

→ Potrafi świetnie rysować. Czasami dorabia sobie poprzez rysowanie portretów obcym ludziom w parku. Nie jest to jednak w żadnym stopniu jego główne źródło zarobku.
→ Ma niesamowitą pamięć do różnych rzeczy. Szybko zapamiętuje nowe informacje i zna wiele ciekawostek, którymi potrafi rzucać w najmniej spodziewanym momencie. Często przypominają mu się one właśnie wtedy, gdy nie mają związku z tematem rozmowy. Ot, takie dziwactwo.
→ Oczywistym jest, że jest mistrzem pierwszej pomocy. Oprócz tego potrafi pobrać krew, zrobić zastrzyk i zająć się chorym. Zna wiele historii z sal szpitalnych, o których lubi rozmawiać.
→ Całkiem nieźle idzie mu nawiązywanie nowych znajomości. Jest dość charyzmatyczny i wygadany, więc łatwo dogaduje się z obcymi ludźmi. Mogłoby siew ydawać, że jest w stanie zaprzyjaźnić się niemal z każdym, kto pojawi się na jego drodze.
→ Całkiem nieźle zna się na ludziach.
→ Odziedzyczył po matce temperament i wyjątkowy brak cierpliwości. Łatwo się irytuje, zwłaszcza, jeśli coś nie idzie po jego myśli albo ktoś go nie słucha. Bywa też niezwykle bezpośredni, przez co całkiem łatwo jest mu kogoś urazić.
→ Nie potrafi gotować.
→ Cierpi na migreny, które pojawiają się u niego dość często. Jest wtedy marudny i raczej lepiej jest zejść mu z drogi.
→ Uczulony na owoce morza.
→ Bywa, że ciężko jest mu się odnaleźć w relacjach romantycznych lub tych, które są w jego odczuciu zbyt zarzyłe. Czuje się wtedy skrępowany, bo zazwyczaj nie wie, jak ma się zachowywać.
Wiele można było powiedzieć o Marii Conti, jednak wszystkie opowieści miały jedną rzecz wspólną – fakt, że kobieta kochała mężczyzn. Mężczyźni przewijali się w jej życiu, odkąd tylko opuściła rodzinny dom, by rozpocząć studia w wielkim mieście. Maria, córka włoskich imigrantów, pochodziła ze skromnej rodziny, mieszkającej w podrzędnej, niewielkiej i niewiele znaczącej miejscowości. Od zawsze chciała się z niej wyrwać i studia miały okazać się jej furtką do spełnienia tego celu. Miała ambitne plany, które skrupulatnie zaczęła realizować. Rozpoczęła studia z biochemii, gdyż nauka od zawsze ją interesowała, jednak o ile w ciągu dnia jej życiem kierowała nauka i pogoń za wiedzą, tak nocami oddawała się pochłaniającemu ją pożądaniu. Była piękną, czarującą i inteligentną kobietą, która doskonale wiedziała, jak przyciągnąć do siebie mężczyzn. Udawało jej się to dość szybko, jednak z nikim nie potrafiła związać się na zbyt długo. A przynajmniej do czasu.
Na ostatnim roku swoich studiów poznała Antonio Ceretti. Mężczyzna, dużo starszy od Marii szybko zawrócił jej w głowie. Początkowo rodzice byli przeciwni temu związkowi, głównie ze względu na dużą różnicę wieku między zakochanymi, jednak mężczyzna miał swoją karierę prawniczą i nie zarabiał najgorzej, co sprawiło, że został zaakceptowany. Po ośmiu miesiącach doszło do ślubu, a pięć miesięcy później – narodzin Amore.
Imię chłopca miało stać się symbolem miłości między Marią a Antonio. Wszystko wskazywało na to, że była to miłość na całe życie, jednak wszyscy, którzy tak myśleli, mieli się wkrótce przekonać, jak bardzo się mylili. Niewiele osób wie, co tak naprawdę się wydarzyło, że doprowadziło do rozpadu tego małżeństwa. Rozwód przebiegł szybko, a Antonio zostawił po sobie skromny majątek. Amore był zbyt mały, by zdawać sobie sprawę z tego co się wtedy działo. Po ojcu zostało mu jedynie nazwisko i kilka niewyraźnych wspomnień.
Nie pamiętam dokładnie (o tak, zmiana narracji, bo bohater historii może mówić o sobie), kiedy w moim życiu pojawił się kolejny ojciec. Pamiętam jednak, jak siedząc na kolanach matki, wpatrywałem się w nieznajomego, który w przyszłości miał zostać moim ojcem. Mężczyzna był przystojny, a jego twarz zdobił szeroki uśmiech. Nie pamiętam, o czym rozmawiali, bo w sumie niewiele mnie to wtedy interesowało. W tle słychać było dźwięki jednej z moich ulubionych bajek, więc co chwila zerkałem w stronę telewizora.
Moje dzieciństwo przebiegało bezproblemowo i całkiem szczęśliwie. Moja matka również wydawała się szczęśliwa, chociaż małżeństwo z ojcem nr I (nie podaję imion, bo panów chciałbym znaleźć i nie chcę nikogo ograniczać) nie należało do najspokojniejszych. Zarówno moja matka, jak i mężczyzna posiadali silne charaktery, które lubiły się ścierać. Nigdy żadne kłótnie nie przerodziły się jednak w przemoc. Byłem spokojnym dzieckiem, lubiącym wszystkie dziecięce aktywności. Nic nie wyróżniało mnie na tle rówieśników. Moja matka rozkwitała nie tylko w życiu prywatnym, ale również zawodowym zdobywając doktorat z biochemii. Praca była jej pasją. Naprawdę lubiła zostawać w laboratorium i robić swoje badania, przez co zaniedbywała nieco domowe obowiązki, które to zaczęły przytłaczać mojego ojca. Ostatecznie doprowadziło to do rozstania.
Kolejnym mężczyzną, który pojawił się w życiu mojej matki, był Charles Smith – znany reżyser filmowy. Nie mam zielonego pojęcia, jak to się stało, że moja matka go poznała, jednak nie dziwi mnie absolutnie fakt, że facet uległ jej urokowi. Był typem prawdziwego artysty. Widział piękno niemal we wszystkim i niemal wszystko go inspirowało. To właśnie on popchnął mnie w stronę rozwijania pasji artystycznej, nawet jeśli już w tym wieku wiedziałem, że chciałem związać się, podobnie jak moja matka, z nauką. Rysowanie okazało się jednak dla mnie idealną odskocznią od uczenia się i życia codziennego. Mój wolny czas wypełniało siedzenie przy szkicowniku lub czytanie książek. Moja matka zawsze uważała, że dzięki temu rozwijam i stymuluję obie półkule mózgu jednocześnie. Nigdy jednak nie brała na poważnie moich gróźb, że zdecyduję się iść właśnie w kierunku artystycznym. Zresztą znała mnie zbyt dobrze.
W szkole nauka nie sprawiała mi problemów. Byłem dość lubiany, a małżeństwo mojej matki ze znanym reżyserem tylko dodało mi popularności. Z pewnością był to najlepszy okres w moim życiu. Dzięki majątkowi Charlesa żyło nam się dość przyjemnie. Niestety nic co dobre, nie może trwać wiecznie i podobnie było w tym przypadku.
Wiadomość o wypadku samochodowym otrzymaliśmy w środku nocy. Wieści już wtedy nie należały do najbardziej optymistycznych, jednak zarówno w mojej matce, jak i we mnie, tliła się nadzieja, że Charles z tego wyjdzie. Niestety było inaczej. Dwa tygodnie po wypadku zorganizowano pogrzeb, po którym moja matka już nigdy nie była taka sama.
Żałoba i gniew owładnęły życiem mojej matki. Nie dziwiłem się temu, domyśliłem się dość szybko, że utrata kolejnej miłości mogła okazać się dla niej zbyt dużym ciosem. Moja matka straciła swoja dawną pogodę ducha, stając się nieco bardziej zdystansowaną osobą. Podczas gdy ja rozpoczynałem studia pielęgniarstwa, ona coraz częściej zaglądała do barów i alkoholu, starając się znieczulić. Jej wieczorne wyprawy z przyjaciółką często kończyły się poznawaniem kolejnych mężczyzny. W większości przypadków nie udawało jej się jednak zbudować żadnych sensownych relacji.
Mieliśmy jednak pieniądze, które pozostawił nam po sobie Charles oraz siebie nawzajem. Wydawać by się mogło, że niczego więcej nie było nam potrzebne do szczęścia. Ja skupiłem się na nauce oraz rozwijaniu swoich umiejętności. Nie było łatwo, jednak wydawało mi się, że powoli udaje nam się odzyskać dawne życie. A przynajmniej takie wrażenie miałem, dopóki moja matka nie przedstawiła mnie swojemu kolejnemu mężowi…
→ Biorąc pod uwagę przygody miłosne swojej matki, sam nigdy nie był wielkim zwolennikiem randokowania. Poznawanie partnerów jest dla niego dość stresującą aktywnością. W sumie od zawsze utrzymywał, że nikt konkretny nie jest mu potrzebny do szczęścia i że to właśnie swoje własne towarzystwo lubi najbardziej. Jakież więc było jego zdziwienie, gdy okazało się, że dał się wciągnąć w trójkąt miłosny.
→ Uwielbia rysować. Jego pokój wypełniony jest narysowanymi przez niego rysunkami oraz szkicownikami. Uwielbia bazgrać w szkicownikach, nie zawsze wychodzi z tego coś, co warte jest zachowania, ale przynajmniej coś tworzy i pozwala rozwijać się kreatywności. Nigdy nie wiązał przyszłości ze ścieżką artysty, jednak czasami można go spotkać, gdy rysuje portrety nieznajomym w parku. Kolejną jego pasją jest czytanie książek. Bardzo często można zastać go siedzącego na ławce lub w kawiarni i czytającego którąś z kupionych przez niego książek.
→ Mieszka we własnym mieszkaniu, które udało mu się kupić dzięki majątkowi, który zostawił Charles.
→ Posiada kota, a właściwie kotkę, którą adoptował ze schroniska. Zwierzak jest dość leniwy i zupełnie nie przypomina swoim zachowaniem kotów, które Amore zna z memów i shortsów, które ogląda w przerwach w pracy.
→ Nie zna jeszcze kolejnego męża swojej matki, dopiero zostali sobie przedstawieni.