ODPOWIEDZ
34 y/o, 190 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/jej
postać
autor

001.

Dwa miesiące. Osiem tygodni. Osiem weekendów i niemal sześćdziesiąt jeden dni odkąd jego życie wywróciło się do góry nogami. I pomyśleć, że momentami łapał się na chwilach, że mogłoby przecież zawsze tak wyglądać. I karcił się za każdym razem, gdy dochodziło do niego, że mógłby budować swoje zycie i relacje na cudzej śmierci i nieszczęściu.
Trudno było się pozbierać. Odnaleźć w nowej rzeczywistości. Nie napisać smsa o wieczornym piwie, nie zaprosić do rundki fify online lub nie zaproponować przetestowania nowego przepisu.
Ale miał kogoś innego, kim mógłby się teraz zająć. Więc to zrobił. Pomógł przy pogrzebie, przy pakowaniu starych ubrań i pamiatek rodzinnych. Dokormiał, niczym kota, który przypałętał się pod jego blok, mimo że wcale nie miał apetytu i wydawało mu się, że utrzymywał go przy życiu na siłę. Rzucał głupimi żartami dla rozluźnienia atmosfery i rezygnował z dłuższych zmian w pracy, byleby sprawdzić, czy wszystko u Niej w porządku.
Dochodziła jedenasta wieczorem, gdy usłyszał ciche pukanie do swoich drzwi, jakby jego niezapowiedziany gość nie był do końca pewien, czy naprawdę chciał się znaleźć pod jego domem. Zerwał się z kanapy, tak szybko, że zignorował fakt, że właśnie postrzelono go w Call of Duty.
- Hej. - Rzucił krótko, uśmiechając się do niej ciepło, jakby włoski uśmiech i akcent miały rozpogodzić jej smętną minę. Otworzył szerzej drzwi, w geście zaproszenia. Był w stanie zarwać nią noc, oddać jej swoje łóżko w sypialni i nawet pozwolić jej spać bez kąpania, mimo że miał swoje pedantyczne dziwacta, które jego samego nawet doprowadzały do szału.
Podwinął rękwy, umył dokładnie dłonie i sięgnął po makę. Bez pytania, bez zastanowienia, trochę jakby jej obecność sama w sobie była jednym z przepisów. Z jajek, wody i szczypty soli zaczął zagniatać ciasto na makaron. Był przy tym wszystkim tak cichy i spokojny, jakby jej obecność go zahipnotyzowała. A on chciał tylko, aby poczuła się lepiej, więc robił to, co potrafił najlepiej. Planował ją tylko nakarmić.

cumulus
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
pasta
ODPOWIEDZ

Wróć do „Porzucone”