-
Nie wiedziałam kim chcę zostać na święta,
więc zostałam 🎄choinką🎄z torbą na głowie ✨
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/hertyp narracji1os (bio), 3os (reszta)czas narracjiprzeszłypostaćautor
W kwestiach komiksowych, zwłaszcza związanych z postacią Riddlera, Daphne mogła uchodzić za eksperta. Ba, w tym miała chyba nawet większe doświadczenie niż w swojej obecnej pracy. Szkoda tylko, że nie dało się na tym zarabiać. Miałaby dodatkowe źródło dochodów – bo, oczywiście, nie zrezygnowałaby z policyjnej pracy. Pracowała tutaj na tyle krótko, że jej zapał i ekscytacja pokręconymi sprawami jeszcze nie osiadły na laurach.
— Właśnie… Nie. — parsknęła cicho, uśmiechając się z lekkim rozbawieniem. — Ale po twojej wypowiedzi pierwsze co pomyślałam to właśnie ta córka. Chyba coś poszło nie tak po drodze na tej linii komunikacji. — aż podrapała się po głowie, bo nie zdarzało się jej tak normalnie zareagować na podobną rewelację. Może dlatego, że nie spodziewała się, iż skręci to akurat w takim kierunku. A jednak ludzie wciąż potrafili ją zaskakiwać.
— A tak, faktycznie. — Evina rzeczywiście przypomniała jej o tym fakcie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że chodzi właśnie o pierwszą pomoc. Dla niej to już było coś, dlatego wątpliwości też nieco się rozwiały. Cierpki smak alkoholu przyczynił się natomiast do kolejnych schodków w głowie van Laar, co było doskonale widoczne po jej niezadowolonej minie.
— No… chyba niekoniecznie. — przyznała po chwili, dumając nad szklanką. Wypić jeszcze, dać sobie spokój? Po minucie lub dwóch podniosła niepewnie szklankę, znowu maczając usta w alkoholu. A wtedy… Grymas się pogłębił. Nah. Podziękuje.
Evina J. Swanson
-
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Możliwe też, że jak w przypadku nurków dopiero z czasem technicy bywali zaciągani do tych trudniejszych i bardziej skomplikowanych spraw, które mogły wiązać się z prawdziwie brutalnymi przestępstwami. Dlatego też pozostawali jeszcze przez jakiś czas blisko powierzchni, by stopniowo zagłębiać się coraz bardziej w ten kryminalny świat.
Zaprawdę Evina nie spodziewała się tego, że trafi aż na tak wielką ekspertkę w tym temacie. Większość ludzi raczej nie posiadała przepastnej wiedzy na temat postaci, za które się przebierała na halloween. Sporo z nich decydowało się na coś w zasadzie przypadkowo i nie przykładało do tego należytej uwagi. Poza tym z antagonistów serii o Batmanie większość lubowała się w Jokerze, Harley Queen, Poison Ivy czy Pingwinie. Kto by się przejmował jakimś Scarecrowem czy takim Riddlerem?[/akapitt]
- Nie jestem aż tak dobrze zaznajomiona z komiksami. Zresztą ludzie często modyfikują postacie, za które się przebierają tak, aby zmienić je bardziej w wersje siebie niż samemu niż oddać je wiernie pierwowzorowi - wytłumaczyła skąd mogło nadejść to drobne nieporozumienie.
Rozmowa nagle zaczęła się nieco bardziej kleić, a dziewczyna nawet parsknęła lekkim śmiechem, co z pewnością było dobrym znakiem. Może potrzebowała czegoś na rozluźnienie, aby zacząć się nieco lepiej bawić w ich otoczeniu.
Obserwowała jedynie reakcje młodej na drinka, który ewidentnie nie przypadł jej do gustu, ale nie zamierzała tego jakoś szczególnie komentować. To nie była jej sprawa, ale musiała przyznać, że to wszystko wyglądało komicznie i wywołało u niej również lekkie parsknięcie.
- Zostaw go jak ci nie smakuje. Nie warto się męczyć - powiedziała jeszcze, bo na pewno dziewczyna nie powinna czuć się w jakiś sposób zmuszona do tego, aby pić drinka, którego jej wcisnęła.
Spróbowała i nie umarła. Brawa za odwagę się należały, a reszta... To była już zupełnie osobna kwestia. Zresztą Evina i tak za nie nie płaciła, bo wszystko poszło akurat na rachunek zgonujacego Todda, więc nie była w żaden sposób stratna.
Daphne van Laar
-
Nie wiedziałam kim chcę zostać na święta,
więc zostałam 🎄choinką🎄z torbą na głowie ✨
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/hertyp narracji1os (bio), 3os (reszta)czas narracjiprzeszłypostaćautor
Technik nie był policjantem, detektywem czy inną ryzykowną profesją pod tym względem, ale również musiał mieć na uwadze to, że każda sprawa mogła wiązać się z potencjalnym ryzykiem. Głębszym czy bliżej powierzchni, ale wciąż będącym częścią tej kryminalnej całości kryjącej się w ciemnej wodzie. W ich przypadku ryzyko było bardziej mentalne, nie fizyczne, ale to właśnie moment, w którym coś zaczynało wżynać się głęboko w mózg był najbardziej niebezpieczny. Być może dlatego też psychiczna ewaluacja była niezbędna, tak czy siak.
Niejako Daphne była dumna z tego, że jej komiksowa wiedza nie tylko dotyczyła szerokiego zakresu osób, ale że wybierała sobie również mniej konwencjonalne osoby jako ulubione. Do tej pory pamiętała obraz Riddlera z serialu Gotham, który był jej ulubioną ekranizacją tej postaci. Sama postać, zagadki, które zawsze ją ekscytowały przesiąknęły w nią wraz z biegiem czasu, nadając jej poniekąd nieco więcej charakteru. Z zagadkami nie była tą samą szarą myszką, która borykała się z chorobą serca w dzieciństwie. Być może dlatego była tak przywiązana – komiksy nie tylko umilały jej czas, ale dały jej również coś wyjątkowego do realizacji.
— To prawda. Ale i tak praktycznie udało ci się odgadnąć mój strój za pierwszym razem, więc można uznać że poszło ci naprawdę świetnie. — przyznała całkowicie szczerze, decydując się na sympatyczny uśmiech skierowany w jej kierunku. Sama odczuła, że rozmowa stała się nieco mniej dziwna, a bardziej przyjemna. Może jednak była dla niej jakaś nadzieja w tym bardziej socjalnym polu.
Przynajmniej do momentu z alkoholem, który naprawdę próbowała wypić, żeby nie było kobiecie przykro. Zaczęła czuć lekkie wyrzuty sumienia, gdy nie mogła go nawet porządnie przełknąć.
— Przepraszam… Nie chciałam tak zmarnować twojego miłego gestu. — wymamrotała z miną zbitego psa, ale odstawiła szklankę na blat stojącego nieopodal stolika. W duchu tylko modliła się, by to nie zaprzepaściło jej szansy na względnie normalną, koleżeńską relację w pracy.
Evina J. Swanson
-
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Technikami mało kto zaprzątał sobie głowę. Jeśli już ktoś chciałby wziąć na celownik kogoś kto doprowadził do skazania danego przestępcy to zwykle padało na sędziów, prawników i policjantów właśnie. Nikogo nie obchodziło kto przeprowadził jakąś analizę lub odkrył jakiś ślad pozostawiony przez sprawcę. Chociaż oczywiście nigdy nic nie wiadomo, bo różni psychopaci stąpali po ziemi.
Jeśli chodziło o Evinę to nie czuła się szczególnie wyjątkowo z powodu tego, że udało jej się rozpoznać złoczyńcę. W końcu pamiętała doskonale serię animowaną Batmana z lat dziewięćdziesiątych, na którą czasami natrafiała w telewizji. Spędzała też wystarczająco czasu z kuzynami, aby rozeznać się przynajmniej częściowo w wiedzy komiksowej w lekkim zakresie. Kojarzenie Riddlera nie było zatem niczym wyjątkowym.
- To jest w miarę oczywiste. Wystarczy rozpoznać kilka elementów stroju i już powinno się wiedzieć - odpowiedziała, bo nie chciała uznawać tego za jakiś niewątpliwy sukces.
Rozmowa zdecydowanie stała się dużo przyjemniejsza i nie można było temu zaprzeczyć. Nie znaczyło to jednak wcale tego, że nagle sytuacja odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni i zaczęła panować wokół dużo swobodniejsza atmosfera. Wciąż bowiem zostawała jeszcze sprawa nieszczęsnego drinka, który najwyraźniej nie był w stanie przejść młodej przez gardło.
- Nic nie szkodzi. Nie wszystko musi każdemu smakować - skwitowała krótko, bo nie było powodu do tego, aby się obrażać.
Drink tak czy siak mógł się zmarnować, a przynajmniej dzięki temu młoda miała okazję do tego, żeby czegoś spróbować i upewnić się czy na pewno jej to nie smakowało, a przecież w życiu liczyło się także to, aby zyskiwać nowe doświadczenia.
Daphne van Laar
-
Nie wiedziałam kim chcę zostać na święta,
więc zostałam 🎄choinką🎄z torbą na głowie ✨
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/hertyp narracji1os (bio), 3os (reszta)czas narracjiprzeszłypostaćautor
— To prawda. Ale nie każdemu się to udaje, znam takie przypadki. — i wcale nie napawały jej one jakąś dumą. Riddler był takim złoczyńcą, że powinno się go rozpoznawać i chociażby skojarzyć z Batmanem bez żadnego większego problemu. Nie był Jokerem, owszem, ale gdyby ktoś próbował mu przyznać miano no name villain, Daphne chyba czułaby się w obowiązku by wybić to komuś z głowy. Dosłownie. I to nie za pomocą samej ręki.
Mimo wszystko cieszyła się, że miała do czynienia z osobą, która chociażby minimalnie kojarzyła temat i nie miała nic przeciwko rozmowie w jego zakresie. To też zdecydowanie sprzyjało rozluźnieniu się, przynajmniej w jej przypadku. Nie musiała przynajmniej pamiętać o tym, że gdy tylko otworzy usta w celu sprzedania kolejnej zagadki, nie spotka się ze wściekłością. Chyba. Nie była dostatecznie pewna, dlatego starała się z całych sił zachować normalny tok wypowiedzi.
— Cóż… Ambrozja to to niej jest. Przynajmniej dla mnie. — dalej brzmiała tak, jakby miała trochę wyrzutów sumienia, których starała się wyzbyć za pomocą wzruszenia ramionami. — A tobie smakuje drink? Masz to samo co ja? — gorączkowo szukała czegoś do zmiany biegu tej rozmowy na nieco inny tor, by nie czuć się przytłoczona przez własne emocje. Może to trochę głupie pytanie, ale jedyne sensowne na tamten moment.
Evina J. Swanson
-
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Wydała z siebie pełen zadumy pomruk, starając się to sobie wyobrazić. Byli ludzie, którzy nie naturalnie nie interesowali się ani nie zagłębiali bardziej w niektóre dzieła popkultury, ale były rzeczy, które raczej każdy wiedział. Ktoś mógł nie oglądać Gwiezdnych Wojen, ale dalej być świadomym tego kim był Darth Vader i tego, że był ojcem Luke'a. Pewnych rzeczy nie dało się uniknąć. Pytanie tylko czy Riddler faktycznie był antagonistą na takim poziomie by posiadać podobną rozpoznawalność?
- Cóż, faktycznie niektórzy mogą żyć bardziej pod kamieniem - zgodziła się w końcu, bo może jednak faktycznie to czego udało jej się dokonać było jakimś większym wyczynem.
Kolejne zagadki byłyby nawet bardziej niż na miejscu ze względu także na strój w jakim dziewczyna pojawiła się na imprezie. Zresztą teraz jak już Swanson wiedziała, czego może się spodziewać to jak najbardziej mogła się podjąć trudu rozwiązywania tych wszystkich zagwozdek.
- Smakuje i akurat mam co innego. Sprzedali mi coś cytrusowego z brązowym cukrem na otrzeźwienie... A co? Chcesz spróbować? - zagadnęła jakby nie była to jakaś szczególna rzecz.
Może nie każdy mógł to zauważyć, ale istotnie pozwoliła sobie na kilka drinków, które zdążyły jej uderzyć do głowy. Z reguły Evina raczej nie zdradzała się z poziomem swojego upojenia, ale ci, którzy znali ją wystarczająco potrafili to wyśmienicie ocenić.
Jeśli zaś chodzi o gusta to... Detektywka akurat nie należała do wybrednych. Niektórzy pewno mogliby się nawet pokusić o stwierdzenie, że była skłonna wypić wszystko w czym tylko znajdowały się procenty, ale prawda była taka, że również miała swoje preferencje i smaki, które niespecjalnie trafiały w jej gusta. Jak chociażby ouzo, którego mogła skosztować na urlopie w Grecji.
Daphne van Laar
-
Nie wiedziałam kim chcę zostać na święta,
więc zostałam 🎄choinką🎄z torbą na głowie ✨
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/hertyp narracji1os (bio), 3os (reszta)czas narracjiprzeszłypostaćautor
Cóż, dla niej życie pod kamieniem było największą przegraną życia. Czasami zdarzyło jej się zapomnieć, że ludzie mieli różnorakie zainteresowania i nie każdy dorobi się niemalże obsesji na punkcie jakiegoś gościa z kapeluszem, który wszędzie, nie tylko w pytaniach, nadużywa znaku zapytania. Sama nie umiałaby wyobrazić siebie samej bez tego elementu, który tak pokochał komiksowe postacie. Docierało do niej jednak, że nie każdy pała do tego taką samą ilością entuzjazmu. Mogła nie rozumieć, że ktoś nie był tak samo pokręcony, ale chcąc czy nie, potrafiła to zaakceptować. Jej celem nigdy nie było narzucanie komuś swoich hobby tylko znalezienie kogoś, kto uwielbiał je tak samo jak ona.
Póki co, to zadanie za każdym razem kończyło się fiaskiem.
Z uśmiechem przyjęła informację, że kobieta wydawała się z nią zgadzać. Powstrzymała się od wtrącenia kolejnego, zdecydowanie zbędnego komentarza o tym, jak wiele ci ludzie tracili. Cóż, oni pewnie tak nie myśleli.
— To dobrze. O, cytrusowe z brązowym cukrem? Nie powiem, że brzmi to… Bardziej zachęcająco. — odpowiedziała zgodnie z prawdą, marszcząc delikatnie brwi, jakby rozważając nad tym połączeniem. Nie przepadała jakoś szczególnie za cytrusami, ale udział cukru mógł być jednocześnie kluczem do sukcesu. — Nie mam pojęcia. Kto wie, czy znowu nie skończę jak przy tamtym drinku i znowu zmarnuję porcję, która mogła być dla kogoś innego. — machnęła ręką, jakby to nie miało dla niej aż takiego znaczenia. Szczerze to nie była pewna. Nie chciała wyjść na gorszą, tak wybrzydzając, ale z drugiej strony obawiała się trochę o swoje zdrowie. Niby z poprzedniego napoju upiła niewiele, ale różnie to mogło być. Będąc dodatkowo cholernie niezdecydowaną również nie pomagało jej podjąć finalnej decyzji.
Evina J. Swanson
-
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
W zasadzie gdyby nie policja to może próbowałaby swoich sił na boisku jako profesjonalna piłkarka. To było coś, co niezwykle ją interesowało za młodu i osiągała bardzo dobre wyniki. Problem w tym, że jednak ciężko byłoby jej się przebić i znaleźć się na prawdziwym boisku i z tego wyżyć. Taki przywilej miało naprawdę wąskie grono.
Trudno było ocenić czy osoby żyjące pod kamieniem faktycznie były takie nieszczęśliwe. Może i omijało je sporo interesujących rzeczy, ale mogły też liczyć na nieco większy spokój niż inni. Nie przeżywali niepotrzebnych dram i głupot, które zajmowały w większości społeczeństwo. Może nawet w jakiś sposób mieli się lepiej od całej reszty? Wszystko miało swoje wady i zalety.
- Cytrusy potrafią dobrze otrzeźwić. Podobnie jak dobre nawadnianie się - stwierdziła, bo chyba przez te lata jednak nauczyła się jednej lub dwóch rzeczy, gdy przychodziło do picia alkoholu.
Znała ograniczenia swojego organizmu oraz wiedziała, co nieco jak powinna go oszukać, aby móc w siebie wlać nieco więcej niż powinna. Jakby nie patrzeć miała sporo czasu na to, aby wypracować swoje własne sposoby.
- Jak chcesz - skwitowała, wzruszając ramionami, bo nie zamierzała szczególnie mocno jednak namawiać dziewczyny do czegoś i przekonywać, że powinna z pewnością spróbować tego czy tamtego.
Trzeba było jej oddać to, że jednak nie należała do tych, którzy wyciągali sprawdzony argument pod tytułem no co ty? Ze mną się nie napijesz? sprawdzający się od zamierzchłych czasów na różnego rodzaju imprezach.
Daphne van Laar
-
Nie wiedziałam kim chcę zostać na święta,
więc zostałam 🎄choinką🎄z torbą na głowie ✨
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/hertyp narracji1os (bio), 3os (reszta)czas narracjiprzeszłypostaćautor
Opinia czy zwierzchnictwo innych też były ogromnie ważne, zwłaszcza przy wyborze takiej nastolatki, która musiała z czymś związać swoją przyszłość, jakoś z niej wyżyć i najlepiej, jakby jeszcze się nią cieszyć. Wielu osobom nie udawało się trafić takiego jackpota, przynajmniej nie w pierwszej kolejności. Daphne pewnie też miała swoje pierwsze marzenia, może zbyt wydumane, a może nawet całkiem możliwe do spełnienia. Przez pryzmat choroby była jednak zmuszona dość prędko nauczyć się, że życie nie było marzeniem, zmiennym i ulotnym, ale pięknym. Było czymś całkowicie innym, twardym i wręcz brutalnym. To być może również nakreśliło jej ścieżkę przyszłości.
Może i istniały jakieś zalety życia pod kamieniem, ale van Laar z pewnością miała na to inne spojrzenie. Sama poniekąd przeżyła w ten sposób część swojego dzieciństwa, przez wadę serca i ciągłe wizyty u lekarza omijając duży kawałek z życia. Teraz żałowała, że nie umiała socjalizować się normalnie, jak każdy inny człowiek, nie wykształciła tego co oni i tak dalej. O ile komiksy to faktycznie coś, czego można było nie żałować wcale, tak niektóre rzeczy były dość opłakane w skutkach.
— O cytrusach słyszałam. Woda… Cóż, to też ma jakiś sens. Choć mi się czasami chce raczej spać po wodzie, ale może tylko mi się tak wydaje. — najpierw pokiwała głową w zgodzie, a na sam koniec wzruszyła ramionami. Ona miała jednak love-hate relationship z wodą, którą piła, bo musiała, ale najchętniej piłaby co innego. Co też robiła, oczywiście w umiarze.
— Tego czegoś takiego. Może mnie otrzeźwi, a ja będę mieć na koncie jakiś nietypowy napój. — podjęła w finale taką decyzję, dalej mając lekkie wątpliwości, ale jednocześnie chcąc chociaż raz wyrwać się ze stałej rutyny i zrobić coś innego.
Evina J. Swanson
-
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Całe szczęście Evina wyrosła na całkiem porządnego dorosłego człowieka i nie miała szczególnych powodów do tego, aby wstydzić się swoich wyborów życiowych. Może i z perspektywy czasu wiedziała, że mogłaby pewne rzeczy zrobić inaczej, ale wtedy nie znalazłaby się w tym miejscu, w którym znajdowała się obecnie. Dlatego właśnie chyba nie było nic, co zmieniłaby w swojej przeszłości.
W takich przypadkach głównie rozchodziło się o to, co kto lubił i czy coś było kwestią wolnego wyboru czy może przymusu. Jednych świat popkultury mógł nie interesować i nie czuli się w żaden sposób stratni przez to, że z nim nie obcowali, bo podjęli taką decyzję, ale jeśli kogoś omijało to z innych powodów to wtedy odczucia mogłyby być zgoła inne. Swanson głównie podążała za tym, co faktycznie sprawiało jej frajdę, a inne rzeczy niespecjalnie ją interesowały.
- Każdy chyba reaguje inaczej czy coś takiego. Chociaż odpowiednie nawodnienie rozwiązuje masę różnych problemów - stwierdziła, bo zdążyła już się naczytać i nasłuchać o tym jakim to błogosławieństwem była zwyczajna woda, potrafiąca rozwiązać kwestie takie jak ból głowy czy inne dolegliwości.
Nie należało zapominać o tym, że Swanson na co dzień mieszkała z lekarką. Nie było więc niczym dziwnym, że co jakiś czas otrzymywała wykład na temat tego, co było zdecydowanie korzystne dla zdrowia.
- No proszę. Jednak chcesz spróbować czegoś nowego? Odważnie - uśmiechnęła się z lekkim rozbawieniem, bo myślała już, że dziewczyna całkowicie zarzuciła próby spróbowania jakiegoś fikuśnego napoju.
Daphne van Laar