- 
				 Been on a further level since you came, no more pain Been on a further level since you came, no more pain
 You look into my eyes, you can't recognize my face nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
-Niespodzianka!- powiedział z nieco większą dawką entuzjazmu niż powinien, po czym wręczył swojej ukochanej bukiet i zaprowadził ją do przygotowanego przez siebie miejsca.
-Pomyślałem, że może miło będzie razem zjeść pod gwiazdami.
Maemi Eisaka
- 
				   nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Maemi była szczęściarą. Odkąd tylko ich przyjaźń zamieniła się w poważny związek, chciała inwestować coraz to mocniej w Blackbourne. Z jakiegoś powodu pożegnała swoje rodzime strony, by móc zamieszkać z nim na stałe. Nie był to prosty związek. Oboje mieli swoje problemy. Eugene - narkotyki, za to Maemi rozpoczynała pracę w swojej restauracji i liczył się dla niej każdy możliwy szczegół.
Tego wieczoru dopieszczała wraz z menadżerem stronę restauracji. Na całe szczęście nie musiała gotować, była przygotowana do tego, by móc w jak najlepszy sposób spędzić czas ze swoim ukochanym. Był jej oczkiem w głowie, zrobiłaby dla niego wszystko. Poświęciłaby całą siebie, byle był obok niej, trzymał ją za rękę. Rzadko spotyka się osobę, z którą od razu wiesz, że chcesz iść przez życie. Tak właśnie było w jej przypadku. Wierzyła w ich związek, cokolwiek miałoby się z nim nie dziać, na jakie problemy mieliby nie na trafić. Ważne, że byli w nim razem.
Wróciła do domu i już była w małym szoku. Nie zasługiwała na takiego dżentelmena. Brakowało jej tylko rozmów o przyszłości. Starzeli się, niedługo będą mieli trzydziestkę na karku, a jej marzył się pierścionek i wielki, huczny ślub. Pozwoliła się pociągnąć w swoim najlepszy dresie. Stanęła jak wryta. Nie tego się spodziewała. Ilość świateł, kwiaty i te magiczne gwiazd budowały przepiękną atmosferę. Nie mówiąc już o pachnącym jedzeniu. Właśnie poczuła głód.
— Jak ja Cię kocham — odpowiedziała praktycznie od razu, gdy do jej oczu doszedł ten przepiękny widok. Uniosła delikatnie kąciki swoich ust. Czy właśnie śniła o najlepszym chłopaku na całej kuli ziemskiej? Eugene musiał nim być — i będzie miło, te kwiaty, to jedzenie i ty... Naprawdę Cię kocham — odpowiedziała, odbierając kwiaty. Zaraz stanęła na palcach, by pocałować go krótko w usta. Potrzebowała takiego wieczoru tylko z nim.
- 
				 Been on a further level since you came, no more pain Been on a further level since you came, no more pain
 You look into my eyes, you can't recognize my face nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
-Ja ciebie też, Maemi.- odpowiedział z łatwością. Był pewny swoich uczuć. Jego obawy tkwiły w jego przekonaniu, że nie będzie w stanie dać jej wszystkiego na co zasługuje. Nigdy za to nie zwątpił w to co ich łączyło. Odwzajemnił jej pocałunek, po czym zaprowadził ją do przygotowanego przez siebie miejsca i pomógł jej usiąść na kocu. Kiedy kobieta była już na nim wygodnie usytuowana, Gene usiadł zaraz obok i otworzył wino. Nalał alkohol do kieliszków, po czym podał jeden z nich Maemi i upił łyk ze swojego.
-Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać. Nadal nie do końca odnajduję się po.. no wiesz..- odniósł się do tego, że już od dłuższego czasu nie zabrał Eisaki na żadną randkę. Słowa na temat śmierci przyjaciela nie mogły mu przejść przez gardło, wbił w postać swojej ukochanej smutne spojrzenie. Pomimo upływu czasu, ten temat nadal był dla niego okropnie ciężki. Potrzebował jej wsparcia, żeby móc go trochę rozwinąć. Chciał się jej wygadać, ale obawiał się, że finalnie zrujnuje nastrój.
-Nieważne. Jak tam z restauracją? Wszystko idzie dobrze?- zmienił temat.
Maemi Eisaka
- 
				   nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Maemi zdążyła przyzwyczaić się do Toronto. Mogła nie mieć zbyt wielu znajomych, ale zaczynała ich zdobywać. Co prawda nie wszystkie znajomości wydawały się mieć większy sens. Niektórych poznała przez zwymiotowanie na nich treści własnego żołądka. Takie ekscesy nigdy nie kończyły się czymś niesamowicie dobrym. Zwyczajnie zdarzały się na drodze ku głębszym przyjaźniom. Finalnie rok, który spędziła z Eugene'm uważała za udany. Co by nie powiedziała, jej dom był tam gdzie Eugene. To wokół niego wiła swoje bezpieczne gniazdo. Choć rodzina niezbyt go akceptowała, to ona zawierzyła w ich wspólną przyszłość całe swoje serce i nie miała zamiaru go puszczać nawet na moment.
— Ale ja Cię bardziej! — wyćwierkała bez chwili zastanowienia, licząc na tę prześmeszną kłótnię między kochankami pod tytułem, kto kogo kocha bardziej. Takie momenty były stosunkowo ulotne, w codzienności zaczynały się zacierać. A teraz? Żyła pełną szczęścia prowadzona na przydomową randkę w idealnym ogrodzie. Upiła łyk swojego wina, słysząc jego przeprosiny. Właściwie czekała na rozmowę o śmierci bardzo długo.
— Rozumiem — chwyciła go spokojnie za ramię, unosząc kąciki swoich ust do góry — ale jakbyś chciał o tym porozmawiać, to jestem tutaj i będę trzymała Ci za trzymać włosy, jak przesadzisz z alkoholem — względem Blackbourne'a miała bardzo duże pokłady cierpliwości. Był jedyną osobą, którą była w stanie w tak łatwy sposób zrozumieć. Dać mu chwilę, porozmawiać w spokoju. Nikt inny nie był dla niej tak ważny w życiu jak właśnie on — po prostu pamiętaj, że jestem przy Tobie — była gotowa na rozmowę. Wolała przejąć ją całą sobą na klatę, byle chłopak mógł w spokoju się wygadać, nie sięgając po zakazane rzeczy. Bywały momenty w trakcie dnia, kiedy się bała. Powrót do domu z przedawkowanym Eugene'm. Ten widok często budził ją z najgorszych koszmarów.
— Spotkałam takiego irytującego dupka, który przyszedł na ostatnią chwilę, podał się za kogoś innego i twierdził, że jego nieistniejąca żona jest w ciąży — z perspektywy czasu bawiła ją tamta sytuacja. Nie potrafiła wyjść z podziwu nad czyjąś kreatywnością. Co by nie powiedzieć naprawdę bardzo szanowała tego typu rozwiązania — dramat nad dramatami — mruknęła niezbyt wyraźnie Eisaka, ale po odpowiednim czasie sytuacja zaczęła ją bawić — Aleeee... jest prezesem jakiegoś, wielkiego czegoś, co istnieje i mam im zrobić w przyszłym tygodniu catering — wyszła z tego obronną ręką. Pytanie tylko brzmiało, czy sushi mu smakowało? Różnie mogło to wyglądać nad jej zdaniem — rekin biznesu, mój kochany — rzuciła ze sprytnym uśmiechem, klepiąc samą siebie pod klatce piersiowej. Aż ją wypięła do przodu. Posiadanie bogatych klientów to pierwszy klucz do zarabiania na własny biznes.

