You made me a, you made me a believer.. Zaczęło się od długich, słonecznych dni spędzanych na świeżym powietrzu, lub w gronie rodziny, która dawała bezpieczeństwo. Rodzice młodych Millerów dali im wszystko, co niezbędne, aby dzieciństwo można było uznać za szczęśliwe. Ból nawiedzał świat małego Finleya rzadko, zazwyczaj podczas choroby, lub kiedy zdarzyło mu się upaść i zedrzeć kolano, albo spaść z drzewa, na które się wspinał, mimo kiepskiej koordynacji ruchowej. Mimo to Fin rzadko wraca do tych czasów myślami i nie przegląda rodzinnych albumów. Ciemnowłosy chłopiec, który znajduje się na tych zdjęciach całkowicie go nie przypomina. Jest niski, pucołowaty i potrafi przewrócić się na prostej drodze.
Na początku swojej edukacji Fin nie miał problemów z nauką. Może nie był prymusem (co u jego rodziców mogło powodować pewien zawód), skupiał swoją uwagę na przedmiotach, które bardziej go interesowały. Od najmłodszych lat wykazywał się raczej ścisłym umysłem, a jeśli już rezygnował z aktywności na świeżym powietrzu, uwielbiał układać klocki, z czasem tworząc coraz bardziej skomplikowane budowle. Przez znaczną część swojego dzieciństwa w prezencie dostawał właśnie zestawy klocków, a raz dostał teleskop, który rozbudził jego zainteresowanie kosmosem. Natomiast jego relacje z rówieśnikami nie były zawsze łatwe, dość powiedzieć, że w początkach swojej edukacji raczej nie był gwiazdą szkoły. Zdobył sobie co prawda niewielkie grono przyjaciół, jednak jednocześnie stał się bardziej zamknięty w sobie, a jego samoocena poszybowała w dół.
Inhibited, limited 'til it broke open and rained down,
it rained down like pain Problem Fina polegał na tym, że zawsze był wrażliwcem. Oczywiście zgrywał pozory twardziela, jednak bodźce z otoczenia docierały do niego, odbijały się rykoszetem od ścianek jego bezpiecznego schronienia, tworząc echo, a chłopak bez problemu je rozkładał na czynniki pierwsze i rozpoznawał, na tym etapie jednak jego umiejętności analitycznego i logicznego myślenia przestawały sobie radzić z ciężarem emocjonalnym. Kontynuując edukację w szkole średniej, nieuchronnie zaczynał okres nastoletniego buntu. a to w jego wypadku oznaczało pierwsze przygody z używkami, wagarowanie i opuszczenie się w nauce, oraz słuchanie muzyki, która doskonale oddawała jego "czarną duszę". Oczywiście przysparzało mu to również kłopotów w domu, ponieważ zdarzało mu się również kłócić nie tylko z rówieśnikami i objawiać temperament, zmieniał się jednak nie tylko pod tym względem. W wieku 14 czy 15 lat nagle wystrzelił w górę ze wzrostem, chociaż przez pewien czas w dalszym ciągu miał problemy z koordynacją ruchową. W dalszym ciągu funkcjonował w niewielkim gronie przyjaciół, natomiast nie zmieniał się jego status w szkolnej społeczności, jako osoby, która nie cieszyła się popularnością, lub z pewnych względów była persona non grata. Był w takim wieku, w którym być albo nie być wśród rówieśników, miało dla niego ogromne znaczenie. Z perspektywy czasu dziwił się, czemu tak go to wkurzało. Jest taki moment, w którym człowiek po prostu pęka i wybucha. Tak było w przypadku Finleya. Doszło do bójki, za czym poszły kłótnie w domu i spotkania z wychowawcą. Pomoc nadeszła natomiast z całkiem niespodziewanej strony: od nauczyciela wychowania fizycznego i trenera szkolnej drużyny hokejowej. Fin zademonstrował swoim wybrykiem, że jest silny, był wysoki, chociaż nie do końca tak zbudowany, jak hokeista być powinien. Miał problemy z impulsywnością i agresywnym reagowaniem, a hokej, jak wiadomo sport dość agresywny, miał pomóc mu odreagować na sportowo. Umiejętności Finleya na tym etapie ograniczały się do tego, że potrafił jeździć na łyżwach, znał zasady gry i potrafił zdrowo przyłożyć. Mimo wszystko ten nietypowy pomysł zaczynał przynosić skutki: Fin skupiał się bardziej na treningu (w końcu musiał wiele się nauczyć) i grze, co sprawiało, że miał mniej energii na wszelkie wybryki. Z każdym miesiącem hokej stawał się mniej półśrodkiem i sportem oglądanym w telewizji, a bardziej celem. Trening pozwolił mu również się uspokoić i bardziej otworzyć, przede wszystkim na pozostałych członków drużyny. Jego samoocena zaczęła iść w górę, podobnie jak jego status w szkolnej społeczności, ale to przestawało mieć dla niego aż takie znaczenie. Aby mógł grać w hokeja, musiał też poprawić się uczy, więc dołączenie do drużyny miało i tutaj pozytywny efekt. Kiedy zaczynał swoją przygodę z hokejem, nawet nie myślał, że mógłby uprawiać ten sport zawodowo. Zanim doszedł do przyzwoitego poziomu gry oczywiście minęło sporo czasu, ale tak jakby coś kliknęło i po dłuższym okresie treningu, Fin zaczął regularnie pojawiać się na lodowisku podczas meczów.
Oczywiście to nie znaczyło, że czas nastoletniego buntu w pełni przeminął, natomiast Miller stał się o wiele spokojniejszy i na swój sposób dojrzalszy, przynajmniej w niektórych sprawach. Był to też czas pierwszych związków, a jednocześnie tarcia między Finem, a jego ojcem nie do końca zostały zażegnane. Tym razem powodem do niezadowolenia ojca było to, że Fin zdaje się nie mieć żadnych ambicji, poza naparzaniem się na lodowisku. Fin miał coraz większe wątpliwości co do swojej przyszłości i drogi jaką ma obrać.
I know the losin' don't come without shame
I know the beauty don't come without hurt
Zabawne, że to co zaczęło się, jako sposób szkoły na poradzenie sobie z problematycznym nastolatkiem, miało swoją kontynuację w drużynie uniwersyteckiej. Finleyowi udało się rozwinąć jego grę do tego stopnia, że pod koniec szkoły średniej otrzymał częściowe stypendium i możliwość kontynuowania gry w drużynie uniwersyteckiej. Fin postanowił na edukację w kierunku wychowania fizycznego, gdyż zdawał sobie sprawę, że kariera sportowa nie trwa wiecznie, czasem nawet jest boleśnie krótka. W związku ze studiami i grą w drużynie, sporo czasu spędzał w Toronto. Jednocześnie kiedy tylko skończył 18 lat, powstał jego pierwszy tatuaż, jako sposób na wyrażenie samego siebie. Toronto wydawało się całkiem nowym światem, nowym początkiem. Z nauką radził sobie całkiem nieźle, natomiast w dalszym ciągu hokej pochłaniał większość jego uwagi. Zdobywał też nowe przyjaźnie, a jego dawne problemy z samooceną i kompleksami dawno minęły, do czego przyczynił się fakt, że Fin urósł, a treningi zapewniły mu odpowiednią budowę ciała i koordynację, której zawsze mu brakowało. Od czasu do czasu zdarzał mu się jeszcze wyskok jak za dawnych lat, jednak zdawał się być znacznie bardziej skoncentrowany na swoich celach, a drużynowe sukcesy dawały mu mnóstwo satysfakcji.
Po skończeniu studiów nie szukał długo swojej pierwszej profesjonalnej drużyny hokejowej. Co prawda nie byłą to drużyna, która nie miała co marzyć o NHL, natomiast Fin dostawał mnóstwo szans, aby się wykazać. Na przestrzeni trzech lat dwukrotnie zmieniał drużyny, trafiając w końcu do Calgary Flames, w końcu spełniając swoje marzenie o grze w NHL. Odsiedział swoje w ławce rezerwowych, ale koniec końców dostał szansę wykazania się i takie wykorzystywał w pełni, co przysporzyło mu pewnej rozpoznawalności na hokejowej arenie. Pod koniec drugiego sezonu gry w Flames, podczas którego rzadko kiedy grzał ławkę otrzymał dwie propozycje transferu, w tym do Maple Leafs. Bez wahania tą ofertę przyjął, bo chociaż podobało mu się w Calgary, tęsknił za Toronto, a nawet za rodzinnym domem w Whitby. Zdawał sobie sprawę, że z czołowego gracza Flames, będzie znów odrobić swoje na ławce rezerwowych w nowej drużynie, ale nie napawało go to większymi obawami.
I know that losin' don't come without game
I know that glory don't come without pain...
Finley był znów w Toronto i wszystko szło po jego myśli. Przez te lata profesjonalnej gry nie nabawił się nawet kontuzji, która wykluczyła by go na dłużej niż miesiąc. Urazy oczywiście się zdarzały, jednak Fin wykazywał się niemal końskim zdrowiem. I nagle, podczas nie wyróżniającego się niczym szczególnym dnia, podczas jazdy motocyklem trochę za szybko, nagle stracił panowanie nad pojazdem i doszło do wypadku. Obudził się później w szpitalu z fragmentarycznym złamaniem piszczela i pogruchotanymi żebrami, a to oznaczało minimum 6 tygodni przerwy. Delikatnie mówiąc był tym zdołowany i wkurzony, jednak kiedy tylko jego stan na to pozwolił, Fin zaczął rehabilitację, doprowadzając swoje ciało do stanu sprzed wypadku z uporem osła, jednocześnie otrzymując multum wsparcia od rodziny i drużyny. Wypadek miał jednak negatywny wpływ również na jego stan psychiczny, a od lat głównym sposobem Finleya na radzenie sobie z problemami był hokej. Ciągle wracał myślami do wypadku, a niektóre sytuacje powodowały w nim stany lękowe, co lekarze zdiagnozowali jako objawy PTSD. Fin nie chciał niczyjej pomocy, uważał, że poradzi sobie sam. I owszem było trochę lepiej, jednak stany lękowe zdarzały mu się, zwłaszcza w kontekście komunikacji miejskiej, czy przemieszczania się samochodem lub motocyklem. Powrót do treningów ponownie pomógł, chociaż też nie rozwiązał całkowicie problemu. Do aktywnej gry wrócił natomiast niedawno i na nowo próbuje odnaleźć swoje miejsce w drużynie i dowieść, że warto było na niego czekać.