24 y/o, 182 cm
Do this till you're numb Do this till you're gone
Awatar użytkownika
Melancholy girl, tell me where you're from
Why should I smile? I'm barely on
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

-Wybacz stary, następnym razem poproszę żeby ktoś wrzucił cię w kalendarz.- powiedział, sięgając przy tym po telefon. Oczywiście, że przy nakładzie pracy który ostatnio miał, musiał zapisać swoją obietnicę w notatniku żeby jej dotrzymać. Wszystko wypadało mu z głowy tak szybko, jak tylko do niej wpadło. Nie był raczej fanem dorzucania roboty swojemu asystentowi, ale musiał jakoś trzymać się terminów i umówionych spotkań. Zresztą, za to mu przecież płacił, i to wcale nie mało. Mężczyzna skrzywił się delikatnie słysząc komentarz Smith. Zabrzmiało to tak, jakby jego orientacja i sposób ubierania były czymś godnym krytyki. To coś złego, że facet czuje się komfortowo ze swoimi preferencjami i potrafi o siebie zadbać? Nawet nie miał ochoty odpowiadać na jej przekąs, miał zbyt dobry humor. Chciał wykorzystać szansę na odprężenie się, a nie sprzeczać się ze swoją dilerką. Lubił ją, ale jej wrogie nastawienie i uszczypliwość działały mu lekko na nerwy. Kobieta jednak nie odpuszczała. Twarz Fontaine finalnie przybrała wyraz grymasu niezadowolenia.
-No tak, pierze za mnie moja pralka. Zapomniałem, że dla niektórych to ewenement.- odszczekał się jej, nie przejmując się już zbytnio tym, że może się zdenerwować. Nikt nie kazał jej z nimi siedzieć. Mogła po prostu pójść spać w jego sypialni, albo skorzystać z drzwi jeśli nie była już chętna na nocowanie w jego domu. Mia momentami potrafiła być naprawdę strasznie roszczeniowa jak na kogoś, kto większość swojego czasu spędzał na ulicy.
-A kapsułki chętnie przyjmę, lubię te o zapachu zielonego jabłka.- uśmiechnął się na same wspomnienie zapachu. Jego niania zawsze go używała. Nawet po tylu latach kojarzył mu się jedynie z najprzyjemniejszymi momentami dzieciństwa. W dyskusję o “wejściu smoka” przyjaciela się nie wtrącał. Powiedział już co uważa. Był to wypadek, jednakże Smith miała prawo czuć, że jej prywatność została naruszona. Nie widziało mu się więc nakręcanie którejkolwiek ze stron. Miał po prostu nadzieję, że zostawią ten temat w spokoju. Stało się, nic już nie zrobią. Ważne, że nie było to celowe działanie. Zresztą, był zjarany, wcale nie miał ochoty na sprzeczki.
-Claire powiedziała, że ludzie wolą przeprosiny niż pieniądze kiedy zrobisz coś źle. Posłuchałem.- wzruszył ramionami, jakby to, że wziął tak do siebie zdanie dziewczyny którą ledwo zna jako coś normalnego. Tak właściwie dla niego to było całkiem standardowe zachowanie. Jeśli ktoś wskazał mu lepszy sposób postępowania z dobrym uzasadnieniem, Fontaine raczej się do tego odnosił.
-Zawsze możesz po prostu pójść odpocząć w wannie lub w sypialni. Dobrze wiesz, że jesteś tu mile widzianym gościem, a nie błaznem który ma robić za rozrywkę wieczoru.- powiedział w końcu, posyłając Smith ciepłe spojrzenie. Wkurwiała go czasami, to prawda. Nie zawsze ją rozumiał. Ale pomimo wszystko była jego kumpelą, chciał żeby miała chwile spokoju i przyjemności w swoim życiu. Kiedy jednak usłyszał odpowiedź Mii na niewinną propozycję jego kochanego przyjaciela, z wyrazem twarzy godnym męczennika rzucił się na kanapę zaraz obok Erica i westchnął. W salonie pojawiła się również Bijou, która powolnym krokiem przydreptała do dwójki mężczyzn i wskoczyła na kolana przyjaciela Laurentina. Dobrze go znała, więc nie miała uprzedzeń przed przymilaniem się.

Mia Smith Eric Stones
24 y/o, 178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Blue screen? Oh well...
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

- Wybaczam. - rzucił krótko, zastanawiając się, czy przyjaciel faktycznie będzie pamiętał o tym, by następne spotkanie wrzucić do kalendarza. Nagle do głowy Stonesa wpadł pewien pomysł. Gdyby byli w kreskówce, nad jego głową rozbłysłaby żarówka.
- Dodatkowo jeśli chcesz, to będę mógł Ci o nim przypomnieć np. dzień wcześniej lub z samego rana, wysyłając smsa albo po prostu wiadomość, wykorzystując jeden z komunikatorów. - najprawdopodobniej napisałby na messie, bo głównie jego wykorzystywał do pisania ze znajomymi.
Dla niego nie było ważne, czy Laurentin sam sobie prał, czy ktoś za niego te pranie robił, dla niego w tamtej chwili było ważne, żeby w jakiś sposób przeprosić za pobrudzenie odzienia procentowym trunkiem Dobrze w sumie, że to tylko piwo, a nie coś, co całkowicie zabarwiłoby mu tę koszulę. pomyślał, przypominając sobie, jak na jednej z imprez firmowych, koleżanka wylała na niego wino czerwone, bo przypadkiem na niego wpadła. Wszystko byłoby spoko, tylko był wtedy białą koszulę; więc plama zaczęła zdobić jego górną część garderoby.
- Zielone jabłko... zapamiętane. - powiedział, jakby właśnie był komputerem lub antywirusem, który zaktualizował swoją bazę danych. By o tym pamiętać, wpisał sobie info o zakupieniu kapsułek do notatnika - w którym też zapisywał listę zakupów.
Skinął głową, gdy usłyszał słowa Mii by dać jej znać, iż postara się tak zrobić następnym razem.
- Myślę, że nie każdy tak myśli, lecz zgadzam się. Ogólnie słowa i gesty znaczą o wiele więcej niż obdarowanie kogoś hajsem, - stwierdził całkowicie zgodnie ze swoimi przekonaniami - w sensie, powiedział to, co czuł. To tak jak wręczenie komuś czekoladka merci wyraża więcej niż tysiąc słów, cytując reklamę kokosowych czekoladek z wiórkami.
- Rozumiem. - powiedział krótko, nie dopytując o szczegóły poznania Laurentina z Mią.
- Ja tam mógłbym zagrać w Uno, żaden problem. - odparł, wzruszając ramionami. Lubił wszelkie gry karciane i planszowe, a w Uno grał niejednokrotnie.
- Grywasz w pokera? - spytał Mię z całkowicie czystej ciekawości. Rzecz jasna, rozbierany poker brzmiał całkiem ciekawie, lecz nie sądził, że dojdzie on do skutku.
- Myślę, że moglibyśmy też zagrać w np. bierki. - bo przecież one też były super - a przynajmniej Eric bardzo lubił tę gierkę odkąd tylko pamiętał. Gdy do jego głowy wdarło się nostalgiczne wspomnienie o tym, jak grał ze znajomymi w bierki i kiedy był pewien, że wygra, to ostatecznie poniósł sromotną klęskę - aż westchnął smutno na samą myśl o tamtym wydarzeniu i zatopił smutki w piwie oraz buchach.


Mia Smith Laurentin Fontaine
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o, 168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Eric Stones, Laurentin Fontaine

— Ale umiesz korzystać z pralki? — spytała całkiem szczerze, wpatrując się w Laurentina. Rękę dałaby sobie uciąć, że korzystał on z czyjejś pomocy. Chociaż mogła wydać zły osąd. Mia momentami potrafiła z niej korzystać, wrzucić, wsypać detergenty, ale jej wiedza na temat miękkości niektórych tkanin była stosunkowo wąska. Nie spodziewała się, by Fontaine był żywo zainteresowany własnym praniem na tyle, by nie zniszczyć drogich ubrań — zielone jabłko? Dla mnie pachniesz lawendą — odparła spokojnym tonem, wzruszając przy tym ramionami. Cicho westchnęła, wpatrując się w dwójkę mężczyzn. Chyba przestała pasować do tego towarzystwa.
— Ty jej przypadkiem nie lubiłeś? — spytała, marszcząc obie brwi. Jeszcze niedawno słyszała tę historię, więc tym bardziej była zdziwiona. Zmiana zachowania musiała się skądś wziąć — chyba faktycznie ktoś się zakochał, skoro słucha randomowej dziewczyny — zaćwierkała Smith z lekko ironicznym uśmiechem — Dziadzie, Ciebie to nie dziwi? — spytała, zakładając rękę na rękę — że Laurentin się zmienia pod wpływem laski, którą widział dwa razy na oczy? — powiedziałaby jedno, coś się tu święci, a miłość rośnie wokół nas. Trochę ten obrazek zaczął ją dziwić i zastanawiać. Czy faktycznie była w stanie poprzestawiać jakieś styki w głowie Fontaine? Może jeszcze odejdzie od narkotyków przy niej?
— Mam w sobie za grosz kultury, który mówi, że powinnam z Wami siedzieć — odpowiedziała, wpatrując się w Laurentina. Próbowała znaleźć spojrzeniu jakiś dziwny rodzaj porozumienia — przecież mam własną sypialnię w domu, jakbym chciała, to bym sobie poszła — prychnęła Smith, próbując dać do zrozumienia, że nie ma jej wsypywać. Miała odrobinę kultury, nawet potrafiła z niej odrobinę korzystać.
— Umiem grać w pokera — krótka odpowiedź — Fontaine, ty masz jakiekolwiek planszówki w domu? — dopytała Smith, bo mogło się okazać, że nic nie miał.
I skończą, grając w pokera.
24 y/o, 182 cm
Do this till you're numb Do this till you're gone
Awatar użytkownika
Melancholy girl, tell me where you're from
Why should I smile? I'm barely on
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

-Niania nauczyła mnie za dzieciaka. Byłbym całkiem dobrą praczką.- uśmiechnął się głupio do Mii, po czym po raz kolejny zaciągnął się spliffem. Pomimo narastającego napięcia w towarzystwie, Laurent bawił się wyśmienicie. Miał zioło, miał alkohol i był świeżo po stosunku ze Smith. Czego mogło mu w tym momencie brakować? Tak naprawdę to mógłby sobie ponarzekać jakby miał na to ochotę. Czekało go spotkanie z rodzicami, miał mieszane uczucia wobec Claire i przez następny tydzień będzie kiblował w studiu. Nie miał jednak ochoty na psucie sobie fazy, nie palił jakoś szczególnie regularnie i chciał wykorzystać czas który z góry przeznaczył na chwilę relaksu. Mia i Eric mogli się kłócić, a on co jakiś czas wtrącać się z kolejnym mało znaczącym komentarzem. Tak długo jak nikomu nie działa się krzywda, Fontaine miał głęboko w dupie to czy się polubią czy nie. Stones był jego przyjacielem, Mia dilerką którą widywał raz na jakiś czas. Nie widział sensu w ingerowaniu w ich relację, skoro i tak nie było potrzeby aby widywali się szczególnie często.
-Nutę lawendy mam w perfumach, aktualnie piorę wanilią a w sercu mam zielone jabłko. Masz dobry nos, jak zawsze.- rzucił w kierunku Smith zaczepne spojrzenie. Ona dobrze wiedziała o co chodzi, dla Erica był to niewinny komentarz zupełnie niezwiązany z sytuacją w jakiej aktualnie się znajdowali. Nie wiedział przecież, że towar który palili sprawiła im Mia. Upalony Laurent nie mógł podarować sobie okazji do podroczenia się z dobrą koleżanką. Zresztą, nigdy nie był szczególnie taktowny, dopiero Price zaczęła nadawać mu odrobinę ogłady. Ale czekała ją jeszcze długa droga zanim będzie w stanie oduczyć go nieładnych nawyków. O ile w ogóle miała na to ochotę.
-Oj tam, wziąłem do serca słowa bardziej doświadczonej koleżanki.- przewrócił oczami. Dla niego była to prosta sprawa, przynajmniej powierzchownie. Dostał poradę od kogoś kto lepiej radził sobie z ludźmi, więc ją wykorzystał. Wcale nie musiał przyznawać się do tego, że nabrał odrobiny sympatii do Price po ich ostatniej rozmowie i podświadomie chciał jej w jakiś sposób zaimponować. W życiu nie powiedziałby tego wprost, tak właściwie to nawet ciężko mu się o tym myślało. Popił kolejnego bucha łykiem piwa i kaszlnął pod nosem. Jego płuca błagały o chwilę odpoczynku, a głowa goniła spokój jaki dawały mu używki. Brakowało jeszcze tylko kilku tabletek i skończyłby albo bardzo szczęśliwy, albo w kostnicy.
-Dobrze, moja kulturalna koleżanko i kochany przyjacielu, pograjmy w coś.- odpowiedział, po czym podał spliffa dla Smith, odłożył piwo na blat i zaczął krzątać się po domu. Napewno miał gdzieś jakąś starą planszówkę lub karciankę. Po dłuższej chwili, Fontaine wrócił do towarzystwa z pudełkiem w dłoni. Wyglądało tak, jakby przeżyło z nim co najmniej połowę jego życia, ale z tego co pamiętał jego zawartość była kompletna.
-Monopoly?- zapytał jednocześnie rzucając niedbale pudełko na stół.

Eric Stones Mia Smith
24 y/o, 178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Blue screen? Oh well...
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie skomentował tych wszystkich nut zapachowych, którymi pachniał Laurentin, ponieważ zwyczajnie nie miał nic ani mądrego ani konkretnego do dodania. Niech se pachnie czym tam chce, mi nic do tego. stwierdził sobie w myślach ale automatycznie niuchnął swój nadgarstek by sprawdzić, czy jego perfumy się jeszcze utrzymywały.
Słysząc pytanie zadane od Mii, nim udzielił odpowiedzi, spojrzał najpierw na nią, a potem skierował wzrok na przyjaciela.
- Cóż... jak się zakochał to biedaczek stracił głowę więc nie, nie dziwi mnie. - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Zatem trzymam kciuki, żeby Wam się udało. Nie zapomnij jej mnie przedstawić, któregoś pięknego dnia. - dodał jeszcze no bo halo, chętnie by poznał dziewczynę swojego najlepszego przyjaciela. Gdyby Eric kogoś miał, to też by przedstawił Laurentinowi swoją drugą połówkę - a może nawet poszliby na podwójną randeczkę, kto wie?
- Uuu, bardziej doświadczonej koleżanki? Czyżbyś tą bardziej doświadczoną była Ty? - zapytał, kierując rzecz jasna zapytanie do Mii, Po zadaniu tego pytania, zaczął zastanawiać się, czy nie lepiej byłoby gdyby po prostu wszystko przemilczał. Z drugiej strony, chyba nie zapytał o nic złego. Po prostu był ciekaw i tyle. On ostatni raz, zakochany był za czasów studiów, ale koniec końców dziewczyna wyprowadziła się z Kanady, a związki na odległość nie należało do jego bajki. Wolał aby było stabilnie a nie martwić się, czy jego wybranka nie łazi po klubach i nie tańczy z obcymi facetami - oczywiście, na miejscu to także było możliwe, ale na miejscu o wiele łatwiej było gdzieś wyjść razem.
Usłyszawszy słowa Laurentina, Eric parsknął śmiechem, bo nie spodziewał się, że podczas tego spotkania, zostanie tak ładnie nazwany.
- Może być. Może nikt i nic nie ucierpi.- powiedział, doskonale pamiętając, iż monopoly potrafiło wywołać kłótnie, nawet pośród członków rodziny - ostatnio czytał, że w szale doszło do takiej bijatyki, że musiała przyjeżdżać karetka Ach te emocje.
- W ogóle to jest szaleństwo, ile już wyszło edycji tej gry. Kiedyś był tylko standard, a teraz? Mam wrażenie, że co np. wyjdzie jakiś nowy serial, który staje się viralem, to po jakimś czasie otrzymuje swoje monopoly. - dodał, przypominając sobie, ile ostatnio widział na półce w sklepie edycji tejże gry.
- Rezerwuję pingwina. - oczywiście chodziło mu o pionek. Przez chwilę myślał też o samochodzie, ale ostatecznie wybrał pingwina z tego prostego powodu, iż bardzo lubił pingwiny (nie bardziej niż kapibary ofc).

Laurentin Fontaine Mia Smith
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o, 168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Laurentin Fontaine, Eric Stones

— To wypierzesz mi ubrania, cudowna praczko? — spytała, robiąc przy tym uroczą minkę. Nad jej głową pojawiła się prawdziwa aureola. Miała ze sobą plecak rzeczy, które prała w pralniach publicznych. Niektóre z jej bluz miały dla niej wartość emocjonalną. Upolowała je, miały dobry materiał, a przede wszystkim były ciepłe. Łatwiej było nosić wszystko, co się potrzebowało, niż kupować co chwilę coś nowego. Zwłaszcza że tanie ubrania były słabej jakości, gdy przychodziła zima, potrzebowała czegoś ciepłego. Stąd miała własne seciki, niektóre poukrywane w opuszczonych miejscach, albo w bardziej znanych, tam gdzie nikt już nie zagląda.
— Do wszystkiego mam dobry nos — mruknęła, wpatrując się w dłuższą chwilę w Laurentina. On był dobrym przykładem. Jedzenie, prysznic, pieniądze i seks. Czego miałaby więcej chcieć od klienta? Potrafił ją zadowolić na tak wiele różnych sposobów. To tylko powodowało u niej wewnętrzne zadowolenie. Z jakiegoś powodu wracała do niego co chwilę. Mógł nie być dla niej partnerem, ale kiedy już nie wiedziała, co ze sobą zrobić, wracała do niego.
— Koleżanki? — parsknęła głośno. Widocznie wszystko się zmieniło od ich rozmowy po seksie. Co ta trawa i seks robiły z człowiekiem. Nagle widział świat w różowych barwach — myślałam, że jej nie lubisz... — mruknęła, spoglądając badawczo na Fontaine. Jeszcze tak niedawno na nią narzekał, a teraz? Zaczął przypominać totalnie innego człowieka. Zmrużyła oczy, przyglądając mu się bacznie. Nie wiedziała, co powinna teraz powiedzieć. Przełknęła nerwowo ślinę, marszcząc przy tym brwi — zakochał? Ubrudziła mu marynarkę, którą dostał od matki, raczej powinien czuć do niej obrzydzenie — nie mogła ukryć własnego rozbawienia całą sytuacją, która się właśnie rozgrywała przed jej oczyma. Naprawdę to było aż tak dziwaczne, jak się jej wydawało? Nie lubił jej, a może jednak było coś na rzeczy? Zmrużyła oczy, przyglądając się mu bacznie i pokręciła głową.
— Mamy się pokłócić? — dla niej nie było problemu. I tak nie polubiła tego dziada, co siedział z nimi. Czuła, jakby nagle obcy koleś dosiadł się do niej i chłopaka. Bardziej wolałaby obejrzeć film, ale postanowiła już nie strajkować tak bardzo — eh, biorę psa — rzuciła finalnie, zabierając jeden z pionków. Widocznie prawdziwe kłótnie miały się dopiero rozpocząć.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozgrywki”