Stephanie "Stevie" Hargrove


data i miejsce urodzenia
30.09.1990 I Toronto, Kanadazaimki
ona/jejzawód
właścicielka i sommeliermiejsce pracy
George Restaurantorientacja
heterodzielnica mieszkalna
Guildwoodpobyt w toronto
od urodzeniaumiejętności
potrafi łagodzić konflikty, jest dobrym mediatorem, ma świetne podejście do dzieci, jej wypieki smakują nawet najbardziej wybrednym sceptykom, ma prawo jazdy na samochody dostawcze, zna biegle język francuskisłabości
w sytuacjach stresowych stosuje mechanizm wyparcia, boi się dużych psów i latania samolotem, niezbyt dobrze orientuje się w trendach na social mediach, okropnie fałszuje, bywa zbyt łatwowierna Przez trzydzieści cztery lata spacerowała przez życie, by w końcu wszystko rozsypało się jak domek z kart i pozostawiło ją zranioną, z długami i widmem samotnego rodzicielstwa. Cios nadszedł ze strony człowieka, którego kiedyś kochała do szaleństwa, a teraz nie wiedziała nawet, gdzie się znajdował. Dla córki robi dobrą minę do złej gry i próbuje nie zwariować; zwłaszcza w momentach, w których rzeczywistość rzuca jej kłody pod nogi.
Stephanie przyszła na świat w rodzinie lekarzy, a rodzeństwo wkrótce nadało jej pseudonim Stevie, który przylgnął do niej na dobre. Była rozpieszczana w granicach rozsądku i wiedziała, że zawsze może liczyć na pomoc najbliższych, dorastała więc jako pewna siebie młoda kobieta, której niełatwo było zaimponować. On jednak tego dokonał - podczas balu maturalnego jej prywatnego liceum, na teren szkoły wdarła się grupa nastolatków z zawodówki, którymi przewodził charyzmatyczny (i przystojny) Joe. Nie planowali niczego, poza dobrą zabawą w gronie osób spoza ich świata, a Stevie skończyła ten wieczór w jego objęciach, zapatrzona jak w obrazek.
Joe miał swoje kulinarne pasje, miał plan na życie, był pomysłowy i zorganizowany, a przy tym bardzo samodzielny, bo mógł polegać głównie na sobie. Stevie mogła rozmawiać z nim godzinami, a chociaż na pierwszy rzut oka nie łączyło ich zupełnie nic, to wkrótce wszyscy przekonali się, że ich relacja nie była tylko krótkim romansem dziewczyny z dobrego domu i chłopaka bez przyszłości. Wspólne wakacje w Luizjanie tylko ich do siebie zbliżyły, a Hargrove wróciła z pierścionkiem na palcu i wspólnym biznesplanem.
Rodzice zaakceptowali przyszłego zięcia dopiero po jakimś czasie; gdy zorientowali się, że córka nie wybierze jednak medycyny, robili wszystko, by wybrała cokolwiek innego, Stevie za ich namową skończyła więc studia z filologii francuskiej i pół roku spędziła nawet na wymianie w Paryżu. Nie ostudziło to jednak jej zapału i w końcu zaraziła nim wszystkich dookoła. Z pomocą bliskich zebrała fundusze, które pomogły jej zainwestować w pomysł narzeczonego i niedługo po zdobyciu dyplomu i ślubie otworzyli restaurację, w której wspólnikiem był także najlepszy przyjaciel Joe.
Stevie była w siódmym niebie, bo sama szybko także wsiąknęła w ten świat. Ukończyła kurs sommeliera i zaczęła działać w tym kierunku, zdobywając dla restauracji świetnie współprace, a te rezonowały także pośród klientów, których zaczęło przybywać. Gastronomia miała także swoje ciemniejsze strony, ale poza sporadycznymi problemami z dostawami i humorami kucharza, Hargrove nie czuła, że powinna się czegokolwiek obawiać.
Gdy na świat przyszła Ruby, jej życie zawodowe zwolniło odrobinę, a Joe przejął większość obowiązków w restauracji, by Stevie mogła poświęcić się wychowaniu córki. Wiedziała, że prędzej czy później wróci do pracy i tak też się stało - Ruby zaczęła uczęszczać do przedszkola, rodzice i rodzeństwo Stevie chętnie oferowali swoją pomoc, więc Hargrove mogła znów postawić na budowanie wspólnej marki, wynosząc George na wyżyny i na stałe umieszczając na kulinarnej mapie Toronto.
Upojona tym sukcesem nie spodziewała się, że pewnego dnia obudzi się w łóżku sama, a Joe zniknie z pieniędzmi, pozostawiając za sobą tylko pozew rozwodowy. Nie mogła w to uwierzyć, nie widziała wcześniej żadnych znaków. Z każdą nową informacją na temat jego ucieczki czułą się tak, jakby nóż wbity przez niego w jej plecy przekręcał się boleśnie - zaciągnięte długi, romans z prawniczką, porzucenie córki. Stevie została ze wszystkim sama i próbuje wiązać koniec z końcem, ale czuje, że jest na ostatniej prostej przed wielkim kryzysem.
Stephanie przyszła na świat w rodzinie lekarzy, a rodzeństwo wkrótce nadało jej pseudonim Stevie, który przylgnął do niej na dobre. Była rozpieszczana w granicach rozsądku i wiedziała, że zawsze może liczyć na pomoc najbliższych, dorastała więc jako pewna siebie młoda kobieta, której niełatwo było zaimponować. On jednak tego dokonał - podczas balu maturalnego jej prywatnego liceum, na teren szkoły wdarła się grupa nastolatków z zawodówki, którymi przewodził charyzmatyczny (i przystojny) Joe. Nie planowali niczego, poza dobrą zabawą w gronie osób spoza ich świata, a Stevie skończyła ten wieczór w jego objęciach, zapatrzona jak w obrazek.
Joe miał swoje kulinarne pasje, miał plan na życie, był pomysłowy i zorganizowany, a przy tym bardzo samodzielny, bo mógł polegać głównie na sobie. Stevie mogła rozmawiać z nim godzinami, a chociaż na pierwszy rzut oka nie łączyło ich zupełnie nic, to wkrótce wszyscy przekonali się, że ich relacja nie była tylko krótkim romansem dziewczyny z dobrego domu i chłopaka bez przyszłości. Wspólne wakacje w Luizjanie tylko ich do siebie zbliżyły, a Hargrove wróciła z pierścionkiem na palcu i wspólnym biznesplanem.
Rodzice zaakceptowali przyszłego zięcia dopiero po jakimś czasie; gdy zorientowali się, że córka nie wybierze jednak medycyny, robili wszystko, by wybrała cokolwiek innego, Stevie za ich namową skończyła więc studia z filologii francuskiej i pół roku spędziła nawet na wymianie w Paryżu. Nie ostudziło to jednak jej zapału i w końcu zaraziła nim wszystkich dookoła. Z pomocą bliskich zebrała fundusze, które pomogły jej zainwestować w pomysł narzeczonego i niedługo po zdobyciu dyplomu i ślubie otworzyli restaurację, w której wspólnikiem był także najlepszy przyjaciel Joe.
Stevie była w siódmym niebie, bo sama szybko także wsiąknęła w ten świat. Ukończyła kurs sommeliera i zaczęła działać w tym kierunku, zdobywając dla restauracji świetnie współprace, a te rezonowały także pośród klientów, których zaczęło przybywać. Gastronomia miała także swoje ciemniejsze strony, ale poza sporadycznymi problemami z dostawami i humorami kucharza, Hargrove nie czuła, że powinna się czegokolwiek obawiać.
Gdy na świat przyszła Ruby, jej życie zawodowe zwolniło odrobinę, a Joe przejął większość obowiązków w restauracji, by Stevie mogła poświęcić się wychowaniu córki. Wiedziała, że prędzej czy później wróci do pracy i tak też się stało - Ruby zaczęła uczęszczać do przedszkola, rodzice i rodzeństwo Stevie chętnie oferowali swoją pomoc, więc Hargrove mogła znów postawić na budowanie wspólnej marki, wynosząc George na wyżyny i na stałe umieszczając na kulinarnej mapie Toronto.
Upojona tym sukcesem nie spodziewała się, że pewnego dnia obudzi się w łóżku sama, a Joe zniknie z pieniędzmi, pozostawiając za sobą tylko pozew rozwodowy. Nie mogła w to uwierzyć, nie widziała wcześniej żadnych znaków. Z każdą nową informacją na temat jego ucieczki czułą się tak, jakby nóż wbity przez niego w jej plecy przekręcał się boleśnie - zaciągnięte długi, romans z prawniczką, porzucenie córki. Stevie została ze wszystkim sama i próbuje wiązać koniec z końcem, ale czuje, że jest na ostatniej prostej przed wielkim kryzysem.
Ciekawostki
- Ma czteroletnią córkę, Ruby, która jest najważniejszą osobą w jej życiu. To dla niej próbuje utrzymać restaurację na powierzchni, by nie musieć sprzedawać mieszkania i wypisywać Ruby ze świetnego przedszkola, do którego uczęszcza. Pękało jej serce, gdy musiała naruszyć fundusz na studia, który założyła jej kilka tygodni po narodzinach.
- Nie chce zaczynać wszystkiego od nowa, dlatego nie zamierza przyjmować pomoc od rodziców. Wie, że pieniądze od nich wiążą się z powrotem do rodzinnego domu i tańczeniu tak, jak zagrają. Stevie jest na to zbyt
upartadumna. - Nie miała pojęcia o długach, które zaciągał jej mąż. Żeby spłacić część z nich sprzedała już samochód, naruszyła kilka lokat i znacznie obniżyła jakość swojego życia.
- Gdy się stresuje, piecze. Nic więc dziwnego, że ostatnimi czasy prawie codziennie przynosi swoje wypieki pracownikom restauracji, z którymi zżyła się jak z rodziną.
- Marzy o tym, by zabrać córkę do Prowansji, ale na razie nie stać jej na realizację tego marzenia.
- Na lewej łydce ma sporą bliznę, która jest pamiątką po ugryzieniu przez psa sąsiadów.
- Kilka dni po ucieczce męża całkiem nienaumyślnie zgubiła obrączkę. Pierścionek zaręczynowy zdjęła i nosi się z zamiarem sprzedania go.
- Gdy Ruby zasypia i Stevie ma wreszcie trochę czasu dla siebie, lubi czytać romanse i kryminały, słuchać podcastów lub oglądać odmóżdżające reality shows.
- Bardzo lubi tańczyć, niestety za nic w świecie nie umie śpiewać.
zgoda na powielanie imienia
takzgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
średnizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
takzgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
nie