I mogła przysiąc, że w jednej sekundzie jej twarz oblał rumieniec. Ponownie coś nadinterpretowała, wzięła sobie tylko kawałek, aby stworzyć wokół niego swoją własną, wygodną historię. Znowu potwierdzała się teza jej matki, która wielokrotnie powtarzała, że jest nazbyt r o m a n t y c z n a. Tak intensywnie i często chciała dopatrzeć się w zachowaniu przyjaciela czegoś więcej, że dzisiaj udało jej się uwierzyć, że naprawdę coś dostrzegła. I to sprawiło, że czuła się n i j a k, że nie wiedziała co zrobić ze swoim życiem i jakich decyzji dokonać. Cem chciał tylko jej dobra, tego aby odpoczęła i sądziła, że także tego, aby przestała być taka nazbyt ckliwa. Dostrzegał po prostu jej zmęczenie, podczas gdy ona toczyła w swoich myślach bitwę z rozsądkiem i sercem. - Masz rację, potrzebuję odpoczynku. - zgodziła się, a ton jej głosu był miękki i spokojny. Zupełnie inny niż przed kilkoma sekundami. Może taki wyjazd naprawdę pozwoli jej się zdystansować? Może przemyśli jeszcze propozycję Eliasa, może wszystko wyjdzie na dobrą ścieżkę? Cem miał w sobie tyle imponującej mądrości, że musiał mieć rację. Zmiana otoczenia wpływała dobrze na rozedrganych emocjonalnie ludzi, tak przynajmniej pisali w pismach dla pań po czterdziestce, w których Eden zaczytywała się w poczekalni u fryzjera.
Dużo spokojniej obserwowała krążącego po pomieszczeniu mężczyznę. Jej oddech się uspokoił, a myśli zbite w jeden kłębek, rozwijały się powoli i ponownie zaczynała mieć nad nimi kontrolę. Nie sądziła, że tak właśnie wyglądał prawdziwy obraz p r z y j a ź n i , że ktoś tak intensywnie będzie walczył o jej obecność, o jej komfort i dobro. - Nigdy mnie nie prosiłeś o zbyt wiele. Zawsze trafiasz w punkt. Jakbyś doskonale wiedział ile mam do zaoferowania. - Cem nie przekraczał granicy. Zawsze ze smakiem prosił o pomoc, w granicach rozsądku potrafił zasugerować zmianę. Wydawało się jakby już kilkukrotnie przeżył do życie i był teraz jej przewodnikiem, który pozwalał błądzić i doznawać, a przede wszystkim pokazywał jej jak odpowiednio s m a k o w a ć nieznane.
Walczyła, aby do niego nie podejść. Aby nie wtulić policzka w jego nagie plecy, ramionami oplatając jego ciało, aby spleść dłonie na męskim torsie. Wiedziała jednak, że był to gest daleko wychodzący poza ramy przyjaźni. Jednak jakaś część jej potrzebowała zjednoczyć ich ciała, chociaż na sekundę, pod pretekstem wsparcia, aby zaspokoić tę grzeszną potrzebę gdzieś z tyłu głowy.
Jednak ruszył, tym razem sam zaczynając wycieczkę po przestrzeni salonu. Cofnęła się jedynie o krok, aby nie stać na jego drodze. Nie chciała mu przeszkadzać, być balastem, nawet w tak trywialnej czynności jak nerwowy spacer po salonie. Oparła się biodrami o komodę; to był idealny punkt obserwacyjny postać Cema, który po chwili wrócił na swoje stare miejsce na kanapie. Ponadto, dzieląca ich przestrzeń pozwalała jej zapomnieć o n i e p o p r a w n y c h myślach, które przez krótki moment wykreowała jej wyobraźnia. Splotła ramiona na klatce piersiowej, odważnie utrzymując kontakt wzrokowy z Ayersem. - Dobrze. - odpowiedziała zupełnie niespodziewanie, niepasująco do tego wodospadu słów, który wypłynął z wnętrza mężczyzny. - Pojadę z Tobą. Na premierę, tak? - chciała doprecyzować. Bo wierzyła, że to tam będą słuchać, widzieć i wymieniać się opiniami na różne tematy. - Ubiorę nawet sukienkę, którą sam mi wybierzesz. - uśmiechnęła się nieśmiało, chociaż jej oczy zdradzały, że nadal czuła niepewność. Bo przecież mógł nieco spokojniej zakomunikować jej, że chciał, aby towarzyszyła mu podczas tak ważnej chwili. Racja, okoliczności nie były sprzyjające, sama połowicznie je wykreowała, jednak trzymanie emocji na wodzy było naprawdę kluczowe.
Oderwała swoje ciało od mebla. Podeszła szybkim krokiem do kanapy, na której siedział, aby zająć miejsce obok. - Nie ma w tym absolutnie ani grama czegoś złego. To zupełnie ludzkie, zupełnie normalne. - uspokoiła go, pozwalając sobie nieśmiało ułożyć dłoń na męskim policzku. Uśmiechnęła się, a jej kciuk ruszył w podróż po szorstkim, męskim policzku. Gładziła go, dodając mu otuchy i chcąc uspokoić sztorm jego emocji. - Cieszę się, że mi o tym powiedziałeś. - wyszeptała, a jej kolejnym gestem było niewinne muśnięcie wargami jego czoła.
W geście opieki.
Wdzięczności.
I przeprosin, że przez kilka minut sądziła błędnie, że ktoś mógł ją szczerze
Cem Ayers