-
Ho ho ho under the mistletoe
yes everybody knows
we will take off our clothes
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
Nie odpowiada jednak nic na jej komentarz. Jedynie nikły uśmieszek rozbawienia igra na jej wargach w momencie, gdy unosi do nich kieliszek z amaretto, aby upić kolejny łyk wybranego drinka.
Przez moment lustruje jeszcze tłum, morze bawiących się ludzi, którzy skaczą do melodii dostarczanej im przez DJa. Można byłoby odnieść nawet wrażenie, że w tym momencie klub był jednym bijącym silnie sercem. Ophelia jednak po chwili odrywa wzrok od tego widoku, wyczuwając na sobie spojrzenie dziewczyny.
Po raz kolejny ich oczy skupiają się na sobie, starając się wyłapać w nich kryjącą się głębię oraz refleksy, które pozostawia po sobie wiecznie zmieniające się światło wewnątrz klubu stające się źródłem wyjątkowego błysku w spojrzeniu DJki.
- Zaraz przyjdę - obiecuje krótko, przystając na tę propozycję po czym zwraca się na chwilę w stronę swoich towarzyszy.
Musiała się upewnić czy na pewno nikt nie miał nic przeciwko temu, żeby wyszła wcześniej niż pierwotnie to zapowiadała. Zamienia jeszcze kilka słów z odpowiednimi osobami. Na tę chwilę wszystko wydaje się w jak najlepszym porządku i nikt nie ma żadnych obiekcji. Impreza trwa w najlepsze, a zamknięcie lokalu nie powinno sprawić większych trudności.
Rusza zatem w stronę tego samego wyjścia z klubu, którego jeszcze chwilę temu użyła Finch. Po drodze zgarnia jeszcze swoje rzeczy i już po chwili uderza w nią chłodne powietrze listopadowej nocy, która w Toronto wcale nie należy do najcieplejszych.
Astrid zauważa ją niemal od razu i przez chwilę Attwood zastanawia się czy dziewczyna nie jest szczególnie wyczulona na jej obecność, ale zaraz porzuca tę myśl, skupiając się na nowo na całokształcie sylwetki sączącej alkohol DJki. do której podeszła leniwym krokiem.
- A chcesz czekać na ubera na zimnie? - pyta, a jej palce delikatnie muskają te należące do Finch, gdy decyduje się na to, aby wyciągnąć spomiędzy nich papierosa.
Zaciąga się nim powoli, patrząc w oczy dziewczyny i smakuje dym drażniący gardło i płuca. Dopiero po krótkiej chwili wypuszcza z siebie szarawy obłok, który szybko zostaje rozproszony przez wiatr i sięga po telefon, na który ma zainstalowaną aplikację przewozową.
Dosyć szybko i sprawnie wybiera trasę, którą pokonywała już tyle razy w przeszłości. Był to dla niej często najwygodniejszy środek transportu. Zwłaszcza jeśli pozwoliła sobie na to, aby wypić coś w trakcie którejś z imprez.
- Mamy kilka minut dla siebie. Możesz w spokoju dopić drinka - komunikuje, gdy widzi czas oczekiwania na ekranie telefonu i opiera się o ścianę klubu tuż obok dziewczyny.
astrid finch
-
𝖎 𝖈𝖆𝖓'𝖙 𝖉𝖗𝖎𝖛𝖊 𝖆 𝖈𝖆𝔯
𝖇𝖚𝖙 𝖎 𝖈𝖆𝖓 𝖉𝖗𝖎𝖛𝖊
𝖞𝖔𝖚 𝖎𝖓𝖘𝖆𝖓𝖊 ✧˖*°࿐nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiwhatevertyp narracji3 os.czas narracjiteraźniejszypostaćautor
— Czemu nie? — pyta. Sama jest wciąż rozgrzana po tańcu, a zresztą lubi chłód. — To zawsze moja ulubiona część wieczora, kiedy gram — zdradza. W jej głosie da się usłyszeć pewną nostalgię, a może i nawet krztynę zazdrości, że jednak nie udało jej się wejść dzisiaj za konsoletę. — Jest ciszej, jest czym oddychać i dopiero dociera do mnie, co zadziało się na scenie. — Po koncertach jednak zawsze wychodzi sama, w myślach odgrywając koncert praktycznie od początku do końca; czasami wyłapywała od razu popełnione błędy, czasami wynajdywała lepsze kompozycje. Innymi razy, po naprawdę udanych występach, napawała się świetnością swojego dokonania. Czuła się wtedy, jakby wdrapała się na sam szczyt świata i w nagrodę mogła podziwiać rozpościerające się pod nią widoki.
Na samą myśl skręca ją odrobinę w żołądku; ostatnio to uczucie było bardzo odległe.
Gest, którym wyciąga rękę, by znowu sięgnąć po papierosa, nosi ślady jej zniecierpliwienia, tej potrzeby, która z dnia na dzień tylko mocniej się w niej rozrasta. I staje się odrobinę bezczelny; Astrid odwraca się ciałem w stronę Attwood, opierając ramię o mur, a palcom pozwala zetknąć się z tymi Ophelii na odroinę dłużej, niż to było konieczne. Potem powoli zbliża filtr do swoich ust, nie przerywając kontaktu wzrokowego z managerką. Trochę, jakby chciała ją wyczuć.
Nie jesteś sobą, Astrid – znowu brzęczy jej z tyłu głowy, ale tym razem prawie wywołuje krótkie parsknięcie wesołości, które Finch tłumi jednak w gardle.
Co prawda zawsze ciągnęło ją do przekraczania postawionych społecznie granic, ale nie brakowało jej w tym ostrożności, pewnego wyczucia. Raczej nie skończyłaby w tej sytuacji jeszcze rok temu – udając się do domu w gruncie rzeczy obcej kobiety, która była jej potencjalną zleceniodawczynią. Wolała nie mieszać przyjemności z biznesem, zawsze stawiając karierę na pierwszym miejscu.
Ale teraz tylko pobieżnie przechodzi jej to przez głowę, gdy znów przekazuje papieros, odwracając się na bok, by wypuścić kłąb dymu na wilgotne powietrze.
— Dzięki, wolę bardzo powoli go sączyć — odpowiada, uśmiechając się z pewną przebiegłością. Od początku miała zamiar zabrać go ze sobą do taksówki i dopić w mieszkaniu kobiety. — Dużo dzisiaj piłaś? Alkohol nie łączy się specjalnie dobrze z tym, co dla nas mam. — Tego też nie robiła tak często – nie brała pewnych substancji z ludźmi, których dopiero poznaje. Stąd nuta rozwagi w spojrzeniu, gdy z bliska wpatruje się w twarz Ophelii. Jak na razie ma bardzo dobre przeczucia.
Ophelia Attwood
-
Ho ho ho under the mistletoe
yes everybody knows
we will take off our clothes
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
Słysząc to wszystko Ophelia już czuje się jakby wkroczyła do jakiegoś innego wymiaru. Zniekształcone dźwięki wprawiają ją w dziwny nastrój. Mieszają się z odgłosami ulic Toronto, które o tej porze nie tętnią już tak życiem jak podczas godzin szczytu, ale dalej nie są puste. Dodatkowo mrugające wokół neony rozpraszają zalegającą wokół ciemność, nadając jej żywe barwy, które mrugają w swoim własnym rytmie.
- Taki twój powystępowy haj, co? - pyta jeszcze i nie umyka jej uwadze fakt, że Astrid specjalnie przeciąga ten moment, gdy przekazują sobie papierosa.
Wyczuwa dokładnie to napięcie, które buduje się między nimi w coraz bardziej oczywisty sposób z każdą mijającą chwilą. Nie tylko bezczelnie, ale i ujmująco arogancko. Attwood sama przed sobą musi przyznać, że w pewien sposób jej ta imponuje i nawet trochę pociąga. Mimowolnie ciekawa jest tego dokąd je to doprowadzi chociaż nie chce z góry niczego zakładać. Lubi w końcu, gdy sprawy rozwijają się same, podążając swoim własnym torem.
Wszystko bierze na spokojnie. Zero oczekiwań, zwyczajna obserwacja tego jak to wszystko samoistnie się toczy. Przyjmuje raz jeszcze papierosa, a jej spojrzenie wciąż utkwione jest w profilu dziewczyny, która powoli wydmuchuje dym. Jest w tej scenie jakiś dziwny spokój, który pozwala jej się zrelaksować po całym dniu.
- Niezbyt. Jeden słaby drink czy dwa... Jakby nie patrzeć byłam w pracy - przypomina jej i zaciąga się tytoniem.
Końcówka papierosa zajaśniała wznieconym żarem, który z każdym pociągnięciem znajdował się coraz bliżej jej palców. Zanim ponownie wyciągnęła fajka w kierunku Finch strzepnęła jeszcze popiół na bruk pod ich stopami i poświęciła chwilę, aby uważnie przestudiować wyraz twarzy dziewczyny.
- Zdradzisz mi za co płacę czy ma to być dla mnie niespodzianka? - dopytuje jeszcze, ciekawa tego czy Astrid zdradzi jej, co właściwie przygotowała im na wieczór.
Może popełniła błąd, dając jej uprzednio wolną rękę, ale wewnętrznie czuje, że jednak Finch jej nie zawiedzie.
astrid finch
-
𝖎 𝖈𝖆𝖓'𝖙 𝖉𝖗𝖎𝖛𝖊 𝖆 𝖈𝖆𝔯
𝖇𝖚𝖙 𝖎 𝖈𝖆𝖓 𝖉𝖗𝖎𝖛𝖊
𝖞𝖔𝖚 𝖎𝖓𝖘𝖆𝖓𝖊 ✧˖*°࿐nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiwhatevertyp narracji3 os.czas narracjiteraźniejszypostaćautor
Krótki gardłowy śmiech, praktycznie rytmiczne mormorando.
— A ty... niech zgadnę — mówi. — Zazwyczaj zostajesz do końca, dopilnowując każdego szczegółu, wypalasz papierosa... a może nawet cygaro w swoim biurze i czekając na ubera, sprawdzasz jeszcze, czy wszystko się zgadza w księgach — próbuje, jadąc dość sztampowo, próbując stworzyć jakąkolwiek całość z ochłapów faktów, które znała o Attwood. Nie było to proste, ale Astrid bawiła się całkiem nieźle. — Albo nie... to właśnie tam zazwyczaj korzystasz z fantów ode mnie? Kiedy tylko upewnisz się, że wszystko w klubie gra jak w zegarku, zaszywasz się w biurze... to cygaro jakoś mi do ciebie pasuje. — Unosi pytająco brew. Czeka, aż ta ją poprawi. Astrid chce wiedzieć, jak wygląda jej rytuał. Niby wiedziała, co Attwood lubi, jak ta zauważyła kilka godzin wcześniej, ale zdaje sobie sprawę, że nie wie chociażby jak; w ogóle wie niewiele. Astrid obiecała jej miłą, relaksującą noc – a jest perfekcjonistką.
W dodatku najwyraźniej trudno jej Ophelię rozgryźć. Zastanawia ją, czy może ta lekka fascynacja, którą czuje, gdy patrzy na Ophelię, nie wynika przypadkiem właśnie z tego, ale sama nie wie. Ostatnio jeszcze bardziej niż zwykle nie rozumie swojego własnego postępowania.
Może dlatego, że nie jest sobą.
— To dobrze. — A tego się akurat spodziewała z jakiegoś powodu. — I nie, nie musi być niespodzianka, chyba że chcesz. Nie mam nic, czego wcześniej nie próbowałaś. Aczkolwiek na dzisiaj przygotowałam ci... aranżację, że tak powiem. — Lekki uśmiech, bardzo neutralny, wpływa jej na usta – tylko oczy ją zdradzają. Jest w nich ciekawość i nawet trochę ekscytacji.
Ophelia Attwood
-
Ho ho ho under the mistletoe
yes everybody knows
we will take off our clothes
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
Praktycznie musi zwalczać śmiech, który chce się wyrwać z jej gardła, gdy tylko słyszy teorie, które Finch snuje na temat jej osoby. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że coś takiego sprawi jej tak wiele przyjemności. Głównie dlatego, że była to dla niej iście zabawna wizja.
- Może po części masz rację... Może zostaję do zamknięcia, może sprawdzam jeszcze papiery przed wyjściem, ale jeśli chodzi o odprężanie się... - tutaj na chwilę przerwała.
Zawiesza na chwilę wzrok na Astrid. Raz jeszcze przesuwa spojrzenie po jej twarzy rejestrując każdy jej aspekt. Czemu nagle ta dziewczyna zaczyna ją tak fascynować? Sama nie wie, co się z nią dzieje, ale może to przez natłok wydarzeń tego wieczoru, które chce w jakiś sposób odreagować?
- To już zostawiam na spokojny wieczór w domu. Wtedy, gdy mogę zrzucić buty, rozsiąść się na kanapie i puścić w tle jakiś przyjemny dla ucha album... Wtedy jest najprzyjemniej - odpowiada i na moment można odnieść wrażenie, że mówi o czymś więcej, a w jej słowach kryje się jakaś sugestia.
Jej spojrzenie zsuwa się na wargi Astrid spomiędzy których wydostał się chwilę temu papieros po czym raz jeszcze wraca do jej oczu. Z każdą chwilą wydaje jej się coraz bardziej oczywiste, że chyba jednak żadna z nich nie będzie miała ochoty na rozmowy o pracy, gdy już dotrą na miejsce, a jeśli już będą mieć one miejsce to będą trwały niezwykle krótko.
- Nie powiem, że mnie to nie ciekawi, ale... Z drugiej strony jest coś niezwykle ekscytującego w małej niespodziance - mimowolnie jej głos obniża się do przyjemnego dla ucha pomruku i może dodałaby coś jeszcze, ale wtem widzi światła samochodu, który powoli podjeżdża pod klub.
Krótkie zerknięcie na ekran telefonu potwierdza jedynie, że jest to zamówiony przez nią wcześniej uber. Obrzuca jeszcze spojrzeniem Astrid, która wciąż nie dokończyła swojego drinka. Jak długo zamierzała go pić?
- Gotowa do drogi? - pyta zbliżając się do auta, którego kierowca już opuścił szybę, aby dopytać ją o imię na co jedynie przytakuje kiwającym ruchem głowy.
astrid finch
-
𝖎 𝖈𝖆𝖓'𝖙 𝖉𝖗𝖎𝖛𝖊 𝖆 𝖈𝖆𝔯
𝖇𝖚𝖙 𝖎 𝖈𝖆𝖓 𝖉𝖗𝖎𝖛𝖊
𝖞𝖔𝖚 𝖎𝖓𝖘𝖆𝖓𝖊 ✧˖*°࿐nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiwhatevertyp narracji3 os.czas narracjiteraźniejszypostaćautor
Nawet nie potrafi dobrać odpowiedniego słowa dla tego tonu – wie tylko, że jej ciało szybko z nim rezonuje, że wzmaga magnetyzm, który wytwarza się między nimi. Do Astrid ledwo dociera znaczenie jej słów, chociaż przysłuchuje się im bardzo uważnie. Sposób, w jaki zawiesza swoją wypowiedź, ewidentnie brnąc w niej w konkretnym kierunku. Ton zdradza nawet więcej niż to, co wisi między wierszami i w spojrzeniu, które Ophelia kieruje na usta Finch, która zaraz impulsywnie unosi szklankę do ust, zasysając drinka przez słomkę, jednocześnie podtrzymując kontakt wzrokowy.
— A co z tym cygarem? — pyta lekko zaczepnym tonem. Tak naprawdę chce zapytać o coś innego, ale podoba jej się to, jak powoli narasta napięcie. — To dobrze. Te specyfiki najbardziej sprawdzają się w znajomych, komfortowych okolicznościach. Masz już jakiś konkretny album na myśli? — dodaje. Tak naprawdę ma ochotę już teraz zmniejszyć dystans i zbliżyć twarz do twarzy kobiety, zwłaszcza gdy jej głos wibruje nisko miedzy nimi. Nie robi tego, chociaż ten impuls jest zapewne wymalowany na jej twarzy i w spojrzeniu, którym prześlizguje się po wargach Attwood – wygiętych w łagodny łuk, jak pąk kwiatu. Zaczyna zastanawiać się, która z nich pierwsza przełamie barierę.
— Prawda? — mówi, znowu mając na myśli trochę coś innego. Cały ten wieczór jest dla niej niespodzianką, począwszy od wtargnięcia do biura Ophelii. Nie wyobrażała sobie, że tak skończy się ta impulsywna decyzja. Nie wie, czego spodziewać się po managerce ani po sobie samej. I podoba jej się to bardziej, niż by przypuszczała.
Na jej pytanie kiwa głową i wyrzuca wypalony papieros do kratki ściekowej. W taksówce zajmuje miejsce za kierowcą, pozostawiając przestrzeń między sobą i Ophelią. Szklankę, opróżnioną ledwie do połowy, owija palcami i opiera na podołku. Gdy samochód rusza, łapie spojrzenie Attwood.
— Zastanów się nad tym, jak mnie chcesz — mówi przyciszonym głosem i zaraz po jej ustach przebiega przekorny uśmiech. — Najchętniej zagrałabym na dużej imprezie, ale nie jestem wybredna. Zwykły weekend też będzie dobry — dodaje rzeczowym tonem.
Ophelia Attwood
-
Ho ho ho under the mistletoe
yes everybody knows
we will take off our clothes
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
Osobiście Ophelię ciekawi to dokąd mogą zawędrować jeśli tylko obie będą podążać za tym, co w danym momencie wydaje się właściwe i naturalne w danym momencie. Zdecydowanie też mogą się w ten sposób dowiedzieć nieco więcej o sobie wzajemnie.
Czuje też swoiste wzbierające zainteresowanie ze strony Finch. Trudno jest to przeoczyć. Zwłaszcza, gdy znajdują się tak blisko siebie i zwracają na siebie tak ogromną uwagę. Śledzą uważnie każdy najmniejszy ruch, spijają wzajemnie każde słowo ze swoich ust... a tak prosto byłoby po prostu przekroczyć jedną z obecnych między nimi granic i sięgnąć po coś więcej.
- Nie ciągnie mnie szczególnie mocno do cygar, ale może powinnam to przemyśleć jeśli tak bardzo pasują do mojego wizerunku - odpowiada, wyczuwając tę charakterystyczną zaczepkę w jej głosie.
Im obu odpowiada ta specyficzna gra. Rozkoszują się niezwykle silnym napięciem, które rozpala zmysły. Attwood powoli zaczyna zastanawiać się jak długo będą w stanie je znieść. Kiedy stanie się zbyt przytłaczające? Co takiego sprawi, że któraś z nich się w końcu złamie? To były iście ciekawe zagadnienia i choć pragnie poznać niezwykle mocno odpowiedzi na te pytania to jednak ma jednocześnie nadzieję, że będzie to trwać jak najdłużej.
- Może mam już coś upatrzonego... Ciekawi mnie jednak, co ty byś wybrała. Jakieś preferencje? - pyta, bo ciekawi ją co takiego mogłoby grać w głowie Astrid, która chce zażyć prawdziwego resetu.
Sama zwykle w takich sytuacjach sięga po coś spokojniejszego, łagodnego i relaksującego. Muzykę, która płynęła wokół i potrafiła porwać nurtem w niezwykłą podróż po krainie dźwięków oraz doznań. W połączeniu z odpowiednimi specyfikami czyniła prawdziwe cuda.
Ze świeżego powietrza przechodzą do zamkniętej i dużo bardziej klaustrofobicznej przestrzeni auta. Całe szczęście przejażdżka do mieszkania Attwood zwłaszcza o takiej porze nie powinna zająć zbyt wiele czasu.
Kolejna dwuznaczność sprawia, że po raz kolejny na jej ustach pojawia się rozbawiony uśmieszek, a kiedy kieruje spojrzenie ciemnozielonych oczu na dziewczynę w jej głowie mimowolnie pojawiają się zupełnie inne sceny. Obsceniczne obrazy, które Astrid sama prowokuje w ten sposób. Nie wymawia jednak żadnej z tych wizji na głos. Woli nie burzyć tego momentu, który wydaje się w ten sposób aż nadto idealny.
- Myślę, że jakaś drobna impreza byłaby dobra na rozgrzewkę... Od dawna nie grałaś, prawda? - upewnia się, ale doskonale wie, że Finch od dawna nie znajdowała się na scenie. - Największe imprezy mam już głównie zabookowane. Mogłabym na coś zerknąć, ale raczej w późniejszym terminie.
Nie wie na ile zadowoli to dziewczynę, ale nie może od razu rzucać jej dużej imprezy. Zwłaszcza, że sporo eventów ma zaplanowanych z ogromnym wyprzedzeniem. Możliwe jednak, że znajdzie się ktoś komu potrzebny byłby support albo jakieś wolne okienko, gdzie mogłaby wpisać imię Astrid. Na razie jedynie wstępnie.
astrid finch