-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona jejtyp narracji3osczas narracjiprzeszłypostaćautor
Wygoda to pojęcia względne
— No co ty kurwa nie powiesz — bo to nie tak, że Lyric było zajebiście wygodnie. Ta pozycja może byłaby super, gdyby znajdowały się na łóżku, a ona z czystej przyjemności usiadłaby na niej okrakiem, żeby zacałować jej usta i skraść całe powietrze z płuc. Wtedy może byłoby i nawet b a r d z o wygodnie, ale przecież to nie to tutaj robiły. Zacisnęła palce na nagiej skórze i wzięła głębszy oddech.
— Dobra, jedź już — bo Hollis sama już nie wiedziała, czy robi jej się ciepło ze stresu, czy może tej nagłej bliskości. Czuła ją dokładnie. Pomimo tych warstw garderoby w postaci spodni i koszulek, a nawet tej obszernej skórzanej kurtki, Lyric doskonale czuła na sobie przyśpieszony oddech Finch. Ich klatki piersiowe unosiły się i opadały w tym samym rytmie, jakby i te serca nagle się zsynchronizowały, żeby jakoś lepiej im się pracowało w tej nowej sytuacji.
I wtedy ona faktycznie ruszyła. Pierwsze do tyłu, a zaraz potem energicznie przed siebie. Tak mocno, że Hollis dosłownie WBIŁA się w jej ciało bez najmniejszej kontroli. Trochę jak ten pas bezpieczeństwa wcześniej w jej żebra, przy mocnym hamowaniu. Tym razem Kira miała ludzki pas i to kurwa całkiem szczelny, bo Hollis trzymała się tak mocno, jak jeszcze nigdy.
— Ile już jedziemy? — spytała po chwili. Czuła tą prędkość, czuła grawitację, która odpycha ją ciągle w ciało Finch i widziała w tylnej szybie oddalającą się ciemność, jednak za nic nie była w stanie określić, jaką miały prędkość. Wiedziała jednak jedno — to kurwa faktycznie działało. Bo chociaż serce biło je jak pojebane, to jednak rzygać wcale się jej nie chciało i nawet te drgania były jakieś takie do zniesienia? — Chyba jest całkiem oke— nie dokończyła, bo wtedy auto szarpnęło, a tyły z impetem zaczęły się obracać.
I to by było kurwa na tyle z przyjemnej jazdy.
Bo teraz znowu było jej źle. Zacisnęła powieki i spróbowała skupić się na Kirze. Na jej ciele, tak mocno złączonym z tym jej, na oddechu, który otulał jej szyję, przyprawiając o gęsią skórkę i może faktycznie to trochę działało? Może wtedy nie myślała o tej zastraszającej prędkości?
Kira znowu przyspieszyła, dało się to odczuć, bo Lyric spięła się mocno. I wtedy przyszedł jej do głowy jeszcze jeden głupi pomysł. Bo skoro musiała się skupić na czymś innym niż jazda to…
Odchyliła nieco głowę, by utorować sobie nieco lepszy dostęp do szyi Finch, a potem przysunęła do niej twarz, by zaraz potem złożyć na ciepłej skórze przelotny pocałunek. A potem kolejny nieco wyżej. I wyżej. Aż nie doszła do ucha, którego płatek złapała w zęby i delikatnie przygryzła.
Zły pomysł?
kira finch
-
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
— Co? — wydała z siebie, będąc w kompletnym zawieszeniu. — Teraz jakieś dwieście dwadzieścia — rzuciła, zerkając kątem oka na deskę rozdzielczą, gdzie wskazówki licznika znów opadły w dół pod wpływem dociśniętego pedału gazu.
Finch nie myślała o niczym innym, niż o zatrzymanie samochodu i wzięciu Hollis na tylnym siedzeniu. Albo na tym przednim, wszystko jedno. Mogły też wysiąść i zabawić się na masce. Dach też wchodzi w grę. Bez różnicy, skoro i tak wystarczająco rozpalała jej zmysły. Nie mogła jednak tak łatwo dawać się rozproszyć. Była kierowcą. I to takim całkiem dobrym, więc powinna umieć wytrwać w każdych warunkach, nawet tych najbardziej niesprzyjających. Bo chociaż te wszystkie muśnięcia ust i zahaczanie zębami doprowadzały ją do przyjemnego szaleństwa, musiała wytężyć umysł, aby nie dać się wyrolować swoim pierwotnym instynktom.
— Zdajesz sobie sprawę, że nie będziesz mogła robić tego w trakcie wyścigu? — zapytała, na wszelki wypadek, gdyby Lyric zapomniała, po co dokładnie się tutaj znalazły. — Nie będziesz mogła sobie tak na mnie siedzieć i mnie całować — prychnęła, czując, jak z każdym takim pocałunkiem po jej kręgosłupie przebiega kolejny fantastyczny dreszcz. A ciarki miała już chyba dosłowni wszędzie, nawet na twarzy. Cholerna Hollis. — Uspokaja cię to? — odchyliła nieznacznie głowę, żeby móc na nią zerknąć. — Całowanie mnie — wyjaśniła w razie wątpliwości. — Bo mnie ani trochę. Szczerze mówiąc, w ogóle nie wiem, dokąd jedziemy. Dlatego, jak się rozpierdolimy, to będzie tylko i wyłącznie twoja wina — zagroziła jej, ale bardziej w żartach.
Jak już było wcześniej wspomniane, nie miały tutaj w co przyjebać, a w trakcie prawdziwego wyścigu Lyric będzie siedziała grzecznie zapięta w pasy na miejscu pasażera. Jednak teraz, jeśli swoimi ustami na skórze Kiry odnajdowała ułamki równowagi i stabilności, nie zamierzała jej tego zabierać. A raczej zabraniać kolejnych pocałunków, z których też przecież czerpała przyjemności. Co wciąż nie zmieniało faktu, że takie zachowanie dekoncentrowało ją bardziej, niż cokolwiek innego.
— Lyric — zaczęła, tym razem nieco bardziej stanowczo. — Co ty wyprawiasz? — zapytała, puszczając gaz, a samochód zwalniać, aż Finch musiała wrzucić niższy bieg, a potem zredukować go tylko do dwójki.
W końcu zatrzymała Ferrari na środku łąki i już miała ją pouczyć, że tak nie wolno, ale zamiast tego ujęła jej twarz w swoje dłonie i splotła ich języki w głębokim, pełnym pasji pocałunku.
lyric hollis
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona jejtyp narracji3osczas narracjiprzeszłypostaćautor
Jechały pierdolone dwieście dwadzieścia kilometrów na godzinę. Z Lyric na kolanach Kiry. Z jej pełnymi ustami przykleszczonymi do szyi kierowcy, pozostawiając na jej skórze niezliczoną ilość mokrych pocałunków i malinek.
Adrenalina szalała w jej ciele. I to wcale nie była ta pełna strachu, bo teraz to ona mieszała się z dzikim pożądaniem, wariującym w ciele Hollis.
Czuła to dosłownie wszędzie.
Czuła, jak jej ciało drży, jak nogi zaciskają się mimowolnie na udach Kiry i nawet kiedy ta powiedziała, że lada moment je rozpierdoli, to Lyric jakoś nic sobie z tego nie robiła. Bo co ona mogła na to poradzić, kiedy każda pojedyncza myśl w jej głowie należała teraz do Finch. Wypełniła je sobą aż po brzegi, rozpychając się pod czaszką, podczas gdy jej intensywny zapach perfum, pomieszany ze smakiem jej szyi doprowadzał do s z a ł u.
— Rozpierdol nas, Finch — poprosiła zaczepnie, między jednym pocałunkem a drugim, kiedy to zeszła z jej szyi na ramię. Kiedy agresywnie zsunęła z niej kurtkę i palcami odsunęła materiał jej koszulki, by dobrać się do nagiej skóry. By przygryźć ją zaczepnie, a potem złapać w zęby ramiączko.
Już nawet się nie trzymała. Nie musiała, bo przecież ta zastraszająca prędkość robiła to za nie, wciskając Lyric w fotel z taką siłą, że napierała na Kirę jeszcze mocniej i mocniej. Dopiero gdy Finch zaczęła hamować, a ciało Hollis straciło równowagę, złapała ponownie za tyły siedzenia i oplotła je rękami.
Serce waliło jej jak szalone, podczas gdy Ferrari spokojnie się zatrzymało pośrodku łąki. Jej klatka piersiowa unosiła się nierówno, wychodząc naprzeciw tej Kiry, która w równie niespokojnym pędzie wariowała do granic możliwości. Odchyliła się nieznacznie, przy pierwszej lepszej okazji i na to pytanie, co wyrabia, nie było żadnej innej odpowiedzi niż..
— To działa — bo działało. Kurwa jak dobrze to podziałało. Do tego stopnia, że Hollis byłaby w stanie wytrzymać nawet jebane pięćset na godzinę. Wszystko, byleby móc czuć Kirę na sobie. I chociaż stawała sobie sprawę, że przecież podczas wyścigu nie będzie mogła tak siedzieć i jej rozpraszać, tak teraz kompletnie o to nie dbała. Bo przecież spotkały się tutaj, żeby testować, tak? No to kurwa testowały.
Tak testowały, że kiedy Kira złączyła ich usta w zachłannym pocałunku, Lyric ani na sekundę się nie zawahała. Przyjęła ją z równą brutalnością, wyprowadzając własny język na tą konfrontację. By mogły razem zatańczyć w gorącym uniesieniu.
Dłonie w sekundę ściągnęła z fotela i przeniosła na ciało Finch. Zacisnęła palce na cienkim materiale koszulki i jednym ruchem pociągnęła ją w górę, bo po chwili cisnąć nią gdzieś do tyłu. Przejechała paznokciami wzdłuż jej brzucha aż po same piersi, ukryte pod cienkim materiałem stanika. Zwinnie wdarła się do środka, rytmicznie zaciskając palce na krągłych piersiach, drażniąc jej sutki, raz po raz wrzucając w usta Kiry przerywane pomruki przyjemności.
Wszystko w niej wrzało, serce pracowało na najwyższych obrotach, a ciało osiągnęło ten pełen wyczekiwania stan, w którym nie liczyło się już nic innego, tylko ona. Ta cholerna blondynka z szarymi oczami, którą Lyric miała teraz zamiar w końcu przelecieć. Tak, jak nie udało jej się za pierwszym razem na dachu.
Tylko wtedy, kiedy pocałunkami schodziła już wzdłuż jej żuchwy, a dłonie dobierały się do guzika jej spodni, przyszła jej do głowy myśl. Jedna, samotna, wśród tych wszystkich innych, które skupiały się wokół tego, co zaraz zrobi z Kirą. Ale myśl na tyle silna, że w pewnym momencie faktycznie wygrała.
— Czekaj — oderwała się od niej na moment, a potem nie myśląc już za dużo, przetoczyła się na siedzenie pasażera. I w tym całym chaosie, tym nierównym oddechu i energicznym pulsowaniu między nogami, sięgnęła pod pas. — Jedź — zapięła szybko i spojrzała przed siebie. — NO JEDŹ KURWA — rozkazała, chociaż przecież miała się nie rządzić. Ale kurwa kiedy jak nie teraz one mogły to przetestować? Z Lyric na miejscu pasażera. Kiedy wciąż jedyne o czym myślała to Finch. Kiedy w jej ciele nie było już nawet miejsca na strach i traumy, bo każda komórka już skupiała się na Kirze.
kira finch
-
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
— Co? — wydusiła, ze zdezorientowaniem obserwując, jak dziewczyna poodrywa się z jej kolan i przesiada na fotel pasażera. — Co ty wyprawiasz? Wracaj tutaj — mruknęła wyraźnie niezadowolona i wyciągnęła rękę, aby zacisnąć palce na jej udzie.
Tylko że Lyric, zamiast kontynuować to, co zaczęły, wydała jej polecenie. Jasne i wyraźnie. W pierwszym momencie Kira chciała się sprzeciwić. Odwarknąć, że nie ma mowy, nigdzie nie jadą. Dopiero potem przyszła myśl, że ta sytuacja mogła pomóc w pokonaniu strachu, a Finch była zapalnikiem.
— Jesteś jebnięta — stwierdziła krótko. Zdmuchnęła grzywkę z czoła, przekręciła kluczyk w stacyjce i chwyciła za kierownicę. Gdyby Ferrari ruszało po asfalcie, pewnie rozległby się potężny pisk opon, a tak to samochód wraz ze zwiększaną prędkością pozostawił za sobą jedynie kurz z polnej drogi. — Jara cię to, Hollis? — zerknęła na nią kątem oka, z całej siły wdeptując pedał gazu. Licznik ponownie wykroczył ponad dwusetkę. — Ja w samym staniku i szybka jazda? — dopytała i obróciła kilkakrotnie kierownicą, żeby zawrócić bez hamowania. — Powiedziałaś, że to działa — powiedziała i sięgnęła to swoich pleców, po czym odpięła haftkę od biustonosza. Zsunęła ramiączka, a ten opadł na jej nogi, uwalniając duże, kształtne piersi. — A co powiesz na to? Też działa? — uśmiechnęła się pod nosem, nawet na nią nie patrząc. Czuła jednak, jak Lyric odwraca wzrok od przedniej szyby i lustruje ją wzrokiem.
Skoro Hollis chciała zapierdalać, bo adrenalina buzowała w jej żyłach, zamierzała jej to dać. Ale to wcale nie oznaczało, że Finch nie będzie jej rozpraszać. A nagie piersi, podskakujące wraz ze wszystkimi nierównościami z pewnością należały do bardzo rozpraszających bodźców. Zwilżyła usta językiem, oczywiście w umyślnym, obscenicznym geście i wrzuciła siódmy bieg. Wskazówka licznika drgnęła niespokojnie. Trzysta dwadzieścia kilometrów na godzinę. Jeszcze dwadzieścia i rozpierdolą bank.
lyric hollis
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona jejtyp narracji3osczas narracjiprzeszłypostaćautor
No tylko pytanie: czy to z powodu tych dwustu na godzinę, czy może jednak Finch, która tak intensywnie zaprzątałą jej myśli? Która jeszcze chwile temu kradła jej powietrze z płuc przy agresywnym pocałunku, która błądziła dłońmi po po jej ciele bez najmniejszego opamiętania i… która teraz tak ochoczo sięgała do zapięcia swojego stanika, by już po chwili uwolnić pełne, krągłe piersi.
— Jara mnie to, Finch — odpowiedziała jej niemal od razu. Zresztą zgodnie z prawdą. Była z nią szczera, jak jeszcze nigdy wcześniej. Bo przecież w tym krótkim zdaniu nie było żadnej tajemnicy ani zawahania. Tak samo jak w jej kolejnych słowach. — I ty też mnie jarasz — rzuciła zdawkowo, podczas gdy jej spojrzenie już trzymało się na podskakujących raz po raz piersiach.
I nawet kiedy Kira znowu złapała za ręczny, znowu wykręciła gwałtownego bączka, rzucając samochodem na strony, Lyric ani drgnęła, bo myśli miała już kompletnie zajęte czymś innym. Już myślała, co zrobi z Finch, kiedy blondynka tylko zatrzyma samochód. Na jak wiele sposobów będzie ją smakować i doprowadzać do szału.
— Szybciej — poprawiła się na miejscu i wbiła wzrok przed siebie, motywując ją do jeszcze szybszej jazdy. Świat za szybą zamazywał się dookoła, mieszając z blaskiem księżyca, a prędkość z jaką się poruszyły automatycznie wciskała ciało Hollis w fotel. Nawet gdyby chciała, nie byłaby w stanie się teraz odchylić.
Co jednak mogła zrobić, to przesunąć się nieznacznie w stronę Kiry i powoli zawędrować do niej dłonią. W pierwszej kolejności osadziłą na udzie. Wbiła w nią palce zdecydowanie mocniej niż było to konieczne, a następnie przesunęła się nimi aż do zapięcia spodni, które wcześniej zdążyła jedynie w połowie rozpiąć.
— Nie rozpierdolisz nas? — dopytała jeszcze, malując na twarzy cwany uśmiech, podczas gdy palcami już kończyła odpinać jej rozporek i bez pytania wdarła się do środka.
Niemal słyszała, jak krew dudni jej w żyłach, kiedy nachyliła się jeszcze bardziej, by w końcu znaleźć się tam, gdzie najbardziej jej ciągnęło.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
kira finch
-
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
lyric hollis
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona jejtyp narracji3osczas narracjiprzeszłypostaćautor
-
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona jejtyp narracji3osczas narracjiprzeszłypostaćautor
-
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor