2
outfit
Trudno było jednoznacznie stwierdzić, skąd wzięła się jej pasja do samochodów.
Podziwiała całą inżynierię, technologiczne rozwiązania oraz skomplikowane mechanizmy, składające się na system naczyń połączonych tak skomplikowany, od analizowania którego aż bolała głowa. Wzbudzały podziw i przekraczały kolejne granice ludzkich wyobrażeń i możliwości.
Samochody traktowała również jak sztukę. Nie bez powodu niektóre z nich miały ponadczasowy wygląd, a inne trafiały na plakaty wieszane na ścianach pokoi przez entuzjastów i marzycieli. Tamara nie raz wpatrywała się w pojazd dłużej niż w niejedno dzieło sztuki wystawione w muzeach. Właśnie tak traktowała pojazdy na czterech kółkach. Te ekskluzywne były bardziej luksusowe niż niejeden apartament. Nie była przy tym infantylna, nie doszukiwała się w nich żadnej metaforycznej duszy, nie dorabiała bajkowej historii. Szukała w nich emocji. Wszystkie razem dostarczały ich całą gamę.
Ostatecznie wszystko sprowadzało się do samej jazdy. Bynajmniej nie były tylko środkiem transportu. Szybka jazda dostarczała adrenalinę. Tamara czuła wtedy, iż naprawdę żyje. Prawa fizyki, balansowanie na granicy ryzyka i bezpieczeństwa trzymały ją bliżej ziemi. Jazda była odskocznią. Czymś, co pozwalało jej na jakiś czas zapomnieć i skupić się na trwającym momencie. Dawały jej różne wrażenia. Poczucie kontroli, dominacji... Budowały ego? Tego nigdy nie powiedziała na głos.
Nie chwaliła się swoją pasją powszednie. Nie musiała. Jej kolekcja usytuowana w podziemnym garażu apartamentowca, ich obecność na ulicach, jej obecność za kółkiem mówiły same za siebie. Wiedziała, jak działa na innych, zwłaszcza na mężczyzn. Członkostwo w ekskluzywnych, samochodowych klubach nadawały prestiż. Car-spotting również miał się dobrze. Figurowała na zdjęciach i filmach kręconych z ulicy. Tamara nie potrzebowała zachwytów ani rozgłosu. Wewnętrzna satysfakcja była dużo bardziej przyjemna.
Oczywistym było więc, iż wystawa w kanadyjskiej hali była idealnym sposobem na wypełnienie wolnego czasu. Tamara powoli przechadzała się pomiędzy stanowiskami wielu marek, rozmieszczonych wewnątrz areny. Oglądała wszystko, od hybrydowych i elektrycznych pojazdów nowej ery, po repliki z początku poprzedniego stulecia. Oczywiście najdłużej przystawała przy legendarnych, luksusowych oraz sportowych modelach. Czasami czuła ciekawskie spojrzenia innych. Zupełnie, jakby miała tu nie pasować. Niektórzy, ci odważniejsi próbowali nawet czarująco zagadać. Mało kto wiedział, że mogła pozwolić sobie na kupno przynajmniej połowy tej wystawy, a jej auta spokojnie mogły zostać w nią włączone, o ile już na niej się nie znajdowały.
-
Callumie. - odrzekła również nazbyt oficjalnie, słysząc znajomy głos, gdy podziwiała Rolls-Royce’a Silver Ghost z 1922 roku. Stali w pewnej odległości, ona również wsparta delikatnie o barierkę swoimi dłońmi. Dla innych mogli się wydawać zupełnie nieznajomymi ludźmi. Oni sami zaś prowadzili własną gierkę. Głos Coldfielda znała dobrze. Nie musiała na niego spojrzeć, by być pewną. -
To bardzo dobrze zachowany egzemplarz. Nie jestem tylko pewna, czy nadal na chodzie. - odrzekła normalnym tonem, krótko i rzeczowo, bez zbędnego uzewnętrzniania się. -
Poza tym... - kontynuowała po krótkiej pauzie, gdy jeszcze przez moment wpatrzona była w historyczne auto. -
Nie ma tu niczego, czego bym już nie znała. - wtedy wzrok spotkał się z Callumem. Tak samo uwodzicielskie, jak i chłodne. Jak zawsze powściągliwa, niemal posągowa twarz nie zdradzała żadnych emocji.
-
Dobrze wyglądasz, Callumie. - odrzekła, po nieco dłuższym rzuceniu okiem na mężczyznę. Wciąż nie mógł zgubić tego chłopięcego uroku, mimo że linie twarzy były wyraźnie ostrzejsze. Minęło parę lat od ich krótkiego, wspólnego okresu, kiedy przebywali w swojej obecności regularniej. -
Pieniądze i wysokie stanowisko ci służą. - pozwoliła sobie na małą uszczypliwość, choć nie mijała się z prawdą. Do dziś pamiętała jego utarczki z ojcem i konflikty rodzinne. Nie musiał jednak przejmować się zablokowanym dostępem do pieniędzy, co czasem zdarzało się w ramach działań odwetowych. Miał od tego ją. Udostępniała mu swoje życie. Takie samo, do którego był przyzwyczajony.
-
Szukasz czegoś dla siebie czy jesteś tu biznesowo? - zapytała, nie zmieniają swojej pozycji, przerzucając jedynie ciężar ciała swojej wysokiej, wyprostowanej sylwetki na drugą nogę. Choć wzrok uciekał z Calluma na auto, jej skupienie zostało wyraźnie rozproszone. -
Co u Chantal? - zadała oczywiste i naturalne pytanie. Oczywiście, że o niej wiedziała. Już parę lat temu, kiedy jeszcze spotykała się z młodym Coldfieldem. Wiedziała, że to Chantal będzie przyszłą wybranką Calluma. Nie spotkała ją nigdy osobiście. Pokusiła się jedynie o liche, acz eleganckie gratulacje z okazji ślubu, zapisane na ozdobnym papierze, które im przesłała.
Callum Coldfield