Tak czy siak, znajdowała się w swoim łóżku, użalała się nad sobą więc dlaczego nie miałaby się użalać z butelką wina? Wypiła jedną, potem przeszukała zasoby swojego współlokatora, którego nie było aktualnie w mieszkaniu, i znalazła końcówkę whisky, której też nie omieszkała opróżnić. W trakcie całego tego procesu przeglądała ich wspólne zdjęcia, żałośnie wspominając to co utraciła. Aż jedno zdjęcie tknęło ją okrutnie - natrafiła na jedno na których ona sama miała pięknie ZAFALOWANE WŁOSY. Swoją LOKÓWKĄ. Która utknęła w JEGO MIESZKANIU. Alkohol szeptał jej do ucha, że powinna coś zrobić. Powinna odzyskać coś co należy do niej, w taki sposób odzyska godność. Przecież nie może pozwolić, żeby chłopak kradł jej wszystko, już ukradł jej szczęście, nie zabierze jej dysona. Szczególnie, że dyson w przeliczeniu na dolary jest bardziej cenny. Nie zważając więc na godzinę - grubo po drugiej w nocy - zamówiła ubera i wyciągnęła klucz do mieszkania Bena, który miała schowany głęboko w szafce nocnej.
Wyglądała tragicznie, z krzywym kokiem na czubku głowy, wyciągniętymi dresami i koszulką z plamą od wina na lewej piersi.
Po przejażdżce taksówką stała już pod swoim byłym mieszkaniem. W oknach było ciemno, ale jej pijana głowa stwierdziła, że to nie dlatego że chłopak pewnie śpi, ale założyła, że jest poza mieszkaniem. Mimo wszystko, dla bycia bezpieczniejszą, zapaliła latarkę w telefonie, nie chcąc zapalać nigdzie głównych świateł i delikatnie wsunęła klucz do drzwi wejściowych. Trochę kręciło jej się w głowie, a nawet szumiało, a ona sama próbowała jak najciszej przesunąć się w stronę łazienki bo nie wierzyła, że lokówka będzie już gdzieś w piwnicy. Była przekonana, że idzie jej rewelacyjnie, że jest jak szpieg z krainy deszczowców, nie zostawia po sobie żadnych śladów! Nawet to, że wpadła w wieszak przy drzwiach wejściowych, a później uderzyła małym palcem o kant ściany, co skomentowała syknięciem kurwa! nie podpowiadało jej, że robi większy harmider niż powinna. W trakcie tej powolnej
Benjamin Lennox