-
🎄There's frost on every window, oh, I can't believe my eyes
And in my bones I feel the warmth that's coming from inside🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKtyp narracji3osczas narracjiPrzeszłypostaćautor
Uśmiechnął się i nawet otworzył lekko usta, kiedy zaczęła się tłumaczyć. Chciał zaprzeczyć, że nie musi przepraszać, że to okej, że rozumie i pomówią o tym jak to rozegrać, ale wszelkie słowa ugrzęzły mu w gardle, kiedy Mavi zawarła w tym równaniu też wykluczenie Cema. To mogło być... nie tylko skomplikowane, ale i niemożliwe. Odchrząknął krótko i na moment spuścił spojrzenie na ich złączone dłonie oparte na jej udzie. Zmarszczył nieznacznie brwi, skontrolował sytuacje na drodze i jak upewnił się, że korek dalej korkował i nie będzie zmuszony skupić uwagi na prowadzeniu przez najbliższe sekundy, albo i całe minuty, odwrócił się w fotelu troszkę bardziej w jej kierunku.
Popatrzył w te niezwykłe, zielone oczy i na chwilę aż mu dech zaparło. Motyle w brzuchu zatrzepotały szalenie.
- Mavi, pamiętasz jak w zeszłym roku się żegnaliśmy, prawda? Cem widział. Nie żebyśmy w ogóle próbowali się ukrywać, ale... no, widział. I w drodze powrotnej z lotniska poruszył ten temat. Poważnie. - Nie chciał przestawiać jej wszystkich szczegółów tej rozmowy, bo najważniejsza i tak była konkluzja. - Więc... myślę, że się domyśla. No i widział, jak bardzo czekam na twój przylot. Nie będzie nas ograniczał. - Nie miał stuprocentowej pewności co do właśnie tego, ale po tamtej rozmowie i wielu kolejnych, wierzył, że przyjaciel był im przychylny i może nawet będzie pomocny w kwestii przekonywania wujostwa, że Mavi może bezpiecznie przebywać z Emirem sama. Albo właśnie, że nie jest sama, bo on zawsze jest z nimi.
Mavi Ayers

-
„Now I have a machine gun. Ho-ho-ho.” — Die Hard
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjityp narracjiczas narracjiprzeczytaj posty to się dowieszpostaćautor
– Naprawdę? – spytała, a w jej głosie pobrzmiewało rozbawienie, w którym kryło się też lekkie zawstydzenie – Kompletnie o tym zapomniałam – pokręciła głową, uśmiechając się szerzej, aż w jej policzkach pojawiły się znajome dołeczki. Zerknęła na niego kątem oka, czując, jak napięcie, które wcześniej zaczynało się w niej kumulować, powoli znika. Odprężyła się, lekko oparła głowę o zagłówek fotela, a potem spojrzała na ich dłonie leżące wciąż na jej udzie.
– To w takim razie mam nadzieję, że masz rację – powiedziała w końcu, spokojniej, ale z nutą nadziei w głosie – Bo jeśli Cem naprawdę nie będzie nam przeszkadzał, to zostaje tylko wujostwo – uśmiechnęła się krzywo, z tym charakterystycznym błyskiem w oczach, który zawsze pojawiał się, gdy miała jakiś plan – A z nimi… cóż, poradzimy sobie. Nie chciałabym, aby zakazali ci wchodzić do mojego pokoju, albo żeby kazali zostawiać otwarte drzwi.
Spojrzała na Emira dłużej, pozwalając sobie na chwilę szczerości.
– Chcę spędzić z tobą całe wakacje – w jej głosie była wyczuwalna pewność, którą miała nadzieję, że Saylan podziela. Nie musiała dodawać, że wyczekiwała ich spotkania i chciała wykorzystać każdą możliwą chwilę. Nic i nikt się nie liczył, żałowała trochę ich sytuacji materialnej, bo gdyby Emir miał własne mieszkanie, a ona lepiej zorganizowałaby wyjazd to spędzaliby ze sobą całą dobę. Niepokojące? Uczucia rządziły się swoimi prawami.
Samochody przed nimi ruszyły.

-
🎄There's frost on every window, oh, I can't believe my eyes
And in my bones I feel the warmth that's coming from inside🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKtyp narracji3osczas narracjiPrzeszłypostaćautor
- Coś wymyślimy. I spędzimy te wakacje razem. - Posłał jej łagodny, czuły uśmiech podkreślający, że to obietnica. Nie będą mogli mieć tyle czasu dla siebie co kiedyś, bo pracował i miał obowiązki, ale nawet zaplanował sobie część urlopu na czas pobytu Mavi.
Ruszył, kiedy w końcu ogonek samochodów trochę się poluzował.
Droga przez most nad Bosforem była mozolna, pełna trąbienia innych kierowców, manewrowania i lawirowania, żeby jak najszybciej z tego tłumu wyjechać. Zajęła dobre kilkanaście, jeśli nie ponad dwadzieścia minut, aż Emir mógł zjechać w jedną z mniejszych dróg miejskich i z nieco większym luzem w końcu skierować się na osiedle, gdzie wynajmował mieszkanie. Im bliżej byli celu, tym bardziej nerwowo się uśmiechał i skubał wargę. Znalazł parking nawet całkiem blisko budynku i dopiero jak wyłączył silnik i odpiął pas, przekręcił się bardziej w kierunku Mavi. W jego oczach błyszczało podekscytowanie, ale mogła z pewnością też zauważyć napięcie. Nie umknęło mu jej niezrozumienie, bo nigdy w tej okolicy nie byli, a i w zasięgu wzroku nie było widać nic, co mogłoby być jakoś specjalnie interesujące. Mijali po drodze park, ale teraz stali na parkingu przy jednym z wielu budynków osiedla.
- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. Tutaj będziemy mogli być sami i nikt nam nie będzie przeszkadzał. - Wyglądał tak, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale ostatecznie tylko skinął głową w niewerbalnym sygnale, żeby wysiedli.
Wyjął z bagażnika jej walizkę, poczekał aż Mavi weźmie karton ze słodyczami i bukiecik róż i poprowadził ją do jednej z klatek, gdzie na piechotę musieli wdrapać się na najwyższe, czwarte piętro. W końcu z lekkim drżeniem rąk otworzył drzwi i wpuścił ją przodem. Już na wejściu mogła zauważyć jego buty i wiszące na wieszaku kurtkę, bluzę i torbę, którą nosił do pracy. W powietrzu unosił się znajomy zapach przypraw, które i w domu jego rodziców były popularne.
- Nie mówiłem ci wcześniej, bo chciałem ci zrobić tę niespodziankę... wynająłem to mieszkanie jakieś dwa tygodnie temu. - Zamknął za sobą drzwi i przyglądał się Mavi uważnie, wciąż z tym nerwowym uśmiechem. -Może jeszcze nie do końca ma osobowość, brakuje powiesić coś na ścianach, chcę zamontować dodatkową półkę na książki, może wstawić jakąś roślinkę... Jak ci się podoba? - Chciał znać jej opinię, bo była dla niego bardzo istotna. Jej dobre samopoczucie w jego miejscu było dla niego naprawdę ważne. - Pomyślałem sobie, że może, jeśli byś chciała... mogłabyś tu zostać na tę noc. - Mimo że wyglądał jakby zadawał to pytanie nieśmiało, to w tonie głosu nie było tego słychać. Jedynie nerwowo podrapał się po skroni.
Mavi Ayers

-
„Now I have a machine gun. Ho-ho-ho.” — Die Hard
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjityp narracjiczas narracjiprzeczytaj posty to się dowieszpostaćautor
– Zostać na noc? – powtórzyła cicho, jakby chciała się upewnić, że dobrze usłyszała. Uśmiechnęła się, nieco niepewnie. Dlaczego czuła, że podejmują jakąś ważną decyzję? Poza tym, przecież o tym myślała gdy jechali samochodem. Że gdyby miał mieszkanie... Zbliżyła się do Emira i sięgnęła po jego dłoń.
– Jeszcze nie będziesz mógł się mnie pozbyć – powiedziała żartobliwie, ale nie odbiegało to od prawdy. Z chęcią spędziłaby całe wakacje m i e s z k a j ą c razem – Mieszkanie jest bardzo ładne. Podoba mi się. Chętnie dorzucę tu coś od siebie... Może kupimy coś na bazarku? W poprzednie wakacje mieli przepiękne obrazy.
Pociągnęła go w stronę niewielkiej kanapy, aby nie stać tak w miejscu. Gdy usiedli, nadal trzymała go za rękę.
- Naprawdę chcesz żebym tu nocowała? - zapytała, by po chwili rozejrzeć się jakby w poszukiwaniu drugiej sypialni. Była jedna, a więc jedno łóżko i ta mała kanapa na której siedzieli. Domyślała się, że odda jej swoje łóżko, a sam będzie spał tutaj. Budziło to w niej naturalny sprzeciw i nie była to kokieteria. Pragnęła jego obecności i bliskości, tęskniła za przytulaniem. Ciepłem i zapachem.

-
🎄There's frost on every window, oh, I can't believe my eyes
And in my bones I feel the warmth that's coming from inside🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKtyp narracji3osczas narracjiPrzeszłypostaćautor
- Jasne, możemy pójść na bazar. Zawsze coś tam wpadnie w oko. - Łaskotanie na wysokości żołądka urosło tak bardzo, że objęło klatkę piersiową. Odczuwał lekkość, kiedy Mavi tak chętnie przyznała, że chciałaby dorzucić coś od siebie. To był najlepszy prezent, jaki mogłaby mu sprawić. Poza chęcią spędzenia z nim tutaj nocy, oczywiście. Coś, co zostanie z nim kiedy ona będzie musiała wrócić do Kanady, a co będzie mu o niej przypominać każdego dnia, dotrzyma mu towarzystwa pod jej nieobecność. Serce rosło na myśl, że w pewien sposób, nawet w małym stopniu chciała urządzić to miejsce razem z nim.
Usiadł blisko niej i ich złączone ręce oparł sobie na udzie. Objął jej dłoń również drugą i uśmiechnął się z łagodną, nieśmiałą czułością.
- Oczywiście, że chcę. Chcę spędzać z tobą każdą możliwą chwilę. - Nie chciał, żeby miała co do tego wątpliwości. Czekał na jej przylot cały rok, tęsknił, ekscytował się i nie mógł doczekać, aż znowu będą razem. Tym bardziej, że mieli przed sobą całkowicie nowe doświadczenia, jeśli tamten pożegnalny pocałunek nie stracił dla żadnego z nich na znaczeniu.
Znał ją na tyle, żeby - mimo braku werbalnego przedstawienia obaw i niepewności - wyczuć dokąd zmierzały jej myśli. Jakby nie patrzeć, mogła odebrać jego chęć wspólnej nocy jako coś zupełnie innego, niż autentycznie miał na myśli. Bo nie myślał o intymności, nie miał ciśnienia na szybkie wkraczanie w cielesną bliskość, priorytetem nie był seks. Emir przede wszystkim pragnął eksplorować nową emocjonalność ich relacji.
- Jeśli nie chcesz tu nocować, to nie ma problemu. Ale jeśli czujesz się niekomfortowo z tym, że jest tu tylko jeden pokój i mielibyśmy spać razem, to nie musisz się obawiać, będę spał na kanapie. Nie chcę, żebyś myślała, że mam jakieś ukryte motywy, Mavi, po prostu... strasznie za tobą tęskniłem i jedynie chcę móc przytulać cię przed snem i po obudzeniu. - Może takie tłumaczenie brzmiało jakby chciał zatuszować swoje intencje, ale mówił szczerze, z serca. Mówił to, co czuł, choć wewnętrznie drżał z niepewności i lekkiego strachu, że mogła nadal zrozumieć go opacznie.
Mavi Ayers

-
„Now I have a machine gun. Ho-ho-ho.” — Die Hard
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjityp narracjiczas narracjiprzeczytaj posty to się dowieszpostaćautor
Kąciki ust Mavi drgnęły w uśmiechu i choć można było nadal podejrzewać nieczyste zamiary to rozumiała go. Wykształcili tę więź przez lata wspólnych wakacji, gdy obdzierała kolana do krwi lub zakradała się za Emirem i swoim bratem, chcąc wymykać się razem z nimi. Doświadczyli wspólnie łez, krwi i radości.
– Chcę – zapewniła go, odrobinę mocniej zaciskając palce na jego dłoni – I gdybyś powiedział mi o mieszkaniu wcześniej, to nie mówiłabym wujostwu o swoim przylocie. Cemowi też nie, ale to od razu spaliłoby na panewce, bo byś mu pewnie wszystko wypaplał – spojrzała na niego nieco oskarżycielsko. Męska przyjaźń była zadziwiająca. Czasami ją to rozczulało, a często też wkurzało, jakby nie chciała się z Emirem dzielić nawet ze swoim bratem.
– I patrząc na tą kanapę to sorry, ale jeszcze się po takiej nocy skurczysz do 150 cm, a wtedy nici ze związku – naigrywała się, ale fakt faktem, że kanapa nie wyglądała na wygodną, no i była za mała. Wystawałyby mu nogi, a jeśli się kręcił przez sen to mógł spaść na podłogę.
– Musisz tylko wiedzieć, że zabieram kołdrę i lubię spać w pozie na baletnicę.

-
🎄There's frost on every window, oh, I can't believe my eyes
And in my bones I feel the warmth that's coming from inside🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKtyp narracji3osczas narracjiPrzeszłypostaćautor
W przeszłości wielokrotnie spali razem, w większości jeszcze z Cemem obok, a często też w ramach uspokajania jej i okazywania wsparcia, kiedy go potrzebowała. Choćby rok temu, kiedy wymęczona płaczem zasnęła przytulona do niego i kilka godzin drzemali wspólnie w jej pokoju w domu wujostwa. Ale teraz miało to być coś zupełnie innego, niosło za sobą inny ładunek emocjonalny, inny ciężar i świadomość. Tym razem była w tym również jakaś odpowiedzialność, wrażliwość i otwartość na drugą osobę.
Zaśmiał się trochę niekontrolowanie, oskarżony o potencjalne nieutrzymanie jej przylotu w tajemnicy. Owszem, nie mógłby Cemowi nic nie powiedzieć, ale nie tylko dlatego, że byli najlepszymi przyjaciółmi. Tak po prostu wypadało, starszy brat miał swoje obowiązki względem młodszej siostry, a i rok temu mieli poważną rozmowę po tym, jak widział ich pożegnanie. Nie mógłby okłamać przyjaciela i całe wakacje ukrywać przed nim obecności Mavi.
- Nie chcę żebyś przeze mnie nie miała czasu dla rodziny. I myślę, że Cem i tak sam by się domyślił, bo widział jak bardzo się cieszyłem na twój przylot i jak nie mogłem się doczekać. Wierz mi, że musiał wielokrotnie wysłuchiwać mojego nerwowego paplania, które nigdy wcześniej przed twoim przylotem nie miało miejsca. - Aż gestem podkreślił to, do czego się przyznał, że był przejęty ich spotkaniem, denerwował się przez niewiedzę jak to się potoczy i właściwie to jak w ogóle będzie teraz wyglądać ich relacja.
Spojrzał na jeden i drugi koniec kanapy, jakby chciał ocenić jej rozmiary i czy faktycznie mógłby się skurczyć jakby miał tu spędzić noc. Dopiero po kolejnej sekundzie doszło do niego to, jak zakończyła to zdanie. Ramiona spięły się lekko, bo oto dotarli do tego, co budziło pytania i nerwowe, podekscytowane oczekiwanie. Spojrzał znowu w jej zielone oczy, odsuwając kwestię wspólnego spania na później.
- Mavi, chcesz być moją dziewczyną? - Bijące mocno serce czuł aż w gardle i słyszał w uszach. Długie miesiące zastanawiał się i wyobrażał sobie tę rozmowę, widząc to jako wspólne podejmowanie decyzji, ale jak przyszło co do czego... po prostu zapytał. Zapomniał o wszystkim, a wszelkich ładnych i dopieszczonych formach, pytaniach, jakie obiecywał sobie zapamiętać, żeby brzmiały wyniośle i żeby Mavi czuła się ważna i wiedziała jak bardzo mu na niej zależy. Ale język zadziałał szybciej niż umysł. - Przepraszam, nie tak powinno to zabrzmieć... - Spuścił na moment wzrok na ich złączone dłonie. Zrobiło mu się trochę wstyd, że dał się ponieść impulsowi i być może zabrzmiał nadmiernie nadgorliwie, nachalnie, może nawet zaborczo i inwazyjnie. Nie taki był jego zamiar!
Mavi Ayers

-
„Now I have a machine gun. Ho-ho-ho.” — Die Hard
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjityp narracjiczas narracjiprzeczytaj posty to się dowieszpostaćautor
Rozczuliło ją wspomnienie o nerwowym paplaniu. Ona również nie mogła się doczekać wakacji. O Emirze opowiadała swojemu wianuszkowi przyjaciółek, pokazując zdjęcia i rozmowy, aby wiedziały, że nie wymyśliła sobie żadnego przystojnego Turka. O zaletach Saylana mogłaby pisać rozprawki, mówić o nim bez przerwy, doprowadzając tym przyjaciółki do szaleństwa. Gdyby Emir pojawił się w Toronto, mógłby się zdziwić niemałym fanklubem.
Podążyła za jego wzrokiem, którym oceniał długość kanapy, nie spodziewając się, co zaraz usłyszy. Zaskoczenie odmalowało się na jej twarzy. Żołądek ścisnęło, jak przy gwałtownym spadku na kolejce górskiej. Usta same wykrzywiały się w uśmiechu. Ich oficjalny status stał pod znakiem zapytania, bo w poprzednie wakacje nie mieli zarówno czasu, jak i odwagi poruszyć tego tematu. W naturalny sposób chyba oboje przywykali do myśli, że są razem. Jednak dopiero wypowiedzenie tych słów na głos dopełni wszelkie formalności.
- Chcę - odparła radośnie, pochylając się w stronę jego ust, które zaraz pocałowała. Zadziałała spontanicznie, trochę spełniając swoje wyobrażenia o tym momencie. Nie było chwili, gdzie nie zastanawiała się jak to będzie między nimi wyglądało. Kwiaty, romantyczna kolacja albo spacer nad wodami Bosforu... Spoglądanie sobie w oczy, a potem twierdzenia Emira, że nie wyobraża sobie bez niej życia... Romantyzm Mavi pisał barwne scenariusze. Teraz go całowała, nie napastliwie, a z wyczuciem by równocześnie dać mu możliwość wycofania się lub odpowiedzi. Puściła jego dłoń, by ująć nią jego twarz. Nie było za co przepraszać.

-
🎄There's frost on every window, oh, I can't believe my eyes
And in my bones I feel the warmth that's coming from inside🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKtyp narracji3osczas narracjiPrzeszłypostaćautor
Odpowiedzi Mavi nie brał za oczywistość, niezależnie od tego jak bardzo byli zżyci, jak dużo rozmawiali przez miniony rok i jakie słowa padły przed jej wylotem w zeszłe wakacje. Po zawodzie, jaki przeżyła ze swoim byłym chłopakiem, mogła wcale nie chcieć przyklejać etykietki, dlatego Emir miał w zamiarze delikatniejsze podejście do tematu. Nie tyle zaskoczyła go tak bezpośrednim wyrażeniem chęci, co raczej odpowiedziała na trzymaną w sercu nadzieję, że będą oficjalną parą nawet z określenia, że będzie mógł nazywać ją swoją dziewczyną i dumnie nosić status jej chłopaka.
Zdążył się jedynie zacząć uśmiechać w geście nieopisanej radości, zanim Mavi zainicjowała pocałunek. O tym też myślał codziennie, odkąd tylko zniknęła mu z pola widzenia na lotnisku. Tęsknił już nie tylko za jej towarzystwem, ale również za emocjonalną więzią, która zaczęła wykształcać się w trakcie burzy, jak całkowicie spontanicznie to on ją pocałował i całowali się zapominając o całym świecie dookoła, dobre kilka minut. Siedząc teraz na kanapie w salonie wynajmowanego mieszkania, mieli stu procentową prywatność, przestrzeń i czas na oswajanie się z tym wszystkim, co krążyło pomiędzy nimi na odległość tysięcy kilometrów.
Odwrócił się bardziej w jej kierunku, wciągając jedno kolano na siedzisko kanapy. Oddał pocałunek z tylko maleńkim drżeniem ostrożności, zanim jeszcze poczuł jej dłoń na swoim policzku. Krótkie, ciche westchnienie przez nos łączyło się z odpuszczeniem jakiegoś spięcia w ramionach, pogłębił tę pieszczotę tęsknie. Nie gwałtownie, nie z zaborczością ani naciskiem, ale z całą gamą emocji, jakimi ją darzy. Objął ją, opierając dłonie na wysokości talii, troszkę bardziej na plecach. I przez chwilę po prostu ją całował, czując jak błogi spokój zapanował w jego myślach, bo wyparowały wszelkie niepewności, obawy, nerwy z tym związane. W końcu mógł trzymać ją w ramionach, jako swoją dziewczynę i był z tego powodu niewyobrażalnie szczęśliwy.
Kiedy w końcu oderwali się od siebie, nie odsunął się. Oparł się czołem o czoło Mavi i w ten śmiesznie zezujący sposób spoglądał jej w oczy. Śmiać mu się chciało z tego wszystkiego. I płakać.
- Inaczej planowałem zacząć tę rozmowę. I w ogóle to właśnie, miała to być rozmowa, a nie tak prosto z mostu, bez ostrzeżenia... Ale chyba jednak nie zamieniłbym tego na nic innego. - Zaśmiał się z lekkością i poprawił w siadzie tak, żeby mogli znaleźć się bliżej siebie i żeby mógł przytulić ją pełniej, poczuć jej ciepło i to, jak kojąca to była obecność.
Mavi Ayers

-
„Now I have a machine gun. Ho-ho-ho.” — Die Hard
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjityp narracjiczas narracjiprzeczytaj posty to się dowieszpostaćautor
– Cóż – zaczęła cicho, z tym rozemocjonowanym oddechem, który nie chciał się uspokoić – Ja też nie zamieniłabym tego na nic innego – zaśmiała się lekko, trochę z radości, a trochę z ulgi – I szczerze? My naprawdę nie musimy niczego planować.
Odsunęła się o centymetr, tylko tyle, by móc spojrzeć mu w oczy bez zezowania, i musnęła jego usta delikatnym, krótkim pocałunkiem.
– Spontan zawsze nam wychodzi najlepiej – dodała z rozbawieniem, przesuwając kciukiem po jego szyi – Od sprzeczki w burzy aż do teraz. Niczego nie żałuję.
Była w tej chwili absolutnie, bezwarunkowo szczęśliwa. Czuła to aż w koniuszkach palców. I kiedy wtuliła się w niego mocniej, wsuwając dłonie pod jego ramiona, miała wrażenie, że nie ma miejsca na świecie, które mogłoby być lepsze od tej kanapy, tego pokoju i jego ramion właśnie teraz. Nigdy wcześniej tak się nie czuła, nawet przy Travisie, czy innych chłopcach. Z Emirem wszystko było barwniejsze i żywsze. Miała ochotę skakać z radości, całować i przytulać Emira, spacerować po Stambule i obwieścić całemu światu, że się kochają. Przepełniały ją uczucia, które w każdej chwili mogły wylać się z niej strumieniem. Zapomniała o zmęczeniu, to pojęcie dla niej nie istniało.
– Cemowi możemy powiedzieć, ale wujostwu lepiej nie, bo nie zostawią nas bez nadzoru... Ojcu powiem jak wrócę do domu, nie ucieszy się, ale to nic osobistego - trajkotała przejęta - Po prostu sądzi, że powinnam skupić się na nauce, a nie na chłopakach. Swoim rodzicom powiesz? W sumie wybacz, dopiero zapytałeś o chodzenie, a ja gadam już o naszych rodzinach... Znajomym możemy powiedzieć, chyba, że jednak młodsza dziewczyna to faux pas w towarzystwie?
