

Stephanie przyszła na świat w rodzinie lekarzy, a rodzeństwo wkrótce nadało jej pseudonim Stevie, który przylgnął do niej na dobre. Była rozpieszczana w granicach rozsądku i wiedziała, że zawsze może liczyć na pomoc najbliższych, dorastała więc jako pewna siebie młoda kobieta, której niełatwo było zaimponować. On jednak tego dokonał - podczas balu maturalnego jej prywatnego liceum, na teren szkoły wdarła się grupa nastolatków z zawodówki, którymi przewodził charyzmatyczny (i przystojny) Joe. Nie planowali niczego, poza dobrą zabawą w gronie osób spoza ich świata, a Stevie skończyła ten wieczór w jego objęciach, zapatrzona jak w obrazek.
Joe miał swoje kulinarne pasje, miał plan na życie, był pomysłowy i zorganizowany, a przy tym bardzo samodzielny, bo mógł polegać głównie na sobie. Stevie mogła rozmawiać z nim godzinami, a chociaż na pierwszy rzut oka nie łączyło ich zupełnie nic, to wkrótce wszyscy przekonali się, że ich relacja nie była tylko krótkim romansem dziewczyny z dobrego domu i chłopaka bez przyszłości. Wspólne wakacje w Luizjanie tylko ich do siebie zbliżyły, a Hargrove wróciła z pierścionkiem na palcu i wspólnym biznesplanem.
Rodzice zaakceptowali przyszłego zięcia dopiero po jakimś czasie; gdy zorientowali się, że córka nie wybierze jednak medycyny, robili wszystko, by wybrała cokolwiek innego, Stevie za ich namową skończyła więc studia z filologii francuskiej i pół roku spędziła nawet na wymianie w Paryżu. Nie ostudziło to jednak jej zapału i w końcu zaraziła nim wszystkich dookoła. Z pomocą bliskich zebrała fundusze, które pomogły jej zainwestować w pomysł narzeczonego i niedługo po zdobyciu dyplomu i ślubie otworzyli restaurację, w której wspólnikiem był także najlepszy przyjaciel Joe.
Stevie była w siódmym niebie, bo sama szybko także wsiąknęła w ten świat. Ukończyła kurs sommeliera i zaczęła działać w tym kierunku, zdobywając dla restauracji świetnie współprace, a te rezonowały także pośród klientów, których zaczęło przybywać. Gastronomia miała także swoje ciemniejsze strony, ale poza sporadycznymi problemami z dostawami i humorami kucharza, Hargrove nie czuła, że powinna się czegokolwiek obawiać.
Gdy na świat przyszła Ruby, jej życie zawodowe zwolniło odrobinę, a Joe przejął większość obowiązków w restauracji, by Stevie mogła poświęcić się wychowaniu córki. Wiedziała, że prędzej czy później wróci do pracy i tak też się stało - Ruby zaczęła uczęszczać do przedszkola, rodzice i rodzeństwo Stevie chętnie oferowali swoją pomoc, więc Hargrove mogła znów postawić na budowanie wspólnej marki, wynosząc George na wyżyny i na stałe umieszczając na kulinarnej mapie Toronto.
Upojona tym sukcesem nie spodziewała się, że pewnego dnia obudzi się w łóżku sama, a Joe zniknie z pieniędzmi, pozostawiając za sobą tylko pozew rozwodowy. Nie mogła w to uwierzyć, nie widziała wcześniej żadnych znaków. Z każdą nową informacją na temat jego ucieczki czułą się tak, jakby nóż wbity przez niego w jej plecy przekręcał się boleśnie - zaciągnięte długi, romans z prawniczką, porzucenie córki. Stevie została ze wszystkim sama i próbuje wiązać koniec z końcem, ale czuje, że jest na ostatniej prostej przed wielkim kryzysem.
- Ma czteroletnią córkę, Ruby, która jest najważniejszą osobą w jej życiu. To dla niej próbuje utrzymać restaurację na powierzchni, by nie musieć sprzedawać mieszkania i wypisywać Ruby ze świetnego przedszkola, do którego uczęszcza. Pękało jej serce, gdy musiała naruszyć fundusz na studia, który założyła jej kilka tygodni po narodzinach.
- Nie chce zaczynać wszystkiego od nowa, dlatego nie zamierza przyjmować pomoc od rodziców. Wie, że pieniądze od nich wiążą się z powrotem do rodzinnego domu i tańczeniu tak, jak zagrają. Stevie jest na to zbyt
upartadumna. - Nie miała pojęcia o długach, które zaciągał jej mąż. Żeby spłacić część z nich sprzedała już samochód, naruszyła kilka lokat i znacznie obniżyła jakość swojego życia.
- Gdy się stresuje, piecze. Nic więc dziwnego, że ostatnimi czasy prawie codziennie przynosi swoje wypieki pracownikom restauracji, z którymi zżyła się jak z rodziną.
- Marzy o tym, by zabrać córkę do Prowansji, ale na razie nie stać jej na realizację tego marzenia.
- Na lewej łydce ma sporą bliznę, która jest pamiątką po ugryzieniu przez psa sąsiadów.
- Kilka dni po ucieczce męża całkiem nienaumyślnie zgubiła obrączkę. Pierścionek zaręczynowy zdjęła i nosi się z zamiarem sprzedania go.
- Gdy Ruby zasypia i Stevie ma wreszcie trochę czasu dla siebie, lubi czytać romanse i kryminały, słuchać podcastów lub oglądać odmóżdżające reality shows.
- Bardzo lubi tańczyć, niestety za nic w świecie nie umie śpiewać.