

"there is a loneliness in this world so great that you can see it in the slow movement of the hands of a clock”
Morze diyas rozświetlało gustownie udekorowaną jadalnię, stanowiąc jaskrawy kontrast dla ciemnej nocy oblekającej dom, ale paradoksalnie oczy Malen nie były skierowane ku kolorowym rangoli rozpostartym na podłodze w najróżniejszych kompozycjach, zdającym się mienić jeszcze bardziej w blasku oliwnych lamp; nie, jej wzrok tęsknie uciekał na zewnątrz - z dala od jedwabnego sari poszytego złotymi nićmi, które zdawało się otulać ją zbyt ciasno, zbyt p r a w d z i w i e, z dala od karcącego spojrzenia matki - po raz kolejny dusząca gajra, zamiast tkwić w gęstych, ciemnych włosach, swoje miejsce znalazła w doniczce hibiskusu, który - na nieszczęście dziewczynki - wylądował w samym centrum zainteresowania, będąc chlubnym darem dla bogini Lakszmi - z dala od radosnego harmidru, tak boleśnie przytłaczającego, tak przeszywającego brutalną prawdą na wskroś już od najmłodszych lat...
Nie pasujesz, Malen.
***
Najbardziej upragnione słowa nigdy nie potrafiły uformować się poza jej głową - jakby potrafiła jedynie m i l c z e ć. Ubierana i czesana przez opiekunkę, postępująca zgodnie z licznymi rozkazami rodziców, stopniowo kurczyła się w sobie, chcąc zajmować jak najmniej przestrzeni, może nawet po cichu pragnąc rozpłynąć się w powietrzu niczym poranna rosa w promieniach wstającego słońca. Nie umiała inaczej - rzucona na pastwę cudzych oczekiwań zdawała się być bezczynnym obserwatorem, niezdolnym do zatrzymania rozpędzonego wagonika, choć przecież to ona była maszynistą własnego życia, to w jej dłoniach powinna spoczywać decyzja. Tymczasem zamiast tego wielokrotnie stawała na torach, ginąc pod kołami nie swoich wyborów.
Dlatego kiedy Indie stały się jedynie mglistym wspomnieniem, wyrwaną kartką z pamiętnika wciśniętą pomiędzy strony książki, której nigdy, przenigdy nie chciała już więcej przeczytać, Malen odczuła swego rodzaju ulgę. Jakby ciężar spoczywający na jej barkach od urodzenia odrobinę zelżał.
***
Nie została lekarzem. Pozornie płaczliwy, bo tak naprawdę to gorzko pretensjonalny ton matki, do dziś powracał do niej w sennych majakach.
Miałaś być d u m ą, Malen. Jak teraz wrócisz do domu?
Nie wróciła. Jednym - o ironio, c h i r u r g i c z n y m - cięciem uwolniła się od rodzinnego dziedzictwa, będącego bardziej przekleństwem aniżeli błogosławieństwem. Nowo odzyskana wolność nie była jednak ścieżką usłaną różami, ponieważ w jednym momencie została pozbawiona wszystkiego, a utrzymanie się na powierzchni w obcym kraju wymagało od niej licznych poświęceń. Żonglując pomiędzy jedną pracą dorywczą a drugą, zaczęła studiować prawo. Z Kamali stała się po prostu Malen, a wszystkie supły łączące ją z indyjską kulturą błyskawicznie się rozwiązały, jakby już od samego początku nie były wystarczająco mocne.
***
Wszystko układało się dobrze.
Na sali sądowej nie miała sobie równych, zgrabnie lawirując między zawiłościami skrytymi w prawnych paragrafach, a po kilku latach ciężkiej pracy wreszcie dorobiła się zaszczytnego miejsca w nazwie kancelarii, co niejako tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że naprawdę odbiła się od dna.
I nagle kiedy już myślała, iż będzie jedynie l e p i e j, została pozwana, a jej twarz haniebnie zagościła na okładkach miejscowych brukowców z krzykliwym tytułem - najgłośniejszy proces tego roku. Ale na pewno to nie mógł być koniec obiecującej kariery, prawda?
P r a w d a?
find what you love and let it kill you.
- przeprowadziła się do Toronto w wieku trzynastu lat i zamieszkała u dalekich krewnych, a sam wyjazd bardzo mocno wpłynął na jej relację z rodzicami, która wciąż pozostaje napięta;
- choć przy pierwszym poznaniu wydaje się być głośna i przebojowa, to tak naprawdę jest bardzo skryta ze swoimi uczuciami; w pewnym sensie najbardziej szczera jest w momencie, gdy przelewa myśli na papier, choć i wtedy są one bardzo mocno wyedytowane, jakby wciąż była tą małą dziewczynką czującą się obco w każdym pokoju;
- jest idealistką z krwi i kości, kierującą się swoim wewnętrznym systemem wartości; dlatego kiedy została oskarżona o udział w przekręcie finansowym, ubodło ją to podwójnie;
- kiedy była na studiach, zaginął jej najlepszy przyjaciel, z czym nie pogodziła się do dnia dzisiejszego; choć minęło już wiele lat, Malen nadal przegląda portale o zaginionych, żywiąc przy tym głęboką nadzieję, iż w końcu natrafi na znajomą twarz;
- jest koneserką czerwonego wina i ma niemałą kolekcję starszych roczników, których nie otwiera, dedykując je na tę wyjątkową okazję;
- wywodzi się z zamożnej i poważanej w towarzystwie rodziny, ale rzadko o tym wspomina, bardziej szczycąc się faktem, że swoją (jeszcze) doskonałą sytuację finansową zawdzięcza ciężkiej pracy;
- pali niczym smok, obiecując sobie co zimę - kiedy odmraża sobie kończyny na mrozie - że w końcu rzuci, ale jak na razie sterta awaryjnych paczek na czarną godzinę rośnie;
- interesuje się religiami świata, więc często wybiera się w miejsca kultu, gdzie zawsze zachowuje się z należytym szacunkiem.