Hejo
Jessie, wpadam do Ciebie głównie z Vers, ale mam też Laurę, która siedzi w Toronto od urodzenia, więc z nią też coś można wykminić. A z Ronnie pomyślałam sobie o jakiejś świeżej znajomości, która dopiero co kiełkuje. Rockefeller jest taką empatyczną kluchą dosyć, więc przyszło mi do głowy, że to ona jakoś tą znajomość rozpoczęła. Nie wiem czy była możliwość, żeby sprawa Jessie rozniosła się po mediach? Jeżeli tak, to właśnie z tych mediów Ronnie mogłaby o tym wiedzieć i zwyczajnie zrobiło jej się szkoda dziewczyny, która według niej jest niewinna. Mogłaby w to mocno wierzyć, bo... tak

Idąc tym śladem, dla niej pewnie nie byłoby problemu, żeby jakoś ten kontakt do Jessie dostać, a skoro Jessie z ekscytacją wita nowe relacje, to może by ją i ciepło przyjęła, mimo dosyć dziwnego początku, „bo przecież co taka Veronica Rockefeller miałaby z nią wspólnego”. No chyba, że miałyby wspólnego znajomego. W każdym razie trochę na zasadzie litości, ale z dobrymi zamiarami. Żeby ją jakoś wesprzeć, pomóc nadrobić ten stracony czas, może wykorzystać znajomości do znalezienia dla niej pracy? A co z tego wyjdzie, zobaczymy.
ALE, żeby nie było też zbyt kolorowo, otoczenie Ronnie (jacyś znajomi, przyjaciele, mąż, manager, itepe, itede) nie do końca byłoby za tym, żeby ona się z kimś takim zadawała. No bo zaraz gdzieś je razem przyłapią, pójdą zdjęcia do sieci i nagłówki w stylu „znana modelka spotyka się z morderczynią” gwarantowane
