- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Finn lubi Spider-Mana, ale tego czarnego, Ninjago i SpongeBoba — wyliczył skrupulatnie, tym samym sugerując, że można narysować mu coś z tych rzeczy. A najlepiej wszystko.
Zaylee rozłożyła kartki na stole i rozsypała na środku przybory w postaci kredek i flamastrów, po czym nachyliła się do Eviny.
— Nie wiem, co to jest Ninjago — wyszeptała, ukradkiem googlując w telefonie, o czym dokładnie mówił chłopiec. To, co ujrzała, sprawiło, że uniosła wysoko brwi. — Sam, ale to są klocki lego — zauważyła, przeglądając kolejne zdjęcia.
— Ale jest też taka bajka! — wyjaśnił Młody, prawie podrywając się z krzesła. — Oni tam trenują sztukę walki Spinjitzu i walczą z Lordem Garmadonem!
— Ach, wow — mruknęła Miller. Nic z tego nie rozumiała. — A ten czarny Spider-Man to jest antagonistą? Dlatego jest czarny?
— Kim?
— Czy jest zły? — sprostowała, żeby dostosować się do dziewięciolatka. Czasem zapominała, że nie rozumiał jeszcze wszystkich słów.
— Nie no, jak — obruszył się, jakby nie mógł uwierzyć, że nie one nie znają czarnego Spider-Mana. — To jest przecież Miles Morales!
Zaylee westchnęła ciężko i usiadła przy stole, spoglądając na Evinę z nieukrywanym powątpiewaniem. To będzie naprawdę długa przeprawa, która nie obejdzie się bez wzorowania na obrazkach z intenetu. Czy Finn nie mógł lubić psów? Albo jakichś samochodów?
— To co wybieracie? — podpytał Sammy, patrząc najpierw na Miller, a potem na Swanson. Cwaniak. Wziął sobie smoka, a im kazał rysować postaci, o których nie miały pojęcia.
Evina J. Swanson
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
W końcu dowiedziały się o tym, co lubił Finn. Szkoda tylko, że obie z Zaylee były średnio zaznajomione z tym, co było na czasie według aktualnych dziewięciolatków. Zwłaszcza, że teraz mieli dostęp do prawdziwego ogromu mediów, z których mogli wybierać sobie zainteresowania. Kiedyś to byli rycerze, żołnierzyki i inne powszechne zabawki, które znaleźć można było w dziecięcych skrzyniach na zabawki. Teraz z kolei pojawiały się wszędzie Marvele, Psie Patrole i inne Ninjago.
- O Boże, Zaylee. Nie możesz zakładać, że każdy czarny jest zły - rzuciła, trącając narzeczoną łokciem.
Dopiero po fakcie zdała sobie sprawę z tego jak rasistowsko mogło to zabrzmieć, ale cóż... Słowo się rzekło. Zawsze potem mogły tłumaczyć się tym, że faktycznie chodziło o to, że często czarny towarzyszył czarnym charakterom w bajkach, ale na razie może lepiej nie wciągać chłopca w tak skomplikowane rozmowy.
- Zaylee bierze Moralesa, a ja narysuję Spongeboba - zdecydowała od razu, spoglądając jeszcze na narzeczoną z cwanym uśmiechem.
Musiała to zrobić. Wszystko przez to, że akurat Kanciastoporego jeszcze kojarzyła. Był popularny chyba od dwudziestu lat, a tak się składało, że Evina swego czasu musiała się chociaż w nikłym stopniu orientować w zajawkach dzieciaków. Może i niekoniecznie jej własne dzieci uwielbiały Spongeboba, ale wystarczająco się na niego napatrzyła, aby móc go narysować. Był całkiem prosty. Wystarczyło dać na kartce bryłę, której potem się dorysowywało twarz oraz kończyny. Prościzna. Z kolei Miller na pewno powinna ogarnąć jak rysuje się Spidermana, ale zamiast czerwonego i niebieskiego użyć do tego czerni oraz szarości. Dadzą niewątpliwie radę.
zaylee miller
- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Po słowach narzeczonej Zaylee wypuściła głośno powietrze i posłała jej rozbawione spojrzenie, bo nawet przez chwilę nie pomyślała o tym, że jej stwierdzenie może być rasistowskie i dopiero kiedy Swanson trąciła ją łokciem, parsknęła pod nosem zduszonym śmiechem.
— Nie moja wina, że zwykle źli bohaterowie są przebrani na czarno — powiedziała, sprawdzając, kim właściwie jest Miles Morales, bo skoro Evina wrzuciła ją na minę, musiała przyjrzeć się dokładnie postaci, którą miała rysować. I ku jej zaskoczeniu, Spider-Man wspomniany przez Samuela nie tylko miał czarny kostium, ale sam bohater był czarnoskóry. Podsunęła telefon narzeczonej i wzruszyła ramionami. — To się źle zestarzeje — dodała cicho, dy niczego nieświadomy chłopiec wybierał właśnie kredki, którymi miał narysować smoka.
Ona z kolei musiała najpierw znaleźć w internecie jakiś obrazek, na którym będzie mogła się wzorować. O ile morska, żółta gąbka wydawała się znacznie prostsza do przeniesienia jej na papier, to na szczęście Miller lubiła wyzwania. Nawet jeśli padały one z polecenia dziewięciolatka. Ustawiła telefon pionowo, podpierając go o stojący na stole wazon i sięgnęła po ołówek, żeby wykonać szkic.
— Będzie bujał się na pajęczej linie? — podekscytował się Sam, dociskając podbródek do jej przedramienia, aby zobaczyć, jak sobie radzi.
— Będzie — Zaylee przytaknęła skinieniem głowy i przytrzymała ołówek zębami, żeby ocenić szkic. Jak zwykle wszystko musiało być perfekcyjne. — Jak twój SpongeBob, kochanie? — zerknęła na narzeczoną, a Sam przysunął się bliżej Eviny i oparł pliczek o jej ramię. Miller uśmiechnęła się na ten rozczulający widok.
— Tylko nie zapomnij narysować mu czerwonego krawata i brązowych portek — zaznaczył od razu, bo przecież każdy wiedział, że oprócz żółtego koloru, kanciasta gąbka cechowała się właśnie takim strojem.
Evina J. Swanson
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Wiedziała, że ten żart przypadnie narzeczonej do gustu. Sam z kolei był raczej jeszcze nie do końca świadomy zjawiska jakim był rasizm, aby wychwytywać i rozpoznawać takie uwagi lub by doszukiwać się nienawistnych przesłanek w różnorodnych wypowiedziach. W zasadzie to tyle dobrego, bo przynajmniej nie musiała się tłumaczyć ze swojego czarnego poczucia humoru.
- Większość żartów się źle starzeje. Chyba, że jest z Golden Girls - zauważyła, bo chociaż serial pochodził z lat osiemdziesiątych to wciąż potrafił tak samo śmieszyć oraz pozostawał w wieku kwestiach aktualny.
Nie miała jednak szczególnie dużo czasu na to, aby się tym przejmować, bo przed nią znajdowało się prawdziwe wyzwanie. początek był dosyć prosty, bo wystarczyło narysować prostopadłościan. Dorysowała mu jeszcze długi i dosyć krzywy nos pomiędzy oczami wyglądającymi jak okna w nawiedzonym domu. Pod spodem dwa duże zęby, które pewnie upodabniałyby gąbkę do Gienka, gdyby tylko Evina była zaznajomiona z twórczością kabaretu Ani Mru Mru.
- Pamiętam o tym, Sam - zapewniła go, gdy tylko chłopiec przykleił się policzkiem do jej ramienia, aby obserwować ten proces twórczy po czym zmierzwiła mu jeszcze blond włosy. - Zmykaj rysować swojego smoka, bo zaraz tylko my z Zaylee skończymy swoje zadanie.
Na dopracowywanie szczegółów jeszcze przyjdzie czas. Najważniejsze, że miała już ogólny zarys postaci, na której mogła pracować. Nie była wybitną rysowniczką. Linie wychodziły jej krzywe i pewnie niejeden dzieciak narysowałby tego Spongeboba lepiej, ale w końcu miała brać udział w akcji list do Finna, prawda? Nie mogła się wyłamać.
zaylee miller
- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Mój smok będzie czerwony — stwierdził nagle chłopiec, po czym wrócił na swoje miejsce i zacisnął palce na kredce. Widać było, jak przez chwilę obmyśla, jakiej wielkości powinien być to czerwone stworzenie, aż w końcu przeciągnął kredką po kartce, prawie wyjeżdżając nią na stół.
O dziwo, Zaylee całkiem nieźle szło ze szkicem Moralesa w stroju Spider-Mana, który w rozkroku jedną ręką trzymał się liną, a drugą wystawiał do boku. Fakt, że była dokładna i zawsze przykładała się do wszystkie, co robiła, naprawdę wiele ułatwiał i jej postać wyglądała znacznie lepiej, niż koślawy SpongeBob rysowany przez Swanson.
— Wygląda, jakby był po udarze — skomentowała wytwór narzeczonej, ale nie mogła nic poradzić na to, że jej Kanciastoporty ma taki dziwny wyraz twarzy. Kątem oka spojrzała na Samuela i musiała przyznać, że na razie jego smok ani trochę nie przypominał smoka, ale dzieciak starał się z całych sił, żeby temu sprostać. Nawet wystawił język, co miało pomóc w skupieniu. Zresztą Zaylee nie zamierzała z nim rywalizować. Ale z Eviną już tak. Miały to do siebie, że każda z nich lubiła rywalizację, a kiedy nadarzała się ku temu okazja, nie mogły jej tak po prostu przepuścić.
— O wow — wydusił Sammy, który znów przysunął się bliże, aby móc lepiej przyjrzeć się szkicowi, jaki powstał z ręki Miller. — Ale czaderski!
— Co nie? — odparła z dumą, bo naprawdę jej czarny Spider-Man, który jeszcze nie miał dobranych odpowiednich kolorów, prezentował się całkiem nieźle. — Ale patrz, Evinie też dobrze idzie — wskazała podbródkiem na kartkę obok.
Młody odwrócił głowę i zacisnął usta w wąską linię.
— No tak — powiedział, ale jakoś bez przekonania, przez co Zaylee zaśmiała się głośno i przechyliła się na krześle, na pocieszenie muskając ustami jej policzek.
Evina J. Swanson
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- A to będzie smok czy smoczyca? - dopytała od razu, bo czerwony smok nieodzownie kojarzył jej się ze Shrekiem.
Patrzyła na to jak Sam wykonuje pierwszą linię na rysunku i zbliża się niebezpiecznie blisko krawędzi kartki. Jak dobrze, że jednak wybrała rysowanie na stole w kuchni. Przynajmniej łatwiej będzie to wszystko zmyć jak się zdarzy wypadek.
Prychnęła, gdy tylko usłyszała komentarz narzeczonej i sięgnęła po leżącą niedaleko gumkę do mazania, żeby rzucić nią w jej głowę. Niech ma za obrażanie Kanciastoportego, którego malowała w pocie czoła. Może i wyglądał nieco jak popiersie Ronaldo wykonane na jednym z lotnisk, ale to nie znaczyło, że wyglądał jakby przechodził udar.
- Jesteś okropna - stwierdziła, wracając powoli do dopracowywania szczegółów w swoim rysunku, ale na chwilę jeszcze zerknęła w kierunku Samuela, który w pocie czoła chciał wykonać swój rysunek smoka. - Jesteś pewny, że ci się zmieści cały na kartce? Jest spory.
Nie miała pojęcia jak młody to rozplanował. Pewnie wcale, bo nie miał jeszcze tak sporych umiejętności plastycznych czy wyobraźni przestrzennej. Trudno. Najwyżej będzie przerabiał albo podoklejają kolejne kartki, aby powiększyć powierzchnię rysunku.
Słysząc zachwycony ton Sama zerknęła na kartkę Zaylee i faktycznie trudno było jej ukryć zazdrość. Na pewno szło jej to wszystko o wiele lepiej. Nie miała pewności czy to dlatego, że czasami musiała faktycznie coś szkicować w trakcie sekcji czy może dlatego, że odrysowywała z internetu, ale szło jej wybornie.
- Ej - rzuciła z udawanym oburzeniem, gdy tylko dziewięciolatek z pewnym powątpiewaniem ocenił jej wytrawne dzieło. - Odwalcie się. Jest dobry.
Czemu właściwie się na to zgodziła? Mogły w tym czasie robić milion innych rzeczy, aby wypełnić czas, a wybrały akurat rysowanie i to samodzielne. Świat nienawidził Swanson w tym momencie.
zaylee miller
- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Evina, no co ty! — obruszył się, kiedy Evina zasugerowała, że jego stworzenie mogłoby być żeńskiej płci. — To będzie smok!
Jak widać, dziewięciolatek na razie przechodził etap, w którym wszystkie dziewczyny były ble. Aż dziw, że Miller i Swanson wpadły do kategorii tych fajnych i Samuel chciał spędzać z nimi czas.
W międzyczasie gumka do ścierania odbiła się od czoła koronerki, która próbowała udać wielce zbulwersowana tym faktem, ale zamiast tego zaśmiała się i zaczęła dobierać odpowiednie kredki do pokolorowania szkicu. Tylko ta czerwona również była jej potrzeba, a Młody zaciskał ją w pięści i rysował swojego smoka z takim zapałem, że jeszcze chwila, a złamałby jej rdzeń.
— Jasne, że się zmieści się i jeszcze zostanie mi miejsce pod spodem i będę mógł coś tam dorysować — odparł dumnie, odkładając na chwilę kredkę na bok. Zaylee wykorzystała okazję i przechwyciła ją, żeby pokolorować niektóre elementy stroju Spider-Mana.
Oboje jeszcze raz spojrzeli na rysunek Eviny. Nie był najgorszy, chociaż postać żółtej gąbki dziwnie pochylała się w lewą stronę, co trochę zaburzało proporcje. Niewątpliwie poszłoby jej znacznie lepiej, gdyby skorzystała z internetu, ale chyba wolała postawić na swoją pamięć. Zaylee nie wykazała się taką brawurą. Jeszcze chwilę temu nie wiedziała, kim był Miler Morales, a co dopiero miałaby rysować go z głowy.
— Jest piekielnie dobry, skarbie — odparła z poważnym wyrazem twarzy, ale w oczach tańczyło jej rozbawienie. Postanowiła jednak wspierać swoją kobietę w każdej sytuacji. Nawet tej patowejm kiedy ta męczyła się nad dopracowaniem szczegółów Kanciastoportego. — Ja chyba skończyłam — stwierdziła po krótkim namyśle, oddając Samowi kredkę, której nie mógł znaleźć i szukał jej nawet pod stołem. — Jak Finn nie doceni moich starań, to chyba się pogniewam — oznajmiła niby w żartach, choć była tak dumna ze swojego dzieła, że naprawdę poczułaby się urażona. Odsunęła kartkę na bok, aby zaprezentować pozostałej dwójce czarnego Spide-Mana.
Evina J. Swanson
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- A oglądałeś Shreka? Tam była naprawdę fajna smoczyca - przypomniała mu w razie, gdyby faktycznie widział bajkę, ale o tym zapomniał.
Należało jedynie mieć nadzieję, że w przyszłości faktycznie podobna faza mu przejdzie i dziewczynki przestaną być ble i gorsze. W końcu nie chciałyby, aby chłopaczyna im wyrósł na mizogina i incela. To byłaby ogromna strata.
Z pewnym powątpiewaniem przytaknęła chłopcu ale faktycznie widziała, że jakoś tam się zmieścił ze swoim szkicem smoka, którego teraz powoli kolorował i dodawał mu nieco więcej szczegółów choć zapewne nie bardzo przypominał on latający postrach wsi.
- Może jakieś skarby albo zamek, nad którym leci? - zaproponowała, bo w dole kartki dalej było nieco miejsca, które można byłoby wykorzystać właśnie na takie szczegóły wzbogacające tło.
Spojrzała z powagą na Zaylee jakby chciała odczytać jej prawdziwe myśli. Nie zasłużyła na razie na kolejny cios gumką, który wzbudzał jej rozbawienie. Wiedziała, że Kanciastoporty nie był idealny, ale chociaż dostała krótki i nieszczery komplement. Właśnie na takim wspieraniu się polegał dobry związek.
- Ten Miles wyszedł świetnie. Możesz być z siebie dumna - zapewniła, a sama pokolorowała ostatnie szczegóły Spongeboba, który również został przez nią ukończony.
zaylee miller
- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Wiem — odparł Sam, co potwierdziło, że jednak oglądał Shreka. Gdyby nie miał takiej okazji, koniecznie musiałyby nadrobić z nim tę produkcję, bo przecież nie miałby świadomości, że ominął go naprawdę wspaniały film animowany. — Ale smoki są fajniejsze — stwierdził dobitnie. I nic nie wskazywało na to, aby mogły przekonać go do swoich racji. Uparł się i już. Jednak na sugestię Eviny o tym, co mógłby umieścić pod wizerunkiem smoka, podskoczył na krześle w niemałej ekscytacji. — O, dobra! Zamek będzie ekstra. A pomożesz mi z narysowaniem wież? — spojrzał na nią tymi swoimi dużymi, niebieskimi ślepiami.
Pomimo że to Miller wykazała się większymi zdolnościami artystycznymi, Młody chciał, żeby to koniecznie detektywka pomogła mu z dalszym rysunkiem. Dlatego, kiedy skończyła swój rysunek, od razu podsunął jej swój. Natomiast Zaylee podniosła się z miejsca i stanęła za narzeczoną, aby oprzeć podbródek o czubek jej głowy, na którym wcześniej złożyła czuły pocałunek, po czym znów przyjrzała się jej dziełu. Z tej perspektywy SpongeBob wyglądał naprawdę nieźle.
— Skończcie tego groźnego smoka, a ja przygotuję naklejki i kopertę, żeby ją fajnie ozdobić. Kupiłyśmy nawet specjalną papeterię, żebyś mógł pisać na niej kolejne listy do Finna — zwróciła się do Młodego. Chłopiec uśmiechnął się, ale zaraz, nie wiedząc czemu, szybko zmarkotniał. — Co się stało, Sam? — dopytała, bo ten sięgnął po rysunek Swanson i zaczął się w niego wpatrywać.
Przez chwilę milczał i Miller nie miała pewności, czy powinna dalej wiercić mu dziurę w brzuchu, czy po prostu poczekać, aż sam zdecyduje się mówić. W końcu wziął głęboki wdech i westchnął ciężko.
— Nie chcę wracać do domu dziecka — wymamrotał cicho, a jednak na tyle głośno, aby obie mogły go usłyszeć. Zaylee zerknęła niepewnie na narzeczoną. I chociaż zawsze miała na wszystko odpowiedź, w tym momencie nie wiedziała, co powiedzieć, żeby zabrzmiało to w taki sposób, aby nie sprawić dziewięciolatkowi przykrości.
Evina J. Swanson
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Jak sobie chcesz - wzruszyła ramionami, nie zamierzając dłużej rozgrzebywać tego tematu.
Teraz musieli po prostu skupić się na dokończeniu rysunków, a nie na rozmowach o tym jak posiadane przez smoka genitalia definiowały jego fajność. Zwłaszcza, że w sumie na rysunku nie widziała ani smoczej waginy ani smoczego penisa, który rzucałby cień na zamek znajdujący się w dole wzbudzając zarówno podziw jak i przerażenie jego mieszkańców.
- Jasne. Mam narysować kształty, a ty je pokolorujesz? - zaproponowała, chcąc ustalić z dziewięciolatkiem szczegóły ich współpracy nad obrazkiem.
Też bardziej spodziewałaby się tego, że młody poprosi Zaylee o pomoc skoro radziła sobie o wiele lepiej z rysowaniem, ale pewnie jego decyzja była po części podyktowana perfekcjonizmem pani koroner i faktem, że Samuel jednak nieco się jej bał. Pewnie to właśnie dlatego wybrał Evinę na swoją asystentkę, bo jeśli coś poszłoby nie tak to nie zostałby złajany. Choć Swanson wiedziała, że narzeczona nigdy nie naskakiwałaby na małego chłopca za to, że nie narysował czegoś jak trzeba.
Obejrzała się jeszcze na chwilę przez ramię, starając się dojrzeć postać Miller która oparła się o nią rozkosznie i obiecała, że przygotuje papeterię oraz naklejki. Nie miała jednak czasu na to, aby rozkoszować się tym dotykiem, bo zaraz ich uwagę przykuł zmarkotniały dziewięciolatek.
Wymieniła z Zaylee porozumiewawcze spojrzenia, gdy tylko usłyszały ciche wyznanie Sama. Musiały to odpowiednio rozegrać. Jeszcze przez jakiś czas detektywka delikatnie dobierała w głowie słowa nim w końcu się odezwała.
- Sam... - wymówiła miękko imię chłopca, czekając na to, aż zwróci na nią uwagę. - To przez tych chłopców, którzy ci dokuczają czy chodzi o coś jeszcze?
Musiała wiedzieć. Co prawda domyślała się, że pewnie sprawdzał się najgorszy możliwy scenariusz... Chłopiec powoli się do nich przywiązywać. Nie powinny go zapraszać na weekend. Miał przez to pewne wyobrażenia i będzie cierpiał, gdy tylko wróci z powrotem do sierocińca.
zaylee miller

 
				