34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ta sprawa była równie trudna i równie skomplikowana, jak ta, nad którą pracowały wcześniej. W Nowym Początku omal nie zginęły, a teraz wcale nie było bezpieczniej, choć Zaylee nie czuła zagrożenia. A może powinna? Może jej nazwisko widniało na liście seryjnego, a ten tylko czekał na odpowiedni moment, żeby ją dopaść? Tylko myśląc w tych kategoriach, obie popadłyby w skrajną paranoję. Musiały skupić się na robocie. Morderca nie przyjdzie do nich z rękami podniesionymi wysoko w geście poddania i nie skapituluje. Prawdopodobieństwo, że którymś momencie podwinie mu się noga, przez co popełni błąd, było znikome. Do tej pory nie zostawiał żadnych śladów, dlatego im szybciej znajdą na niego cokolwiek, tym mniej koronerów straci życie.
Dlatego Miller działała. W pełni skupiona na rozczłonkowanych zwłokach Daphne Voss. Przynajmniej do momentu tego cholernego telefonu od wychowawczyni domu dziecka. To ją rozstroiło. Jednym uchem słuchała narzeczonej i jej teorii o wczesnym etapie buntu, jednocześnie mechanicznie wykonują standardowe czynności przy sekcji, jakie wykonywała codziennie praktycznie na pamięć. Jednak kiedy w protokole podpisała śledzionę jako trzustkę, na czym złapała się dopiero po chwili, uświadomiła sobie, że myślami była gdzie indziej.
Szukali w Rouge? — zainteresowała się, bo park nardowy był jednym z miejsc, w którym Sam miał swoją kryjówkę. To tam podczas wycieczki odkrył z kolegami wielkie drzewo z otworem, pozwalającym na wejście do środka. I to tam był świadkiem, jak ktoś zawieszał ciało Beckera na drzewie. Kątem oka widziała, jak Evina kiwa głową. — Przeklęty dzieciak — prychnęła pod nosem, dalej bez przekonania, że zachowanie chłopca wynikało z przekornego wieku. Miał dopiero dziewięć lat i jej zdaniem było na to zbyt wcześnie.
Fuknęła jeszcze raz pod nosem, bo faktycznie foch na ciągłe przekładanie obiecanej drugiej części maratonu filmowego brzmiał bardziej wiarygodne. I Samuel miał prawo się złościć. Nie pojmował do końca, że dorośli mają inne obowiązki niż oglądanie latających po ekranie szturmowców w myśliwcach. Na jego miejscu też byłaby zła, ale teraz była głównie na niego, bo przecież podczas ich wizyty w Wierzbowym Zakątku zarzekał się, że więcej nie ucieknie. Nie dotrzymał słowa. Tak, jak one, kiedy po raz kolejny przekładały wspólny seans.
A co, jeśli to przez nas? — zapytała cicho, ale nawet nie spojrzała na Swanson. Zamiast tego wlepiła wzrok w papierowy arkusz, udając, że czyta następne punkty, choć tak naprawdę nie musiała tego robić, bo znała je wszystkie na pamięć. — I co, jeżeli grozi mu niebezpieczeństwo? — w jej głowie pojawiały się najciemniejsze scenariusze, w których Samowi działa się krzywda. Łącznie z takim, gdzie seryjny morderca przypomniał sobie o nim, namierzył go i próbował uciszyć.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Coś je chyba podświadomie ciągnęło do spraw niezwykle skomplikowanych i niebezpiecznych. Lub po prostu takie było ich szczęście, że właśnie takie przypadki im się trafiały. Evina nie potrafiła tego stwierdzić. Wiedziała jednak, że nie ważne z czym miały się zmierzyć to i tak na koniec im się uda. Tylko, że po drodze czekać ich będzie większa ilość przeszkód i bólu. Tego jednak w miarę możliwości uniknąć.
Powinny teraz w pełni się skupić. Wykorzystać mord dokonany na Voss, aby znaleźć jak najwięcej śladów mogących w końcu doprowadzić ich do tego, który był odpowiedzialny za te wszystkie zbrodnie. Śmierć młodej kobiety mogła im służyć do zatrzymania drania nim większa liczba osób wyzionie ducha za jego sprawką.
Nieoczekiwanie jednak w ich rozmowy o pracy wkradł się Sam. W dodatku nie było to w żaden związane z jego statusem potencjalnego świadka. Teraz chodziło o to, że chłopiec uciekł z domu dziecka. Może i na pozór Zaylee wydawała się być obojętna, ale Swanson szybko wyczuła, że naprawdę przejęła się losem tego dziewięciolatka.
- Sprawdzili już wszystkie oczywiste miejsca. Nie znaleźli go - powiedziała powoli na wypadek, gdyby jednak narzeczona miała jeszcze jakieś wątpliwości.
Sama miała zamiar wrócić do swojej pracy i oddać jej się w pełni, ale coś jej nie pasowało. Wyraźnie wyczuwała schronione we wnętrzu Miller zmartwienie oraz razsadzające klatkę piersiową uderzenia adrenaliny. Mogła się tylko domyśleć jak trudno było jej się skupić na pracy i wykonywać poprawnie wszelkie związane z autopsją ruchy.
- Skarbie... - zaczęła, kiedy tylko usłyszała uwagę wygłoszoną przez narzeczoną.
Sama mówiła niezwykle spokojnie i lekko. Zupełnie jakby chciała uspokoić wierzgającego na kanapie kota. Jej głos złagodniał i podeszła bliżej od koronerki, aby objąć ją w pasie i położyć głowę na jej ramieniu. Na chwilę odetchnęła, rozkoszując się zapachem żelu pod prysznic, którego używały rano jak i mieszanki oryginalnych perfum.
- On już wcześniej uciekał. To dla niego nic nowego - zauważyła łagodnie, starając się starannie dobrać słowa do sytuacji. - Tak czy siak znalazłby powód dla ucieczki. Jestem też pewna, że nic mu nie grozi. To mądry chłopak. Wie jak o siebie zadbać.
Wolała skupić się na tym aspekcie niż na tym, że jednak miały do czynienia z krnąbrnym dziewięciolatkiem, który był widziany przez mordercę w miejscu, gdzie dokonywał porzucenia jednej z ofiar.
Ich obrońca zabijał koronerów. Jeśli chciałby skrzywdzić w jakikolwiek sposób Sama to musiałby zarzucić swój sposób działania. Musiałby dokonać kolejnego wyjątku, a dl Swanson wydawał się kimś kto trzymał się kurczowo swojego planu oraz zamysłu. Ofiara postronna nie pasowała jej do kogoś kto dokonywał ostrożnej selekcji ofiary oraz dbał o to, aby jej własna śmierć była odbiciem tego, co niedawno sam badał.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ta ucieczka Sama nie dawała jej spokoju, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że to nie był pierwszy raz, kiedy chłopiec uciekał z domu dziecka. Nie znały dokładnych powodów, dla których tak się działo. Wydawało się, że miał tam dobrą opiekę i niczego mu nie brakowało, a jednak zdarzało mu się znikać. Prędzej czy później wracał albo zostawał znajdowany przez opiekunów sierocińca, co nie zmieniało faktu, że dziewięciolatek nie powinien błąkać się po mieście całkiem sam.
Pozwoliła Evinie objąć się w pasie. Jej dotyk zawsze działał kojąco. Pozwalał złapać oddech i wyrównywał rozedrgany puls. Zaylee przymknęła oczy, licząc w myślach do dziesięciu, żeby móc odepchnąć od siebie wszystkie złe wizje, które zaczęły przelatywać przez głowę.
Wiem — odparła cicho, bo spokojny ton Swanson i słowa, które brzmiały racjonalnie, sprowadziły ją z powrotem na ziemię. — Pewnie zrobił sobie wycieczkę komunikacją miejską i wróci, jak zgłodnieje — odwróciła się do narzeczonej, posyłając jej lekki uśmiech. — A jeśli już o jedzeniu mowa, to zabieram cię w drodze powrotnej na coś dobrego — oznajmiła i wyswobodziła się z uścisku. — Dokończę sekcję, a ty przejrzyj resztę dokumentów. Lepiej zrobić to porządnie, żeby nie zostawiać niczego na później — skinęła głową, żeby umocnić wypowiedziane słowa. Zresztą żadna z nich nie lubiła pracować na odpierdol.
Z informacji, jakie udało się uzyskać to ta, że Daniela Cortez najprawdopodobniej została zamordowana przez swojego chłopaka. Sprawa nadal była w toku, bo zarzutów jeszcze nie postawiono. Nie była w żadnym stopniu powiązana z doktor Daphne Voss, która ją sekcjonowała. Wszystkie pobrane próbki nie wykazały żadnych niedokładności, Cortez była zdrową kobietą i możliwe, że żyła jeszcze, kiedy seryjny rozczłonkowywał jej zwłoki. Pomimo starań nurków, na razie nie udało się odnaleźć głowy denatki, ale poszukiwania miały zostać wznowione z samego rana.
Barrie opuściły późnym wieczorem, ale to nie przeszkodziło skoczyć na chamskiego burgera na rogu Sylvan Ave. Normalnie skoczyłyby do swojej ulubionej chińskiej knajpki, ale ta o tej porze była już zamknięta. Nie otrzymały żadnych wieści z domu dziecka, więc odgórnie założyły, że Sam po prostu się odnalazł i był już w swoim łóżku.
koniec
Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”