedziałem, że to moja wina.
Obudziłem się z gardłem ściśniętym jak po udławieniu. Byłem spocony, zziębnięty i przez pierwsze dziesięć sekund nie byłem pewien, gdzie jestem. Wtedy spojrzałem na zegarek. Znów wskazywał 4:22. Był to ten sam czas, co tydzień temu. Przesunąłem dłonią po twarzy. Miałem wrażenie, że palce drżą mi bardziej niż zwykle. Podszedłem do okna, odsłoniłem ciężkie zasłony i spojrzałem na nocne Toronto. Ulice były rozświetlone, ale puste. Zrobiłem kawę, choć wiedziałem, że jej nie dopiję. Mimo wszystko potrzebowałem czegokolwiek, co przytrzyma mnie tu, po tej stronie.
To nie był pierwszy raz, kiedy śniła mi się martwa siostra. Lecz był to pierwszy raz, kiedy leżała w naszym hotelu. Coś we mnie mówiło, że nie jestem w stanie jej ochronić nawet w przestrzeni, którą sam zaprojektowałem. To właśnie było najgorsze, ta bezsilność i świadomość, że jej nie ma, a ja nie zdążyłem jej powiedzieć wszystkiego, co powinienem był. Że była dla mnie wszystkim i że bez niej nie byłoby mnie.
Wyszedłem spod prysznica dopiero po kilkunastu minutach. Ciepła woda niestety nie zmyła napięcia, ale trochę orzeźwiła. Ubrałem się bez większego namysłu i postanowiłem odwiedzić Ariel. Chciałem ją zobaczyć, a sumie to nawet musiałem ją zobaczyć. Wolałem po prostu upewnić się, że nic jest nie jest i nie ma żadnych kłopotów.
Wziąłem klucze, telefon i portfel, a następnie zamknąłem za sobą drzwi. Gdy dotarłem do hotelu, to nie zatrzymywałem się wcale przy recepcji. Minąłem znajome twarze bez słowa, kierując się prosto do biura siostry. Stanąłem w drzwiach, a następnie bez pukanie wszedłem do środka. - Cześć Ariel - powiedziałem cicho, jakby nie do końca wierząc, że właśnie ją ujrzałem całą i zdrową.

Ariel Palmer
Patrik Flair
Nie przepadam za zaborczymi osobami oraz takimi, które cztery razy dziennie poganiają o pisanie postów ;)
27 y/o, 161 cm
wpółwłaścicielka Pan Pacific Hotel
Awatar użytkownika
As the Strategist had said, if you want your enemy to fight to the death, cut off all escape; if you want your enemy to retreat, leave a path open.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

002.
Nie bez powodu uznano, że bliźniaków łączy nierozerwalna więź, Caspian zawsze był dla niej ważny i zapewne gdyby zadzwonił do niej w środku nocy to rzuciłaby wszystko i pojechała do niego, bo tak robiło rodzeństwo a zwłaszcza te bliskie, które razem było w łonie matki. Wprawdzie Caspian był tym o parę minut starszym bratem i to on powinien prowadzić ten hotel jako pierworodny to jednak wszystko spadło na barki Ariel bo to ona miała lepszą smykałkę do zarządzania niż jej brat. Jednak zawsze dogadywali się w różnych kwestiach, ona ceniła jego smykałkę do projektowania wnętrz dzięki czemu ten hotel wyglądał tak jak wyglądał a Ariel była zadowolona z efektów.
Ich rodzice śmiali się, że dla dziewczyny ten hotel był prawdziwym domem i było w tym ziarenko prawdy bo Palmer uwielbiała przebywać w tych murach zarówno za dzieciaka gdy bawili się tutaj w chowanego z ojcem, ale także dlatego że wiązała swoją przyszłość właśnie z tym miejscem. Na początku nie było łatwo przejąć tych wszystkich obowiązków, ale blondynka była do tego przygotowywana przez te wszystkie lata i uznawała, że radziła sobie świetnie. Miała także wsparcie w postaci swojego brata jak i ojca, który wprawdzie był na zasłużonej emeryturze.
Dla Caspiana zawsze znajdywała czas nawet gdy musiała ślęczeć nad stosem papierów i regulować wszystkie rachunki, na szczęście hotel prosperował dobrze i zarabiał na siebie a ta planowała wprowadzić coraz więcej atrakcji na terenie hotelu, żeby przyciągnąć coraz więcej turystów. Potrzebowała czasami rad innej osoby oraz jej spostrzeżenia na pewne sprawy dlatego zawsze ceniła sobie zdanie swoich członków rodziny na temat hotelu, który był u nich od pokoleń, starała się pielęgnować te tradycję i utrzymać ją przez kolejne lata.
Myślała, że z Deanem naprawdę będzie w stanie ułożyć sobie życie, ale niestety los chciał, że nie do końca się dogadywali. Nadal na papierze wprawdzie był jej mężem, ale Ariel uznała, że od niego odchodzi bo miała dość poszukiwania u niego atencji, oraz nie podobało jej się to w jaki sposób prowadził swoje interesy. Jednak ślub za czasów studiów był istną głupotą…
Uniosła głowę gdy drzwi od jej gabinetu się otworzyły a ta ujrzała w nich Caspiana, posłała w jego stronę lekki uśmiech odrywając się od dokumentów na biurku. — Cześć.. — wyrzekła przeciągając się w krześle, rozprostowując zastane mięśnie. Zmarszczyła lekko czoło gdy dokładniej się mu przyjrzała, od zawsze potrafili czytać ze swoich twarzy niczym z otwartych księgi i nawet gdy niektórzy uznawali, że nie są bliźniakami to oni rozumieli się bez słów.
Coś się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha — wyrzekła wstając ze swojego krzesła powoli, pokonując dzielącą ich odległość, żeby przytulić go na powitanie.

Caspian Deveraux
27 y/o, 193 cm
Projektant wnętrz Forward Interiors
Awatar użytkownika
"Projektuję przestrzenie, w których inni mogą czuć się bezpiecznie, bo sam od lat nie potrafię znaleźć takiego miejsca w sobie."
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn, jego
postać
autor

Troszeczkę odetchnąłem, kiedy spojrzenie mojej ukochanej bliźniaczki trafiło we mnie z taką łatwością, jakby sama przeczuwała, że coś jest nie tak. Uśmiech, który mi posłała, powinien mnie uspokoić, ale poczułem tylko, że powłoka, którą włożyłem wychodząc z domu, zaczyna się niebezpiecznie kruszyć.
Przez sekundę chciałem odbębnić dobrze wyuczoną formułkę, która w większości sytuacji wystarczała, by ktoś odpuścił i powiedzieć, że nic się nie stało i wszystko jest w porządku. Ale to była moja siostra, która widziała mnie już w każdym stanie: w gniewie, w ciszy i w bezsilności. Przy niej kłamstwo nie miało sensu, a półprawda bolała bardziej niż milczenie.
Pozwoliłem Ariel, żeby mnie objęła. Chłód moich dłoni kontrastował z jej ciepłem i przez moment poczułem się jak ktoś, kto znalazł azyl. Może dlatego powiedziałem więcej, niż planowałem. - Znowu śniło mi się, że cię tracę - wyrwało mi się, zanim zdążyłem ugryźć się w język. Głos miałem dość chrapliwy, jakby wciąż grzęzła w nim resztka nocnego koszmaru. - Tym razem było to tutaj, w hotelu. Leżałaś na posadzce, a ja nie mogłem się ruszyć. Stałem i patrzyłem. To... - urwałem, bo w gardle znów pojawił się ten znajomy ucisk, który pamiętałem jeszcze z dzieciństwa, kiedy coś mnie przygniatało, a ja nie potrafiłem tego nazwać.
Wciągnąłem powietrze i spróbowałem obrócić wszystko w żart, tak jak zawsze. - Chyba muszę ograniczyć kawę przed snem i oglądanie horrorów. - Ale nawet dla mnie ten żart nie brzmiał do końca szczerze. Przeszedłem kilka kroków w głąb gabinetu, próbując zagłuszyć własne myśli. W pomieszczeniu jak zwykle pachniało papierami i lekkim aromatem perfum siostry. Biurko uginało się pod stosami dokumentów, co było świadectwem tego, ile pracy brała na siebie każdego dnia. I poczułem coś pomiędzy podziwem a wyrzutami sumienia.
- Czasem mam wrażenie, że ja się tu tylko przewijam, a ty naprawdę dźwigasz to wszystko sama - powiedziałem cicho, opierając się o krawędź biurka. - Hotel, rachunki i sprawy pracownicze. Tak naprawdę to ty jesteś sercem tego miejsca. Ja tylko dorzucam od czasu do czasu coś ładnego na ścianę albo wybieram dywany do apartamentu prezydenckiego.
Milczałem chwilę, patrząc na siostrę i próbując po części znaleźć odpowiedź w samym jej istnieniu. Potem dodałem - Może dlatego tak mnie to ruszyło, bo ten sen był tak cholernie realny. Wyglądał jak przepowiednia lub może raczej wizja i pokazywał, że coś może się wydarzyć i ja nie zdążę cię ochronić.
Nie zwykłem mówić wprost o tym, co we mnie siedziało. To była domena mojej siostry. Ja natomiast wolałem zamknąć się w pokoju i zająć pracą, bo były to rzeczy, które mogłem kontrolować. Ale teraz nie potrafiłem już utrzymać w ryzach tego, co mnie przytłaczało. Zerknąłem na Ariel raz jeszcze i chcąc nie chcąc, wyrzuciłem z siebie - Wiem, że potrafisz radzić sobie sama i że jesteś silniejsza niż ja. Ale chcę po prostu wiedzieć, że wszystko jest u ciebie w porządku.
Cisza, która zapadła po tych słowach, nie była już taka jak ta ze snu. Była trochę lżejsza. Oparłem się o krzesło naprzeciwko i spróbowałem uśmiechnąć się w jej stronę, choć wciąż drżały mi lekko dłonie. - No dobrze, a teraz ratuj mnie, zanim całkiem się rozkleję. - Wykonałem gest ręką w stronę papierów. - Powiedz, że masz dla mnie coś do roboty. Coś, co wymaga mojego genialnego oka do wnętrz i odwróci moją uwagę od własnych demonów. - Uśmiechnąłem się krzywo. - A jak nie, to chociaż udawaj, że masz.

Ariel Palmer
Patrik Flair
Nie przepadam za zaborczymi osobami oraz takimi, które cztery razy dziennie poganiają o pisanie postów ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Porzucone”