Jiwoong Ahn

data i miejsce urodzenia
21/04/2000 r., Incheon, Korea Płdzaimki
on/jegozawód
barmanmiejsce pracy
The Fifth Social Cluborientacja
heteroseksualna, biromantycznadzielnica mieszkalna
guildwoodpobyt w toronto
dopiero przyjechałumiejętności
strzelanie z łuku; prawo jazdy kategorii G; miksologia, sutfing i wakeboarding; prawo jazdy na motocykle; pływanie i nurkowanie; kolarstwo górskie; naprawa drobnych usterek; większe i mniejsze remonty budowlane słabości
śpiew i karaoke; zazdrość; gotowanie poza podstawowym potrzebnym do przetrwania; Ahn Jiwoong urodził się w Incheoon, w Korei Południowej, w przeciętnej rodzinie, gdzie ojciec był inżynierem, a matka nauczycielką.
Gdy miał zaledwie dziesięć lat, jego ojciec zginął tragicznie w wypadku, a to kompletnie rozbiło jego dziecięcy świat. Nagła utrata sprawiła, że Jiwoong musiał szybko dorosnąć. Matka zaczęła pracować za dwoje, próbując zapewnić rodzinie utrzymanie, a na barki Jiwoonga spadła odpowiedzialność za młodszego brata. Przestał być jedynie dzieckiem, a stał się opiekunem.
W obliczu bólu po stracie ojca i presji dorastania Jiwoong desperacko szukał czegoś, co mogłoby go faktycznie zająć i w co mógłby uciec. Wypróbowywał różne sporty, aż w końcu odnalazł się w łucznictwie. Początkowo traktował to jako zwyczajną odskocznię od rzeczywistości, jednak z czasem sport ten przerodził się w pasję. Treningi stały się ucieczką od świata, miejscem, gdzie mógł kontrolować własne emocje i myśli. Jiwoong, mocno zaangażowany, szybko zaczął odnosić sukcesy, zdobywając liczne nagrody na poziomie krajowym i stając się jednym z najbardziej obiecujących łuczników w Korei.
Kulminacją wieloletnich wysiłków miały być Igrzyska Olimpijskie w Tokio, przesunięte na rok 2021 w wyniku pandemii. Wydawało się, że życie wreszcie się do niego uśmiechnęło, jednak na miesiąc przed najważniejszym wydarzeniem w jego karierze los znów sprzedał mu kopa w dupę. Podczas jazdy na motocyklu przez Seul Jiwoong zauważył dziecko wbiegające nagle na ulicę. Zareagował błyskawicznie, unikając tragedii, ale przez to sam uległ poważnemu wypadkowi. Zmiażdżony staw łokciowy i liczne złamania ostatecznie przekreśliły nie tylko jego udział w igrzyskach, ale i całą sportową przyszłość.
Proces rehabilitacji był żmudny i bolesny dla niego, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Mimo tego, że na początku lekarze zapewniali, że jest szansa na powrót do treningów, szybko okazało się, że kontuzja jest znacznie poważniejsza niż przypuszczano. Chroniczne, paraliżujące bóle łokcia uniemożliwiały mu jakikolwiek powrót do łucznictwa, a przynajmniej nie na poziomie zawodowym.
Załamanie i utrata celu życiowego rzuciły Jiwoonga w objęcia depresji, z którą raz juz sie mierzył i to zaraz po śmierci ojca. Jiwoong znów odciął się od świata na ponad rok, izolując się od wszystkich i wszystkiego. Dopiero interwencja matki i brata, którzy przekonali go do podjęcia terapii, pomogła mu stopniowo odzyskać kontrolę nad własnym życiem.
W końcu Jiwoong zaczął szukać nowego miejsca dla siebie. Podjął pracę jako barman w klubie, gdzie swoboda środowiska dawała mu możliwość powolnego powrotu do normalności. Równolegle zaczął angażować się w wolontariat w schronisku dla psów, gdzie odnalazł zwyczajny sens. Tam właśnie poznałteż Maxa, psa husky z równie trudną przeszłością, który szybko stał się jego wiernym przyjacielem.
Dzięki temu samemu psu, Maxowi, Jiwoong poznał kobietę, która, choć początkowo wydawała się kompletnie poza jego zasięgiem, szybko stała się dla niego całym światem. I chociaż pierwsze spotkanie trudno nazwać romantycznym, skoro husky dosłownie ją staranował, Jiwoong wiedział już wtedy, że właśnie trafił na kogoś wyjątkowego. Trzy kolejne próby zaproszenia ją na randkę, bliższego poznania, kończyły się odmową, ale to tylko utwierdzało go w przekonaniu, że jest kimś, o kogo warto walczyć. I wywalczył. Sora zgodziła się dać mu szansę. I mimo początkowych perturbacji, mimo ze proces docierania się był burzliwy i niełatwy, stworzyli zgraną, kochającą się parę. Dokładnie w rocznicę tego feralnego, lecz pamiętnego spotkania, zdecydował się na najważniejszy krok w życiu. Uklęknął przed nią, prosząc, by została jego żoną.
Niedługo po zaręczynach Sora otrzymała propozycję współpracy zawodowej, jednak wiązała się ona z wyjazdem na drugi koniec świata. Dla Jiwoonga decyzja była prosta, bo nie miał wiele, ale miał ją, a to było wszystko, czego potrzebował. Był gotowy zrobić wszystko, by pójść za Sorą i wesprzeć ją w, nawet jeśli oznaczało to pozostawienie miejsca, w którym przeżył całe swoje dotychczasoe życie.
Gdy miał zaledwie dziesięć lat, jego ojciec zginął tragicznie w wypadku, a to kompletnie rozbiło jego dziecięcy świat. Nagła utrata sprawiła, że Jiwoong musiał szybko dorosnąć. Matka zaczęła pracować za dwoje, próbując zapewnić rodzinie utrzymanie, a na barki Jiwoonga spadła odpowiedzialność za młodszego brata. Przestał być jedynie dzieckiem, a stał się opiekunem.
W obliczu bólu po stracie ojca i presji dorastania Jiwoong desperacko szukał czegoś, co mogłoby go faktycznie zająć i w co mógłby uciec. Wypróbowywał różne sporty, aż w końcu odnalazł się w łucznictwie. Początkowo traktował to jako zwyczajną odskocznię od rzeczywistości, jednak z czasem sport ten przerodził się w pasję. Treningi stały się ucieczką od świata, miejscem, gdzie mógł kontrolować własne emocje i myśli. Jiwoong, mocno zaangażowany, szybko zaczął odnosić sukcesy, zdobywając liczne nagrody na poziomie krajowym i stając się jednym z najbardziej obiecujących łuczników w Korei.
Kulminacją wieloletnich wysiłków miały być Igrzyska Olimpijskie w Tokio, przesunięte na rok 2021 w wyniku pandemii. Wydawało się, że życie wreszcie się do niego uśmiechnęło, jednak na miesiąc przed najważniejszym wydarzeniem w jego karierze los znów sprzedał mu kopa w dupę. Podczas jazdy na motocyklu przez Seul Jiwoong zauważył dziecko wbiegające nagle na ulicę. Zareagował błyskawicznie, unikając tragedii, ale przez to sam uległ poważnemu wypadkowi. Zmiażdżony staw łokciowy i liczne złamania ostatecznie przekreśliły nie tylko jego udział w igrzyskach, ale i całą sportową przyszłość.
Proces rehabilitacji był żmudny i bolesny dla niego, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Mimo tego, że na początku lekarze zapewniali, że jest szansa na powrót do treningów, szybko okazało się, że kontuzja jest znacznie poważniejsza niż przypuszczano. Chroniczne, paraliżujące bóle łokcia uniemożliwiały mu jakikolwiek powrót do łucznictwa, a przynajmniej nie na poziomie zawodowym.
Załamanie i utrata celu życiowego rzuciły Jiwoonga w objęcia depresji, z którą raz juz sie mierzył i to zaraz po śmierci ojca. Jiwoong znów odciął się od świata na ponad rok, izolując się od wszystkich i wszystkiego. Dopiero interwencja matki i brata, którzy przekonali go do podjęcia terapii, pomogła mu stopniowo odzyskać kontrolę nad własnym życiem.
W końcu Jiwoong zaczął szukać nowego miejsca dla siebie. Podjął pracę jako barman w klubie, gdzie swoboda środowiska dawała mu możliwość powolnego powrotu do normalności. Równolegle zaczął angażować się w wolontariat w schronisku dla psów, gdzie odnalazł zwyczajny sens. Tam właśnie poznałteż Maxa, psa husky z równie trudną przeszłością, który szybko stał się jego wiernym przyjacielem.
Dzięki temu samemu psu, Maxowi, Jiwoong poznał kobietę, która, choć początkowo wydawała się kompletnie poza jego zasięgiem, szybko stała się dla niego całym światem. I chociaż pierwsze spotkanie trudno nazwać romantycznym, skoro husky dosłownie ją staranował, Jiwoong wiedział już wtedy, że właśnie trafił na kogoś wyjątkowego. Trzy kolejne próby zaproszenia ją na randkę, bliższego poznania, kończyły się odmową, ale to tylko utwierdzało go w przekonaniu, że jest kimś, o kogo warto walczyć. I wywalczył. Sora zgodziła się dać mu szansę. I mimo początkowych perturbacji, mimo ze proces docierania się był burzliwy i niełatwy, stworzyli zgraną, kochającą się parę. Dokładnie w rocznicę tego feralnego, lecz pamiętnego spotkania, zdecydował się na najważniejszy krok w życiu. Uklęknął przed nią, prosząc, by została jego żoną.
Niedługo po zaręczynach Sora otrzymała propozycję współpracy zawodowej, jednak wiązała się ona z wyjazdem na drugi koniec świata. Dla Jiwoonga decyzja była prosta, bo nie miał wiele, ale miał ją, a to było wszystko, czego potrzebował. Był gotowy zrobić wszystko, by pójść za Sorą i wesprzeć ją w, nawet jeśli oznaczało to pozostawienie miejsca, w którym przeżył całe swoje dotychczasoe życie.
Ciekawostki
✧
zgoda na powielanie imienia
takzgoda na powielanie pseudonimu
takZgody MG
poziom ingerencji
wysokizgoda na śmierć postaci
takzgoda na trwałe okaleczenie
takzgoda na nieuleczalną chorobę postaci
takzgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
tak