- 
				 wylecz proszę, moje rany, urojenia i omamy. wylecz proszę, moje rany, urojenia i omamy.
 wiesz, że jestem pojebanynieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
I od tamtej pory, by wejść do jej serca potrzeba było sposobu.
Czy ten sposób miała Izzy? Nikt tego nie wie, chyba nawet sama Bae. Ale na pewno gdyby ktoś się spytał Loli, czy ma jakąś przyjaciółkę to bez zawahania się opowiedziałaby o niej w samych superlatywach. Czasami zapraszała Zaleski do siebie do domu, tak jak teraz i robiły babskie rzeczy. Chyba tak przyjaźń właśnie wyglądała.
Otworzyła jej drzwi do mieszkania jeszcze przed dzwonkiem, zupełnie tak jakby pod nimi czekała od momentu wysłania smsa. Wpuściła do ją do środka swojego mikroskopijnego apartamentu i zanim jeszcze przyjaciółka zdążyła się rozebrać, to zaatakowała ją słowotokiem:
— Boże byłam dzisiaj w pracy i myślałam, że roztrzaskam wszystkim głowy, naprawdę, tyle tępych osób się nawinęło, a ja każdemu musiałam tłumaczyć po kolei, zupełnie tak jakby nie słuchali! W pewnym momencie chciałam zamknąć już się na klucz w środku, byleby do mnie nie wchodzili, w sensie do lokalu. — Odwróciła się na pięcie i skręciła w stronę kuchni, by przynieść dwie szklanki i jakiś alkohol, który miała w lodówce. Bo to zawsze miała. — Jeszcze, nie uwierzysz, taki fajny chłopak przyszedł i chyba z nim kręciłam? Nie wiem sama, uśmiechał się do mnie, próbowałam się zakręcić wokół niego, by mnie spytał o numer albo o insta bo sam jakoś tego nie zrobił. Myślałam, że chociaż mnie z twarzy kojarzy, ale nic z tego, chyba był strasznym ignorantem, że Loli nie rozpoznał!
Izzy Zaleski
