-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Starał się uśmiechnąć, ale pewnie mu nie wyszło.
- To delikatna sytuacja, ale jest nadzieja. Uzupełniamy się, czasem mówimy to samo w tym samym momencie, śmiejemy się z tych samych żartów. I chociaż wiele nas różni, dogadujemy się. Ona naprawdę się cieszy, że jestem blisko. Widzę i czuję to. Nie wiem tylko jak zareaguje na moje wyznanie, ale jak mówiłem, nadzieja istnieje – wszystko zależało od tego, co postanowi i jak naprawdę Eden czuje się w związku ze swoim chłopakiem. Jeśli jest między nimi dobrze, to on nie będzie się narzucać, ale jeśli potrzebowała czegoś innego, Cem był gotów jej to dać.
Nigdy w życiu nie był tak pewien swoich uczuć jak teraz. I dlatego tak mu zależało. Może byli sobie pisani? Chciał tego najbardziej na świecie. Bo mógł zrezygnować z drugiej ojczyzny, ze swojej pracy, ale nie z miłości. Jeśli przez to będzie cierpieć, przyjmie to na klatę, ale zawsze już będzie czuć coś, co może go zmienić nie do poznania. I tego się bał.
- Daj mi od razu znać, jeśli uda się coś z tym zrobić i dasz radę się ruszyć z Kanady. Coś pomyślimy, poustawiamy sobie spotkania i tak dalej. Ogarniemy wtedy wszystko i chciałbym, naprawdę, żeby się udało. Ja sam czułbym się lepiej. No ale skoro mówisz, że masz wiele do zrobienia, może nie będę się nastawiać. Mimo wszystko dobrze by było, ale zobaczysz – powiedział.
- Ślub? – spojrzał na Mavi uważnie. – Znam ich? – zapytał ciekawy tematu. Część ludzi znał, więc może i tym razem kojarzył o kogo chodzi.
Poza tym ciągle myślał o tym, jak to będzie z Eden i Eliasem. Podobno było blisko oświadczyn, co będzie, jeśli Cem się spóźni ze swoim wyznaniem? Jakoś temat wesel trochę go przerażał, chociaż sam chętnie by się ożenił z ukochaną kobietą. No ale nigdy by jej nie pospieszał. Luźne związki też akceptował, bo dlaczego nie?
- Jak jest u ciebie? Dajesz jakoś radę? – zapytał, bo siostra wydawała mu się trochę przygaszona. Czyżby stało się coś, a on o czymś jak zwykle nie wiedział? Czasem nie był na bieżąco i zawsze musiał się potem tłumaczyć z tego, że był do tyłu i nie mógł pomóc czy wesprzeć. I nie lubił takiego odczucia.
Mavi Ayers
- To delikatna sytuacja, ale jest nadzieja. Uzupełniamy się, czasem mówimy to samo w tym samym momencie, śmiejemy się z tych samych żartów. I chociaż wiele nas różni, dogadujemy się. Ona naprawdę się cieszy, że jestem blisko. Widzę i czuję to. Nie wiem tylko jak zareaguje na moje wyznanie, ale jak mówiłem, nadzieja istnieje – wszystko zależało od tego, co postanowi i jak naprawdę Eden czuje się w związku ze swoim chłopakiem. Jeśli jest między nimi dobrze, to on nie będzie się narzucać, ale jeśli potrzebowała czegoś innego, Cem był gotów jej to dać.
Nigdy w życiu nie był tak pewien swoich uczuć jak teraz. I dlatego tak mu zależało. Może byli sobie pisani? Chciał tego najbardziej na świecie. Bo mógł zrezygnować z drugiej ojczyzny, ze swojej pracy, ale nie z miłości. Jeśli przez to będzie cierpieć, przyjmie to na klatę, ale zawsze już będzie czuć coś, co może go zmienić nie do poznania. I tego się bał.
- Daj mi od razu znać, jeśli uda się coś z tym zrobić i dasz radę się ruszyć z Kanady. Coś pomyślimy, poustawiamy sobie spotkania i tak dalej. Ogarniemy wtedy wszystko i chciałbym, naprawdę, żeby się udało. Ja sam czułbym się lepiej. No ale skoro mówisz, że masz wiele do zrobienia, może nie będę się nastawiać. Mimo wszystko dobrze by było, ale zobaczysz – powiedział.
- Ślub? – spojrzał na Mavi uważnie. – Znam ich? – zapytał ciekawy tematu. Część ludzi znał, więc może i tym razem kojarzył o kogo chodzi.
Poza tym ciągle myślał o tym, jak to będzie z Eden i Eliasem. Podobno było blisko oświadczyn, co będzie, jeśli Cem się spóźni ze swoim wyznaniem? Jakoś temat wesel trochę go przerażał, chociaż sam chętnie by się ożenił z ukochaną kobietą. No ale nigdy by jej nie pospieszał. Luźne związki też akceptował, bo dlaczego nie?
- Jak jest u ciebie? Dajesz jakoś radę? – zapytał, bo siostra wydawała mu się trochę przygaszona. Czyżby stało się coś, a on o czymś jak zwykle nie wiedział? Czasem nie był na bieżąco i zawsze musiał się potem tłumaczyć z tego, że był do tyłu i nie mógł pomóc czy wesprzeć. I nie lubił takiego odczucia.
Mavi Ayers
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
-
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkachnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
– Znasz. Amy – przypomniała, lekko unosząc brwi – Kończyłyśmy razem liceum. Odwiedzała nas często w domu. Taki… wiecznie uśmiechnięty rudzielec, który wszystkich potrafił przekonać do swojej wizji w pięć minut.
Mówiąc to, na chwilę na jej twarzy pojawił się cień rozbawienia – Amy rzeczywiście miała w sobie energię, która porywała. Ale zaraz potem uśmiech zgasł, a w jego miejsce wślizgnęło się coś cięższego. Cem zapytał, jak u niej, a ona odruchowo wzruszyła ramionami. Odwróciła wzrok, wbijając go w swoje dłonie splecione na kolanach. Zawsze tak robiła, kiedy czuła, że jeśli spojrzy mu w oczy, to powie więcej, niż by chciała. Nie wiedziała, jak mu o tym powiedzieć, żeby nie zabrzmiało idiotycznie. Kolejna chybiona relacja, kolejne rozczarowanie – to już zaczynało być żenujące nawet dla niej samej. Ale tym razem to nie była tylko sprawa serca. Tym razem to wszystko zaczynało mogło przekreślić jej lekarską karierę.
- Drużbą pana młodego jest... Marwan - wymówiła to imię z ostrożnością, choć wiedziała, że Cem nie zareaguje na to gwałtownie. Marwan, poza Emirem oczywiście, był jedynym mężczyzną, którego pokazała starszemu bratu. Względnie relacje wyglądały poprawnie i nie było żadnych spięć. Artystyczna dusza Yassina łatwo nawiązała kontakt z Cemem. Mavi była szczęśliwa, aż pewnego dnia skończyło się i to. Płakała, była smutna i wolała lizać rany samotnie w domowym zaciszu, użalając się nad sobą, że mogła do listy porażek dopisać nowy podpunkt. Ponowny kontakt z Marwanem był jak krok w nieznane. Niechciany, a zarazem wręcz przeciwnie. Sama już nie wiedziała. Wydawało się jej, że w końcu trafiła na mężczyznę z którym kiedyś stanie na ślubnym kobiercu. Dlatego rozczarowanie było podwójnie bolesne.
Cem Ayers
Mówiąc to, na chwilę na jej twarzy pojawił się cień rozbawienia – Amy rzeczywiście miała w sobie energię, która porywała. Ale zaraz potem uśmiech zgasł, a w jego miejsce wślizgnęło się coś cięższego. Cem zapytał, jak u niej, a ona odruchowo wzruszyła ramionami. Odwróciła wzrok, wbijając go w swoje dłonie splecione na kolanach. Zawsze tak robiła, kiedy czuła, że jeśli spojrzy mu w oczy, to powie więcej, niż by chciała. Nie wiedziała, jak mu o tym powiedzieć, żeby nie zabrzmiało idiotycznie. Kolejna chybiona relacja, kolejne rozczarowanie – to już zaczynało być żenujące nawet dla niej samej. Ale tym razem to nie była tylko sprawa serca. Tym razem to wszystko zaczynało mogło przekreślić jej lekarską karierę.
- Drużbą pana młodego jest... Marwan - wymówiła to imię z ostrożnością, choć wiedziała, że Cem nie zareaguje na to gwałtownie. Marwan, poza Emirem oczywiście, był jedynym mężczyzną, którego pokazała starszemu bratu. Względnie relacje wyglądały poprawnie i nie było żadnych spięć. Artystyczna dusza Yassina łatwo nawiązała kontakt z Cemem. Mavi była szczęśliwa, aż pewnego dnia skończyło się i to. Płakała, była smutna i wolała lizać rany samotnie w domowym zaciszu, użalając się nad sobą, że mogła do listy porażek dopisać nowy podpunkt. Ponowny kontakt z Marwanem był jak krok w nieznane. Niechciany, a zarazem wręcz przeciwnie. Sama już nie wiedziała. Wydawało się jej, że w końcu trafiła na mężczyznę z którym kiedyś stanie na ślubnym kobiercu. Dlatego rozczarowanie było podwójnie bolesne.

pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Cem pokiwał głową. Oczywiście, że pamiętał Amy.
- Ach – powiedział jednak na drugą część odpowiedzi. – Żeby nie powiedzieć o jasna cholera – dodał, więc i tak mówił w ten sposób.
- To musi być bardzo trudne – zauważył. Znał owego człowieka i swego czasu dobrze się dogadywali, ale kiedy tylko Mavi została sama i jej nie wyszło, jego instynkt obrońcy zadziałał. Cem był spokojnym człowiekiem, ale z racji tego, że trenował w domu boks, w ramach ćwiczeń i trzymania formy, chciał wypróbować na kimś swoją lewą pięść.
Teraz pomyślał sobie, co sam by zrobił, gdyby jakaś pokrewna sytuacja zaistniała w jego życiu. Nie chciałby trafić na swoją byłą w jakimś miejscu, albo jeszcze gorzej – gdyby miał zaproszenie na ślub swojej ukochanej z innym facetem. Każda z tych sytuacji byłaby chyba nie do wytrzymania.
- Hej, wiesz co? Tobie chyba naprawdę dobrze by zrobił wyjazd, nawet na te kilka dni – odparł spokojnie. Potem zbliżył się bardziej, by móc siostrę złapać za rękę i po prostu ją za nią potrzymać.
- Zrób coś dobrego dla siebie, bo zasługujesz na to, wiesz? Jesteś dzielna, ale jesteś też człowiekiem, który czasem potrzebuje czegoś dla siebie. Dlatego proszę cię, zrób wszystko, co możliwe, by wyjechać do Turcji. Nawet na krótko, ale zawsze to zmiana otoczenia, może akurat coś pomoże? – naprawdę miał nadzieję, że jej się uda. Ostatecznie zobaczy się, kto kogo będzie pocieszać. A może siebie nawzajem? No i był jeszcze Emir, który ucieszyłby się na jej widok. Cem zawsze miał nadzieję, że będą razem, ale póki co nie wyszło, a szkoda.
- Poza tym jeśli mi nie wyjdzie, naprawdę zostanę tam jakiś czas. Może nawet się przeprowadzę na stałe, kiedy tylko pozałatwiam tu wszystkie sprawy? I to będzie czas, który poświęciłbym też tobie? Tam jest mi łatwiej, może i ty znajdziesz tam coś, co pomoże ci jakoś poukładać to i owo w głowie. I nie myślę o ucieczce, tylko znalezieniu swojego miejsca, jeśli w innym z jakiegoś powodu będzie gorzej.
Mavi Ayers
- Ach – powiedział jednak na drugą część odpowiedzi. – Żeby nie powiedzieć o jasna cholera – dodał, więc i tak mówił w ten sposób.
- To musi być bardzo trudne – zauważył. Znał owego człowieka i swego czasu dobrze się dogadywali, ale kiedy tylko Mavi została sama i jej nie wyszło, jego instynkt obrońcy zadziałał. Cem był spokojnym człowiekiem, ale z racji tego, że trenował w domu boks, w ramach ćwiczeń i trzymania formy, chciał wypróbować na kimś swoją lewą pięść.
Teraz pomyślał sobie, co sam by zrobił, gdyby jakaś pokrewna sytuacja zaistniała w jego życiu. Nie chciałby trafić na swoją byłą w jakimś miejscu, albo jeszcze gorzej – gdyby miał zaproszenie na ślub swojej ukochanej z innym facetem. Każda z tych sytuacji byłaby chyba nie do wytrzymania.
- Hej, wiesz co? Tobie chyba naprawdę dobrze by zrobił wyjazd, nawet na te kilka dni – odparł spokojnie. Potem zbliżył się bardziej, by móc siostrę złapać za rękę i po prostu ją za nią potrzymać.
- Zrób coś dobrego dla siebie, bo zasługujesz na to, wiesz? Jesteś dzielna, ale jesteś też człowiekiem, który czasem potrzebuje czegoś dla siebie. Dlatego proszę cię, zrób wszystko, co możliwe, by wyjechać do Turcji. Nawet na krótko, ale zawsze to zmiana otoczenia, może akurat coś pomoże? – naprawdę miał nadzieję, że jej się uda. Ostatecznie zobaczy się, kto kogo będzie pocieszać. A może siebie nawzajem? No i był jeszcze Emir, który ucieszyłby się na jej widok. Cem zawsze miał nadzieję, że będą razem, ale póki co nie wyszło, a szkoda.
- Poza tym jeśli mi nie wyjdzie, naprawdę zostanę tam jakiś czas. Może nawet się przeprowadzę na stałe, kiedy tylko pozałatwiam tu wszystkie sprawy? I to będzie czas, który poświęciłbym też tobie? Tam jest mi łatwiej, może i ty znajdziesz tam coś, co pomoże ci jakoś poukładać to i owo w głowie. I nie myślę o ucieczce, tylko znalezieniu swojego miejsca, jeśli w innym z jakiegoś powodu będzie gorzej.
Mavi Ayers
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
-
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkachnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Mavi przez chwilę milczała, jakby próbowała poukładać w głowie odpowiedź, która nie zabrzmi zbyt dramatycznie. Zacisnęła lekko palce na dłoni brata, doceniając ten prosty gest wsparcia, i westchnęła.
– Masz rację, to trudne – przyznała w końcu cicho, nieco zachrypniętym głosem – Spotykać go znowu, udawać, że nic się nie stało… a on wygląda, jakby naprawdę ruszył dalej. Jakby tamte słowa, plany i wszystkie chwile, które spędziliśmy razem, były tylko… epizodem, który można wymazać i iść dalej – opuściła spojrzenie, przerywając na moment, bo poczuła, jak znajome ukłucie zaciska się w jej gardle. Nie chciała się rozklejać, nie chciała znów dać się porwać tej mieszance żalu i tęsknoty.
Siedziała tak chwilę, wpatrując się w złączone dłonie, nim zmieniła temat, jakby sama chciała się ratować przed własnym wyznaniem.
– Turcja… – powtórzyła powoli, a kącik jej ust drgnął w czymś na kształt uśmiechu. – Wiesz, zawsze kojarzyła mi się z czymś dobrym. Każde wakacje tam to było coś wyjątkowego – kolory, zapachy, ta energia, której nie ma nigdzie indziej. – na moment jakby odżyły w niej wspomnienia: upalne wieczory, gwarne ulice, śmiech przy stole pełnym jedzenia. Emir. – Ale… – zawahała się, kręcąc lekko głową – Mieszkać tam na stałe? Nie wiem. Inna kultura, inny rytm życia, a ja… ja mam tu pracę, zobowiązania, pacjentów, którzy na mnie liczą. Poza tym nie znam języka. Jest dla mnie za trudny. Z czegoś tam też trzeba się utrzymać... Obawiam się, że znienawidziłabym Turcję, niszcząc wspomnienia o niej jako o wakacyjnym azylu... Kanada to mój dom. Może wykorzystam dawne zaproszenie i przeniosę się do Vancouver? Też byś mógł, to kanadyjskie Hollywood.
Podniosła wzrok na brata, w jej spojrzeniu było coś miękkiego, ale i pełnego zmęczenia.
- I wiesz co? Najlepiej to niczego nie planować. Skupię się na tym, aby załapać się na twoją premierę i miło spędzić czas w Stambule. Odświeżę dawne znajomości. Potem się zobaczy.
Cem Ayers
– Masz rację, to trudne – przyznała w końcu cicho, nieco zachrypniętym głosem – Spotykać go znowu, udawać, że nic się nie stało… a on wygląda, jakby naprawdę ruszył dalej. Jakby tamte słowa, plany i wszystkie chwile, które spędziliśmy razem, były tylko… epizodem, który można wymazać i iść dalej – opuściła spojrzenie, przerywając na moment, bo poczuła, jak znajome ukłucie zaciska się w jej gardle. Nie chciała się rozklejać, nie chciała znów dać się porwać tej mieszance żalu i tęsknoty.
Siedziała tak chwilę, wpatrując się w złączone dłonie, nim zmieniła temat, jakby sama chciała się ratować przed własnym wyznaniem.
– Turcja… – powtórzyła powoli, a kącik jej ust drgnął w czymś na kształt uśmiechu. – Wiesz, zawsze kojarzyła mi się z czymś dobrym. Każde wakacje tam to było coś wyjątkowego – kolory, zapachy, ta energia, której nie ma nigdzie indziej. – na moment jakby odżyły w niej wspomnienia: upalne wieczory, gwarne ulice, śmiech przy stole pełnym jedzenia. Emir. – Ale… – zawahała się, kręcąc lekko głową – Mieszkać tam na stałe? Nie wiem. Inna kultura, inny rytm życia, a ja… ja mam tu pracę, zobowiązania, pacjentów, którzy na mnie liczą. Poza tym nie znam języka. Jest dla mnie za trudny. Z czegoś tam też trzeba się utrzymać... Obawiam się, że znienawidziłabym Turcję, niszcząc wspomnienia o niej jako o wakacyjnym azylu... Kanada to mój dom. Może wykorzystam dawne zaproszenie i przeniosę się do Vancouver? Też byś mógł, to kanadyjskie Hollywood.
Podniosła wzrok na brata, w jej spojrzeniu było coś miękkiego, ale i pełnego zmęczenia.
- I wiesz co? Najlepiej to niczego nie planować. Skupię się na tym, aby załapać się na twoją premierę i miło spędzić czas w Stambule. Odświeżę dawne znajomości. Potem się zobaczy.

pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Nie chciał popychać tematu do przodu, bo musiał być bardzo trudny. On nigdy nie zaznał czegoś takiego, bo tak naprawdę ciągle był sam. Lata leciały, a on spotykał się z tylko kilkoma dziewczynami, z których żadnej nie pokochał. Lubił, nawet bardzo, ale jakoś nie po drodze było mu z prawdziwym uczuciem, aż do teraz. Większość takich sytuacji spotykała go, gdy grał jakąś rolę. Prywatnie po prostu próbował, ale nic mu się nie udawało. Dlatego pokiwał głową i nie chcąc bardziej zasmucać siostry, dał się wkręcić w kolejny temat.
- Pewnie i tak niedługo dostaniemy zaproszenia na ślub. Eren i Ezgi na pewno wkrótce będą chcieli zalegalizować swój związek – ich kuzyn był naprawdę w porządku i bardzo ich lubił. Cem powierzył mu swój stambulski dom i zwierzaki, którymi opiekował się pod jego nieobecność.
- Może w ramach prezentu dam im bilet lotniczy do Toronto? Nigdzie daleko nie byli – tak, nie było to wcale takie głupie. On i tak chciał coś zobaczyć, a Kanadę znał jedynie z opowieści, telewizji i książek.
- Nie wiem, co będzie. Ja traktuję oba państwa jak swój dom. Turcy nie chcą mnie stracić i kuszą nowymi ofertami, ale trzymam ich na dystans. Sam fakt, że zostałem sam, mam problemy natury osobistej i nie wiem, co z nich wyniknie, to wszystko sprawia, że nie wiem, na czym stoję. Albo zostanę tam na dłużej, albo wrócę tutaj. Bo to nie tak, że nie lubię Kanady. Tutaj mam rodzinę i przyjaciół, tu mieszka Eden… Nie zrezygnuję z Toronto. Dobrze mi tutaj, ale jestem rozdarty na pół, jeśli chodzi o Turcję. Tam mnie zauważyli i dali mi szansę, jestem lubiany i mam fanów – albo raczej fanki – z których nie mogę zrezygnować. Poza tym jest tam tyle do zwiedzania, że nie wiem, czy mi czasu wystarczy ku temu. Wiesz, że nie lubię latać, ale muszę – on miał w sobie ducha matki, zdecydowanie. Znał ją najlepiej z dzieci i chłonął wiedzę kobiety jak gąbka. Opanował język, gdyż Miray zawsze rozmawiała z nim po turecku i uczyła go swoich piosenek.
- Poza tym mamy tam rodzinę. Może i dziadkowie najlepiej to mnie poznali, ale pamiętasz, że wuj Ozan zawsze powtarzał, że oni też nas potrzebują. My zostaliśmy im po stracie córki – no właśnie, każde z dzieci miało coś z energicznej tureckiej piosenkarki. I chociaż widywali się z dziadkami rzadko, a teraz to już prawie wcale, ciągle mieli ze sobą kontakt. Babcia do dzisiaj zbierała artykuły o wnuku z lokalnych gazet. Miała już niezłą kolekcję. Ich kanadyjscy dziadkowie byli inni, bo nie wybaczyli synowi, że związał się z turecką gwiazdą muzyki i do tego z - wcale nie za bardzo religijną - muzułmanką.
- Jeśli ci się uda przylecieć, daj się ponieść klimatowi, wyjątkowości miejsca i po prostu postaraj się spojrzeć na wszystko inaczej. Odetchnij i nabierz sił. Może kiedyś to mnie będziesz tam odwiedzać – wszystko się okaże już wkrótce.
- Wiele osób cię pamięta, siostrzyczko. I na pewno każdy będzie chciał nawiązać z tobą kontakt. Znasz się na ludziach i umiesz z nimi rozmawiać. Wykorzystaj to. Naprawdę mam nadzieję, że tam będziesz. Moglibyśmy odwiedzić znane nam zakątki i powspominać zabawę i zobaczyć miejsca, do których nas ciągnął wujek. No właśnie, on zawsze miał do ciebie słabość i cię rozpieszczał – uśmiechnął się Cem i pomyślał, że pewnie to dlatego, że sam chciał mieć córkę, ale doczekał się tylko jednego dziecka – syna.
Mavi Ayers
- Pewnie i tak niedługo dostaniemy zaproszenia na ślub. Eren i Ezgi na pewno wkrótce będą chcieli zalegalizować swój związek – ich kuzyn był naprawdę w porządku i bardzo ich lubił. Cem powierzył mu swój stambulski dom i zwierzaki, którymi opiekował się pod jego nieobecność.
- Może w ramach prezentu dam im bilet lotniczy do Toronto? Nigdzie daleko nie byli – tak, nie było to wcale takie głupie. On i tak chciał coś zobaczyć, a Kanadę znał jedynie z opowieści, telewizji i książek.
- Nie wiem, co będzie. Ja traktuję oba państwa jak swój dom. Turcy nie chcą mnie stracić i kuszą nowymi ofertami, ale trzymam ich na dystans. Sam fakt, że zostałem sam, mam problemy natury osobistej i nie wiem, co z nich wyniknie, to wszystko sprawia, że nie wiem, na czym stoję. Albo zostanę tam na dłużej, albo wrócę tutaj. Bo to nie tak, że nie lubię Kanady. Tutaj mam rodzinę i przyjaciół, tu mieszka Eden… Nie zrezygnuję z Toronto. Dobrze mi tutaj, ale jestem rozdarty na pół, jeśli chodzi o Turcję. Tam mnie zauważyli i dali mi szansę, jestem lubiany i mam fanów – albo raczej fanki – z których nie mogę zrezygnować. Poza tym jest tam tyle do zwiedzania, że nie wiem, czy mi czasu wystarczy ku temu. Wiesz, że nie lubię latać, ale muszę – on miał w sobie ducha matki, zdecydowanie. Znał ją najlepiej z dzieci i chłonął wiedzę kobiety jak gąbka. Opanował język, gdyż Miray zawsze rozmawiała z nim po turecku i uczyła go swoich piosenek.
- Poza tym mamy tam rodzinę. Może i dziadkowie najlepiej to mnie poznali, ale pamiętasz, że wuj Ozan zawsze powtarzał, że oni też nas potrzebują. My zostaliśmy im po stracie córki – no właśnie, każde z dzieci miało coś z energicznej tureckiej piosenkarki. I chociaż widywali się z dziadkami rzadko, a teraz to już prawie wcale, ciągle mieli ze sobą kontakt. Babcia do dzisiaj zbierała artykuły o wnuku z lokalnych gazet. Miała już niezłą kolekcję. Ich kanadyjscy dziadkowie byli inni, bo nie wybaczyli synowi, że związał się z turecką gwiazdą muzyki i do tego z - wcale nie za bardzo religijną - muzułmanką.
- Jeśli ci się uda przylecieć, daj się ponieść klimatowi, wyjątkowości miejsca i po prostu postaraj się spojrzeć na wszystko inaczej. Odetchnij i nabierz sił. Może kiedyś to mnie będziesz tam odwiedzać – wszystko się okaże już wkrótce.
- Wiele osób cię pamięta, siostrzyczko. I na pewno każdy będzie chciał nawiązać z tobą kontakt. Znasz się na ludziach i umiesz z nimi rozmawiać. Wykorzystaj to. Naprawdę mam nadzieję, że tam będziesz. Moglibyśmy odwiedzić znane nam zakątki i powspominać zabawę i zobaczyć miejsca, do których nas ciągnął wujek. No właśnie, on zawsze miał do ciebie słabość i cię rozpieszczał – uśmiechnął się Cem i pomyślał, że pewnie to dlatego, że sam chciał mieć córkę, ale doczekał się tylko jednego dziecka – syna.
Mavi Ayers
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
-
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkachnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Słuchała go uważnie, pozwalając, żeby znajomy, spokojny ton głosu Cema powoli koił napięcie, które wciąż w sobie miała. Nie przerywała, nie wtrącała własnych komentarzy – nie musiała. Jego słowa same w sobie były wystarczającym przypomnieniem, że mimo wszystkich porażek i zawahań, nie była w tym wszystkim sama.
– Może i masz rację – odezwała się w końcu, przechylając głowę lekko na bok, jakby chciała wyłapać w jego spojrzeniu jeszcze więcej pewności. – Wiesz… jak ty o tym mówisz, to naprawdę brzmi tak prosto – uśmiechnęła się krótko, prawie bezgłośnie parskając powietrzem – Ja jak zwykle muszę wszystko komplikować.
Wspomnienie o dziadkach i wuju Ozanie sprawiło, że jej oczy nieco złagodniały.
– Pamiętam – przyznała miękko – Pamiętam, jak babcia zawsze stawiała przede mną talerz, jakbym była w stanie zjeść za troje. I jak dziadek śpiewał piosenki mamy, kiedy byliśmy mali i nie mogliśmy zasnąć – na jej ustach pojawił się cień uśmiechu, tym razem prawdziwszy – To były dobre chwile.
Jej spojrzenie na chwilę zamgliło się wspomnieniem dawnych, beztroskich lat. Zamilkła na moment, a potem spojrzała na Cema z czymś, co było mieszaniną wdzięczności i delikatnej tęsknoty – Dobrze mieć cię przy sobie – powiedziała– Jesteś najlepszym bratem, jakiego można sobie wymarzyć. Mówię szczerze i powinieneś w to uwierzyć.
Potem odchyliła się lekko, jakby chciała uwolnić się z ciężaru rozmowy, i wzruszyła ramionami.
– Fajnie się gadało, ale pora się położyć. Muszę jutro ogarnąć tego mechanika i dogadać szczegóły z Bradleyem. Głowa do góry, Cem, a zobaczysz, że za niedługo na tej kanapie będziesz siedział z Eden i planował z nią wspólną przyszłość - uśmiechnęła się i ucałowała Cema w policzek, po czym wstała, zabierając ze sobą niedopitą herbatę.
z.t Cem Ayers
– Może i masz rację – odezwała się w końcu, przechylając głowę lekko na bok, jakby chciała wyłapać w jego spojrzeniu jeszcze więcej pewności. – Wiesz… jak ty o tym mówisz, to naprawdę brzmi tak prosto – uśmiechnęła się krótko, prawie bezgłośnie parskając powietrzem – Ja jak zwykle muszę wszystko komplikować.
Wspomnienie o dziadkach i wuju Ozanie sprawiło, że jej oczy nieco złagodniały.
– Pamiętam – przyznała miękko – Pamiętam, jak babcia zawsze stawiała przede mną talerz, jakbym była w stanie zjeść za troje. I jak dziadek śpiewał piosenki mamy, kiedy byliśmy mali i nie mogliśmy zasnąć – na jej ustach pojawił się cień uśmiechu, tym razem prawdziwszy – To były dobre chwile.
Jej spojrzenie na chwilę zamgliło się wspomnieniem dawnych, beztroskich lat. Zamilkła na moment, a potem spojrzała na Cema z czymś, co było mieszaniną wdzięczności i delikatnej tęsknoty – Dobrze mieć cię przy sobie – powiedziała– Jesteś najlepszym bratem, jakiego można sobie wymarzyć. Mówię szczerze i powinieneś w to uwierzyć.
Potem odchyliła się lekko, jakby chciała uwolnić się z ciężaru rozmowy, i wzruszyła ramionami.
– Fajnie się gadało, ale pora się położyć. Muszę jutro ogarnąć tego mechanika i dogadać szczegóły z Bradleyem. Głowa do góry, Cem, a zobaczysz, że za niedługo na tej kanapie będziesz siedział z Eden i planował z nią wspólną przyszłość - uśmiechnęła się i ucałowała Cema w policzek, po czym wstała, zabierając ze sobą niedopitą herbatę.

pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania