-
'Cause only you my baby
Only you can conquer time
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Camellia Stones
-
I'm gonna take a chance, give up all the plans
And here I go againnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Sprawy sercowe nie były łatwymi problemami. Camellia była wręcz przekonana, że zakończyła jakiekolwiek swoje rozterki już kilka miesięcy temu, a ten rok spędzi na życiu pełną piersią jako singielka. Powinna jednak spodziewać się przewrotu w swoim życiu, skoro los często lubił komplikować jej plany. Pierwsza, ważna kwestia — spotkanie z Connorem było powrotem do przeszłości, o której nie wiedziała, co myśleć. W końcu był jej przyjacielem. Swego rodzaju ostoją, comfort person i tego typu rzeczy. Tyle lat żyli w jednym mieście, mając wspólne koneksje i prawdopodobieństwo spotkania było naprawdę duże. Nigdy nie sądziła, że spotka go po latach pod zlewem u swojej matki w domu. Doceniała zaradnych chłopaków i naprawdę imponowało jej posiadanie takich pobocznych umiejętności, ale nie była na to przygotowana. Nie była przygotowana, że będzie musiała z nim rozmawiać, że opatrzy jej skaleczony palec i że będzie czuć się przy nim jak… po prostu przy Connorze. Chłopaku, który pokazał jej, że Kanada może być jej domem i że ta przeprowadzka wcale nie była tak straszna, jak wydawało się ośmioletniej Mellie. Czuła się, jakby te lata braku kontaktu nie istniały, choć w podświadomości świeciła jej się czerwona lampka — mieli jeszcze wiele niewyjaśnionych rzeczy. Nie mieli kontaktu przez tak długi czas i w zasadzie nie znali się w dorosłym życiu. Ich dziecięce wersje znały się jak łyse konie, jednak cały okres dojrzewania z pewnością pozostawił w nich wiele zmian, które musieli odkryć.
W porównaniu do Daniela, Camellia miała dość luźny dzień. Brak żadnych kampanii, głównie papierkowa robota i przygotowywanie się do nadchodzącej realizacji. Załatwiła to na tyle szybko, że mogła pozwolić sobie na popołudniową drzemkę, ogarnąć się i na spokojnie dojechać na umówione miejsce. Cieszyła się na spotkanie z bratem, uwielbiała swoje rodzeństwo i każde spotkanie z nimi dodawało jej dodatkowej energii. Z każdym z nich miała dobrą relację, choć różne tematy do rozmowy. Daniel mógł być nieco bardziej na bieżąco o jej relacji z Walkerem; dzisiaj trzeba było mu dać mocną aktualizację.
Widząc go przed budynkiem, wręcz w podskokach znalazła się zaraz obok niego, nawet stając przed chłopakiem i mierząc go uważnym spojrzeniem. Pobudzający bodziec właśnie przybył, a przez jej gadulstwo i energiczność zdecydowanie zaraz odechce mu się spać!
— Ty i te twoje fajki — stwierdziła na powitanie, robiąc groźną minę, jak na starszą siostrę przystając. Zaraz rzuciła mu się na szyję, żeby go przytulić i nieco ściągając brata do swojego poziomu wzrostowego, potargała mu włosy. — Nie śpimy, wstajemy, mamy dzisiaj ważne zadanie — dodała zaraz z pełną powagą i położyła mu obydwie ręce na ramionach, aby skupić jego uwagę. Nawiązała z nim kontakt wzrokowy, którym chciała mu wszystko przekazać. Pokiwała głową, jakby stwierdziła, że się rozumieją — a ona po prostu wydała w myślach diagnozę, że Daniel definitywnie potrzebuje tego, co ona. — Tak, musimy się upić — rzuciła po chwili, powagę zastępując wesołym uśmiechem.