ODPOWIEDZ
22 y/o, 172 cm
kelnerka | studentka informatyki Archeo | University of Toronto
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

#02
Nowe mieszkanie, nowy rozdział w życiu. Teoretycznie to moje trzecie mieszkanie? No tak można powiedzieć. Pierwsze oczywiście dom rodzinny, gdzie czuję się bezpiecznie. Drugie to mieszkanie mojego byłego narzeczonego i w końcu moje własne teraz. Dziwnie tak mieszkać samej, a co dopiero zacząć taki etap w życiu. Dość długo siedziałam w domu rodzinnym, zwłaszcza po zerwaniu. Dopiero dość niedawno zdecydowałam się to zmienić i iść samej w bardziej dorosłe życie. Przecież nie będę wiecznie siedzieć na garnuszku matki, nawet jeśli to mieszkanie dalej w aktach jest na nią. Za rachunki płacę samą, ale za jakiś czas będzie moje, własne i całkowicie dopasowane do mnie.
Chodząc tak po mieszkaniu, które potrzebuje jeszcze mebli i dekoracji poczułam się samotna. Spodziewałam się większej radości lub zachwytu. A jak się w sumie stało? Chodzę i uderzam różne przedmioty na podłodze i się szczerze nudzę. Samotność nie jest taka fajna. Jest depresyjna. Jeśli zadzwonię do matki, ta wpadnie jak szalona do mieszkania i zacznie matkować. Do przyjaciółek też nie chciałam zadzwonić, mają własne życie i pewnie nie chcą słuchać marudzeń, jak mi źle. Ostatnią osobą na mojej liście to Daniel. Wiem, że raczej nie będzie go cieszyć moje narzekanie. Jednak jeśli go jakoś sprowadzę, tak niewinnie i jakieś głupoty? Teoretycznie posiadam jeszcze meble do złożenia. Więc to będzie idealne. Położyłam się na środku salonu, nogi oparłam o oparcie i wpatrywałam się w sufit. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer mojego brata. Telefon odłożyłam na klatkę piersiową.
— Cześć Daniel. Nie chcesz mi może pomóc? Mam parę rzeczy do złożenia, które raczej nie dam rady sama — Skłamałam i dalej wpatrywałam się w sufit. Zna adres, zna kod do bramki. Nawet drzwi głównych nie zamknęłam. Teoretycznie chyba powinna, prawda? Cóż trudno. Może na suficie namaluję jakieś dzieło? Nawet światło na to pozwala, a może się całkowicie mylę? Cóż zostaje mi jedynie czekać na kuzyna, jeśli dał się nabrać na pomoc. Zresztą pragnę rozmowy, realnej rozmowy. Nawet mogę pogadać o kluskach z serem, ale żeby ktoś tutaj przyszedł.

Daniel Cortez
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
moonlight_13
28 y/o, 188 cm
Hokeista Toronto Maple Leafs
Awatar użytkownika
Not the smartest cookie in the jar
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Wyprowadził się już jakiś czas temu i dobrze pamięta jak dziwne było to uczucie. Nagle z gwarnego domu, pełnego ludzi, przeniósł się w ciche cztery ściany. Nie przepadał za byciem samemu. Nigdy tak naprawdę nie bywał na dłuższą chwilę w swoim własnym towarzystwie. Do wszystkiego dało się jednak przyzwyczaić, a i życie nie ograniczało się do siedzenia za zamkniętymi drzwiami.
Cieszył się, że Bell była tak blisko jego. Do Greektown miał jak rzut beretem, więc mógł nawiedzać siostrę do woli, aż sama w końcu nie wygna go z pachnącego jeszcze nowością mieszkania. Oczekiwania jak zawsze jednak zderzyły się z rzeczywistością i choć już zdążyli uczcić jej “nową miejscówkę”, tak nie miał po prostu czasu zaglądać do niej tak często jakby chciał. Ostatnie miesiące przepełnione były treningami do zawodów i to one okupowały większość jego dni.
Przebierał się mozolnie w szatni, gdy zadzwonił jego telefon, który od razu odebrał. - Pewnie, że chcę. - Zapewnił od razu nie mając żadnych ciekawszych planów na to popołudnie. - Właśnie wychodzę. Zaraz u ciebie będę. - Wszystko go bolało. Hokej nie był delikatną dyscypliną. Wyglądał i czuł się jakby wracał właśnie z ustawki kiboli, a nie z treningu. Nie powstrzymało go to jednak przed zajrzeniem do ulubionej knajpki jego i kuzynki, by zabrać im coś do zjedzenia.
Z tobą w jednej dłoni i kawami w drugiej zapukał do drzwi wejściowych. Stał tak przez chwilę czekając aż te się otworzą, ale nic takiego się nie stało. Chwycił więc za klamkę z zaskoczeniem zauważając, że wcale nie były zamknięte. Zapomniała? Pewnie je tak dla niego zostawiła. - Hej! Jesteś? - Zapytał niezgrabnie wchodząc do środka i zamykając drzwi za sobą. Wszedł głębiej w mieszkanie znajdując Isabel na podłodze. Zatrzymał się wpół kroku, po chwili zawahania odkładając jedzenie i kawę na panele, na których sam zaraz później się usadowił. Nie musiał pytać. Wszelkie odpowiedzi były wyryte na jej twarzy, nie chciał więc pogarszać jej humoru ciągnięciem jej za język. Dobrze wiedziała, że jeśli cokolwiek ją gryzie, to zawsze ją wysłucha, pomoże. Nie byli prawdziwym rodzeństwem, ale od zawsze traktował ją jak siostrę i miał zamiar być dla niej dobrym bratem. Ile lat by nie mieli, czy gdzie by nie żyli, to miało się nie zmienić. - Twoje ulubione. - Wypakował torbę, kładąc sztućce i serwetki na pudełku i podsuwając go siostrze. Samemu chwycił najpierw za kawę próbując znaleźć jakąś wygodną pozycję dla obolałych mięśni. Rozglądnął się po salonie zauważając pudła, zapewne z meblami, o którym mówiła mu przez telefon. - Wiesz, że zejdzie nam z tym do północy? - Ona będzie rozszyfrowywać instrukcje, a on uprze się, że jej nie potrzebuje, co oczywiście będzie kłamstwem, do którego za żadne skarby świata się nie przyzna.

Isabel Cortez
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rozgrywki”