23 y/o, 167 cm
Dilerka na Ulicy
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Woda w garnku już się gotowała, więc jeszcze chwilę i będzie można do niego rzucać cepeliny. Na drugim gazie, na mniejszym ogniu, powoli podsmażał się boczek z cebulką. Pachniało całkiem przyjemnie i oby tak samo smakowały. Było to pierwsze i być może ostatnie podejście Mizzy do dań z kuchni litewskiej. Wszystko zależało od tego, jak jej wyjdą w smaku. Wizualnie na razie wyglądały całkiem przyzwoicie, więc jakaś nadzieja była i oby nie musiała umierać. To było wręcz nie wskazane.
Szczerze mówić nie wiedziała nawet, gdzie ten kraj leży i czy z czegoś słynie. Całkiem możliwe, jednakże ona tego nie wiedziała. W sumie nawet nie sprawdzała. Wrzuciła tylko w wyszukiwarkę jakie są najpopularniejsze dania z tego kraju i żeby nie było trudno je ugotować.
W tle leciała Sandra w utworze „Around My Heart”. Muzyka wydobywała się z leciwego już iPada, którego wyrwała na jakieś lokalnej aukcji internetowej, jako jeden z losowy puszczonych hitów lat osiemdziesiątych. Mizzy marzył się gramofon i płyty winylowe do słuchania muzyki. Przeglądała internet w poszukiwaniu jakiejś okazji i póki co odkładała na to nie wielkie sumy. Póki co nie trafiła na nic godnego jej uwagi. Ale si.e też nie poddawała w poszukiwaniach.
Żałowała, że nie ubrała lateksowych rękawiczek do formowania odpowiedniego kształtu masy ziemniaczanej i mięsnego nadzienia. Dodatkowo narobiła sobie tylko więcej roboty przy sprzątaniu, tym na szczęście będzie martwiła się potem .
Rzuciła okiem na godzinę wyświetlaną na kuchence. Miała jeszcze trochę czasu do przyjścia swojej dziewczyny. Zmniejszyła ognień po garnkiem z wodą, żeby jednak tak szybko się nie zagotowała.

Tyla Andrulyte
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
22 y/o, 166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Eisiu šalia
Sausų žmonių minioje
Žiūrės jie į mane kreivai
Nes būsiu šlapias visiškai
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

6.
Nie miała zielonego pojęcia, co dzisiaj szykowała dla nich Mizzy. Tyla nie miała doświadczenia, a dodatkowo nie wiedziała, czego w ogóle oczekiwać. I tak z góry miała nastawienie, żeby nie wymagać cudów. Cudem było to, że była w pewnym sensie w jakiejś relacji. Ktoś nie mylił jej z tłem, a wręcz przeciwnie. Czuła się wręcz, jakby nie miała prawa wymagać czegokolwiek poza uwagą i wyrozumiałością. Po części tylko tyle jej było trzeba, a nawet nie zdawała sobie z tego sprawy - aż do teraz.
Wiedziała, że nie będzie to dla niej łatwe doświadczenie, ale i tak miała obawy. Głównie przed tym, że ona coś spartaczy i odsunie od siebie jedną z niewielu osób, dla której coś znaczyła. Dlatego też zachowywała ostrożność, może nawet zbyt przesadną. Ale kiedyś będzie musiała przekroczyć jakieś granice, by utrzymać taką relację. I zdawała sobie z tego sprawę, co tylko przerażało ją nieco bardziej.
Pod drzwiami Mizzy stała minutę przed czasem. Nie miały od siebie specjalnie daleko, a Andrulyte dość często źle oceniała, ile zajmie jej przejście tych paru kroków. Pod pachą miała swojego nieodłącznego laptopa, w drugiej natomiast dzierżyła siatkę z napojami. Nie chciała przyjść tak bez niczego, bo faktyczny prezent miał dotrzeć dopiero za parę dni prosto pod drzwi jej dziewczyny.
Zapukała, nie wchodząc do środka sama. Dla niej samej było to naruszenie przestrzeni osobistej, więc zwyczajnie robiła to, czego oczekiwała od innych. Może było to dziwne, może powinna pozwolić sobie na więcej swobody? Była jednak zdania, że na nią pozwoli sobie dopiero, jak będzie z kimś wspólnie mieszkać. A pewnie i tak będzie mieć z tym problem.
Jak i z masą innych rzeczy.

Mizzy Thembo
23 y/o, 167 cm
Dilerka na Ulicy
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Dzwonek do drzwi zbiegł się z momentem, kiedy zaczęła wrzucać do wody cepeliny. Gdyby mieszkaniu panował spokój i nic nie grało, krzyknęła by, że otwarte i wchodzić. Ale aktualnie zagłuszała ją Sandra i wyciąg w kuchni.
Tak to widoczne było, gdy się za dużo rzeczy na raz roboli czy jak? W każdym razie nawet ja zawoła, że otwarte nie było gwarancji, że Tyla wyjedzie.
- Aj, matko - westchnęła na głos wrzucając trzymanego cepelina w ręce. - Idę, idę - aczkolwiek pewnie tak tego nie słyszała. Mimo wszystko nie powinna kazać dziewczynie tyle czekać pod drzwiami.
Jak na złość ten jeden konkretny cepelin zechciał się rozwalić, mimo to wylądował w wodzie. Dłużej zeszłoby Mizzy odkładanie go na miejsce niż ugotowanie tego, co z tego wyjdzie.
Chwyciła za pierwszy lepszy ręcznik, który się nawinął i poleciała do drzwi. Nie chciała dodatkowo jeszcze ubrudzić mieszkania. Nie żeby było ono niewiadomo jak wielkie, jednak dbała o porządek, w końcu jej własne cztery kąty.
- Witaj słoneczko - powiedziała na widok Tyli. - Następnym razem jak wpadniesz do wchodź od razu, jak się ciebie spodziewam to nie zamykam dziwi. Wchodź śmiało - zaprosiła dziewczynę do środka, a gdy ta weszła zamknęła drzwi tym razem na zamek.
Popędziła szybciutko na powrót od garów, żeby pozostałe cepeliny się nie rozgotowały. Chciała dzisiaj zabłysnąć i dodać sobie trochę punków w oczach Tyli.
- Rozgość się, czuj się jak u sobie. W szafce mam kapcie jak chcesz. Możesz też zostać w butach jak ci pasuje - zapewniła.
Najważniejsze, żeby gość czuł się dobrze oraz swobodnie. A na tym jej autentycznie zależało, zwłaszcza że Tyla wizualnie bardzo jej się podobała. Inne jej cechy charakteru jeszcze poznawała, ale na wygląd zwracało się uwagę w pierwszej kolejność przy pierwszym spotkaniu.

Tyla Andrulyte
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
22 y/o, 166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Eisiu šalia
Sausų žmonių minioje
Žiūrės jie į mane kreivai
Nes būsiu šlapias visiškai
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Pewnie nawet gdyby Tyla wiedziała, że Mizzy nie wie w co ręce włożyć, musiałaby stać i czekać. Miała problem z przesuwaniem granic ot tak, zwłaszcza gdy sama miała dość mocne zdanie odnośnie swoich nieprzekraczalnych linii. Była też niezmiernie uparta. Tkwiłaby zatem pod tymi drzwiami nawet godzinami, chyba że faktycznie ktoś by ją zawołał i by usłyszała prośbę o wejście w pełni zrozumiale. Bo to też mogło wpłynąć na jej niepewność.
Czekała cierpliwie, bo wiedziała, że dziewczyna raczej jest w domu. I tak jednak z tyłu głowy już zaczęły się kłębić myśli, które sugerowały jej, że mogła zostać olana i wystawiona. Nie byłaby to żadna nowość, ale i tak rosnące obawy w żadnym stopniu nie niwelowały nieprzyjemnych scenariuszy. Andrulyte była pesymistką, więc naturalnie mogła pomyśleć o co najmniej kilku wariantach, w których kończyła jak skończona idiotka. Sama.
W końcu jednak drzwi się otworzyły, a Tyla odczuła ulgę i nawet radość na widok Thembo stojącej w wejściu. Pokusiła się o delikatny uśmiech - najwięcej, na ile było ją stać. Przynajmniej póki co.
Cześć. — sama miała dodać jakiś ładny epitet, ale speszyła się tym “słoneczkiem”. Nawet jej własna matka do niej tak nie mówiła, przez co efekty były widoczne gołym okiem. I słyszane gołym uchem, czy coś takiego. — Dobrze… — zgodziła się niepewnie, ale znając ją, pewnie zapomni. Specjalnie lub nie. Po prostu za cholerę nie lubiła do kogoś na chama wbijać. Nawet ze zgodą.
Weszła do środka, ale nie ściągnęła butów. Miała na sobie trampki, które nosiła nawet po domu. Znoszone, nie założone do końca na stopę, przez co obie pięty miała wolne. No prawie, bo jeszcze miała skarpetki z logiem Supermana.
Jeśli ci nie przeszkadza, zostanę w butach. I tak one służą mi wiernie jako kapcie. — ucieszyło ją to, że mogła tak swobodnie się zachowywać. Jej matka co prawda przyzwyczaiła się już do butów-kapci, ale z początku ją ganiała za chodzenie w trampkach po domu. A co ją to obchodziło? Nie brudziła przecież.
Nie miała odwagi udać się za Mizzy do kuchni, więc skierowała swoje kroki ku kanapie w salonie, na której nieco sztywno usiadła. Potrzebowała czasu, zanim się faktycznie “rozgości”.
Co tam gotujesz? — rzuciła głośniejszym tonem, starając się jednak nie wydrzeć na cały regulator. Brzmiała dużo ciszej niż inni, gdyż tylko jak mówiła nieco donośniejszym głosem to od razu słyszała, że się wydziera. I tak pozostała jej ta ostrożność.

Mizzy Thembo
23 y/o, 167 cm
Dilerka na Ulicy
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Sama wiele w życiu przeszła ale jakoś ciągnęło ją do ludzi. Być może chciała sobie zrekompensować brak jej towarzystwa w dzieciństwie. Chociaż w większości przypadków ludzie okazywali się nie warci i uwagi.
- Możesz wyłączyć Sandrę? Lubie „Everlasting Love”, ale skoro moja love już tu jest, to nie trzyma mi piosenek - i zniknęła w kuchni mając nadzieję, że cepeliny się jednak nie rozpadły na ziemniaczaono-mięsną maź.
Nie wypadało zostawić Tyli samej, ale skoro chciała zabłysnąć musiała ją na chwilę porzucić. W końcu niby przez żołądek do serca, więc trzeba się było postarać.
Spojrzała na zegar, by mniej więcej widzieć, ile czasu minęło do zagotowania. Mięsko na patelni wyglądało już coś dobrze wysmażone, więc je wyłączyła. Co innego, jak gotuje się dla samej siebie, a zupełnie inaczej, gdy dla kogoś ważnego.
- Gotuję niespodziankę, jak podam, to zobaczysz - odpowiedziała, gdy Sandra nie dotarła do końca utworu.
Chciała zrobić wrażenie na swojej pierwszej w życiu dziewczynie. Do tej pory była w dość krótkich relacjach jedynie z facetami. Tym razem miała takie małe marzenie, żeby wyszło z tego coś na serio poważnego. Takim mały problem tkwił w tym, że Tyla była trochę specyficzna przy otwartej i raczej towarzyskiej gospodyni. Ale były dopiero na początkowym etapie relacji, więc wszystko we właściwym czasie oraz miejscu.
W ostatniej chwili złapała się na tym, że prawie rozgotowała cepeliny. Zaliczyłaby gafę na samym początku. Wyłączyła gaz i sięgnęła po urządzenie do odcedzania. Na talerze dla Tyli trafiły te bardziej reprezentacyjne, do tego chciała to jeszcze jakoś elegancko ozdobić, ale nie wyszło. Może chociaż smakować będą wybornie? Umyła jeszcze porządnie ręce, aby nie ubrudzić talerzy, sztućce leżały już na stole w salonie.
- Zapraszam do stołu, moja droga - zakomunikowała wkraczając niczym rasowa kelnerka z dwoma talerzami. - Dziś serwujemy specjały kuchni litewskiej.

Tyla Andrulyte
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
22 y/o, 166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Eisiu šalia
Sausų žmonių minioje
Žiūrės jie į mane kreivai
Nes būsiu šlapias visiškai
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

O…czywiście. — Tyla już miała odpowiedzieć normalnie, gdy została “zaatakowana” kolejnymi słowami, które wprawiły ją w stan lekkiego speszenia. Widać, jak nikłe miała doświadczenie w związkach, jak i w otrzymywaniu komplementów czy określania przez kogoś takimi pieszczotliwymi określeniami. Efekt dorastania w rodzinie, gdzie zwracano się do niej tylko i wyłącznie imieniem. I zazwyczaj bez tej pieszczotliwej nuty.
Uśmiechnęła się niepewnie, choć Mizzy pewnie już tego nie widziała. Starając się nie myśleć zbytnio o tym, jaki chaos wkradł się do jej myśli przez te dwa słowa, podeszła do iPada i nacisnęła pauzę. W mieszkaniu momentalnie zapanowała cisza, którą po kilku minutach przerwały łagodne dźwięki gotującej się wody w garnku i inne kuchenne odgłosy. Jej samej dodało to nieco otuchy. Nie reagowała dobrze na głośne, nienaturalne dźwięki. Muzyka co prawda nie była przesadnie głośna, ale w porównaniu z kuchennym krzątaniem było to drugie było niemalże jak miód na uszy.
Ooo. To nie mogę się doczekać. — starała się włożyć w tę odpowiedź choć trochę entuzjazmu, co wyszło jej o dziwo pomyślnie. Wróciła w stronę kanapy, ponownie zajmując to samo miejsce, ale już w nieco bardziej swobodniejszy sposób. Kilka podejść i może się przyzwyczai. Taką miała nadzieję.
Czekała cierpliwie, choć w międzyczasie wyłapywała zapachy owej niespodzianki, na którą czekała. Nie było to nic intensywnego, ale to akurat na plus. Gorzej, że w pewnym momencie zaczęło jej burczeć w brzuchu - cicho i niesłyszalnie, ale zdecydowanie odczuwalnie. W końcu jednak usłyszała Mizzy zapraszającą ją na posiłek, przez co wstała. Nawet bardziej entuzjastycznie, niż mogłaby się po sobie spodziewać.
Już idę. — brzmiała zdecydowanie bardziej pozytywnie niż normalnie. Lubiła jedzenie, przynajmniej do takiego wniosku teraz doszła. Może to było przyczyną. — Kuchni... litewskiej? — powtórzyła, aż przystając w miejscu z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Serducho momentalnie zabiło jej mocniej pod wpływem tej informacji. Nie, żeby była jakąś patriotką… Po prostu zrobiło jej się miło, że ktoś pomyślał o tym aspekcie jej życia.

Mizzy Thembo
23 y/o, 167 cm
Dilerka na Ulicy
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Sama często zastanawiałam się jakim cudem udało jej się wyjść na ludzi. Nie mogąc brać z przykładu z matki, ojca nigdy nie poznała najprawdopodobniej nie pozna. Całkiem możliwe, że od stoczenia się na dno uratował ją krótki epizod, gdy trafia ją pod opiekę sąsiadki. Chociaż po jej śmierci zaczęła się na całego, to jakoś wyrwała się wszechobecnego chaosu jaki zawładną mi dokładną i życiem.
- Zdjęcie z Internecie wyglądało ładnie, więc pomyślałam że będzie smaczne i dlatego nie wyglądał przepis na skomplikowane - Powiedziała mając nadzieję, że żaden sposób nie uraziła dziewczyny. Nie wiedziała jaką ma za soba przeszłość kraju przodków. Teraz do niej dotarło, że może wcale nie było tam jej dobrze.
Wszystkie jej poprzednie relacje nie trwały dłużej niż dwa, trzy miesiące. Obie strony nie angażowały się w to emocjonalnie, więc szybko, że to nie to. Można powiedzieć, że była już w zmęczona. Wszyscy faceci byli jednakowi, gdy już udało im się ją zaliczyć, na zasadzie związki się rozpadały.
Chciałabym w końcu przeżyć prawdziwą miłość. Nie musiałaby ona być taka jak w filmach, gdzie jest pięknie i cudownie. Wystarczy byłoby jej po prostu było to, że byłaby dla kogoś ważna każdym aspekcie. Chciałam poczuć te przysłowiowe motyle w brzuchu, świętować walentynki czy inne święta, ale no ważne dla nich obu dni.
- Robię takie przymiarki, żeby któregoś wieczoru zorganizować nam taką romantyczną kolację przy świecach - Pociągnęła dalej temat aby odwrócić uwagę dziewczyny ewentualnych złych myśl. - Może nawet poznałyśmy się wówczas nieco bliżej - mruknęła konspiracyjnie do Tyli. - Wszyscy moi byli, zawsze na odchodne mówili mi, że świetnie całuje. Jakbyś miała ochotę się przekonać, to daj znać.
Miała nadzieję, że nie chce że tym swojej gościnni. Trudno jej było wyczuć na ile może sobie pozwolić żartami, żeby one faktycznie pozostały w strefie żartów. Wierzyła jednak, że mają dużo czasu aby się dobrze poznać.

Tyla Andrulyte
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
22 y/o, 166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Eisiu šalia
Sausų žmonių minioje
Žiūrės jie į mane kreivai
Nes būsiu šlapias visiškai
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Tylę od zwariowania chroniła chyba tylko i wyłącznie matka, choć ona również miała swoje wady. Ale nie zamieniłaby jej na nikogo innego. Ojciec? O nim w ogóle nie rozmawiała. Nawet się nie zastanawiała, co się z nim dzieje. Czy dalej żyje? Truje życie komuś innemu? Wszystko jedno - ważne, że ona z mamą były wolne. Przynajmniej w jakimś sensie.
To teraz jestem tylko bardziej ciekawa co tam pichcisz. Może nawet robiłam to samo danie razem z mamą. — choć ton jej głosu na to nie wskazywał, była całkiem zainteresowana tematem. Jej życie w ojczystym kraju mogło być trudne, natomiast każde inne aspekty - jedzenie, krajobrazy, a nawet zespoły - dalej pozostawały w jej sercu. Nie uznała zatem gestu Mizzy za coś obraźliwego lub coś, co mogło ją zasmucić - wręcz przeciwnie.
Andrulyte miała świadomość, że póki co nie dała za wiele przejawów jakichś większych emocji. Co prawda próbowała to robić na swój własny sposób lecz obawiała się, że w oczach jej dziewczyny nie jest to nic wielkiego. Związki znała tylko i wyłącznie z serialów, a one ponoć nie do końca były realistyczne. Jej jednak było daleko nawet do takich. Ale dopiero się uczyła, plus z Mizzy też musiały się jeszcze poznać. Miała zatem nadzieję, że z biegiem czasu nawet Tyla będzie mogła poczuć się swobodnie. Bo chciała spróbować, zwłaszcza z tak wyjątkową osobą, jaką była Thembo.
Przy świecach? W sumie jest w tym jakiś wschodnioeuropejski klimat. — pozwoliła sobie na żart, a na jej usta wkradł się niewielki uśmieszek. Zaraz po tym pokiwała głową na jej słowa, czując, że znowu zaczynają palić ją uszy. Zawirowało jej w głowie. Nie była przyzwyczajona do takiej otwartości. W ogóle nie była przyzwyczajona do takich sytuacji, co było doskonale widoczne gołym okiem. — Oczywiście, że chciałabym… — powiedziała nieśmiałym tonem i urwała, czując od razu chęć schowania twarzy w dłoniach. Sam fakt, że pozwalała sobie na aż tyle w jej towarzystwie wiele mówił za siebie. Z pewnością były na dobrej drodze, by faktycznie lepiej zaznajomić się ze sobą.

Mizzy Thembo
23 y/o, 167 cm
Dilerka na Ulicy
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Miło było, że nie została po wyborze dania skreślona na straty. Bardzo by tego nie chciała.
- Cepeliny - troszkę ciężko jej było poprawnie to wymówić. Prawdą też było, że o Litwie nie wiedziała nic, choć dzięki Internetowi było do do nadrobienia. - Nie wiem, czy jakoś tego nie przekręcam - zakończyła. - Więc jak toś to mnie popraw. I jedzmy, bo nam wystygnie.
Ich związek nie był pełen wybuchów, namiętności czy innych tego typu doznań. Rozwijał się bardzo powoli i to też było na plus. Dawały sobie czas oraz przestrzeń na poznanie się, naukę zachowań czy nawyków drugiej osoby.
Dla Mizzy to też była pierwsza poważniejsza, a jednocześnie pełna wyzwań relacja. Metodą prób i błędów miała nadzieję, że znajdzie właściwą drogę do serduszka Tyli. Przede wszystkim musiała być cierpliwa i dać swojej wybrance tyle czasu, ile ta potrzebowała. Nic na siłę, ponieważ nie tedy droga.
- W takim razie zarezerwuj dla mnie jakiś najbliższy wieczór, to do tego czasu będę mistrzynią gotowania - ucieszyło ją, że Tyla wykazuje chęci w poznaniu atutów Mizzy. - Będziemy miały okazję bliżej się poznać. Może nawet na noc zostaniesz? Zrobię pyszne śniadanie?
Większość inicjatyw pochodziło właśnie do gospodyni, ale jak na kimś człowiekowi bardzo zależało, to należało się jej zdaniem starać. Nikt jej nie nauczył jak postępować z związku z drugą osobą. Musiła się tego wszystkiego sama dowiedzieć. Wierzyła, że jednak się jej starania opłacą i nadejdzie dzień, w którym swobodnie będą sobie okazywać uczucia - słowami oraz gestami.
- Jeśli będziesz chciała, to możesz mi trochę o Litwie poopowiadać. O samym kraju - zapewniła, żeby nie dajcie pradawni bogowie, zmuszać Tylę do jakiś rodzinnych historii. Chociaż te chętnie też by usłyszała. - Geografia nigdy nie należała do moich mocnych stron - zażartowała.

Tyla Andrulyte
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
22 y/o, 166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Eisiu šalia
Sausų žmonių minioje
Žiūrės jie į mane kreivai
Nes būsiu šlapias visiškai
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Tyla nie mogła się nie uśmiechnąć, gdy usłyszała jak Mizzy próbuje wypowiedzieć to słowo. I nie, nie było to przez to, że brzmiała śmiesznie - wręcz przeciwnie. Nawet nieźle jej poszło. Ludzie potrafili przekręcać wszystko tak, że wychodziło im zupełnie co innego.
Cepeliny. — powtórzyła, rezygnując ze swojego połowicznego kanadyjskiego akcentu na rzecz ojczystego, litewskiego. — Powiedziałaś to naprawdę dobrze. Brawo. — pochwaliła ją jeszcze, ale praktycznie od razu chciała się dostosować również do jej polecenia. Kiwnęła głową i umilkła, biorąc się finalnie za jedzenie.
Powolność, a raczej jakby to inaczej określić - spokojność, była tym, czego Tyla potrzebowała. Zawsze marzyła o relacji, ale właśnie nie takiej jak wybuchające fajerwerki. Szast, prast i już koniec. Chciała zbudować coś, co będzie pamiętać latami. I tak Mizzy miała ten przywilej, że była dla niej pierwszą w życiu partnerką Andrulyte. A tego nie można było ot tak zapomnieć. Sam jej sposób bycia, charakter oraz sposób, w jaki ją traktowała, był wart zapamiętania. Tyla mogła wręcz uznać, że była prawdziwą szczęściarą.
Ja każdy wieczór mam wolny. Zwłaszcza dla ciebie. Więc możesz sobie nawet wybrać. — widać po niej, że zyskała nieco więcej pewności siebie, bo inaczej takie słowa by nie padły. Krok po kroku, a trochę się rozkręci. — Pyszne śniadanie też brzmi intrygująco. — byłaby podekscytowana takim scenariuszem, ale z tyłu jej głowy dalej były pewne obawy. Niezwiązane z Mizzy, ale z jej własną matką. Tyla nie chodziła na nocowania, więc nie była pewna, jak może zareagować. Miałaby tylko nadzieję, że będzie się faktycznie cieszyć, że jej córka częściej opuszcza swój pokój.
O... Jasne. — zgodziła się, choć entuzjazm troszkę jej opadł. Właściwie to nie miała o czym opowiadać. Sama niewiele zwiedzała, nie miała tam żadnych ciekawych doświadczeń. Tylko te złe lub gorsze. — U mnie też nie jest z nią jakoś super. — dołączyła do żartu, nawet przybierając lekko rozbawiony uśmiech. To prawda, prymusem nie była w niczym poza informatyką. I w pewnym sensie w angielskim, ale on był na swój sposób jej jedyną deską ratunku.

Mizzy Thembo
ODPOWIEDZ

Wróć do „#705”