-
🎄There's frost on every window, oh, I can't believe my eyes
And in my bones I feel the warmth that's coming from inside🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKtyp narracji3osczas narracjiPrzeszłypostaćautor
Uśmiechnął się, widząc te kilka gestów głębokiej sympatii, jaką darzyli się nawzajem. I cieszyło go, że najwyraźniej wszystko pomiędzy Ayersem i jego wybranką zwraca się w dobrym kierunku. Nie ma co osiadać na laurach, wiedział jakie przeciwności mogą ich czekać w Kanadzie, ale to, że chociaż przy nim Eden pozwoliła sobie na tę odrobinę otwartości i okazania przywiązania do Cemila, było czymś bardzo budującym.
- Zawsze możesz udawać, że nie rozumiesz nawet po angielsku, jak wyraźny turecki akcent zdominuje całą wypowiedź. - On sam nie wyzbył się nigdy akcentu, ale przez ciągły kontakt z językiem i częste używanie go, nie miał tej naleciałości drastycznie deformującej słowa i można go było zrozumieć bez problemu.
Odetchnął głębiej, prostując się w siadzie i z uśmiechem spoglądając to na Cema, to na Eden.
- Nie będę wam zabierał więcej dnia. I tak musze jechać do pracy. - Zerknął na zegarek i dopił swoją kawę. - Myślę, że jeszcze dzisiaj załatwię katalogi, wiec już jutro moglibyśmy wziąć się za wybieranie garnituru. Dam jeszcze znać, ale wstępnie... macie jutro plany na obiad? - Podniósł się powoli z miejsca, jasno sygnalizując, że na niego już czas. Zatrzymał jeszcze spojrzenie na Eden. - Skontaktuje się z twoim agentem i też poinformuję cię o całym przebiegu rozmowy. Wolisz, żebym zadzwonił do ciebie bezpośrednio? - Nie nalegał, żeby dała mu swój numer telefonu, mógł przecież przekazać jej informacje, dzwoniąc do Cema i prosząc, żeby podał jej słuchawkę. Decyzję zostawił jej.
Cem Ayers
eden de poesy

-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejtyp narracjitrzecia osobaczas narracjiczas przeszłypostaćautor
- Nikt nie będzie ci robił wyrzutów, jeśli się nie dogadacie. Rozmowy z Turkami już takie są, kiedyś nawet mój turecki był tak ubogi, że połowy rzeczy nie rozumiałem. Tym bardziej ty, która nie ma kontaktu z językiem, nie powinnaś się czuć źle. A ja sam uczyłem Turków angielskiego i powiem ci, że czasami nawet ja wymiękałem – stąd co by nie zrobiła, będzie dobrze. Nie trzeba się było na zapas martwić o nic.
Gest Eden zaskoczył Cemila, ale pozytywnie oczywiście. Pochylił się, by czule pocałować kobietę w czoło. Nie odpowiedział na jej pierwszą uwagę słownie, jedynie uśmiechem, ale na pytanie udzielił chyba celnego tekstu.
- Bo cię kocham, chciałem ci pokazać miejsca, które są w moim sercu i by właściwa osoba, była ze mną w ważnym momencie. Nawet jeżeli będziemy udawać służbową relację przed każdym, dla mnie będziesz najważniejsza – zapewnił, patrząc na ciemnowłosą z miłością. Przyglądający się im Emir pierwszy raz widział przyjaciela w takim stanie, a był przecież z nim przez lata i widział różne stany Cemila Ayersa. Nigdy nie patrzył na żadną dziewczynę tak, jak właśnie na Eden.
- I z tego, co wiem, podczas seansu będą wyświetlane angielskie napisy, więc coś zrozumiesz. A jeśli cię to znudzi, to cię będę mógł lekko szturchnąć, bo będą robić zdjęcia i nie chcę, byś wyglądała na śpiącą – uśmiechnął się.
- Ale obiecuję, że nawet jeśli będziesz czuła nudę na tym wydarzeniu, coś z tym zrobimy. Posiedzimy ile trzeba, a potem się zmyjemy. Nocny Stambuł czeka – powiedział nieco weselszym tonem. On nie był najlepszy w siedzeniu za stolikiem. Tylko po swoim pierwszym filmie wysiedział do końca, bo trzeba było się pokazać. A potem to już wiedział, czego się spodziewać.
Kiedy Emir zabrał głos, Cem przeniósł wzrok na przyjaciela.
- Jak dla mnie można się spotkać, zamówię coś i w ogóle – powiedział. – Będziemy w kontakcie, jakby coś, to ci napiszę lub zadzwonię, gdyby coś się zmieniło – odparł spokojnie.
Pozwolił jeszcze dogadać się Eden i Emirowi i po prostu słuchał uważnie tego, co mają do powiedzenia. Przyjaciel jak zawsze był profesjonalny i gotów wszystko załatwić.
eden de poesy
Emir Saylan
-
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejtyp narracjiczas narracjipostaćautor
Uspokoiła ją także odwzajemniona czułość Ayersa. Dumna z siebie, że udało się go nieco udobruchać, uśmiechnęła się, czując czuły pocałunek na jej głowie. Nie była jednak przyzwyczajona do tak częstych i jawnych wyznań miłości, więc po słowach mężczyzny, odwróciła wzrok. Najchętniej zniknęłaby na te kilkanaście sekund, aby nie czuć tego dyskomfortu.
Wiele wskazywało na to, że obaj panowie nie wierzyli w to, że zabranie Eden na premierę może się udać, co oczywiście ją niezwykle bawiło i absolutnie nie miała im tego za złe. Zaśmiała się jedynie cicho na wzmiankę o tym, że Cem może ją od czasu do czasu szturchać, aby tylko nie usnęła. - Spokojnie, wypiję dwie kawy przed i nawet jeśli puszczą kołysankę, nie dam im się. - zapewniła, chociaż nie była co do tego taka pewna.
Skierowała swoją uwagę z powrotem na Emira, gdy ten zapewnił ją o załatwieniu wszystkich formalności między jej menagerem. Ciekawsza od reakcji mężczyzny była reakcja samego Eliasa, który miał zostać powiadomiony o całym planie. - Jasne, będę wdzięczna za przekazanie wszelkich ustaleń. Możesz dzwonić na numer Cema. - tu nie chodziło o to, że mu nie ufała, wręcz przeciwnie. Po prostu z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, nie lubiła dzielić się swoim osobistym numerem. Tym bardziej gdy znali się jedynie kilkanaście minut.
Była naprawdę wdzięczna obu panom za dzisiejsze spotkanie i nie mogła się doczekać wspomnianego obiadu, który odbierała jako zwieńczenie dzisiejszego dnia.
Emir Saylan
Cem Ayers
-
🎄There's frost on every window, oh, I can't believe my eyes
And in my bones I feel the warmth that's coming from inside🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKtyp narracji3osczas narracjiPrzeszłypostaćautor
- Już na premierze będą mieli gotowe napisy po angielsku? To dość nietypowe, jak na nasze produkcje, tak jak i udostępnianie napisów właśnie na pierwszym pokazie. - To było wyjątkowo miłe zaskoczenie, bo jeśli faktycznie tak zrobią, to oznaczało bardzo ciekawy i duży krok w kinematografii tureckiej. Mimo to, nie zamierzał pokładać w to wiary, dopóki faktycznie nie zobaczy napisów na ekranie. Do tego dochodziła obawa o jakość tych napisów...
Nabrał gwałtowniejszy, głębszy oddech, wyrywając się z tego zaskoczonego zawieszenia i w pełni już chowając telefon. Pokiwał głową na zgodę, wcale nie wymagając od Eden dzielenia się swim prywatnym numerem. Rozumiał i szanował jej postawę, nie byli przecież nawet formalnymi współpracownikami żeby musiała dawać mu do siebie bezpośredni kontakt. Wystarczyło, że skontaktuje się z Cemem, a i ona właśnie przez Ayersa mogła nawiązać kontakt w razie potrzeby lub wątpliwości.
- W porządku. W takim razie jesteśmy wstępnie umówieni na jutro na obiad. - Uśmiechnął się ze szczerym zadowoleniem, że spędzą razem więcej czasu przed premierą. Chciał widzieć więcej tak zadowolonego Cemila, to podnosiło go na duchu w obliczu własnych problemów w sferze związkowej i romantycznej.
Zebrał użyty przez siebie kubek i łyżeczkę i wyniósł je do kuchni. Wstawił bezpośrednio do zlewu, nie będąc nadgorliwym w myciu, ale sprzątnął po sobie chociaż w ten sposób. Widać po nim było, że czuł się swobodnie w domu przyjaciela, a tego typu spotkania i zachowania byłby czymś normalnym.
- No dobrze, młodzieży. Życzę wam miłego dnia, nie róbcie czegoś, czego ja bym nie zrobił. - Puścił do nich oko żartobliwie, a zanim wyszedł, kucnął jeszcze przy domagającym się uwagi Vito, żeby potarmosić go z czułością.
Cem Ayers
eden de poesy

-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejtyp narracjitrzecia osobaczas narracjiczas przeszłypostaćautor
- Mają być goście z zagranicy i pewnie to dla nich przygotowano. To nie komedia, tylko dramat historyczny, więc chcą, by coś rozumieli. Ale ja się nie znam, tak mi powiedzieli – wzruszył ramionami. Będą to będą, a jak nie to trudno. Eden popatrzy sobie, tak czy inaczej.
- Najwyżej będziemy się nudzić we dwoje – odparł na uwagę Eden. On zrozumie treść filmu, ale niekoniecznie lubił się oglądać na ekranie. Tym bardziej, że był dość mocno ucharakteryzowany.
- A później zwiejemy, Eren podstawi nam samochód, więc jak chcesz, możesz wrzucić wcześniej jakieś rzeczy na przebranie do środka. Stambuł nocą jest wyjątkowy – powtarzał się, ale naprawdę magia działała późną porą. Uśmiechnął się nawet myśląc o tym, co można będzie robić o tej porze.
Kiedy Eden i Emir umówili się co do przekazania wieści, Cem też kiwnął głową, na znak, że oczywiście nie ma problemu co do skorzystania z jego kontaktu.
- W porządku, leć. Ty zawsze w biegu, nic się nie zmieniło jak widzę – pokręcił głową. Na jego cenną uwagę odpowiedział uśmiechem. – Trzymaj się i do zobaczenia jutro – powiedział, odprowadzając wzrokiem przyjaciela.
- Oto i Emir, mój najlepszy przyjaciel i głos rozsądku – powiedział do Eden. – Zawsze kopie mnie w tyłek, gdy robię coś źle. Ale jest też świetny w swoim fachu. Naprawdę szkoda, że nie może być moim agentem – zawsze to będzie powtarzać, no ale nic nie poradzą. Emir był w Turcji, a Cem ostatnio siedział w Kanadzie.
- No nic, trzeba pomyśleć, co będziemy dzisiaj robić – odparł spokojnie, ale z tyłu głowy miał na uwadze tę premierę i potencjalny wysyp dziennikarskich pytań. Jakoś to będzie, jak zawsze.
eden de poesy (oznaczam, jeśli chcesz jeszcze coś napisać na koniec
Emir Saylan
-
🎄There's frost on every window, oh, I can't believe my eyes
And in my bones I feel the warmth that's coming from inside🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKtyp narracji3osczas narracjiPrzeszłypostaćautor
Emir wszedł do domu Cema, jak do siebie. Poniekąd wcale nie musiał pukać, bo razem z nim była Mavi, która po obiedzie zdecydowała się podjechać z nim przejrzeć wybrane przez siebie kreacje na miejscu. Ona wróciła z jednym zamkniętym futerałem, on z trzema. W salonie panował przyjemny półmrok - późne popołudnie zaczynało ustępować wieczorowi, a przez firany wpadało delikatne światło, które miękko osiadało na meblach. Odłożył futerały na kanapę i spojrzał na Cema.
– Dobra, panie aktorze, oto twoje trofea. - Rzucił to z uśmiechem, wyciągając kolejno wybrane garnitury. – Mavi miała rację co do ciemnego granatu, ale ten czarny z lekkim połyskiem też wygląda bardzo dobrze. No i klasyczny, elegancki, niezawodny krój. Szczerze mówiąc, wszystkie wyglądają świetnie, nie wiem jak wybierzesz. - Całe szczęście on sam nie musiał martwić się tym, co założy. Jak zwykle postawił na klasykę, białą koszulę, czarny garnitur i czarne buty. Nic nadzwyczajnego i przesadnie zwracającego uwagę, to nie on będzie gwiazdą. - Mavi i Eden wcale nie są nam potrzebne na przymiarki, dalej, żeby mieć to z głowy. – Dodał, jakby mimochodem i jednocześnie popędził nieco przyjaciela. Nie miał pewności czym zajęły się towarzyszka i siostra Ayersa, ale dawało im to teraz okazję do porozmawiania sam na sam.
Usiadł wygodnie na fotelu i oparł łokcie na kolanach, obserwując, jak Cem przymierza pierwszy garnitur. – No, obrót w lewo, w prawo… tak, to jest ten moment, kiedy mam udawać, że się znam na modzie, prawda? - Próbował żartować, ale w jego głosie była nutka zamyślenia. W końcu, kiedy Cem odwrócił się z powrotem w jego stronę, Emir pozwolił sobie na bardziej otwartą troskę. - Wszystko w porządku? - Nie chciał brzmieć jak ktoś, kto drąży temat, ale od obiadu widział, że przyjaciel był co najmniej przybity. Przed posiłku, gdy Eden wspomniała, że dzień po premierze wraca do Kanady, Cem wyraźnie stracił rezon. Niby dalej rozmawiał, śmiał się, żartował, ale w jego oczach pojawiła się ta sama nieobecność, którą Emir znał aż za dobrze – widział ją już wcześniej, kiedy coś Cema bolało, ale nie potrafił tego ubrać w słowa.
– Pytam serio. – Dodał ciszej. – Wyglądałeś tak, jakbyś dostał czymś między żebra, kiedy Eden wspomniała o wyjeździe. - Obserwując, jak przyjaciel poprawia marynarkę. Garnitur leżał idealnie, ale Emir widział, że w tej chwili to nie strój zaprzątał mu myśli.
Cem Ayers

-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejtyp narracjitrzecia osobaczas narracjiczas przeszłypostaćautor
Zajęcie się wyborem garnituru było dobrą wymówką do tego, by pogadać z przyjacielem, chociaż było widać, że Cem nie był w nastroju do rozmów. Mimo to nie wykręcał się od odpowiedzi. Potrzebował tego, a najlepszego przyjaciela miał na miejscu.
Kiedy przymierzył pierwszy strój, czuł się trochę jak w innej skórze. Nie przepadał za elegancją, bo kojarzyła mu się z poważnymi sytuacjami, w tym z pogrzebami. Teraz może też czuł się tak, jakby szykował się na jakiś smutny obrzęd. Premiera miała być ostatnim momentem, jaki przed wyjazdem spędzi razem z Eden. Było jeszcze coś, czas po niej i ucieczka – bo przecież kobieta mogła się wyspać w samolocie – ale mimo to czuł się źle, kiedy tak wbijał się w te ciuchy.
Przeszedł się w tym ubraniu, pokazał się Emirowi z każdej strony i w końcu wziął głęboki oddech.
- Nie wiem, jakoś tak nie jestem przekonany – powiedział oczywiście o stroju. Dopiero po chwili milczenia spojrzał na przyjaciela i odetchnął głęboko. Wiedział, że Emir się o niego martwi. Znali się przecież prawie całe życie i ufali sobie jak bracia, zawsze się wszystkim dzielili i teraz musiało być tak samo, bo obaj wiedzieli, że to jest im potrzebne.
- Nie jest w porządku – powiedział szczerze. – Myślałem, że mam kilka dni więcej, że będę mógł jeszcze jakoś spędzić ten czas z ukochaną kobietą, a tymczasem ona wraca nagle, nie uprzedziła mnie nawet i dowiedziałem się przypadkiem, ot po prostu – mówił, a w jego słowach było słychać smutek, zaś w oczach dostrzec można było ból.
- Boję się, bardzo. Tego, że czeka na nią tam coś złego. Sobą się nie przejmuję, ale jeśli coś jej się stanie z mojego powodu, nie wiem jak to zniosę. Mieliśmy mieć jeszcze tych kilka dni dla siebie, coś ustalić, pomyśleć na spokojnie… - powiedział wszystko, co myślał.
- Nie tylko wyznałem jej, co czuję – przyznał. – My… byliśmy ze sobą – no właśnie, pojawiał się motyw zdrady zaufania. A jednak gdyby miał coś zrobić jeszcze raz, nie postąpiłby inaczej. Tak musiało się stać, po prostu. I nie żałował, mimo wszystko.
- Nie chcę, by została tam sama ze wszystkim. I to mnie boli bardziej niż fakt, że nie powiedziała mi o powrocie od razu. Obie rzeczy cholernie mnie uwierają i nie wiem, co z tym zrobić. Pierwszy raz czuję coś takiego do kobiety, zresztą znasz mnie. Nie widziałeś mnie nigdy w takim stanie. Kiedyś mówiłem ci, że będę wiedział, kiedy ktoś szczególny wejdzie do mojego życia. Nie mam wątpliwości, że tak się stało z Eden. Nie wyobrażam sobie dzisiaj życia bez niej – zakończył myśl i odszedł, by przymierzyć kolejny garnitur. Dobrze było się czymś zająć, ale sama przymiarka szła mu wolno, jakby naprawdę nie chciał tego robić, bądź czuł się niepewny wszystkiego.
Emir Saylan
-
🎄There's frost on every window, oh, I can't believe my eyes
And in my bones I feel the warmth that's coming from inside🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKtyp narracji3osczas narracjiPrzeszłypostaćautor
- Nie wyglądasz źle, serio. — Powiedział cicho, zrobił mu zdjęcie, żeby w razie wątpliwości mogli porównać jak Cem wyglądał w każdym z garniturów po kolei. Podchodząc bliżej, wziął do ręki wieszak z drugim zestawem, ale nawet nie patrzył na materiał. - Może nie miała czasu ci o tym powiedzieć zanim przyjechaliśmy z Mavi. A może nie chciała psuć ci humoru, żebyśmy wszyscy wspólnie miło spędzili czas. Rozumiem, że jeszcze nie miałeś okazji z nią o tym porozmawiać? - Przeczuwał, że wciąż pozostawało to delikatną i nierozwiązaną kwestią, wciąż bolało tak, jakby rana była świeża i nie opatrzona.
Oparł się o szafkę, ramiona skrzyżował na piersi. Miał w sobie ten spokój, którego Cemowi w tej chwili brakowało, ale nie był to spokój wyuczony, tylko taki, który wypływał z troski.
- Nie znam jej praktycznie w ogóle, ale Eden wywarła na mnie wrażenie, że nie zrobiłaby niczego, co miałoby cię zranić. Nie celowo. Jeśli wraca szybciej, to pewnie ma powód. Ale to nie znaczy, że się oddala. Znam to uczucie… kiedy wydaje ci się, że ktoś zaraz zniknie, i nie możesz nic z tym zrobić. - Uśmiechnął się słabo. Znał to aż za dobrze, bo nie dość, że kiedy był z Mavi i zbliżał się czas jej powrotów do Kanady, lub byli daleko od siebie i z jakiegokolwiek powodu czuł się emocjonalnie gorzej i potrzebował ją usłyszeć, to teraz to wszystko zaczynało odżywać i atakować go z intensywnością, którą trudno było ignorować. Czuł rzeczy, których nie powinien czuć i wywoływało to poczucie winy. - Jeśli to wszystko jest prawdą, jeśli naprawdę ją kochasz, to wszystko się ułoży. - Nie chciał poruszać teraz z Cemem tematu partnera, którego Eden zostawiła w Kanadzie. Nie popierał takiego trójkąta miłosnego, ani decyzji o "podbieraniu" komukolwiek kobiety, ale też starał się nie oceniać. Są dorośli, wiedzą co robią.
Oparty o szafkę czeka, aż Cem przebierze się w kolejny garnitur. Wykorzystał to, żeby odpowiedzieć na ciąg dalszy jego wątpliwości.
- Jeśli będziesz zadręczał się tym, że macie mniej czasu, to stracisz ten czas, który wam został. Jeśli kilkuletni związek na odległość z twoją siostrą czegoś mnie nauczył, to tego, że nie ma sensu katować si zbliżającym rozstaniem, bo w ten sposób odbierasz sobie radość z tego, co naprawdę się liczy, z tu i teraz. Nie wiesz co się stanie po powrocie, nie masz nad tym kontroli. Skup się na niej tutaj, dopóki tu jesteście razem. I miej wiarę, że wszystko się ułoży. - Nie chciał, żeby przyjaciel kisił się w skwaszonym sosie przedwczesnej nostalgii, bo to naprawdę nie wpływało dobrze na teraźniejszość. W ten sposób tylko zepsuje nastrój sobie i Eden. I psim swądem Mavi, która miała zatrzymać się w jego domu.
Spojrzał na Cema, kiedy wyszedł w kolejnym garniturze. Poprawił mu mankiet i gestem wskazał, żeby się przeszedł, zaprezentował. Już wyciągał telefon, żeby pstryknąć kolejną fotkę. Dopiero wtedy nawiązał do tego, co najmocniej utkwiło mu w myślach spośród wszystkich słów Cema i wywołało dużo większe zmartwienie i niepokój.
- Mam nadzieję, że się zavezpieczyliście. - Nie chodziło już tylko o sam fakt przespania sie z kobietą, ktora miała partnera, ale o ewentualne konsekwencje takiego czynu. On sam obecnie mial na ten temat cholernie dużo przemyśleń, żalu i poczucia winy, nie chciał żeby przyjaciel narobił jeszcze większej kaszany w i tak skonplikowanej sytuacji.
Cem Ayers

-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejtyp narracjitrzecia osobaczas narracjiczas przeszłypostaćautor
- Wiesz co, trochę sztywny materiał i mam wrażenie, że powinienem wciągnął brzuch, by poczuć się lepiej – zażartował, ale uśmiech wyszedł mu nieco wymuszony. Nie miał nawet czego wciągnąć.
A rozmowa o Eden nie była łatwym tematem. Słuchał uważnie przyjaciela, nie wchodząc mu nawet w słowo. Odezwał się dopiero po kilku chwilach ciszy jaka między nimi zaistniała.
- Wiem tyle co ty – odpowiedział szczerze. – Oczywiście, że nie zrobiła tego specjalnie, ale zrobiła. Nie jestem na nią zły, tylko rozczarowany tą sytuacją. I dam sobie rękę uciąć, że to specjalny manewr Eliasa – może zobaczył jakąś wiadomość w Internecie? Albo uznał, że za długo jej nie będzie? A może podejrzewał coś odnośnie ich relacji? Kto to wie.
- Boję się o nią, tym bardziej, że będziemy rozdzieleni. Szczerze mówiąc pieprzę obietnice i spotkania, wolałbym wsiąść w samolot i pojawić się w Kanadzie. Ale, kurwa, nie mogę! – powiedział ze złością do siebie, a nie po to by wkurzyć Emira.
- Nic nie mogę, kompletnie nic i ta bezsilność mnie dobija, wiesz? – wiedział, znał to uczucie lepiej od Cema. Miał tak z Mavi i nie mógł być obok. – Nie wiem co i kogo zastanę po powrocie. Pieprzyć mnie, ja się nie liczę. Jest mi wszystko jedno, co się ze mną stanie – najwyżej ktoś zakończy jego życie, albo w końcu sam sobie to zrobi. On martwił się jedynie o ukochaną.
- Wiesz o co mnie zapytała Eden? Za co ją kocham. Ona mi nie chciała uwierzyć, że to możliwe, by ją pokochać. Uznała, że wybrałem sobie najgorszą osobę ku temu. To było jak cios w serce, bo cały czas staram się udowodnić jej, że nie musi nic robić, by ją kochać. Opierdoliłbym ją, gdybym potrafił, bo wyłażę z siebie, by to zrozumiała i zaakceptowała. Ja nie żałuję niczego, bo całe życie myślałem, że jestem zepsuty i nie potrafię kochać. Jednak nie, potrafię, tylko… - ona tego nie chce? Już nie wiedział, co pomyśleć na ten temat.
- Nieważne – uciął i przemilczał wiele spraw, które mu przyszły do głowy.
Cem dzielnie przymierzył i pokazał się w kolejnej wersji, a ta druga okazała się nieco luźniejsza i czuł się na pewno nieco swobodniej.
- Ten jest wygodniejszy – przyznał, a potem znowu zamilkł.
On doskonale wiedział to, co powiedział mu przyjaciel. I to rozumiał i przyjmował. Jednak nie potrafił się uspokoić. Nie zrezygnuje ze wspólnego czasu, ale będzie się czuć inaczej, bo obawa i widmo wyjazdu naprawdę nad nimi zawiśnie. Tyle chciał jej pokazać, sprawić, by odpoczęła, ale nie mógł. Chciał mieć tylko kilka dni spokoju i jej towarzystwo. Sam chciał jakoś możliwie odsapnąć, trochę się oswoić z tym, co między nimi było. I nawet to zostało mu odebrane. I czuł się jak idiota, bo facet tak łatwo sobie z tym poradził. Kazał wracać i wróci. Jakby nie miała nic do powiedzenia. Może ona też chciała wrócić, bo się bała Cema? Nic już nie wiedział i po prostu miał dość. Czasami w takich chwilach miał ochotę strzelić sobie w łeb i zakończyć problemy swoje i innych.
Milczenie Cema odnośnie ostatniej uwagi przyjaciela była chyba wymowna. Jeśli Eden nie stosowała tabletek, albo Cem przypadkiem nie był bezpłodny to będą liczyć na szczęście. Wszystko się stało tak szybko, że nie myśleli o tym, co może się wydarzyć.
- Nie wiem co myśleć i co robić – przyznał w końcu. – Ona mi ciągle nie chce w pełni zaufać. Nie wierzy mi, nie dostrzega, że wszystko co robię i mówię, to prawda. Łatwiej być na nie, ale tak nie jest. To jest życie, a nie serial czy książka. Nie wiesz nawet jak bardzo żałuję tego, że nie odezwałem się do niej wcześniej – może wtedy nie byłoby problemów i byliby szczęśliwą parą? Nie dowie się tego nigdy. Miał ochotę po prostu usiąść i dać sobie spokój z tymi głupimi garniturami. Bolała go głowa, był nerwowy i czuł się kiepsko. I naprawdę bał się odezwać, by nie było gorzej. Co powiedział, co zrobił, co myślał, było złe. Lepiej, gdybym w ogóle nie istniał.
Emir Saylan
-
🎄There's frost on every window, oh, I can't believe my eyes
And in my bones I feel the warmth that's coming from inside🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKtyp narracji3osczas narracjiPrzeszłypostaćautor
Patrzył na Cema z rosnącym niepokojem. Widział, że przyjaciel tonie — nie w sensie dosłownym, ale emocjonalnym, jak człowiek, który walczy o każdy oddech, a mimo to uparcie trzyma się na powierzchni. Nie pierwszy raz go w takim stanie widział, ale tym razem było w tym coś innego. Czuł, że ta sytuacja naprawdę go przerasta. Skrzyżował ramiona na piersi i pozwolił, by przez chwilę panowała cisza, bo wiedział, że każde słowo powiedziane zbyt wcześnie mogłoby zabrzmieć jak puste pocieszenie.
- Wiesz… to nie jest tak, że nic nie możesz. - Odezwał się w końcu spokojnie, tonem przyjaciela, który nie ocenia, ale próbuje złapać równowagę za obydwu. - Może nie polecisz do Kanady od razu z nią, ale masz wpływ na to, jak ona zapamięta te ostatnie dni. I może właśnie o to teraz chodzi, żeby nie kończyć tego żalem, tylko spokojem. - Znał go aż za dobrze, by wierzyć, że Cem potrafi odpuścić bez walki. Ale też wiedział, że za tą jego impulsywnością zawsze kryła się bezradność. I strach. Westchnął, podchodząc znowu bliżej.
- Widać, że lepiej się w nim czujesz. Leży lepiej. - Rzucił mimochodem, jakby chciał mu dać odrobinę wytchnienia od emocji, choć wiedział, że to bardzo ulotne. - To nie ty jesteś problemem, Cem. To sytuacja, w której oboje się znaleźliście. I wiesz co? - Spojrzał mu prosto w oczy. - Myślę, że Eden też się boi. Nie wymagaj na siłę zaufania i pomyśl, co ona musi czuć, będąc dosłownie w samym centrum tego chaosu, pomiędzy młotem i kowadłem. - Starał się zrozumieć i jedną i drugą stronę. Nie żeby być rzecznikiem praktycznie nieznanej mu kobiety, ale żeby pomóc przyjacielowi zejść z tej emocjonalnej ścieżki samolinczowania i autodestrukcji.
Usiadł na krawędzi kanapy i przez chwilę wpatrywał się w przestrzeń. Jego własne wspomnienia wróciły z siłą, jakiej się nie spodziewał. I czuł się z tym okropnie, bo nie powinien na nowo przeżywać emocji sprzed lat, powinien skupić się na tym, z czym mierzył się teraz, z nieoczekiwaną ciążą, z Edą, z koniecznością zmiany priorytetów.
- W końcu ci uwierzy. Znam cię, Cem. Jak się uprzesz, to potrafisz przenosić góry. Tylko czasem brakuje ci cierpliwości, nawet jak myślisz, że masz jej dostatek. - Starał się brzmieć lekko, ale w jego głosie pobrzmiewało zmęczenie i troska. Nie taka wymuszona, nie banalna, a ta, która wynikała z lat wspólnej historii i zrozumienia. W końcu znał Cema jak brata. Może nie był teraz odpowiednią osobą do dawania mu rad i próbowania utrzymania go w ryzach logiki, bo sam gubił się niczym dziecko we mgle, ale altruistyczna natura people pleasera nie pozwalała zostawić tego samego sobie.
Cem Ayers
