ODPOWIEDZ
30 y/o, 162 cm
księgowa, prawnik ds. podatków w Hayward & Co. Legal Advisory
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

2.
Nawet mimo żałoby Sylvie nie opuściła ani jednego wtorku, podczas którego zwykła przebywać w jednej z włoskich restauracji.
To właśnie w Archeo umawiała się nie tylko z bliskimi, ale również i ze swoją klientelą. Niektóre rozmowy nie miały charakteru typowo biurowego czy prawnego. Dodatkowo, niekiedy zależało jej nie tylko na dyskrecji dla siebie, ale również i dla innych. Archeo było niczym Szwajcaria - miejscem neutralnym, wolnym od jakichkolwiek konfliktów czy zgrzytów. Dobre, włoskie jedzenie oraz odpowiedniej jakości wino były jedynie dodatkiem, ale bardzo przez nią pożądanym. Było to o tyle dobrotliwe, że nawet w dni wolne od "pracy" mogła posiedzieć tutaj ze spokojem i skosztować wybornie przygotowanego jedzenia przez samego szefa kuchni. W takich momentach bardzo jej odpowiadało, że miała u kogoś odpowiednie wtyki.
Od śmierci męża mogło już minąć trochę czasu, mogła już wyjść z tej całej żałobnej otoczki, ale wciąż nie musiała się tutaj pojawiać cały czas o tej samej porze, w ten sam dzień tygodnia. Ta osobliwa rutyna była jednak jedną z rzeczy, która powoli, acz skutecznie, regenerowały jej duszę. Przywracały ją do normalności. Dlatego nawet w wakacje, mając możliwość wyjazdu na pełne słońca Malediwy i beztroskie wygrzewanie się na tamtejszej plaży, wolała wybrać się do miejsca, które doskonale znała. I szanowała. Samotnie przesiadywanie przy przypisanym stoliku było lepszym uczuciem niż zabawy w wodzie, jedzenie lodów (które mimo wszystko też lubiła jeść - zwłaszcza te zrobione przez nią samą) czy budowanie zamków z piasku. Aczkolwiek miała taką myśl z tyłu głowy, że chcąc rozpocząć wszystko od nowa być może powinna cofnąć się chociaż do tych lat młodości, gdzie szczytem szczęścia był wakacyjny wyjazd nad morze. Łapała się na tym, że tęskniła za prostotą życia, którą wtedy posiadała.
Teraz nic nie było takie łatwe. Nawet oddychanie.

Nawet podniesienie telefonu, który piskliwym dźwiękiem rozdarł przyjemny rozgardiasz w tle, oznajmiając o przychodzącym połączeniu.
Buongiorno. — odezwała się, gdy tylko podniosła telefon do ucha, uprzednio nacisnąwszy zieloną słuchawkę. Nie spodziewała się tego połączenia, ale nic nie stało na przeszkodzie, by chwilę sobie pogawędziła. Dzień dzisiejszy był dniem, w którym posiedzenie w restauracji miało być tylko i wyłącznie w jej własnym towarzystwie.
A przynajmniej tak początkowo myślała.

Dean Palmer
ODPOWIEDZ

Wróć do „Porzucone”