23 y/o
For good luck!
183 cm
tancerz w The Painted Lady
Awatar użytkownika
I just want you for my own
More than you could ever know
Make my wish come true
All I want for Christmas is you, ooh, yeah
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkidowolne
typ narracji3 osoba
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Ares naprawdę ucieszył się, gdy usłyszał z ust mężczyzny swój pseudonim, który ostatnimi czasy znacznie bardziej traktował swoje imię, niż to, które faktycznie dostał przez rodziców po urodzeniu. Cieszył się, że Warren był kolejną osobą, która zaakceptowała zmianę, bo nie każdy był do tego taki chętny. Najważniejszym dla niego było to, że przyjął to jego brat, współlokatorka i znajomi, którymi się otaczał. To, że do tego zacnego grona osób dołączyła właśnie kolejna osoba i że był to właśnie on, Warren, ten, który podobał mu się od tylu lat, na punkcie którego dostał bzika, to była tylko wisienka na torcie.
- To prawda, wolę imię Ares. Jakoś bardziej do mnie pasuje, przynajmniej takie mam wrażenie. Lepiej się z nim czuję, po prostu. - uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi na słowa mężczyzny, a już tym bardziej, że zobaczył też uśmiech na ustach Sinclaira, a facet miał naprawdę zaraźliwy uśmiech.
Nie był może wielkim znawcą motocykli, bo to, że naprawiał swój własny motocykl nie sprawiało od razu, że był specjalistą od wszystkich innych marek, ale co nieco wiedział, jakieś podstawy przynajmniej, więc w tym wypadku miał po prostu nadzieję, że uda mu się stwierdzić co konkretnie sprawiało kłopot Harleyowi Warrena. Jeśli to miało sprawić, że uśmiechnie się do niego jeszcze raz, to było warto trochę pogrzebać przy motocyklu, prawda?
- Zapach benzyny też może świadczyć o uszkodzonym wężyku. Dziwne dźwięki i szarpanie maszyny, gdy wykonujesz niektóre manewry, również. - wzruszył lekko ramionami, skupiony na wężyku, który teraz obmacywał dokładnie z każdej strony, każdy jego milimetr, żeby upewnić się, czy przypadkiem nie wyczuje żadnej niewielkiej dziurki. Chwilę później przykucnął przy nim Warren, ocierając się lekko ramieniem o jego ramię, co spowodowało, że ciało chłopaka spięło się odruchowo, a Ares mimowolnie wciągnął gwałtownie powietrze. Nie spodziewał się dotyku i mimo że było to ewidentnie przypadkowe muśnięcie, no zdarza się, to ciężko mu było przejść obok tego obojętnie. Gdy zdał sobie sprawę z reakcji swojego organizmu od razu zrobił się czerwony na twarzy i poderwał się na nogi, poprawiając rękawy swojej kurtki, jakby musiał czymś zająć ręce, żeby tylko nie ukryć twarzy w dłoniach.
- Chyba niestety bardziej nie pomogę i jednak będziesz musiał odstawić go do serwisu - wymamrotał, rozglądając się w poszukiwaniu rzeczy, które zostawił wcześniej gdzieś po drodze, między innymi kasku i torby.

Warren Sinclair
palermo
nie lubię kierowania moją postacią i wiecznych śmieszków w grach, ale poza tym piszę dosłownie wszystko
ODPOWIEDZ

Wróć do „#111”