
Jak na fana hokeja przystało, Brendan przez pewien czas wierzył, że czeka go kariera na lodowisku, jednak z biegiem czasu stwierdził, że potrzebuje czegoś bardziej ambitnego. Nie lubił się nudzić, stale poszukiwał wrażeń i wyzwań, a przy tym lubił czuć się potrzebny. Marzenie o zostaniu lekarzem zakiełkowało w jego głowie już w liceum, zdawał sobie jednak sprawę, że studia medyczne byłyby zbyt dużym obciążeniem finansowym dla rodziny i musiałby wplątać się w spory kredyt. W konwencjonalny sposób udało mu się zdobyć licencjat z biologii, jednak widmo długu na połowę życia spędzało mu sen z powiek. Zaciągnął się więc do wojska, a po roku służby Kanadyjskie Siły Zbrojne z radością ufundowały mu czesne na uniwersytecie. W zamian musiał im oddać cztery lata swojego życia już po zdobyciu dyplomu, co wykorzystał do zdobycia doświadczenia w akcji na misjach i na dobre związał się z medycyną ratunkową. Jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało, armia zrobiła z niego mężczyznę. Poczuł, czym jest odpowiedzialność, dyscyplina i braterstwo, a do kraju wrócił odmieniony.
Na tyle, by wreszcie zadbać o swoje życie prywatne; samotność zaczęła mu doskwierać. Przyjaciel umówił go na randkę w ciemno, która poszła tak dobrze, że kilka miesięcy później Brendan wybierał już pierścionek, a po roku stanęli z Salome na ślubnym kobiercu. Z lekarskiej pensji był w stanie odłożyć na niewielkie mieszkanie, a jego żona także pięła się po szczeblach kariery. Decyzję o powiększeniu rodziny odwlekali w czasie, O’Hara nie czuł się na siłach do zostania ojcem, ale przed ślubem był przekonany, że takie nastawienie przejdzie mu z czasem. Nie przeszło, w zamian za to stało się kością niezgody pomiędzy nim a żoną. Gdy w dodatku Salome została aresztowana za przekręty finansowe, których się dopuściła i spędziła rok w więzieniu, Brendan podjął decyzję o rozwodzie.
By zostawić za sobą porażki życia uczuciowego, rzucił się w wir pracy - na oddziale znany jest z szybkiego podejmowania decyzji, a chociaż czasem intuicja podpowiada mu wykorzystanie metody wyuczonej latami praktyki podczas służby wojskowej, Brendan dostosował się już do szpitalnych wymogów i nie szarżuje niepotrzebnie na SORze. Charyzma w parze z pewnością siebie pozwala mu wybielić się w przypadku zarzutów o brak empatii. Najważniejsze jest ratowanie życia, a sposób, w jaki tego dokonuje, nie powinien nikomu spędzać snu z powiek.
Jego rodzina ma irlandzkie korzenie, a Brendan kilka razy w życiu odwiedził zieloną wyspę. Malownicze krajobrazy szybko podbiły jego serce i czasem marzy o powrocie w tamte strony.
Pije podwójne espresso bez cukru i mleka, bo kawa ma działać, a nie smakować jak deser. Nigdy jednak nie pije jej wieczorem, nawet w obliczu nocnego dyżuru.
Uwielbia grecką kuchnię. Często odwiedza małą, rodzinną knajpkę w Greektown, gdzie zna właścicieli po imieniu i zawsze zamawia to samo. Choć sam gotuje rzadko, to jego popisowym daniem jest musaka.
Od dziecka interesował się hokejem, jak przystało na Kanadyjczyka; jego ulubiona drużyna to Toronto Maple Leafs, choć mówi o tym z lekkim przekąsem. Sam nigdy nie grał profesjonalnie, ale w czasach studiów grywał amatorsko jako bramkarz.
Poza hokejem lubi długie wędrówki - w wolne weekendy jeździ solo lub ze znajomymi do Parku Algonquin; to dla niego forma wyciszenia i resetu po szpitalnym zgiełku.