48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Tym razem nie miały zbyt wiele rzeczy do krojenia i przygotowywania, więc Zaylee miała o wiele mniej zajęć, w których mogłaby się sprawdzić. W kuchni najlepiej właśnie wychodziło jej operowanie nożem oraz odciąganie Swanson od gotowania, ale tym razem nie chciała pozwolić na to, aby koronerka ją usidliła.
Koty wciąż kręciły się wokół nóg pomiaukując błagalnie nawet jeśli ich ukochane mięsko właśnie stawało się składnikiem sosu pomidorowego. Tym razem na pewno Evina nie zamierzała pozwolić, żeby wszystko wylądowało na podłodze tak jak tamtego dnia, gdy zawiodła ją ręka przez którą pewien szaleniec przebił się nożem.
- No, ale skoro poznał już twoich rodziców to moi nie mogą być stratni - dorzuciła, bo skoro już i tak zaczynało dochodzić do zapoznawania się Sama z potencjalną rodziną to na pewno Elaine oraz David nie mogli być pozbawieni kontaktu z dziewięciolatkiem.
Tylko, że do tego chciałaby się przygotować. Dać obu stronom czas do tego, aby mogły się odpowiednio nastawić. Zwłaszcza, że rodzice detektywki na pewno chcieliby zrobić dobre pierwsze wrażenie.
Czuła się naprawdę nieswojo od wspomnienia na temat jej dzieci. Miała nadzieję, że Zaylee wyczuje to i odpuści najzwyczajniej w świecie temat tej rozmowy, ale oczywiście nie mogło to być wcale tak proste ani oczywiste.
Wciąż unikała kontaktu wzrokowego z narzeczoną, wykorzystując gotowanie jako swoistą wymówkę do tego, aby wbić spojrzenie w garnek z wstawioną posoloną wodą oraz głęboką patelnię pełną sosu.
- Wiem, że jestem im to winna i muszę to zrobić, ale... Na razie nie mam siły - stwierdziła szczerze, czując jak klatka piersiowa nieprzyjemnie zaciska się na jej wnętrznościach. - Po prostu... Mam wrażenie, że cokolwiek bym teraz zrobiła to raczej nie mam odpowiedniej siły przebicia. Po prostu doprowadzam do sytuacji, gdzie każdy czuje się niezręcznie i może lepiej po prostu odpuścić niż udawać, że wszyscy mogą być szczęśliwi jako rodzina.
Nie miała pojęcia, co było odpowiednim podejściem, ale po ostatnim spotkaniu z córką czuła się dosyć zdemotywowana. Może lepiej było zatem odpuścić i nie wystawiać się na kolejne spotkania, które będą jedynie gorsze od tego, na którym musiała powiedzieć o swoich zaręczynach?

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie mogła odwodzić narzeczonej od pomysłu, żeby na razie nie przedstawiać Samuela zbyt wielu osobom. Nie dlatego, że one nie były tego wszystkiego pewne, ale dlatego, że jeszcze tak wiele mogło nie pójść po ich myśli. Wizyty Millerów też nie planowały, to wydarzyło się kompletnie znienacka i szczerze powiedziawszy Zaylee również wolałaby, żeby odbyło się to trochę inaczej. Tylko nie była pewna, czy miałoby to wtedy taki sam wydźwięk. Bo pojedyncze opowieści o dziewięciolatku mogłoby nie wystarczyć, a całą robotę robiła właśnie sama jego obecność.
W takim razie porozmawiaj z rodzicami i zabierzemy go w któryś weekend do Whitby — zaproponowała, bo chyba lepiej oszczędzić Elaine i Davidowi takich niespodzianek i nie stawiać ich przed faktem dokonanym. Na pewno chcieliby przygotować się na wizytę chłopca, który dołączy do ich rodziny.
Miller sięgnęła po łyżkę i zanurzyła ją w sosie, żeby po chwili umieścić ją sobie w ustach w celach degustacyjnych.
Nie dodawaj więcej pieprzu, bo Młody będzie marudził, że za pikantne — powiedziała, cały czas obserwując uważnie reakcję Swanson.
Zawsze unikała kontaktu wzrokowego, kiedy gdzieś tam mimochodem pojawiał się wzmianka o jej dzieciach, co zdarzało się naprawdę sporadycznie. Żeby nie powiedzieć, że prawie nigdy. Zupełnie, jakby był to temat tabu. I Zaylee potrafiła to uszanować. Tylko teraz sytuacja była na tyle wyjątkowa, żeby Evina w końcu się przełamała.
Nie chcę, żeby potem zżerały cię wyrzuty sumienia, że jednak nie powiedziałaś im tego wcześniej — powiedziała ostrożnie, choć czuła, że wkracza na niepewnym grunt. — Nie obiecuję, że zrozumieją, ale przynajmniej będziesz mieć świadomość, że w tej kwestii nie poczują się pominięte — dodała, posyłając Swanson pokrzepiający uśmiech.
Naciskanie i tak niczego tutaj nie zmieni, Miller doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Wiedziała, jak bardzo narzeczona wzbrania się przed kontaktem z dorosłymi już dziećmi i że każda próba kończyła się niepowodzeniem. Tylko rezygnacja wcale nie była lepsza.
Posłuchaj — na moment sięgnęła do jej podbródka, zmuszając ją, aby w końcu na nią spojrzała. — Zrobisz to, co uważasz za słuszne — skinęła głową, a potem przysunęła bliżej i musnęła przelotnie jej usta.
W tym samym momencie do kuchni, niczym huragan, wpadł Sam. Jak zawsze włosy miał rozwichrzone, a oczy świeciły mu się z ekscytacji, co tylko świadczyło o tym, że chyba dobrze bawił się w towarzystwie Dorothy i Otto
Pić mi się chce — oznajmił, wywalając język, jakby chciał im pokazać suchość w gardle.
W lodówce jest sok — poinformowała Zaylee i Młody już szarpał za drzwiczki. Odkręcił butelkę, chcąc złapać kilka łyków, ale Miller przeczuła jego zamiary. — Gdzie z tą paszczą? — zatrzymała go w ostatnim momencie, a kilka kropelek pomarańczowego soku skapnęło mu po brodzie.
Ach, szklanka! — zreflektował się chłopiec. Odłożył na chwilę butelkę na blat i podsunął sobie krzesło, żeby sięgnąć do szafki z naczyniami. — Ale pachnie! — zawołał jeszcze, nadstawiając nos i wciągając unoszące się po kuchni zapachy spaghetti.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Na razie powolne tempo wydawało się tym odpowiednim. Przynajmniej póki nie uzyskałyby nieco większej pewności, że faktycznie uda im się przebrnąć pomyślnie przez proces adopcyjny. Na razie była to jedna wielka niewiadoma. Może i na razie miały zielone światło, ale przed nimi jeszcze sporo spotkań, formalności i standardów, w które powinny się wpisać.
- Nie powinni być zbytnio zajęci, więc pewnie uda nam się znaleźć jakiś weekend - odpowiedziała, układając sobie już w głowie plan podobnej rozmowy.
Biorąc pod uwagę fakt, że życie Elaine i Davida można było sprowadzić do pozbawionej większych atrakcji spokojną egzystencję w Whitby można było śmiało założyć, że nie będą mieli problemu z wygenerowaniem dwóch wolnych dni dla swojej małej rodzinki.
Przytaknęła na komentarz o pieprzu. Zdecydowanie go wystarczyło. Dodała jeszcze nieco świeżyć ziół i odrobinę cukru, aby jednak nieco zniwelować kwasowość pomidorów tworzących sos, ale nie mogła się zbytnio skupić na tym zadaniu, gdy obok wciąż znajdowała się koronerka, która nie zamierzała tak łatwo odpuścić rozmowy.
Evina nie wstydziła się swojej przeszłości. Miała też świadomość tego, że nie była najlepszą matką. Najgorszą też nie, bo nigdy nie wystawiła swoich dzieci na niebezpieczeństwo, ani nie skrzywdziła ich inaczej niż jedynie przez brak poświęcenia im należytej uwagi.
Żałowała po części tego, że nie potrafiła się postarać bardziej. Chociaż może wtedy nie skończyłaby z Zaylee, bo małżeństwo detektywki najzwyczajniej w świecie by przetrwało, ale nie mogła zmienić przeszłości. Miała wrażenie, że skupiając się na jednej dziedzinie życia kompletnie ominęły ją radości z zupełnie innej sfery.
Wyrzuty sumienia ostatnio urządzały sobie prawdziwą ucztę na jej wnętrzu. Niemal wszystko zdawało się przywoływać te małe demony, które harcowały w jej głowie i sprawiały, że w jej wnętrzu odzywały się nieznośne głosy twierdzące, że sprawy miałyby się o wiele lepiej, gdyby w przeszłości zachowywała się inaczej. Nie mogła jednak dać im się pochłonąć, bo wtedy naprawdę by przegrała życie.
Westchnęła, gdy tylko usłyszała słowa Miller. Wiedziała doskonale, że jak w wielu innych przypadkach narzeczona miała rację. Choć faktycznie z perspektywy Eviny sytuacja była po prostu beznadziejna i tak czy siak skończy się w naprawdę nieprzyjemnej atmosferze.
- Nie poczują się pominięte, ale za to jak najbardziej niechciane, bo dopiero teraz zachciało mi się bawić w matkę - mruknęła wciąż nie do końca przekonana.
Nie stawiała większego oporu w momencie, gdy Zaylee chwyciła jej podbródek i zmusiła do tego, aby w końcu na nią spojrzała. To drobne muśnięcie ust było tym na czym chciała się teraz skupić. O wiele lepiej wychodziło jej zatracanie się w fizyczności niż rozmyślanie o osobistych rozterkach. Tylko, że ledwie zdołała odwzajemnić pocałunek i zbliżyć się po kolejny, do kuchni wleciał blondwłosy diabeł, który nagle stwierdził, że zaschło mu w gardle.
- Herbata się już skończyła? - zapytała odruchowo, bo wydawało się jej, że coś jeszcze było wcześniej w dzbanku.
Zresztą teraz to było nieważne. Makaron znajdował się w garnku i z każdą chwilą stawał się coraz miększy, a i sos zdawało się doszedł już do siebie.
- Możesz wyjąć też talerze i sztućce - zwróciła się do chłopca, który coraz lepiej zdawał sobie sprawę, co gdzie się znajdowało w ich domu i potrafił się odnaleźć w swoim otoczeniu. - Zaraz powinno być gotowe.
Oby tylko faktycznie chłopiec nie zapomniał o tym, że niedawno jeszcze był głodny i nie zdążył zapchać się kolejnymi kawałkami ciasta. Miała nadzieję, że Dorothy go do tego nie zachęcała, ale biorąc pod uwagę intensywność ich rozmów raczej młody nie miałby zbytnio czasu na to, aby w trakcie ich nieobecności wsunąć pół blachy ciasta.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Może i rodzice Swanson cierpieli na nadmiar wolnego czasu, to jednak lepiej było ich uprzedzić i zapowiedzieć się, zamiast składać niezapowiedzianą wizytę. Nawet oni mogli być czymś zajęci albo mieć jakieś plany, a przecież nie chciały być drugimi Millerami, którzy wpadają w gości, bo akurat naszedł ich taki kaprys. Finalnie, ku zaskoczeniu Zaylee, rodzice byli oczarowaniu Samuelem, jednak biorąc pod uwagę, że miały do czynienia z Otto, scenariusze mogły być naprawdę różne, bo po tym człowieku trzeba spodziewać się dosłownie wszystkiego.
Zanim Sammy zaczął wyciągać talerze, najpierw napełnił sobie szklankę sokiem i opróżnił ją w mgnieniu oka, żeby zaraz zafundować sobie dolewkę i znów ujął szklankę w obie dłonie, a sok zniknął z naczynia w błyskawicznym tempie.
Jest — wydyszał i wskoczył z powrotem na krzesło z zamiarem wyciągnięcia talerzy. — Ale jest niedobra.
Zaylee entuzjastycznie pstryknęła palcami.
Też tak uważam — stwierdziła, bo tak, jak narzeczona nie rozumiała, jakim cudem Miller może spożywać hektolitry kawy, tak ona nie pojmowała jej miłości do naparu z krzewu herbacianego. Posłała Evinie pełne rozbawienia i satysfakcji spojrzenie, bo w końcu miała kogoś po swojej stronie. — Możesz zawołać na obiad moich rodziców. Powiedz im, że obiad jest już prawie gotowy i że zjemy w kuchni, bo salon tonie w klockach — zwróciła się do Młodego, a ten ułożył talerze i sztućce na stole, po czym wystrzelił do salonu jak z procy. Trudno było uwierzyć, że miał sobie taki niespożyty pokład energii. Musiały w końcu zapisać go na te treningi piłki nożnej, bo jak tak dalej pójdzie, to rozniesie im dom.
Korzystając jeszcze z momentu, że zostały same, Miller podeszła do Swanson, złapała ją za przedramię i odwróciła w swoją stronę, umieszczając dłonie na jej biodrach.
To dorośli ludzie — stwierdziła z myślą o jej dzieciach. — I jeśli chociaż trochę wdali się w swoją matkę, to zrozumieją, że wcale nie chodziło o to, że kiedykolwiek były niechciane — oznajmiła, bo nie wierzyła w to, że któreś z nich mogło właśnie tak pomyśleć. Czasami człowiek dojrzewał do niektórych ról przez całe życie i może Evina nie miała w przeszłości jakiegoś wybitnego instynktu macierzyńskiego, to wcale nie oznaczało, że nie darzyła pociech prawdziwą, matczyną miłością. — Wiesz, że jeżeli tylko chcesz, to mogę być przy tej rozmowie? — zaznaczyła, żeby nie było co do tego żadnych wątpliwości. Oczywiście nie przypuszczała, że Swanson skorzysta z jej wsparcia, bo sama wolała skonfrontować się z dziećmi, jednak w każdej chwili i niezależnie od wszystkiego, mogła liczyć na nią liczyć.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Narzucanie się innym nie leżało w naturze Swanson. Zawsze musiała się zapowiedzieć jeśli składała gdzieś wizytę. Zresztą mówiąc o pierwszym spotkaniu Swansonów z Samem chciała dać im czas na przygotowania. Obstawiała, że Elaine upiekłaby swój słynny jabłecznik lub inne ciasto, a David pewnie zadbałby o jakiś kącik zabaw.
Ściągnęła brwi w wyrazie zdecydowanie przerysowanego niezadowolenia, gdy tylko usłyszała komentarz o niedobrej herbacie. Uderzył ją prosto w serce. Zdrada zadana zarówno przez przyszłą żonę jak i przyszłego syna. Jak ona się pozbiera?
- Spadajcie oboje - mruknęła, odcedzając makaron, gdy już wyłączyła palniki na kuchence.
Sammy został oddelegowany do zawołania Millerów na obiad, a narzeczone na powrót zostały same. Evina instynktownie podążyła za ruchem koronerki, która odwróciła ją do siebie i wypuściła powoli powietrze, gdy poczuła dłonie na swoich biodrach.
- To dobre dzieciaki, ale mam wrażenie, że po mnie przejęły jedynie najgorsze cechy - mruknęła, zdając sobie sprawę z tego, że posiadała sporo wad, które mogła przekazać swojemu potomstwu.
To był jeden z tych momentów, gdy czuła się po prostu okropnie z samą sobą. Przynajmniej dotyk i słowa narzeczonej sprawiały, że czuła lekkie ciepło rozchodzące się po ciele, które w jakiś sposób pomagało jej znieść to przytłaczające uczucie, które uwierało ją od środka.
- Wiem. Dziękuję. Pomyślę o tym później - odpowiedziała, umieszczając dłoń na jej karku.
Nie chciała myśleć teraz o czymkolwiek. Łatwiej było skupić się na bliskości i koronerki oraz pocałunku, do którego ją przyciągnęła. Zawsze potrafiła się dzięki temu odprężyć. Na chwilę zapomnieć o wszystkim i pogrążyć się w spokoju płynącym z dotyku miękkich warg. Przynajmniej dopóki nie usłyszała znaczącego chrząknięcia dobiegającego od strony drzwi.
Czym prędzej oderwała się od narzeczonej i spojrzała na Millerów, którzy wkroczyli do pomieszczenia w towarzystwie dziewięciolatka.
- Siadajcie. Już nakładam - powiedziała, niezręcznie wyślizgując się z objęć koronerki, aby w końcu móc podać do stołu przygotowany wcześniej obiad.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nigdy nie nachodziła ludzi bez zapowiedzi, głównie dlatego, że sama nie cierpiała podobnych niespodzianek. Liczyła się z tym, że ktoś może nie mieć czasu, być zajęty pracą albo być poza domem. Chyba powinna porozmawiać o tym z rodzicami, żeby więcej nie wykręcali im takich numerów. Ale chyba ich córka sama zmusiła ich do takiego zachowania, bo skoro postanowiła ich unikać, przyjechali bez zapowiedzi. W innym wypadku może w końcu zdecydowała się z nimi spotkać w przyszłym roku.
Zaylee nigdy nie była zbyt rodzinna i chociaż z rodzeństwem utrzymywała kontakt, który można było określić jako raczej dobry, od wyprowadzki z domu rodziców trzymała na dystans. Zbyt bardzo próbowali wpłynąć na dorosłe decyzje, narzucając swoje racje.
Pewnie są tak samo uparte i nieznośne jak ty — rzuciła zaczepnie do narzeczonej, choć wcale nie uważała, żeby Evina miała jakieś cechy, które faktycznie można byłoby nazwać najgorszymi. Miała swoje za uszami, zresztą jak każdy, ale Zaylee dostrzegała w niej wiele pozytywów. Z jej dziećmi musiało być podobnie. — Durna jesteś, Swanson — dodała jeszcze, cmokając ją w policzek, a kiedy Sam wrócił do kuchni w towarzystwie Millerów, zachęcająco wskazała podbródkiem na stół.
Młody od razu wybrał sobie miejsce obok Otto, gdzie usiadł na krześle, majtając nogami w powietrzu.
Twój tata wyczytał, że składanie Gwiazdy Śmierci może zająć nawet trzydzieści godzin — oznajmił Młody, zaciskając palce na widelcu i od razu nawinął na niego makaron z talerza, który podstawiono mu pod nos.
To było akurat do przewidzenia — stwierdziła, siadając na rogu stołu, a matka chyba pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie skomentowała tego tekstem, że zostanie starą panną.
Ale to strasznie długo! — jęknął Sammy. — Nie skończymy tego dzisiaj. Ani nawet jutro.
No to skończymy, jak przyjedziesz następnym razem — zapewniła, kosztując przygotowanego przez Evinę spaghetti. Nawet Otto pokiwał z aprobatą głową, a on był z tych, którzy cenili tradycyjną kuchnię, najlepiej z dużo ilością dziczyzny podanej z frytki polanymi sosem pieczeniowym, choć przy jego tendencjach do zawałów, powinien raczej przerzucić się na dietę lekkostrawną.
Tylko ja chciałabym złożyć to już dzisiaj — burknął Młody, wydymając usta w podkówkę.
Wyczekane lepiej smakuje — rzuciła Zaylee, a on ściągnął brwi i popatrzył na Swanson, oczekując od niej wyjaśnień tego dziwnego stwierdzenia, którego nie zrozumiał.
Dzieciak musiał ćwiczyć cierpliwość, choć pewnie jego reakcja spowodowana była nadmierną ekscytacją z posiadanych klocków. W sierocińcu na pewnie niejednokrotnie przekonał się na własnej skórze, że najczęściej nie dostanie się niczego od ręki.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Obie za bardzo ceniły swoją własną prywatność, aby nie szanować cudzej. Wpadanie do kogoś bez zapowiedzi wymagało specyficznej relacji oraz charakteru, które pozwalały na to, aby po prostu wprosić się do kogoś. Trzeba było wiedzieć, że ta osoba na pewno nie ma nic przeciwko temu albo po prostu mieć to na tyle głęboko gdzieś, aby się tym nie przejmować.
Evina nie była taka. Chociaż oczywiście bywały od tego jakieś szczególne wyjątki.O nich jednak w tym przypadku nie było mowy.
- Może? Chociaż pewnie jest tylko jeden taki egzemplarz - odpowiedziała na zaczepkę narzeczonej, która starała się jakoś rozluźnić atmosferę, a Swanson mogła jej jedynie za to dziękować.
Wiedziała, że jest durna. Zaylee nazywała ją jeszcze wieloma innymi epitetami. Część z nich wyjątkowo zapadała w pamięć. To jednak nie było na razie aż takie istotne.
Specjalnie nie zdziwiło jej to, że złożenie tego modelu mogło zająć nawet kilkadziesiąt godzin. Trzeba było przyznać, że był ogromny i składał się z tysięcy różnych elementów. W tym niezwykle małych, które musiały trafić na swoje właściwe miejsce.
- Gwiazda Śmierci nigdzie nie ucieknie. Robi się coraz zimniej więc niedługo nie będziemy mogli grać w piłkę. Przynajmniej mamy coś do zrobienia w domu poza siedzeniem przed telewizorem - odpowiedziała, chcąc jakoś utemperować niecierpliwość chłopca.
Nie mogła mu się dziwić. W końcu model idealnie nadawał się do zabawy, więc możliwe, że chciał jak najszybciej przejść przez cały proces tworzenia i czym prędzej przejść do sprawdzania w rzeczywistości wszystkich dostępnych funkcji Gwiazdy Śmierci, na której mógł dysponować wieloma figurkami postaci.
Przez chwilę przyglądała się dziewięciolatkowi, który chyba wciąż nie był przekonany, co do ich zapewnień, ale za to wydawał się być zachwycony znajdującym się przed nim spaghetti. Przynajmniej to mogło cieszyć Evinę. Może i nie było to szczególnie wykwintne danie, ale robiła je na prośbę młodego oraz wykonywała cały sos samodzielnie bez sięgania po jakiekolwiek gotowce. Może i dalej Swanson nie cierpiała gotować, ale z pewnością miło było mieć świadomość, że mogła w ten sposób kogoś uszczęśliwić.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

W rzeczywistości Swanson była jedną z najinteligentniejszych osób, z jakimi przyszło jej pracować, a później również obcować na co dzień. Co jednak nie zmieniało faktu, że niektóre jej zachowania były głupie. Ale to trochę jakby kocioł przyganiał garnkowi, bo kiedy Evina miała trudną relację ze swoimi dziećmi, Zaylee nie potrafiła dogadać się z własnymi rodzicami. Potrafiła unikać ich całą wieczność, byle tylko nie musieć się z nimi konfrontować. Zwłaszcza z ojcem, który dzisiejszego popołudnia wydawał się wyjątkowo spokojny i wyluzowany. Chyba tylko Gwiazda Śmierci irytowała go zbyt dużą ilością detali i nie mógł znieść, że nie radził sobie z drobnymi elementami.
Niby Swanson nie lubiła gotować, ale robiła to dobrze, o czym świadczyły puste talerze. Młodemu tak smakowało, że swój wylizał do takiego czysta, że wyglądał jak dopiero co wyjęty z szafki. Nawet Dorothy, która była wybitną kucharką, dopytywała, jaki jest sukces na przygotowanie tak dobrego spaghetti. Oczywiście Zaylee nie byłaby sobą, żeby nie zażartować, że magicznym składnikiem jest po prostu miłość. I pewnie coś w tym było, bo chociaż Evina nie przepadała za stanie w kuchni, to dla bliskich potrafiła przygotować naprawdę same pyszności, za co Sammy podziękował jej mocnym uściskiem i mokrym buziakiem w policzek.
Po obiedzie całą piątką wrócili do salonu, gdzie jeszcze przez dobrą godzinę walczyli z modelem lego. Nie byli nawet jednej czwartej, kiedy Millerowie stwierdzili, że muszą już wraca o Whitby, ku ogromnemu niezadowoleniu dziewięciolatka, który ubolewał nad tym, że straci nie tylko kompana do składania klocków, ale również słuchaczkę, cierpliwie przyjmującą nowe ciekawostki ze świata Gwiezdnych Wojen. Wieczór spędzili już tylko we trójkę, rysując i oglądając anonimową serię, a gdy Młody zasnął, Evina mogła w końcu spełnić swoją obietnicę, którą złożyła Zaylee podczas gotowania obiadu i o której Miller nie pozwoliła jej zapomnieć, upominając się o swoje.
koniec
Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „#33”