ODPOWIEDZ
28 y/o, 165 cm
rezydentka na pediatrii szpital
Awatar użytkownika
I will not fall for any of the following: alcoholics, workaholics, commitment phobics, people with girlfriends or wives, misogynists, megalomanics, chauvists, emotional fuckwits or freeloaders, perverts.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/jej
postać
autor

Ben był bezczelny. Tylko to huczało jej w głowie kiedy wymieniała z nim esemesy o zagubionej lokówce będąc w pracy. Pokazywał się z tej absolutnie najgorszej strony, tak jakby wręcz ją karał? Ale za co? To ona powinna być wredna, zła, obrażona, wścieknięta, wyzywać go od najgorszych. To on ją porzucił, to była jego decyzja. I kiedy już myślała, że faza smutku jej minęła, że jest w fazie złości na cały świat tak gdy tylko przekroczyła próg swojego pokoju i opadła na łóżko, ryknęła okrutnym płaczem. Jej Benji, jej narzeczony, robił problem z tym żeby zejść do piwnicy i sprawdzić czy jej lokówka dalej tu jest. Nabijał się z niej jakby faktycznie wcześniej schowała jego prawo jazdy tylko po to żeby mieć pretekst do rozmowy. Obrażał ją! ON! Ten, który rok temu uklęknął na jedno kolano i zadał to magiczne pytanie, czy wyjdziesz za mnie? Czy on naprawdę mógł ją aż tak znienawidzić? Nadal nie usłyszała od niego żadnego konkretnego wytłumaczenia. Gdy tylko zrzucił na nią tą wiadomość o zerwaniu zaręczyn, krótko po jej wybuchu płaczu i wściekłości (gdzie roztrzaskała wszystkie jego talerze i tak, teraz jest z siebie trochę dumna) spakowała się i wymieniała z nim jedynie suche esemesy, głównie o tym jak zakończyć organizację wesela.
Tak czy siak, znajdowała się w swoim łóżku, użalała się nad sobą więc dlaczego nie miałaby się użalać z butelką wina? Wypiła jedną, potem przeszukała zasoby swojego współlokatora, którego nie było aktualnie w mieszkaniu, i znalazła końcówkę whisky, której też nie omieszkała opróżnić. W trakcie całego tego procesu przeglądała ich wspólne zdjęcia, żałośnie wspominając to co utraciła. Aż jedno zdjęcie tknęło ją okrutnie - natrafiła na jedno na których ona sama miała pięknie ZAFALOWANE WŁOSY. Swoją LOKÓWKĄ. Która utknęła w JEGO MIESZKANIU. Alkohol szeptał jej do ucha, że powinna coś zrobić. Powinna odzyskać coś co należy do niej, w taki sposób odzyska godność. Przecież nie może pozwolić, żeby chłopak kradł jej wszystko, już ukradł jej szczęście, nie zabierze jej dysona. Szczególnie, że dyson w przeliczeniu na dolary jest bardziej cenny. Nie zważając więc na godzinę - grubo po drugiej w nocy - zamówiła ubera i wyciągnęła klucz do mieszkania Bena, który miała schowany głęboko w szafce nocnej.
Wyglądała tragicznie, z krzywym kokiem na czubku głowy, wyciągniętymi dresami i koszulką z plamą od wina na lewej piersi.
Po przejażdżce taksówką stała już pod swoim byłym mieszkaniem. W oknach było ciemno, ale jej pijana głowa stwierdziła, że to nie dlatego że chłopak pewnie śpi, ale założyła, że jest poza mieszkaniem. Mimo wszystko, dla bycia bezpieczniejszą, zapaliła latarkę w telefonie, nie chcąc zapalać nigdzie głównych świateł i delikatnie wsunęła klucz do drzwi wejściowych. Trochę kręciło jej się w głowie, a nawet szumiało, a ona sama próbowała jak najciszej przesunąć się w stronę łazienki bo nie wierzyła, że lokówka będzie już gdzieś w piwnicy. Była przekonana, że idzie jej rewelacyjnie, że jest jak szpieg z krainy deszczowców, nie zostawia po sobie żadnych śladów! Nawet to, że wpadła w wieszak przy drzwiach wejściowych, a później uderzyła małym palcem o kant ściany, co skomentowała syknięciem kurwa! nie podpowiadało jej, że robi większy harmider niż powinna. W trakcie tej powolnej niecichej podróży dotarła jednak do łazienki ale zanim zaczęła grzebać w szafkach, oparła się o umywalkę, zrzucając szklany pojemnik na mydło, który też roztrzaskał się na drobny mak. I łzy zaczęły jej samoistnie lecieć bo czym właśnie stało się jej życie?

Benjamin Lennox
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
autor natchniony
ODPOWIEDZ

Wróć do „#17”