

W wieku dwudziestu lat zdobywa Commercial Pilot License. Niby jest dopiero pierwszym oficerem, ale od samego początku nazywa siebie kapitanem. Wierzył we własną karierę. Mimo namów rodziców nie decyduje się na medycynę, zamiast tego zatrudnia się w małej firmie transportuje. Lata w aeroklubie. Wszystko, by uzyskać jak najwięcej godzin latania, by wzlecieć w niebo. Oglądać chmury z góry. Odkąd spróbował latania, jego jedynym domem wydawało się niebo. Nie zmieniłby tego nigdy.
Nikogo nie zdziwiło, że gdy tylko mógł, dostał Airline Transport Pilot License. Wylatał, zdawał egzaminy, byle dłużej znajdować się na niebie. Nocne loty przestały robić na nim wrażenie. Za to loty regionalne wydały się dla niego drobnym wyzwaniem. Większe skupienie, lepsza pensja i większa władza. W końcu mógł mówić przez mikrofon, podkreślając pasażerom, jakim jest cudownym pilotem. Finalnie po przeleconych tysiącach godzin, udaje mu się. Rozpoczyna przeloty międzynarodowe. Ego powoli zaczyna mu wyskakiwać. Zawsze z drogim zegarkiem, skórzanej kurtce i okularach przeciwsłonecznych nawet w nocy. W wieku trzydziestu lat zaczyna latać dla Air Canada. Lata na inne kontynenty i cieszy się ze swojego życia.
- To głupie, ale jest wielkim fanem pokemonów i czarodziejki z księżyca. Nikt tego nie powie na pierwszy rzut oka, póki nie spojrzy do jego telefonu, widząc tam ekran do pokemon go.