

Jego życie z zewnątrz wyglądało jak historia sukcesu pisana od kołyski.
Ale to nie miało większego znaczenia, bo prawdziwym sercem domu nie był ojciec, tylko matka. Cudowna kobieta, która wzbudzała sympatię nawet w najgorszych osobach. Ciepła, empatyczna i wyrozumiała. Dla Evandera była światłem w tunelu oraz bezpiecznym miejscem, w tym wyścigu szczurów, który zbudował wokół nich jego ojciec. Bo gdy Henry widział w synu potencjał politycznego dziedzica, kobieta dostrzegała w nim po prostu dziecko. Chłopca z ogromną wrażliwością i ciekawością świata. Swojego syna.
Evander od zawsze miał „to coś”. Każdy tak mówił. Nauczyciele go lubili, a koledzy podziwiali. Sam Evan nigdy specjalnie nie musiał się starać, bo wystarczała mu odrobina wysiłku, by osiągać wyniki powyżej przeciętnej. Był zdolny, a to jedynie ułatwiało mu drogę, na której wszystkie drzwi miał szeroko otwarte.
Wszystko zmieniło się, gdy miał szesnaście lat.
To właśnie wtedy jego matka zmarła po długiej i wyczerpującej walce z nowotworem. Jej śmierć była dla Evandera, jak i jego ojca ogromnym ciosem. Henry stracił ukochaną żonę, a chłopak nie tylko rodzica, ale jedynego człowieka, który go rozumiał i wspierał.
Ojciec nie wiedział, jak rozmawiać z pogrążonym w żałobie synem. Nigdy nie był rodzicem na medal, a gdy został sam, wszystko się posypało jeszcze bardziej. W zamian empatii, oferował surową dyscyplinę, a zamiast wsparcia, jeszcze większą presję.
Evander zaczął się zamykać. Porzucił naukę, zignorował swoją idealnie zaplanowaną przyszłość. Zamiast tego wsiąkł w świat sportu i adrenaliny. Motocross, imprezy, używki, szybkie samochody i jeszcze szybsze relacje. Na szkolnym boisku jednak wciąż błyszczał. Był liderem drużyny futbolowej, niekwestionowanym „królem szkoły”, chłopakiem, który zawsze był w centrum uwagi. Niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu. Koleżanki do niego wzdychały, a koledzy chcieli dołączyć do jego świty, bo wiedzieli, że w ten sposób będą coś znaczyć w środowisku szkolnym.
Ale pomimo ogromnego talentu sportowego i nieprzeciętnego intelektu, jego oceny pogorszyły się do tego stopnia, że teraz musi powtarzać ostatnią klasę liceum, co wyjątkowo nie spodobało się Ministrowi Edukacji. Jego ojciec postawił mu więc ostre ultimatum: albo zdaje maturę, albo kończy się rodzinne finansowanie.
Teraz chłopak tkwi w zawieszeniu, musząc jak raz się zmotywować i przetrwać kolejny rok, aby w dalszym ciągu móc czerpać pieniądze ze swojego surowego źródła.