Czy Phoenix był wymarzonym bogatym panem, o którym śniła i marzyła odkąd zrozumiała, że w życiu to jej średnio wychodzi? Czuła się jak księżniczka, od chwili w której zagadał do niej na tinderze. Najpierw pierwsza randka w super fancy restauracji, później wynajęcie całej sali kinowej (nie wiedziała, że był to czysty przypadek i nikt po prostu nie kupił biletu na tę samą godzinę co oni), a teraz zaprosił ją do swojego pięknego apartamentu w modnej dzielnicy.
Emmy stroiła się całe godziny! No może nie godziny, bo miała dzisiaj na rano do pracy, jak wróciła to się zdrzemnęła, później szybki prysznic, makijaż i poszukiwanie idealnej kreacji. Chciała wypaść dobrze, ale wiele jej ubrań aż krzyczało biedą (bo wiele z nich było z poliestru, z działu odzieżowego w Walmarcie).
Liczyła, że Phoenix przyjedzie po nią swoim super samochodem, ale okazało się, że przyjechać musiała sama. Trochę było jej wstyd tego szrota, którego nadal spłacała, ale kiedy przekalkulowała wszystkie swoje wydatki zaplanowane na ten miesiąc uznała, że nie stać ją było na Ubera.
Sam budynek zrobił na niej ogromne wrażenie, a przecież nawet jeszcze nie weszła do środka...
...gdzie było tylko lepiej! Już sobie wyobrażała siebie w białej sukni z welonem i ogromnym weselem na tysiąc gości. Czy jej marzenie miało się spełnić? Gdyby nie Phoenix to nigdy w życiu by nie pomyślała, że ktoś taki jak on w ogóle nawet na nia spojrzy, a tu się okazuje, że jednak śmietanka towarzyska zadaje się z plebsem. A może tylko on? Albo znudziły mu się bogate cizie, które wyglądają tak samo? Ostatnio widziała przecież zdjęcia ze ślubu Bezosa i wszystkie te gościnie wyglądały jak kopia panny młodej...
Trochę się denerwowała, z czego zdała sobie sprawę w windzie naciskając przycisk piętra. Dłoń jej drżała, jakby nie wiadomo co miała zaraz robić. Chociaż tak szczerze, to chyba jednak miała się po co denerwować. Kto zapraszał do siebie tylko po to by pooglądać bajeczki i porozmawiać o polityce? Przecież wiadomo było czego się chłop spodziewał, gdyby ona go zapraszała do siebie to też pewnie by trochę miała nadzieję na seks. Dlatego kiedy już wyszła z tej windy to zatrzymała się na chwilę, wzięła kilka głębszych oddechów i zapukała do drzwi. A po kilku sekundach zadzwoniła też dzwonkiem, bo przecież mieszkanie na pewno miał ogromne, co jeśli nie słyszał jej pukania? Z tych nerwów zaczęła strzelać kostkami w palcach, zaschło jej też strasznie w ustach, ale starała się nie zdradzać stresu sięgającego sufitu.
phoenix whitlock
-
Take me down into your paradisenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
zołza
metagamingu i kierowania postacia
-
Mamacita, cita, cita
You know I really need yah, need yah, need yah, right nownieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
one
może tym razem mi się nie usunie
Jej słodki smak wywoływał uśmiech na jego twarzy, a myśl, że miał w s z y s t k o sprawiała, że z radością wstawał z
Na co dzień nie myślał o tym, co będzie, gdy jego przyjaciel zdecyduje się wrócić do Toronto (lub przestać opłacać rachunki i sprzedać mieszkanie). Kwestie tak bardzo nie pasowały do idealnego obrazu, że Feniks skrupulatnie usuwał myśli i udawał, że temat nie istniał. Bo przecież dobrze było mu w Financial District; bo przecież wspaniale było wieść życie, którego zazdrościł mu przeciętny zjadacz chleba.
Nie przejmował się tym, że bańka mogła prysnąć w każdej chwili; nie zastanawiał się, że nadejdzie dzień, w którym znów stanie się zwykłym Pheonixem Whitlockiem 一 mając taką możliwość, wciąż udawał i wierzył, że jego gra aktorska była na tyle dobra, że nikt nie zwróci uwagi na nietrzymające się kupy elementy.
Dziś zaprosił do siebie Emily; dziś zamierzał pokazać jej kawałek siebie, którego jeszcze nie znała.
Prawdziwie żałował, że nie miał dostępu do pieniędzy przyjaciela i że mógł jedynie rozprawiać o rejsach drogimi jachtami, wakacjach na drugim końcu świata i posiłkach, które kosztowały fortunę.
Jedyne, co mógł jej pokazać, to drogie ubrania (całe szczęście nosili z Jamesem ten sam rozmiar), widok z najwyższego piętra Financial District oraz bogato urządzone wnętrze.
Czekając na Reed, przemierzał mieszkanie i upewniał się, że wszystko wygląda, jak należy (przecież akurat w sprzątaniu był naprawdę dobry). Gdy zaś usłyszał pukanie, wyprostował się dumnie i ruszył ku nim. 一 Emily 一 przywitał się, taksując wzrokiem stojącą na korytarzu kobietę. 一 Cudownie Cię widzieć 一 kontynuował, wyciągając rękę i wykonując nią ruch, który miał zachęcić Reed do splecenia ich palców.
Gdy tylko kobieta przekroczyła próg mieszkania 一 to było niesamowicie istotne, bo przecież niedaleko mieszkał Bowie 一 zamknął drzwi, a potem przyciągnął ją do siebie i połączył ich usta w zachłannym pocałunku. 一 Tęskniłem za Tobą. 一 W jakimś stopniu bynajmniej nie mijał się z prawdą; w jakimś stopniu istotnie tak było i Feniks zatajał przed nią jedynie fakt, że nie była jedyna.
emily reed