28 y/o
CHRISTMASSY
159 cm
prezenterka w CBC News
Awatar użytkownika
This is my resting Grinch face
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracji3os.
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Nienawidziła takich sytuacji. Chociaż przywykła do bycia w centrum uwagi, nie miała najmniejszych problemów z zachowaniem się w towarzystwie i zazwyczaj łatwo odnajdywała się w większości sytuacji – także tych stresujących – tak to teraz? Czuła się absolutnie zażenowana i jednocześnie wściekła, bo ostatnią rzeczą której potrzebowała było wywoływanie awantury na imprezie charytatywnej. Jeśli to w jakikolwiek sposób zaszkodzi jej karierze wiedziała, że poleje się krew… jeśli będzie potrzeba rzuci się do szyi tych dwóch idiotów.
Był w tym wszystkim też Cooper, który oberwał rykoszetem, a w rezultacie najbardziej z nich wszystkich. I z tego powodu też czuła się głupio, było jej wstyd i czuła, że jej policzki płoną zdecydowanie zbyt mocno. Szczególnie w momencie, gdy stanął w jej obronie.
Spojrzała na niego zaskoczona, bo oboje dobrze wiedzieli, że nie powinien tego robić. Wpatrywała się chwilę w jego twarz i zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Nie wiedziała, co. Nie miała pojęcia na co powinna się przygotować, ale jednocześnie miała jakieś złe przeczucia. Ochrona dała jej spokój, a ona stała i wpatrywała się w twarz Lennoxa starając się rozszyfrować wszystko, co się właśnie działo. Także między nimi.
Nie było najmniejszego powodu, żeby ją przepraszał.
- To ja powinnam… – przeprosić, że przez nią znalazł się w tak idiotycznej sytuacji. Gdyby nie ich rozmowa tamtych dwóch dałoby mu spokój, nie on był ich celem. Nie chciała wciągać w to zamieszanie, narażać na takie ryzyko. Jasne… był dorosłym facetem z wieloletnim doświadczeniem w tym bagienku i potrafił sobie radzić z takimi kryzysami, ale jednocześnie bała się, że to się odbije w jakiś sposób na nich. A naprawdę podobała jej się myśl krótkiego urlopu!
Zareagowała instynktownie.
- Coop… – i miała w nosie, że nie powinna tak się do niego zwracać, ale momentalnie znalazła się u jego boku, starając się pomóc utrzymać mu pion i pozwalając mu się na sobie oprzeć – Co się dzieje? – zadarła głowę, żeby na niego spojrzeć i nawet nie próbowała ukryć tego, że się przejęła. Zresztą… większość ludzi wróciła już do swoich rozmów, przedstawienie się skończyło, a ci którzy dalej im się przyglądali mogli pomyśleć, że po prostu przejęła się człowiekiem, który pomógł jej uniknąć towarzyskiego upokorzenia. Każdy na jej miejscu zrobiłby dokładnie to samo – Usiądź, przyniosę wodę. – wystarczyło parę kroków, żeby zająć miejsce siedzące, gustowne stoliki z fotelami przygotowane dla gości, żeby mogli w spokoju odpocząć i porozmawiać z daleka od chaosu głównej sali. I może muzyka była tu ciszej, ale chaosu nie brakowało. Zgarnęła z baru butelkę z wodą i wróciła do Lennoxa.
- Musisz poćwiczyć przyjmowanie ciosów, Senatorze. – pozwoliła sobie na dyskretny żart, uśmiechając się do niego pod nosem – Jestem autem, czy zamówić taksówkę?


Cooper Lennox
54 y/o
For good luck!
187 cm
Senator w parlamencie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

W życiu by się nie spodziewał, że jeden frajerski cios tak go poskłada. Przez sportowe doświadczenie z gimnastyką, anatomię ludzkiego ciała znał lepiej niż przeciętny człowiek, ale i tak zamierzał się skontaktować z lekarzem by się dowiedzieć, czy to normalne, że jeden dzwon "w ucho", a najpierw ma mroczki przed oczami, a gdy wszystko wydaje się w porządku, pojawiają się zaburzenia równowagi. Prawdopodobnie ustałby samemu, ale był wdzięczny, że była obok, było po prostu łatwiej. I to mimo sporej różnicy w warunkach fizycznych między nimi.
- Wszystko w porządku, nic się nie dzieje - brzmiał nawet wiarygodnie, ale w drodze do fotela dziewczyna mogła poczuć, jak jeszcze raz zmylił krok. Gdzieś w oddali świadomości połączył to z zaburzeniami błędnika, czy tam ucha środkowego, które w końcu mieszczą się w głowie. Klapnął na fotelu bez grosza gracji i stylu, wsparty na podłokietnikach nieco doprowadził się do porządku gdy Love zniknęła po wodę. Przypomniały mu się słowa, które często powtarzał jego ochroniarz: "Szlag, nie lubię patrzeć jak odchodzi, ale uwielbiam jak idzie", ale nie był w stanie się na tym skupić. Udało mu się rozpiąć górny guzik koszuli, przegrał z muchą.
- Wolałbym nie obrywać w ogóle - darował sobie mimikę twarzy. Czuł, że prawa strona nie jest w dobrym stanie - Wszystko w porządku? - zapytał palcem kręcąc w pobliżu podejrzanego miejsca - Dziękuję. - odebrał wodę, upił nieco, ale... to chyba nie było to. Wolał nie dopuszczać do siebie tej myśli, ale może tak wygląda starość? Coś, co nie powinno mieć konsekwencji kilka lat temu, teraz funkcjonuje zupełnie inaczej.
- Słyszałaś co powiedział ten idiota... - popatrzył dziewczynie w oczy z perspektywy fotela. Nie pytał, stwierdzał - Musimy na świeżo o tym pogadać, jeżeli cokolwiek wypłynie - nie mieli tyle czasu co przed rozpowszechnieniem internetu, niemniej byli zbyt wielką atrakcją, aby to nie wypłynęło - Nie mogę z Tobą jechać, ale nie chcę taksówki. - sięgnął po telefon, odblokował. Miał lekki problem ze skupieniem wzorku - LuxuryLImo. Zamów auto od nich, powiedz dla kogo. Będzie dłużej niż taksówka, ale na pewno dyskretniej. Sama wybierz miejsce, gdzie będziemy mogli pogadać.... - spróbował wziąć łyk wody, ale go odrzuciło. Zamiast tego odchylił głowę w tył i czekał. Kusiło go by zamknąć oczy, ale miał przeczucie, że wtedy głowa zacznie wariować.

Love Roderick
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
28 y/o
CHRISTMASSY
159 cm
prezenterka w CBC News
Awatar użytkownika
This is my resting Grinch face
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracji3os.
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Nic się nie dzieje. Nie uwierzyła. I chociaż z jednej strony wiedziała, że powinna odpuścić, zniknąć i przestać dolewać oliwy do ognia w kontekście plotek, które mogły się pojawić na językach tutejszych gości… nie była w stanie po prostu odejść. Chociaż mogła zgłosić to po prostu organizatorowi, poprosić jednego z ochroniarzy o interwencje a samej zniknąć w tłumie… nie potrafiła. Mogła być głupia, naiwna i mogła tym samym wiele ryzykować, ale nie pozwalało jej na to własne sumienie. Cooper miał wypisane na twarzy, że jednak coś się dzieje i że absolutnie nic nie jest w porządku.
- Głupie plotki. – mruknęła pod nosem, chociaż… doskonale wiedziała, że to nie są tylko głupie plotki. To była prawda, ale nikt jej jeszcze nie upublicznił i nie podejrzewała, żeby w najbliższym czasie miał ochotę to robić, więc była niewygodna – I mogłabym ci zamówić auto, a samej na kilka chwil zniknąć w tłumie, porozmawiać z paroma osobami, zrobić wokół siebie szumu… mogłabym, ale ledwie stoisz na nogach, Coop. – szepnęła, starając się, żeby jej słowa dotarły tylko i wyłącznie do zainteresowanego. Jednocześnie nawet na moment nie odwróciła od niego spojrzenia, wpatrywała się w niego uparcie i z całą swoją kobiecą zawziętością. Nie miała najmniejszego zamiaru odpuszczać, bo nie chciała go mieć na sumieniu. Niezależnie od tego jak można było zakwalifikować ich znajomość… zwyczajnie się o niego martwiła. Już nie tylko jako kochanka, a po prostu przyzwoity człowiek. Ba! Zirytowało ją to, że jest w tym sama. Organizator jeszcze przed chwilą był chętny wyrzucić ją z imprezy, a teraz? Sam się ewakuował. Nie przejął się swoim gościem, kimś kogo znał od lat i kimś, kto na jego imprezie dostał w twarz. Nie przypuszczała jednak, czy to sam cios go tak rozłożył, czy była to składowa wielu różnych czynników, ale doskonale widziała, że nie jest dobrze. Dlatego wzięła od Coopera telefon, odeszła parę kroków i zamówiła samochód, o którym mówił. Rozmowa była krótka i rzeczowa, bo faktycznie wystarczyło podać nazwisko Lennoxa, żeby wszystko poszło sprawnie i bez zbędnych pytań.
- Za chwilę rozpocznie się aukcja, nikt nie zwróci na nas najmniejszej uwagi, gdy będziemy wychodzić. A nawet jeśli… jeden problem na raz, dobrze? – a w tym momencie jego problemem było złe samopoczucie i szczerze mówiąc Love zaczęła się zastanawiać, czy nie najlepszym pomysłem byłoby jechać prosto na izbę przyjęć – I jesteś pewien, że chcesz rozmawiać zamiast zobaczyć się z lekarzem?



Cooper Lennox
54 y/o
For good luck!
187 cm
Senator w parlamencie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Cooper podzielał jej zdanie, że to plotki. Że to po prostu palnięta głupota, przez tego idiotę. Co można pomyśleć gdy młoda dziewczyna spędza czas sam na sam z bogatym, wpływowym facetem? To musi być jakiś łóżkowy interes! Gość trafił jednak w bardzo podatną strunę, a lepiej dmuchać na zimne.
- I odjadę twoim autem po tej całej aferze? - tutaj się taktem Lennox nie wykazał, ale nawet zamroczony, czego oczywiście do siebie nie dopuszczał, nie podobał mu się taki pomysł. Wtedy na pewno byłby dym. I to poważny. - A tam, nie jest tak źle. Bokser obrywa przez dwanaście rund, zaraz mi przejdzie - jak na faceta przystało, zbagatelizował jej obawy i troskę na temat swojego stanu zdrowia. Sam jednak nie wiedział co się z nim dzieje. Stracił równowagę, miał przez chwilę mroczki przed oczami, teraz jeszcze doszły lekkie mdłości. Wypił za mało, aby koniak postanowił wybrać się w drogę powrotną, zresztą ten alkohol miał tendencję do zostawania w organizmie, a uderzał dopiero na drugi dzień poważnym kacem. Znów spojrzał na Love. Nawet lekko otumaniony widział jej troskę i co tu dużo mówić, było to miłe. Czy jego żona kiedyś tak się na niego patrzyła? Wątpił. I choć nie znał jej myśli, to sam był zadowolony z faktu, że wszyscy zostawili ich w spokoju.
- Lekarz nie jest potrzebny - zaprzeczył stanowczo - Będziesz towarzyszyć mi w drodze do szpitala i na izbie przyjęć? - oczywiście, że jako bogaty polityk miał dostęp do wyższego poziomu opieki, ale pora była taka, że był skazany na "zwykłych" lekarzy. A więc szpital, tłum ludzi - Żeby dodać paliwa do tego, co będzie się działo? - tutaj popatrzył na nią krytycznie. Pewne nawyki nie opuszczają człowieka nawet, gdy jego głowa nie pracuje normalnie - Daj klucze. Firma transportowa jest dyskretna, o tej porze nikt mnie nie pozna. Jak mówiłaś, pokręć się tutaj chwilę żeby nie było, że wyszliśmy razem i widzimy się u ciebie. - spojrzał na wodę, skrzywił się i zdecydował się wstać. Dość powoli i ostrożnie, ale efekt był: obyło się bez zawrotów głowy, czy utraty równowagi. Stał przed Love z wyciągniętą ręką - Chyba, że chcesz wyjść pierwsza... w końcu próbowali Cię wyprosić i podejrzewam, że bycie w centrum uwagi, gdy tam wrócisz nie będzie zbyt komfortowe. - zasugerował zerkając w stronę głównej sali. Stał z wyciągniętą dłonią czekając na zwrot telefonu jak i przekazanie kluczy.

Love Roderick
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
28 y/o
CHRISTMASSY
159 cm
prezenterka w CBC News
Awatar użytkownika
This is my resting Grinch face
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracji3os.
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Poczuła wzrastającą w niej irytację i niewątpliwie odbijało się to w jej spojrzeniu, mieszając razem z troską, którą czuła. Był uparty. I oczywiście… wiedziała, rozumiała. To nie ona z ich dwójki miała obrączkę na palcu i rodzinę, ale jednocześnie oboje doskonale wiedzieli, że… cóż, to on był w ich układzie mężczyzną. Lepiej usytuowanym wpływowym mężczyzną. Jeśli ktoś miał na tych plotkach stracić, albo raczej zyskać przynajmniej kilka nowych łatek i określeń to byłaby to ona. Więc komu powinno bardziej zależeć? I poniekąd zależało – nie chciała zostać ogłoszona najgorszym człowiekiem w Toronto, ale jednocześnie sytuacja była wyjątkowa. Nietypowa.
- Nie odjedziesz, nie jestem autem. – zamierzała złapać pierwszą lepszą taksówkę – I jakoś ten pożar schodzi na dalszy plan jeśli miałoby się okazać, że dostałeś jakiegoś pierdolonego wylewu. – syknęła przez zęby, ale już doskonale wiedziała, że jej słowa nie mają najmniejszego znaczenia. Lennox postanowił i mogła się tu teraz produkować, ale wiedziała, że nie zmieni zdania. Jasne… mogła po prostu postawić go przed faktem dokonanym, ale czy to przyniosłoby cokolwiek dobrego? Poza ewentualnym pożarem musiałaby się użerać jeszcze z ich kłótnią, a chyba nie miała na to najmniejszej okazji.
- Jestem stworzona do bycia w centrum uwagi. – prychnęła, bo przecież to wcale nie było prawdą – Może poflirtuję jeszcze z paroma innymi ważnymi osobami, żeby odwrócić uwagę od ciebie, Lennox. – dodała, nawet nie próbując zawalczyć z własną złośliwością. Oczywiście, że podała mu zarówno telefon jak i klucze, które dyskretnie wyjęła z niewielkiej torebki – jakby co najmniej miała doświadczenie z sprzedawaniu koksu. Nie miała.
Jeszcze raz spojrzała wymownie na Coopera, mając nadzieję, że zmieni zdanie, ale gdy tak się nie stało – przewróciła wymownie oczami, wyprostowała się, odrzuciła włosy do tyłu i odeszła, nie obracając się i nie oglądając na mężczyznę, żeby nie wzbudzać kolejnych podejrzeń. Bez najmniejszych problemów ponownie wmieszała się w tłum bawiących się gości, a nawet gdy ktoś zapytał ją co się stało – umiejętnie wybrnęła z sytuacji opowiadając o agresywnym dziennikarzu pod wpływem środków odurzających i tym, że ma nadzieję, że Senator Lennox nie zrazi się na tyle, żeby wpisać jej program na swoją czarną listę. Tak… zdecydowanie wolałaby nie znajdować się na czarnej liście Coopera Lennoxa. I udawała, że wcale uparcie nie zastanawiała się, czy wszystko z nim w porządku... skończona idiotka.



Cooper Lennox
54 y/o
For good luck!
187 cm
Senator w parlamencie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Oho. Czyli już nawet słuch mu szwankował, jak usłyszał, że ona przyjechała autem, gdy mówiła coś innego. Czy Cooper się się tym przejął? Skądże, kompletnie nie zwrócił na to uwagi, za to skonfundowane myśli zatrzymały się na wylewie.
- Wylew raczej nie. Prędzej wstrząs mózgu - byłoby to naprawdę tragiczne, gdyby strzał od jednego, przeciętnej postury facecika tak podziałał na jego mózg, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Zbyt twardo stąpał po ziemi, aby teraz gdybać i dzielić włos na czworo. Mógł czuć się źle, czy też co przyznawał przed sobą, nieswojo, ale do rozwiązania był problem, do omówienia strategia działania. Komentarz dziewczyny o flirtowaniu zostawił bez komentarza, ale ta mogła bez trudu zauważyć, że na taką wzmiankę ciało mężczyzny się napięło, a przez jego oczy coś przemknęło. Zapewne zazdrość.
- W porządku. Do zobaczenia - rzucił jeszcze i nie odmówił sobie ponownego obserwowania jak odchodzi. Instynkt pierwotny.

Wyszedł na zewnątrz i choć świeże powietrze sprawiło, że czuł się lepiej to i tak dla pewności i bezpieczeństwa stał oparty o jakiś murek, latarnię, czy jakąkolwiek inną stabilną rzecz przed hotelem, która mogła stanowić wsparcie dla jego niesprawnej głowy i błędnika. Parę chwil zajęło nim pojawił się samochód: czarny, luksusowy, bez żadnych banerów czy innych logotypów. Pełna dyskrecja. Kierowcy podał adres i jakiś czas później był pod mieszkaniem Love.

Niestety, z głową coś ewidentnie było nie tak. Podróż na tylnym siedzeniu, gdy nie widzi się drogi, nie można przygotować organizmu na to co się wydarzy sprawiła, że poczuł mdłości takie, jak po pierwszym łyku wody. Potwierdził podpisem swoje dane (stały klient, nie musiał płacić przy każdym przejeździe), wszedł do budynku. Skorzystał z windy, ale to był błąd. Nie dość, że nie trafił na właściwe piętro przy pierwszej okazji to czuł, że zaraz się uzewnętrzni. Walcząc z nadchodzącymi wymiotami jakimś cudem dotarł przed właściwe drzwi, a zamek szczęśliwie otworzył za drugim razem. Do toalety zdążył.

Nie miał pojęcia ile czasu minęło, gdy wreszcie pojawiła się właścicielka mieszkania. Cooper, po spędzeniu paru minut nad sedesem i parunastu następnych z głową pod strumieniem zimnej wody leżał na kanapie. Góra od smokingu, koszula, podkoszulek leżały niedbale rzucone w łazience, a on na oczach miał jakiś stanowczo za duży ręcznik zmoczony zimną wodą. Jedna noga na podłodze, zupełnie jak w stanie upojenia alkoholowego, chroniła przed zawrotami głowy.
- Dobrze że jesteś - odezwał się, ale nie podniósł. W tej pozycji, o dziwo, było znośnie. Nie dokuczało mu nic, co bylo problemem na balu i w podróży. Miał okazję trochę pomyśleć co powinni zrobić, ale potrzebował w tym celu informacji. Nie tracąc czasu przeszedł od razu do rzeczy - Czy po moim wyjściu a twoim powrocie, ludzie wciąż żyli bójką? Czy aukcja wszystko zagłuszyła i sprawa została zrzucona na dalszy plan? Sprawdzałaś coś w internecie? - brzmiało to bardziej jak przesłuchanie.

Love Roderick
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
28 y/o
CHRISTMASSY
159 cm
prezenterka w CBC News
Awatar użytkownika
This is my resting Grinch face
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracji3os.
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

I chociaż nie spełniła swojej groźby i powstrzymała się od niezobowiązujących flirtów – chociaż akurat tego Lennox wcale nie musiał wiedzieć, a odrobina zazdrości jeszcze nikomu nie zaszkodziła – to dobrze odnalazła się w towarzystwie, jednocześnie badając nastroje i starając się z całych sił odwrócić uwagę od tego, co wydarzyło się przed paroma chwilami. I wbrew pozorom wcale nie było to takie trudne. Po pierwsze w grę weszły pieniądze, gdy główną atrakcją imprezy stała się aukcja charytatywna, a po drugie… tacy ludzie taplając się we własnym błocie łatwo wywoływali awantury. Dość szybko mogła się więc ewakuować praktycznie niezauważona.
Właściwie nie wiedziała czego powinna się spodziewać po wejściu do mieszkania. Przez myśl jej nawet przeszło, że dużo trudniej niż romans byłoby ukryć pieprzone zwłoki Lennoxa w jej łóżku. Na szczęście żył i może nawet odzyskał część kolorów, które utracił po uderzeniu? Zmierzyła go krótko spojrzeniem zanim odpowiedziała na jakiekolwiek zadane przez mężczyznę pytanie. Ba! Zanim odpowiedziała przeszła też na moment do sypialni, żeby zrzucić z siebie sukienkę, która może była piękna ale przy okazji też piekielnie niewygodna. Zamieniła ją na najzwyklejszą koszulkę, która ledwie zakrywała jej pośladki, ale brakiem przyzwoitości we własnym mieszkaniu nie zamierzała się przejmować.
- Myślę, że gdybym została w mediach określona nową pierwszą dziwką Toronto to ktoś dałby mi znać. Chociażby mój pracodawca, żeby wywalić mnie na zbity pysk, bo ktoś chciałby taką kompromitację na ekranie, prawda? – rzuciła dość gorzko i chłodno, ale przy okazji subtelnie przypominając Lennoxowi, że nie tylko on miał tu wiele do stracenia i nie tylko o jego reputację chodziło. Usiadła na fotelu obok, opierając nogi o kanapę, na której zaległ Cooper. Przez moment po prostu się w niego wpatrywała – Aukcja ich zajęła… a poza tym kojarzysz McCallistera? Wypił parę drinków za dużo, wydał kilka dolarów za dużo, jego żona śmiertelnie się na niego obraziła i wyszła wcześniej… a on sam ledwie trzymał się na nogach. – streściła aferę, która miała miejsce już po wyjściu Coopera z przyjęcia – Jeśli ktoś postanowi pisać o tym, że zdradzasz żonę będzie to raczej mało istotna wzmianka w kontekście ich rozwodu. – a przynajmniej taką miała nadzieję. Jednocześnie przez myśl przeszło jej coś jeszcze…
- Dlaczego się nie rozwiedziesz? – zapytała poważnie, nadal wbijając uważne spojrzenie w Lennoxa – Nie dla mnie. Dla siebie. – nie była kochanką, która nagle zapragnęła więcej. Zupełnie nie o to jej chodziło, chociaż skłamałby, gdyby powiedziała, że nie byłaby to miła odmiana – spotykać się z rozwodnikiem zamiast żonatym facetem.


Cooper Lennox
54 y/o
For good luck!
187 cm
Senator w parlamencie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Ręcznik na głowie ograniczał wizję Coopera. Czy on w ogóle pomagał? Senator czuł się lepiej, zresztą zawsze i wszędzie jak kogoś coś bolało przykładało się okład z lodu, a ręcznik dodatkowo był barierą dla światła - nawet jeżeli późnym wieczorem było go tyle co kot napłakał. Niewątpliwie żałowałby tego, że widok miał ograniczony. W obcisłej sukience czy koszulce do połowy tyłka - Love potrafiła przyspieszyć obieg krwi w organizmie, a pewne kobiety we wszystkim wyglądają dobrze.
- Nie sądzę, aby był to powód do zwolnienia - odparł z przekąsem wyraźnie mając w poważaniu jej status. Ego Lennoxa nie uważało, aby taki epitet miałby być powodem do redukcji etatu. Okej, okej: Roderick była prezenterką wiadomości, a nie twarzą jakiegoś gównianego programu śniadaniowego, trzeba było się wykazać kompetencjami lecz wciąż to były media. Ważne że mówią, nie ważne jak. Do tego w dzisiejszych czasach... nawet z obitą głowa potrafił sobie wyobrazić scenariusz, w którym dziewczyna odwraca kota ogonem i robi z niego winnego. Czy zakładał, że tak będzie gdy się wszystko wyda i pierdolnie? Nie. Czy miał całkowitą pewność, że do tego nie dojdzie? Też nie - Byłabyś całkiem sporą gwiazdą. Trzy pokolenia nieskazitelnej opinii. I tą dziwką musiałaby nazwać Cię moja żona, jakby zrobił to ktoś inny w internecie, nie miałoby takiej mocy - dodał jeszcze, a potem wysłuchał jej historii. Nawet się uśmiechnął, tym razem twarz nie zaprotestowała na ten grymas - Wciąż jestem w szoku, że dopiero teraz. Od dobrych dziesięciu lat ten facet nie potrafi się zachować w miejscu publicznym - skomentował krótko i na chwilę odpłynął. To znaczy nie myślał o niczym, bo cały czas był przytomny. Uniósł się na łokciach po następnych słowach Love, ręcznik zsunął się w dół, na jego tors. Cooper patrzył na Roderick, oczy uciekły mu w dół, w miejsce gdzie koszulka się kończyła, a zaczynały odsłonięte nogi. Miły widok.
- Zbieram się do tego - wyjaśnił. To była prawda. Ciężko było jednak pokonać powtarzane przez dziesięciolecia rodzinne standardy, nawet jeżeli było się politykiem. O ile dziadkowie sprawiali wrażenie zgodnych (a przynajmniej tak to pamiętał, jako dziecko), tak jego rodzice już nie do końca. Czy ojciec miał romans? nie wiedział. Czy do śmierci wytrwał w małżeństwie z jego matką? Owszem - W grę wchodzą jednak duże pieniądze, duża reputacja i wkurwiona żona - To, że jego żona nie miała romansu wiedział. Wiedział również, że chłodne do tej pory relacje zmienią się, jeżeli jego kontakty z Love wyjdą na wierzch. Nikt nie lubi być zmienionym na młodszy, nowszy model - Do tej pory jednak Ci to nie przeszkadzało - ewidentnie nie potraktował serio tego, że ma rozwieźć się dla siebie, a nie dla niej.

Love Roderick
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
28 y/o
CHRISTMASSY
159 cm
prezenterka w CBC News
Awatar użytkownika
This is my resting Grinch face
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracji3os.
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Nie sądził… ona była innego zdania. Nie wierzyła, że udałoby jej się zachować karierę, a już na pewno nie w obecnej formie. To nie było profesjonalne, a tym bardziej nie działało na korzyść stacji. Nawet jeśli zostałaby w CBC to na pewno zdjęliby ją z anteny… a praca przy biurku pewnie znudziłaby ją na śmierć.
- Myślisz, że poszłaby z tym do śniadaniówki? Albo dostałaby okładkę lub dwie, żeby opowiedzieć swoją przykrą historię o tym jak mąż ją zdradzał, a ona poświęciła dla niego wszystko? – oh, nie wątpiła, że to jego żona najgłośniej wykrzykiwałaby w jej stronę epitety, które jednocześnie wcale nie pasują do kobiety w pewnych kręgach towarzyskich. Z drugiej strony zdradzonej kobiecie wiele się wybacza i na więcej pozwala. No cóż… nawet Roderich nie mogłaby mieć o to pretensji – jej komentarze bolałyby najbardziej i jednocześnie najmniej. Te anonimowe na swój temat czyta już od dawna – pozytywne, negatywne i całe mnóstwo wulgarnych również. Mogła się domyślać, że w takich okolicznościach ich natężenie by się tylko zwiększyło.
Zbierał się.
Kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo czy mogła się spodziewać innej odpowiedzi? Tak samo jak mogła się spodziewać, że jego rozwód to jej pragnienie? W odpowiedzi wzruszyła lekko ramionami.
- Nadal nie przeszkadza. Zakładam, że pieprzysz się tak samo dobrze z obrączką jak i bez. – rzuciła swobodnie, uśmiechając się pod nosem. Seks. O to chodziło przecież w takich relacjach jak ta, prawda? Zawsze chodzi o to… zawsze. A przynajmniej tak próbowała sobie wmawiać, żeby w żadnym wypadku nie zostać zranioną, gdyby okazało się, że jednak ma uczucia – Ale byłoby to łatwiejsze logistycznie, gdybyśmy mogli wrócić po prostu jednym autem. – dodała, uśmiechając się pod nosem – No i nie musiałbyś się szarpać z jakimś kretynem, który zasugerował, że twoje małżeństwo nie jest tak idealne jak się wydaje. – dorzuciła, kolejny raz mierząc go wzrokiem. Może to faktycznie nie był wylew… zdania układał całkiem logiczne i zaczynał wyglądać lepiej. Dlatego podniosła tyłek z fotela i podeszła bliżej, dając mu do zrozumienia, żeby usiadł skoro już i tak się w minimalnym stopniu wyprostował, a gdy spełnił jej prośbę – usadowiła się na jego udach, siadając twarzą do Coopera i zarzucając dłonie na jego kark. Przesunęła spojrzeniem po jego twarzy… uważnie, czujnie… jakby co najmniej miała coś z niej wyczytać! – Jak się czujesz?


Cooper Lennox
54 y/o
For good luck!
187 cm
Senator w parlamencie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

- Myślę, że ponad trzydzieści lat małżeństwa w luksusie i bogactwie dały jej wystarczająco kontaktów. Jakby się okazało, że krzyczenie po śniadaniówkach jest najlepszą metodą, by mi dopiec i się odgryźć, kompletnie by się nie zawahała - stojąc u progu rozwodu, z powodu "rozejścia" się charakterów Coopera z żoną, ten jednak spędził z nią większość życia i czy tego chciał, czy nie chciał - znał ją. Poza tym była kobietą, a jeszcze się taka nie urodziła, która by nie potraktowała osobiście tego, że ktoś ją wymienił na młodszy, bardziej atrakcyjny model. Jak jego relacja z Love wyjdzie na światło dzienne będzie afera, będzie zamieszanie.
- Myślę, że obrączka na palcu mimo wszystko poprawia jakość pieprzenia, zwłaszcza gdy nie pieprzy się żony - po raz kolejny zdobył się na lekki, szelmowski uśmiech. Drugi raz twarz nie zaprotestowała przed takim gestem. Do tego głowa też wydawała się bardziej na miejscu. Zabrało to trochę czasu, ale najwyraźniej dochodził do siebie. Chciał w to wierzyć. - Zwróć uwagę, że bardziej niż własnym małżeństwem, przejąłem się twoim dobrym imieniem... - tyle przynajmniej pamiętał. Jasne, można było się pokusić o konkluzję, że skoro rzekomo łączy go coś z Love, to znaczy że jego małżeństwo jest w opłakanym stanie. Cooper zamierzał wszem i wobec powtarzać, że stanął w obronie godności i dobrego imienia kobiety, a nie swojego związku z żoną - Czy nie stawia mnie to w dobrym świetle? Anioł, nie polityk? Miałbym szansę zostać prezydentem? - w życiu nie chciałby tego stanowiska, choć podejrzewał, że wszyscy przodkowie wybaczyliby mu rozwód, gdyby dał rodowi prezydenta kraju. Podniósł się do siadu pełnego, spuścił obie nogi na podłogę robiąc na nich miejsce dla dziewczyny. Dłonie same wylądowały na jej biodrach, pod materiałem koszulki. Niestety, choć zwykle był posiadaczem ciepłych, to zabawy z zimną wodą i mokrym ręcznikiem nie pozostały bez echa.
- Lepiej - odparł szczerze. Młode kobiece ciało działało doskonale na wszystkie funkcje życiowe. Krew zdecydowanie popłynęła szybciej - Chociaż na potrzeby sytuacji ktoś mógłby się mną zająć. Pielęgniarka lub pani doktor w negliżu? - zażartował bo ewidentnie nie rozumiał fenomenu zabaw w doktora, które wszyscy wiązali z seksem. Każdy jednak ma swoje upodobania, a dopóki nikt mu niczego nie narzuca. Zdążył jeszcze mocniej zacisnąć palce na biodrach Love, nawet lekko przysunął ją do siebie bliżej, ale szybciej płynąca krew, szybciej też dopłynęła do głowy. Skrzywił się wyraźnie, choć za wszelką cenę nie chciał. - Szlag... - ból, choć nie był tragiczny, był potwornie irytujący i odbierał sporo przyjemności z okoliczności.

Love Roderick
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Ritz-Carlton”