-
aktor, którego gwiazda świeciła bardzo krótko, gdyż sam doprowadził do swojego szybkiego upadku i trafił na czarne listy, przez co teraz musi jeździć taksówkąnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Przespanie się z odkryciem, że będzie blisko współpracować z tą wkurzającą panną, w niczym nie pomogło. Nadal odczuwał taką samą frustrację na samą myśl o tym, że przez co najmniej kilka najbliższych tygodni będzie musiał użerać się z Carrie.
Zniechęcanie jej zdawało się nie przynosić efektów, dlatego Lando za wiele sobie nie obiecywał i zaczął przyzwyczajać się do myśli, że będzie musiał się z nią widywać. Teraz mógł tylko mieć nadzieję na to, że przez nią nie wypadnie źle, co było dla niego najważniejsze. Skoro to miała być jego ostatnia szansa, to musiał się przyłożyć, prawda? Nie chciał, żeby czyjś kiepski występ rzutował na jego własny, a przez to, jak bardzo ich postacie był ze sobą powiązane, musieli na sobie polegać.
Mangione jednak jeszcze nie wiedział, czy mógł na Pillbury liczyć.
Wiele miało wyjaśnić spotkanie, na które wprosił się do jej domu. Niby z braku opcji, ale maleńka ciekawość także się w nim odezwała. To, jak ktoś żyje, może wiele powiedzieć na temat tej osoby, a Lando chciał się czegoś o Carrie dowiedzieć, najlepiej bez konieczności pytania. Nie dlatego, że chciał się do niej zbliżyć, po prostu musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ta współpraca miała sens.
Kiedy dziś dotarł na jej osiedle, zrozumiał, że spotkanie w jej domu było dobrym pomysłem z jeszcze jednego powodu – mieszkała w zdecydowanie spokojniejszej okolicy. Panowała tu większa cisza, więc powinni mieć mniej rozpraszaczy, gdy będą próbowali rozgryźć swoje postacie i ich relacje, a także to, jak przedstawić je na scenie. Bo po to się spotykali – mieli przygotować jakieś podwaliny pod to, jak będzie wyglądał ich występ.
Zatem Lando stawił się dziś pod drzwiami Carrie w jednej ręce ze scenariuszem, na który już naniósł sporo notatek, i z pudełkiem ciastek w drugiej. Ciastka były domowej roboty, rano dostarczyła mu je mama, która upiekła je dla niego. Uznał, że będą w porządku, żeby zabrać je do Pillbury i nie pokazać się z pustymi rękoma, skoro już się do niej wprosił. Nie pozwoli, żeby ktoś potem zarzucił mu, że pakował się gdzieś na krzywy ryj i miał zerowe pojęcie o kulturze! Poza tym mała przekąska mogła im się przydać, gdy będą pracować, co miało zająć więcej niż pięć minut.
Z tym zaopatrzeniem w rękach nacisnął dzwonek przy jej drzwiach. Najpierw tylko raz, krótko, ale kiedy po chwili czekania nikt wciąż nie otworzył mu drzwi, postanowił nacisnąć go jeszcze raz, tym razem dłużej. A dla pewności po puszczeniu go, nacisnął go jeszcze raz krótko.
Carrie Pillbury
Zniechęcanie jej zdawało się nie przynosić efektów, dlatego Lando za wiele sobie nie obiecywał i zaczął przyzwyczajać się do myśli, że będzie musiał się z nią widywać. Teraz mógł tylko mieć nadzieję na to, że przez nią nie wypadnie źle, co było dla niego najważniejsze. Skoro to miała być jego ostatnia szansa, to musiał się przyłożyć, prawda? Nie chciał, żeby czyjś kiepski występ rzutował na jego własny, a przez to, jak bardzo ich postacie był ze sobą powiązane, musieli na sobie polegać.
Mangione jednak jeszcze nie wiedział, czy mógł na Pillbury liczyć.
Wiele miało wyjaśnić spotkanie, na które wprosił się do jej domu. Niby z braku opcji, ale maleńka ciekawość także się w nim odezwała. To, jak ktoś żyje, może wiele powiedzieć na temat tej osoby, a Lando chciał się czegoś o Carrie dowiedzieć, najlepiej bez konieczności pytania. Nie dlatego, że chciał się do niej zbliżyć, po prostu musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ta współpraca miała sens.
Kiedy dziś dotarł na jej osiedle, zrozumiał, że spotkanie w jej domu było dobrym pomysłem z jeszcze jednego powodu – mieszkała w zdecydowanie spokojniejszej okolicy. Panowała tu większa cisza, więc powinni mieć mniej rozpraszaczy, gdy będą próbowali rozgryźć swoje postacie i ich relacje, a także to, jak przedstawić je na scenie. Bo po to się spotykali – mieli przygotować jakieś podwaliny pod to, jak będzie wyglądał ich występ.
Zatem Lando stawił się dziś pod drzwiami Carrie w jednej ręce ze scenariuszem, na który już naniósł sporo notatek, i z pudełkiem ciastek w drugiej. Ciastka były domowej roboty, rano dostarczyła mu je mama, która upiekła je dla niego. Uznał, że będą w porządku, żeby zabrać je do Pillbury i nie pokazać się z pustymi rękoma, skoro już się do niej wprosił. Nie pozwoli, żeby ktoś potem zarzucił mu, że pakował się gdzieś na krzywy ryj i miał zerowe pojęcie o kulturze! Poza tym mała przekąska mogła im się przydać, gdy będą pracować, co miało zająć więcej niż pięć minut.
Z tym zaopatrzeniem w rękach nacisnął dzwonek przy jej drzwiach. Najpierw tylko raz, krótko, ale kiedy po chwili czekania nikt wciąż nie otworzył mu drzwi, postanowił nacisnąć go jeszcze raz, tym razem dłużej. A dla pewności po puszczeniu go, nacisnął go jeszcze raz krótko.
Carrie Pillbury
gall anonim
unikam gier, które w ogóle nie rozwijają relacji, a także takich, w których pojawia się przemoc na tle seksualnym
-
miała być poważną prawniczką, ale rzuciła wszystko, by występować na scenie, co okazało się kiepską decyzją, ponieważ teraz została z niczymnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Nie dotarło to do niej od razu, jednak późną nocą zdołała zrozumieć, iż myśl o tym, że miała współpracować z Lando, ogarniała ją panika. Szczerze obawiała się tego, jak miało się to dla nich skończyć, ponieważ to właśnie teraz, kiedy najbardziej wątpiła w sens własnej pracy w teatrze, potrzebowała czegoś, co pomoże jej ponownie w to uwierzyć. Potrzebowała zatem kogoś, przy kim poczułaby się swobodnie i bez wahania zrozumiałaby, że łączyła ich sceniczna chemia.
Przy nim nie miała poczuć tego nigdy.
Bała się również tego, jak zostanie przez niego odebrana, choć nie powinna przejmować się jego zdaniem. I w pewnym sensie rzeczywiście tak było, ponieważ nie zależało jej na jego sympatii, ale mimo to nie chciała, aby jego niechęć doprowadziła do sytuacji, w której podobnie spojrzy na nią reszta ekipy. Nie chciała, aby zrobił jej złą renomę, na którą przecież nie zasłużyła, dlatego miała nadzieję, że jednak zdoła się przed tym obronić.
W tym jednak nie miało pomóc jej obecne położenie. Dom, w którym od kilku tygodni mieszkała, nie sprawiał wrażenia szczególnie przytulnego.
Uświadomiwszy sobie, że to właśnie tutaj, w tej ruinie miała gościć Mangione’a, Carys ugięła się pod własnymi obawami. W środku nocy porzuciła scenariusz, w którym do tej pory się zaczytywała i skupiła się na przynajmniej częściowym uprzątnięciu tego, co mogło najmocniej przykuć jego uwagę. Na jej nieszczęście,albo przez jej paranoję, tych rzeczy okazało się tak dużo, iż porządki skończyła dopiero nad ranem. Wtedy też wycieńczona zasnęła i kontakt z rzeczywistością odzyskała dopiero przed godziną.
To dawało jej wyjątkowo mało czasu na to, aby dokończyć studiowanie scenariusza. Ostatnią scenę ukończyła na krótko przed tym, jak w domu rozległ się pierwszy dzwonek.
Zaraz po nim pospieszyła w stronę drzwi wejściowych, zatem natarczywość, z jaką Lando przyssał się do dzwonka, absolutnie nie była konieczna. Co więcej, z ostatnim razem zdołała ją zirytować, zatem nie sposób powiedzieć, że Carrie przywitała szatyna z wymalowaną na twarzy radością. Wręcz przeciwnie, już na wejściu nie odmówiła sobie tego, by spiorunować go spojrzeniem. — Masz nerwicę, czy po prostu dla zasady próbujesz zagrać mi na nosie? — zapytała, kiedy otworzyła przed nim drzwi.
Uznała najwyraźniej, że zwykłe cześć w przypadku ich dwójki nie było konieczne. Ba, tego rodzaju powitanie wydawało się dla nich o wiele bardziej naturalne.
Lando Mangione
Przy nim nie miała poczuć tego nigdy.
Bała się również tego, jak zostanie przez niego odebrana, choć nie powinna przejmować się jego zdaniem. I w pewnym sensie rzeczywiście tak było, ponieważ nie zależało jej na jego sympatii, ale mimo to nie chciała, aby jego niechęć doprowadziła do sytuacji, w której podobnie spojrzy na nią reszta ekipy. Nie chciała, aby zrobił jej złą renomę, na którą przecież nie zasłużyła, dlatego miała nadzieję, że jednak zdoła się przed tym obronić.
W tym jednak nie miało pomóc jej obecne położenie. Dom, w którym od kilku tygodni mieszkała, nie sprawiał wrażenia szczególnie przytulnego.
Uświadomiwszy sobie, że to właśnie tutaj, w tej ruinie miała gościć Mangione’a, Carys ugięła się pod własnymi obawami. W środku nocy porzuciła scenariusz, w którym do tej pory się zaczytywała i skupiła się na przynajmniej częściowym uprzątnięciu tego, co mogło najmocniej przykuć jego uwagę. Na jej nieszczęście,
To dawało jej wyjątkowo mało czasu na to, aby dokończyć studiowanie scenariusza. Ostatnią scenę ukończyła na krótko przed tym, jak w domu rozległ się pierwszy dzwonek.
Zaraz po nim pospieszyła w stronę drzwi wejściowych, zatem natarczywość, z jaką Lando przyssał się do dzwonka, absolutnie nie była konieczna. Co więcej, z ostatnim razem zdołała ją zirytować, zatem nie sposób powiedzieć, że Carrie przywitała szatyna z wymalowaną na twarzy radością. Wręcz przeciwnie, już na wejściu nie odmówiła sobie tego, by spiorunować go spojrzeniem. — Masz nerwicę, czy po prostu dla zasady próbujesz zagrać mi na nosie? — zapytała, kiedy otworzyła przed nim drzwi.
Uznała najwyraźniej, że zwykłe cześć w przypadku ich dwójki nie było konieczne. Ba, tego rodzaju powitanie wydawało się dla nich o wiele bardziej naturalne.
Lando Mangione
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
-
aktor, którego gwiazda świeciła bardzo krótko, gdyż sam doprowadził do swojego szybkiego upadku i trafił na czarne listy, przez co teraz musi jeździć taksówkąnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Carrie mogła mieć go za kawał gnoja, który będzie chciał ją zniszczyć, ale Lando wcale nim nie był. Bywał arogancki i złośliwy, zwykle w kontaktach właśnie z nią, ale w rzeczywistości nie był ani złą, ani zepsutą osobą. Co najwyżej pogubioną i impulsywną.
Nie musiała się go bać, przynajmniej nie przeraźliwie. Bo jasne, miał wciąż się na nią wkurzać i okazywać jej brak sympatii, ale czy robił cokolwiek, co nie było przez nią odwzajemnione? Można więc założyć, że Mangione posunie się tylko tak daleko, jak ona.
A ich współpracę zamierzał jakoś przeboleć.
Nie nastawiał się jednak na to, że nadchodzące tygodnie będą przyjemne. Nie, kiedy niemal cały czas będzie miał obok Pillbury, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni, prawda? Lando teraz chciał w to wierzyć. Wręcz musiał w to wierzyć, żeby pogodzić się ze swoją sytuacją i przejść do roboty…
Tą zaś było przygotowanie się do zagrania zakochanego w Carrie faceta. Cholera, jak on miał to sprzedać, kiedy na jej widok za każdym razem się krzywił?! A na myśl o pocałunkach (tak, w liczbie mnogiej!) z nią, już dopadał go ból głowy i obawa, że ta chihuahua pod ludzką postacią pokąsa go, gdy tylko będzie miała ku temu okazję.
Może dlatego przyszedł dziś z podarkiem? Może zamierzał zawrzeć tymczasowy pokój, by ta współpraca nie stała się jeszcze bardziej niewygodna, niż już była?
Choć szczerze? Nie wierzył w to, aby Carrie miała zacząć się zachowywać poprawnie… i co? Już na dzień dobry udowodniła mu, że miał rację. Uświadomiwszy to sobie, popatrzył na szatynkę z politowaniem.
– Grzebiesz się. Nie powinnaś kazać gościom tyle czekać – pouczył ją, odpowiadając z taką samą serdecznością, z jaką ona go przywitała. Nie mógł pozostać jej dłużny. A skoro ona zapomniała o podstawach kultury, Lando sam zaprosił się do środka jej domu, po przekroczeniu progu wciskając jej pudełko z maminymi ciastkami. Nie powiedział nic, po prostu przekazał jej ten drobny podarek jako coś oczywistego.
– Przeczytałaś już scenariusz? – od razu przeszedł do rzeczy, unosząc w górę teczkę ze swoją kopią. Złośliwości złośliwościami, ale przyszedł tu w konkretnym celu i na nim zamierzał się skupić. Dalsze dogryzanie jej mógł zostawić na potem, a na razie… Naprawdę zależało mu, żeby przyłożyli się do tego, co mieli razem zrobić. Wbrew pozorom jemu również zależało na tym, żeby wypaść jak najlepiej, dlatego wiedział, że współpraca między nimi musiała zadziałać. Nie mogło być inaczej, skoro byli na siebie skazani.
Carrie Pillbury
Nie musiała się go bać, przynajmniej nie przeraźliwie. Bo jasne, miał wciąż się na nią wkurzać i okazywać jej brak sympatii, ale czy robił cokolwiek, co nie było przez nią odwzajemnione? Można więc założyć, że Mangione posunie się tylko tak daleko, jak ona.
A ich współpracę zamierzał jakoś przeboleć.
Nie nastawiał się jednak na to, że nadchodzące tygodnie będą przyjemne. Nie, kiedy niemal cały czas będzie miał obok Pillbury, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni, prawda? Lando teraz chciał w to wierzyć. Wręcz musiał w to wierzyć, żeby pogodzić się ze swoją sytuacją i przejść do roboty…
Tą zaś było przygotowanie się do zagrania zakochanego w Carrie faceta. Cholera, jak on miał to sprzedać, kiedy na jej widok za każdym razem się krzywił?! A na myśl o pocałunkach (tak, w liczbie mnogiej!) z nią, już dopadał go ból głowy i obawa, że ta chihuahua pod ludzką postacią pokąsa go, gdy tylko będzie miała ku temu okazję.
Może dlatego przyszedł dziś z podarkiem? Może zamierzał zawrzeć tymczasowy pokój, by ta współpraca nie stała się jeszcze bardziej niewygodna, niż już była?
Choć szczerze? Nie wierzył w to, aby Carrie miała zacząć się zachowywać poprawnie… i co? Już na dzień dobry udowodniła mu, że miał rację. Uświadomiwszy to sobie, popatrzył na szatynkę z politowaniem.
– Grzebiesz się. Nie powinnaś kazać gościom tyle czekać – pouczył ją, odpowiadając z taką samą serdecznością, z jaką ona go przywitała. Nie mógł pozostać jej dłużny. A skoro ona zapomniała o podstawach kultury, Lando sam zaprosił się do środka jej domu, po przekroczeniu progu wciskając jej pudełko z maminymi ciastkami. Nie powiedział nic, po prostu przekazał jej ten drobny podarek jako coś oczywistego.
– Przeczytałaś już scenariusz? – od razu przeszedł do rzeczy, unosząc w górę teczkę ze swoją kopią. Złośliwości złośliwościami, ale przyszedł tu w konkretnym celu i na nim zamierzał się skupić. Dalsze dogryzanie jej mógł zostawić na potem, a na razie… Naprawdę zależało mu, żeby przyłożyli się do tego, co mieli razem zrobić. Wbrew pozorom jemu również zależało na tym, żeby wypaść jak najlepiej, dlatego wiedział, że współpraca między nimi musiała zadziałać. Nie mogło być inaczej, skoro byli na siebie skazani.
Carrie Pillbury
gall anonim
unikam gier, które w ogóle nie rozwijają relacji, a także takich, w których pojawia się przemoc na tle seksualnym
-
miała być poważną prawniczką, ale rzuciła wszystko, by występować na scenie, co okazało się kiepską decyzją, ponieważ teraz została z niczymnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Spoglądała na ich znajomość z przeciwległej strony, przez co w jej oczach malowała się ona w zupełnie innych barwach. Carys nie przepadała za nim, ponieważ w jej odczuciu to Lando jako pierwszy nie popisał się, gdy dopiero się poznawali. Pokazał jej się jako zarozumiały, zanadto pewny siebie facet, który dodatkowo nie liczył się z tym, jak poczują się przy nim inni.
Ona zaś czuła się wyjątkowo niepewna.
To, co sama próbowała mu pokazywać, było wyłącznie maską. W ten sposób chciała zaprezentować się tak, jakby była pewna własnych aktorskich predyspozycji, jednak w rzeczywistości nie mogłaby mieć w ich kwestii większych wątpliwości. Odkąd jej wielkie plany legły w gruzach, a sztuka, która miała otworzyć przed nią drzwi, nie doszła do skutku, Pillbury doszukiwała się problemu również w sobie.
Jak więc miała mierzyć się z kimś, kto w przeciwieństwie do niej posiadał doświadczenie, które rzeczywiście stanowiło powód do dumy?
Nie sposób zatem zignorować faktu, że w oczach Carrie Lando stanowił przeciwnika, którego ona naprawdę się obawiała. O wiele bardziej bała się jednak tego, że to co do niej szatyn mógł mieć rację. Może nie była ani trochę dobra, przez co jej kariera posypała się, jeszcze zanim na dobre zdołała się zacząć. Myśl o tym zakorzeniła się w jej umyśle tak mocno, iż za punkt honoru obrała sobie udowodnienie, że jednak się co do niej pomylił.
Zważywszy na to, że dopiero zakończyła pracę ze scenariuszem, chyba jednak zawiodła.
— Gbur — mruknęła pod nosem, nie przejmując się jednak tym, że Mangione był w stanie ją usłyszeć. Może nawet chciała, aby tak się stało? To przecież on od wejścia zachowywał się tak, jakby był pępkiem świata. Nie potrafił nawet zaczekać tych kilku chwil, zanim ona dotrze do drzwi. Jeszcze przed ich otwarciem zdołał ją zirytować.
Sprawił również, że nieprzyjemne uczucie gorąca rozlało się po jej ciele. Mogła spodziewać się tego, że rozmowa od razu podąży w takim kierunku, ale mimo to czuła się do niej wyjątkowo nieprzygotowana. Nim powiedziała cokolwiek, utkwiła spojrzenie w tym, co przed sekundą wcisnął jej w dłonie. — Oczywiście, że przeczytałam. Ty tego nie zrobiłeś? — odbiła piłeczkę, jakby to miało uchronić ją przed ewentualnym kolejnym pytaniem, któremu ona nie zdoła sprostać. — Co to? — odezwała się ponownie, unosząc nieco wyżej opakowanie z ciastkami, które zdecydował się jej podarować. Nie powinien był się temu dziwić - Carrie ani trochę nie wierzyła w jego dobre intencje, dlatego była tym gestem szczerze zaskoczona.
Nie zdziwiłoby jej nawet, gdyby chciał ją nimi otruć.
Lando Mangione
Ona zaś czuła się wyjątkowo niepewna.
To, co sama próbowała mu pokazywać, było wyłącznie maską. W ten sposób chciała zaprezentować się tak, jakby była pewna własnych aktorskich predyspozycji, jednak w rzeczywistości nie mogłaby mieć w ich kwestii większych wątpliwości. Odkąd jej wielkie plany legły w gruzach, a sztuka, która miała otworzyć przed nią drzwi, nie doszła do skutku, Pillbury doszukiwała się problemu również w sobie.
Jak więc miała mierzyć się z kimś, kto w przeciwieństwie do niej posiadał doświadczenie, które rzeczywiście stanowiło powód do dumy?
Nie sposób zatem zignorować faktu, że w oczach Carrie Lando stanowił przeciwnika, którego ona naprawdę się obawiała. O wiele bardziej bała się jednak tego, że to co do niej szatyn mógł mieć rację. Może nie była ani trochę dobra, przez co jej kariera posypała się, jeszcze zanim na dobre zdołała się zacząć. Myśl o tym zakorzeniła się w jej umyśle tak mocno, iż za punkt honoru obrała sobie udowodnienie, że jednak się co do niej pomylił.
Zważywszy na to, że dopiero zakończyła pracę ze scenariuszem, chyba jednak zawiodła.
— Gbur — mruknęła pod nosem, nie przejmując się jednak tym, że Mangione był w stanie ją usłyszeć. Może nawet chciała, aby tak się stało? To przecież on od wejścia zachowywał się tak, jakby był pępkiem świata. Nie potrafił nawet zaczekać tych kilku chwil, zanim ona dotrze do drzwi. Jeszcze przed ich otwarciem zdołał ją zirytować.
Sprawił również, że nieprzyjemne uczucie gorąca rozlało się po jej ciele. Mogła spodziewać się tego, że rozmowa od razu podąży w takim kierunku, ale mimo to czuła się do niej wyjątkowo nieprzygotowana. Nim powiedziała cokolwiek, utkwiła spojrzenie w tym, co przed sekundą wcisnął jej w dłonie. — Oczywiście, że przeczytałam. Ty tego nie zrobiłeś? — odbiła piłeczkę, jakby to miało uchronić ją przed ewentualnym kolejnym pytaniem, któremu ona nie zdoła sprostać. — Co to? — odezwała się ponownie, unosząc nieco wyżej opakowanie z ciastkami, które zdecydował się jej podarować. Nie powinien był się temu dziwić - Carrie ani trochę nie wierzyła w jego dobre intencje, dlatego była tym gestem szczerze zaskoczona.
Nie zdziwiłoby jej nawet, gdyby chciał ją nimi otruć.
Lando Mangione
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
-
aktor, którego gwiazda świeciła bardzo krótko, gdyż sam doprowadził do swojego szybkiego upadku i trafił na czarne listy, przez co teraz musi jeździć taksówkąnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Lando wcale taki nie był. Może poznała go w kiepskim dniu, albo po prostu kiepskim czasie… W końcu brunet jeszcze niedawno nie był sobą. Pogubił się i nabrał zbyt dużej pewności siebie przez nagły sukces, którego nigdy się nie spodziewał. Przez to miał o sobie zbyt wielkie mniemanie, co go zgubiło.
Ale może dobrze się stało, bo to ostatecznie zadziało jak kubeł zimnej wody. Nie od razu, ale kiedy Mangione zrozumiał, że nikt nie miał zapomnieć mu jego błędów, uświadomił sobie, jak głupio postępował i jak bardzo spieprzył sprawę.
Przez te wydarzenia Lando tak naprawdę znajdował się w podobnym położeniu, co Carrie. On również wątpił w siebie i bał się tego, jak spoglądali na niego inni, gdyż nie miał pojęcia, czy w ich krytycznych spojrzeniach nie tkwiła prawda o nim… Taka, która nocami spędzała mu sen z powiek.
Usłyszał ją, ale postanowił puścić tę uwagę mimo uszu. Nie było warto spierać się o coś takiego. Tym bardziej, że mieli na głowach ważniejsze sprawy, na których powinni się teraz skupić.
Mangione naprawdę zależało na tym, aby coś z tego spotkania wyciągnąć, skoro musiało do niego dojść. Tym bardziej, że musiał zgodzić się z właścicielką teatru – powinni ustalić ze sobą parę rzeczy, aby znaleźć się po jednej stronie, gdy przyjdzie im występować razem na scenie. Musieli mieć wspólną wizję na wątek swoich bohaterów, by przedstawić coś spójnego, co będą w stanie sprzedać jako coś wiarygodnego.
W innym razie nie było sensu, by w ogóle wychodzili na scenę. Mogli od razu sobie odpuścić, żeby nie tracić czasu swojego oraz innych. I chociaż brunet nie chciał, żeby do tego doszło, to nie miał pojęcia, jak miał wypaść wiarygodnie w duecie Carrie, z którą zupełnie nie umiał się dogadać…
– Za kogo mnie masz? – popatrzył na nią tak, jakby go w tej chwili poważnie obraziła. Oczywiście, że przygotował się do tego spotkania i miał za sobą lekturę całego scenariusza. Spędził z nim sporo czasu, mając już kilka przemyśleń odnośnie własnej postaci, a także relacji z bohaterką Carrie. Pod tym względem zawsze był profesjonalny, nawet w swoich najgorszych czasach przychodził dobrze przygotowany, znając scenariusz i mając wykute swoje kwestie.
– Ciastka od mojej mamy. Lepiej, żeby ci smakowały – to mogło zabrzmieć trochę jak groźba, ale było tak tylko dlatego, że Lando nie pozwoliłby na skrytykowanie czegokolwiek, co wyszło spod rąk jego mamy. Uważał ją za złotą kobietę, która zasługiwała na wszelkie pochwały.
A skoro były dziełem jego mamy, Pillbury mogła być spokojna, na pewno nie były zatrute.
Carrie Pillbury
Ale może dobrze się stało, bo to ostatecznie zadziało jak kubeł zimnej wody. Nie od razu, ale kiedy Mangione zrozumiał, że nikt nie miał zapomnieć mu jego błędów, uświadomił sobie, jak głupio postępował i jak bardzo spieprzył sprawę.
Przez te wydarzenia Lando tak naprawdę znajdował się w podobnym położeniu, co Carrie. On również wątpił w siebie i bał się tego, jak spoglądali na niego inni, gdyż nie miał pojęcia, czy w ich krytycznych spojrzeniach nie tkwiła prawda o nim… Taka, która nocami spędzała mu sen z powiek.
Usłyszał ją, ale postanowił puścić tę uwagę mimo uszu. Nie było warto spierać się o coś takiego. Tym bardziej, że mieli na głowach ważniejsze sprawy, na których powinni się teraz skupić.
Mangione naprawdę zależało na tym, aby coś z tego spotkania wyciągnąć, skoro musiało do niego dojść. Tym bardziej, że musiał zgodzić się z właścicielką teatru – powinni ustalić ze sobą parę rzeczy, aby znaleźć się po jednej stronie, gdy przyjdzie im występować razem na scenie. Musieli mieć wspólną wizję na wątek swoich bohaterów, by przedstawić coś spójnego, co będą w stanie sprzedać jako coś wiarygodnego.
W innym razie nie było sensu, by w ogóle wychodzili na scenę. Mogli od razu sobie odpuścić, żeby nie tracić czasu swojego oraz innych. I chociaż brunet nie chciał, żeby do tego doszło, to nie miał pojęcia, jak miał wypaść wiarygodnie w duecie Carrie, z którą zupełnie nie umiał się dogadać…
– Za kogo mnie masz? – popatrzył na nią tak, jakby go w tej chwili poważnie obraziła. Oczywiście, że przygotował się do tego spotkania i miał za sobą lekturę całego scenariusza. Spędził z nim sporo czasu, mając już kilka przemyśleń odnośnie własnej postaci, a także relacji z bohaterką Carrie. Pod tym względem zawsze był profesjonalny, nawet w swoich najgorszych czasach przychodził dobrze przygotowany, znając scenariusz i mając wykute swoje kwestie.
– Ciastka od mojej mamy. Lepiej, żeby ci smakowały – to mogło zabrzmieć trochę jak groźba, ale było tak tylko dlatego, że Lando nie pozwoliłby na skrytykowanie czegokolwiek, co wyszło spod rąk jego mamy. Uważał ją za złotą kobietę, która zasługiwała na wszelkie pochwały.
A skoro były dziełem jego mamy, Pillbury mogła być spokojna, na pewno nie były zatrute.
Carrie Pillbury
gall anonim
unikam gier, które w ogóle nie rozwijają relacji, a także takich, w których pojawia się przemoc na tle seksualnym
-
miała być poważną prawniczką, ale rzuciła wszystko, by występować na scenie, co okazało się kiepską decyzją, ponieważ teraz została z niczymnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Nie zaczęli dobrze, a dodatkowo sprawiali wrażenie, jakby w ogóle nie zależało im na tym, aby cokolwiek w tym aspekcie zmienić. Nie potrafili się ze sobą porozumieć, ale też nigdy realnie nie spróbowali, ponieważ oboje podświadomie zakładali, że to drugie miało nieczyste intencje.
Carrie przez długi czas doświadczała ze strony rówieśników głównie potrzeby rywalizacji. Będąc jeszcze na studiach, zmuszona była uczestniczyć w bezustannym wyścigu szczurów, dlatego sama miała nikłe pojęcie o drużynowej pracy. Wiedziała, że teatru nie sposób porównywać do sądowej sali, a jednak kiedy spoglądała na Lando, nie potrafiła dostrzec w nim nikogo innego, jak własnego przeciwnika. Jak więc miała wiarygodnie sprzedać to, że była w nim zakochana?
Nie była w stanie pozbyć się wrażenia, że wystarczy jedno spojrzenie ze strony publiki, a ta od razu połapie się, że ta dwójka o wiele chętniej by się pozabijała.
Nie mogli jednak poddać się bez walki. Nie mogli wywiesić białej flagi, ponieważ od tej sztuki zbyt wiele zależało. Carrie nie mogła ręczyć za Lando, jednak dostrzegała w jego spojrzeniu determinację, co musiało oznaczać mniej więcej tyle, że był równie zmotywowany do działania, jak ona. On także potrzebował czegoś, dzięki czemu mógłby ponownie odnaleźć drogę na szczyt. Pech chciał, że mieli walczyć z tym wspólnie.
A choć Carrie była świadoma tego, że zmiana nastawienia prawdopodobnie by im pomogła, nie umiała się na to zdobyć. Nie była w stanie tak po prostu udawać, że nagle go polubiła, dlatego też nie szczędziła sobie uszczypliwości. Zresztą, może miał to być jej sposób na zachowanie równowagi? Jeśli na scenie miała udawać, że za nim szalała, przynajmniej w prawdziwym życiu mogła pokazać mu, jak niewiele dla niej znaczył. — Naprawdę chcesz wiedzieć? — zapytała, spoglądając na niego tak, jakby chciała zasugerować mu odpowiedź. To, że nie miała na jego temat dobrego zdania nie było przecież tajemnicą.
— Twoja mama piecze ci ciastka? — jedna z jej brwi powędrowała ku górze na krótko przed tym, jak w końcu zdecydowała się poprowadzić go w głąb domu, prosto do salonu. Pytanie to mogło zabrzmieć tak, jakby go oceniała, jednak w rzeczywistości nie miało to z oceną nic wspólnego.
Zazdrościła mu. Tak po prostu zazdrościła mu tego, że najwyraźniej miał przy sobie osoby, które troszczyły się o niego bezwarunkowo. Był to kolejny aspekt, pod którym miał nad nią przewagę.
Nie chcąc, by towarzyszący jej teraz dyskomfort zatrzymał się przy niej zbyt długo, Carys odchrząknęła, kiedy wskazała mu kanapę. — Czegoś się napijesz? — tym razem to ona planowała okazać mu przynajmniej minimum kultury. Sama zaś nie miałaby nic przeciwko, gdyby zdecydował się na alkohol. Może przynajmniej on sprawiłby, że w towarzystwie Mangione’a nie czułaby się tak nieswojo.
Lando Mangione
Carrie przez długi czas doświadczała ze strony rówieśników głównie potrzeby rywalizacji. Będąc jeszcze na studiach, zmuszona była uczestniczyć w bezustannym wyścigu szczurów, dlatego sama miała nikłe pojęcie o drużynowej pracy. Wiedziała, że teatru nie sposób porównywać do sądowej sali, a jednak kiedy spoglądała na Lando, nie potrafiła dostrzec w nim nikogo innego, jak własnego przeciwnika. Jak więc miała wiarygodnie sprzedać to, że była w nim zakochana?
Nie była w stanie pozbyć się wrażenia, że wystarczy jedno spojrzenie ze strony publiki, a ta od razu połapie się, że ta dwójka o wiele chętniej by się pozabijała.
Nie mogli jednak poddać się bez walki. Nie mogli wywiesić białej flagi, ponieważ od tej sztuki zbyt wiele zależało. Carrie nie mogła ręczyć za Lando, jednak dostrzegała w jego spojrzeniu determinację, co musiało oznaczać mniej więcej tyle, że był równie zmotywowany do działania, jak ona. On także potrzebował czegoś, dzięki czemu mógłby ponownie odnaleźć drogę na szczyt. Pech chciał, że mieli walczyć z tym wspólnie.
A choć Carrie była świadoma tego, że zmiana nastawienia prawdopodobnie by im pomogła, nie umiała się na to zdobyć. Nie była w stanie tak po prostu udawać, że nagle go polubiła, dlatego też nie szczędziła sobie uszczypliwości. Zresztą, może miał to być jej sposób na zachowanie równowagi? Jeśli na scenie miała udawać, że za nim szalała, przynajmniej w prawdziwym życiu mogła pokazać mu, jak niewiele dla niej znaczył. — Naprawdę chcesz wiedzieć? — zapytała, spoglądając na niego tak, jakby chciała zasugerować mu odpowiedź. To, że nie miała na jego temat dobrego zdania nie było przecież tajemnicą.
— Twoja mama piecze ci ciastka? — jedna z jej brwi powędrowała ku górze na krótko przed tym, jak w końcu zdecydowała się poprowadzić go w głąb domu, prosto do salonu. Pytanie to mogło zabrzmieć tak, jakby go oceniała, jednak w rzeczywistości nie miało to z oceną nic wspólnego.
Zazdrościła mu. Tak po prostu zazdrościła mu tego, że najwyraźniej miał przy sobie osoby, które troszczyły się o niego bezwarunkowo. Był to kolejny aspekt, pod którym miał nad nią przewagę.
Nie chcąc, by towarzyszący jej teraz dyskomfort zatrzymał się przy niej zbyt długo, Carys odchrząknęła, kiedy wskazała mu kanapę. — Czegoś się napijesz? — tym razem to ona planowała okazać mu przynajmniej minimum kultury. Sama zaś nie miałaby nic przeciwko, gdyby zdecydował się na alkohol. Może przynajmniej on sprawiłby, że w towarzystwie Mangione’a nie czułaby się tak nieswojo.
Lando Mangione
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
-
aktor, którego gwiazda świeciła bardzo krótko, gdyż sam doprowadził do swojego szybkiego upadku i trafił na czarne listy, przez co teraz musi jeździć taksówkąnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Każda ich interakcja przypominała pojedynek. Nie było tam miejsca na to, by zatrzymać się i zastanowić nad tym, czy to, co wyprawiali, miało jakiś sens. A nie miało go. Przecież nie mieli nic do siebie. Wywarli na sobie kiepskie pierwsze wrażenie, ale to wszystko, co zaszkodziło ich relacji. Nie wyrządzili sobie żadnej krzywdy, wcale nie byli swoimi wrogami, po prostu krzywo na siebie spojrzeli i to przesądziło o wszystkim.
I to mogło przesądzić także o sukcesie ich przedstawienia, skoro oddano im tak znaczące role. Nikt jednak nie wiedział o ich idiotycznym konflikcie, do którego przywiązali się bardziej niż powinni. To o dziwo na razie udało im się skutecznie ukryć, ale prawdopodobnie tylko dzięki szczęściu i faktowi, że byli widziani razem tylko raz.
Lando nie sądził, aby mógł na dłuższą metę udawać, że lubi Carrie. Już i tak wiele będzie od niego wymagało zagranie, że jest w niej zakochany. On również potrzebował od tego chwili oddechu, więc po zejściu do sceny musiał wrócić do ich normalności, a nią niestety była wzajemna niechęć, podejrzliwość i złośliwość. Ich interakcje były tym przesiąknięte.
I nawet dziś nie byli w stanie dać sobie chwili przerwy, choć oboje zdawali sobie sprawę z tego, że mieli na głowie ważne sprawy, którymi powinni się zająć, zamiast dążyć do katastrofy.
Mangione jednak nie sądził, że to on dziś cokolwiek zaczął. Zarzucał to Pillbury, która na dzień dobry wyskoczyła z atakiem. Dlatego być może powinien był przewidzieć także tę uwagę. – Masz z tym jakiś problem? – spojrzał na szatynkę spod zmrużonych powiek, zastanawiając się nad tym, z jakim przytykiem teraz wyskoczy. W jej uwadze nie doszukiwał się zazdrości, tylko złośliwości, którą dotychczas raczyła go na każdym kroku. Dlatego spodziewał się kolejnego ataku, a w oczekiwaniu na niego zajął miejsce na kanapie, do której go zaprowadziła.
Zapytany o preferowany napój, Lando podniósł spojrzenie na Carrie i przyjrzał się jej uważnie, zastanawiając się nad tym, co powinien wybrać. I właśnie to spojrzenie na nią pomogło mu w podjęciu szybkiej decyzji. – Piwo będzie w porządku, a jeśli nie masz, to może być woda – wzruszył ramionami, zamierzając zadowolić się każdą z tych opcji, choć pierwsza była przez niego preferowana. Jeśli miał przebrnąć przez to spotkanie, to doszedł do wniosku, że alkohol mógł mu się przydać.
Ale wiedział, że nie powinni przesadzać z piciem, bo mieli skupić się na pracy. Jeśli się upiją, to nic nie osiągną i będą musieli to spotkanie powtórzyć, czego Mangione wolałby uniknąć. Dlatego wolałby ograniczyć się do piwa.
Carrie Pillbury
I to mogło przesądzić także o sukcesie ich przedstawienia, skoro oddano im tak znaczące role. Nikt jednak nie wiedział o ich idiotycznym konflikcie, do którego przywiązali się bardziej niż powinni. To o dziwo na razie udało im się skutecznie ukryć, ale prawdopodobnie tylko dzięki szczęściu i faktowi, że byli widziani razem tylko raz.
Lando nie sądził, aby mógł na dłuższą metę udawać, że lubi Carrie. Już i tak wiele będzie od niego wymagało zagranie, że jest w niej zakochany. On również potrzebował od tego chwili oddechu, więc po zejściu do sceny musiał wrócić do ich normalności, a nią niestety była wzajemna niechęć, podejrzliwość i złośliwość. Ich interakcje były tym przesiąknięte.
I nawet dziś nie byli w stanie dać sobie chwili przerwy, choć oboje zdawali sobie sprawę z tego, że mieli na głowie ważne sprawy, którymi powinni się zająć, zamiast dążyć do katastrofy.
Mangione jednak nie sądził, że to on dziś cokolwiek zaczął. Zarzucał to Pillbury, która na dzień dobry wyskoczyła z atakiem. Dlatego być może powinien był przewidzieć także tę uwagę. – Masz z tym jakiś problem? – spojrzał na szatynkę spod zmrużonych powiek, zastanawiając się nad tym, z jakim przytykiem teraz wyskoczy. W jej uwadze nie doszukiwał się zazdrości, tylko złośliwości, którą dotychczas raczyła go na każdym kroku. Dlatego spodziewał się kolejnego ataku, a w oczekiwaniu na niego zajął miejsce na kanapie, do której go zaprowadziła.
Zapytany o preferowany napój, Lando podniósł spojrzenie na Carrie i przyjrzał się jej uważnie, zastanawiając się nad tym, co powinien wybrać. I właśnie to spojrzenie na nią pomogło mu w podjęciu szybkiej decyzji. – Piwo będzie w porządku, a jeśli nie masz, to może być woda – wzruszył ramionami, zamierzając zadowolić się każdą z tych opcji, choć pierwsza była przez niego preferowana. Jeśli miał przebrnąć przez to spotkanie, to doszedł do wniosku, że alkohol mógł mu się przydać.
Ale wiedział, że nie powinni przesadzać z piciem, bo mieli skupić się na pracy. Jeśli się upiją, to nic nie osiągną i będą musieli to spotkanie powtórzyć, czego Mangione wolałby uniknąć. Dlatego wolałby ograniczyć się do piwa.
Carrie Pillbury
gall anonim
unikam gier, które w ogóle nie rozwijają relacji, a także takich, w których pojawia się przemoc na tle seksualnym
-
miała być poważną prawniczką, ale rzuciła wszystko, by występować na scenie, co okazało się kiepską decyzją, ponieważ teraz została z niczymnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Tym razem wzniosła tylko dłonie ku górze w geście kapitulacji, ponieważ wbrew temu, co mogłoby się wydawać, i co w ich przypadku było wręcz nagminne, tym razem nie próbowała zasugerować, że w jego relacji z matką było coś niewłaściwego. Gdyby sama doświadczyła ze strony własnych rodziców więcej tego rodzaju miłości, być może byłaby w stanie przekuć to w docinki, jednak w tym momencie nie była w stanie pozbyć się wrażenia, że Lando znów miał coś, czego nie posiadała ona.
Ewentualny talent i doświadczenie była w stanie przełknąć, ponieważ nad własnym jeszcze mogła pracować. Tego samego nie mogła jednak zrobić z miłością rodziców, której po popełnionych błędach już nie odzyska.
I jeśli tak łatwo dało się ją utracić, nie była nawet pewna, czy chciała.
Poczucie tego, że niektórzy jednak nie musieli o to walczyć, nie było niczym przyjemnym. Nic więc dziwnego, że kiedy Mangione zdecydował się na piwo, Carrie przyjęła jego odpowiedź skinieniem głowy i wyjątkowo chętnie zniknęła za drzwiami kuchni. Tam miała okazję wziąć głębszy wdech i dopiero po tym dobrać się do zawartości lodówki, pośród której udało jej się zlokalizować dwie butelki piwa. Te nie należały do niej, ale była pewna, że Cesare wybaczy jej tę małą kradzież.
Jeśli nie, może nawet zdoła odkupić je, zanim brunet zdąży się w tym połapać.
Sporym wyzwaniem okazało się zlokalizowanie otwieracza, co poskutkowało przewróceniem zawartości niemal każdej szuflady. Była pewna, że Lando musiał słyszeć hałas, jaki przy tym spowodowała, ale kiedy w końcu wróciła do salonu z dwiema otwartymi butelkami schłodzonego piwa, postanowiła udawać, że nic takiego nie miało miejsca.
Bez słowa przekazała jedną z butelek szatynowi, a później ulokowała się na stojącym nieopodal kanapy fotelu. Już wtedy upiła pierwszy łyk piwa, jakby to magicznie miało pomóc jej w przebrnięciu przez to spotkanie.
— Więc co? — odezwała się po chwili, po czym skinęła głową w stronę teczki, w której, jak się domyślała, znajdowała się jego kopia scenariusza. — Naszły cię przy tym jakieś przemyślenia? — dopytała, tym razem nie próbując być wobec niego złośliwą. Domyślała się, że przyszedł przygotowany, a chociaż zwykle zachowywała się tak, jakby ani trochę nie liczyła się z jego zdaniem, była ciekawa tego, co przyszło mu do głowy. Obawiała się jednak, że ich wizje nie okażą się spójne i już dziś uda im się doprowadzić do pierwszej katastrofy.
Strach pomyśleć, jak miałoby rozwinąć się to dalej.
Lando Mangione
Ewentualny talent i doświadczenie była w stanie przełknąć, ponieważ nad własnym jeszcze mogła pracować. Tego samego nie mogła jednak zrobić z miłością rodziców, której po popełnionych błędach już nie odzyska.
I jeśli tak łatwo dało się ją utracić, nie była nawet pewna, czy chciała.
Poczucie tego, że niektórzy jednak nie musieli o to walczyć, nie było niczym przyjemnym. Nic więc dziwnego, że kiedy Mangione zdecydował się na piwo, Carrie przyjęła jego odpowiedź skinieniem głowy i wyjątkowo chętnie zniknęła za drzwiami kuchni. Tam miała okazję wziąć głębszy wdech i dopiero po tym dobrać się do zawartości lodówki, pośród której udało jej się zlokalizować dwie butelki piwa. Te nie należały do niej, ale była pewna, że Cesare wybaczy jej tę małą kradzież.
Jeśli nie, może nawet zdoła odkupić je, zanim brunet zdąży się w tym połapać.
Sporym wyzwaniem okazało się zlokalizowanie otwieracza, co poskutkowało przewróceniem zawartości niemal każdej szuflady. Była pewna, że Lando musiał słyszeć hałas, jaki przy tym spowodowała, ale kiedy w końcu wróciła do salonu z dwiema otwartymi butelkami schłodzonego piwa, postanowiła udawać, że nic takiego nie miało miejsca.
Bez słowa przekazała jedną z butelek szatynowi, a później ulokowała się na stojącym nieopodal kanapy fotelu. Już wtedy upiła pierwszy łyk piwa, jakby to magicznie miało pomóc jej w przebrnięciu przez to spotkanie.
— Więc co? — odezwała się po chwili, po czym skinęła głową w stronę teczki, w której, jak się domyślała, znajdowała się jego kopia scenariusza. — Naszły cię przy tym jakieś przemyślenia? — dopytała, tym razem nie próbując być wobec niego złośliwą. Domyślała się, że przyszedł przygotowany, a chociaż zwykle zachowywała się tak, jakby ani trochę nie liczyła się z jego zdaniem, była ciekawa tego, co przyszło mu do głowy. Obawiała się jednak, że ich wizje nie okażą się spójne i już dziś uda im się doprowadzić do pierwszej katastrofy.
Strach pomyśleć, jak miałoby rozwinąć się to dalej.
Lando Mangione
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
-
aktor, którego gwiazda świeciła bardzo krótko, gdyż sam doprowadził do swojego szybkiego upadku i trafił na czarne listy, przez co teraz musi jeździć taksówkąnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
To było dziwne. Tylko tyle był w stanie powiedzieć po tym, jak naruszyła temat w sposób, który wskazywał, że zaraz nadejdzie atak, ale do ataku nie doszło. Lando nie miał pojęcia, co się teraz wydarzyło, ale było to dla niego podejrzane i właśnie podejrzliwie zerknął na szatynkę, starając się ją rozgryźć. Nie miał pojęcia, co ją ugryzło, ale to było do niej niepodobne.
O nic jednak nie zapytał. Pozwolił jej pójść do kuchni, a kiedy został sam w jej salonie, zaczął się po nim rozglądać, ciekawy miejsca, w którym żyła. Wniosek, jaki głównie mu się nasunął, był taki, że inaczej wyobrażał sobie jej dom. Spodziewał się czegoś przytulniejszego i cieplejszego, mimo jej paskudnej osobowości, dlatego był lekko zaskoczony tym, co tutaj zastał, ale nie było to jakieś istotne. Dom jak dom, wbrew temu, co jej się wydawało, nie miał zacząć go krytykować.
Tym bardziej, że nie tak dawno temu jego mieszkanie wyglądało bardzo podobnie po tym, jak musiał się do niego wprowadzić. Na poprzednie lokum już nie było go stać, musiał więc przenieść się do miejsca gorszego, w którym dopiero niedawno udało mu się w pełni zadomowić.
Kiedy Carrie wróciła i bez słowa przekazała mu butelkę, on nie mówiąc nic przejął ją i nie czekając, napił się z niej po raz pierwszy. Przygotował się do rozmowy, która miała nadejść i podczas której musiał się skupić. A co ważniejsze, na chwilę zapomnieć o tym, jak Pillbury go wkurzała. Druga część miała być najtrudniejsza.
– To nigdy nie jest powiedziane wprost, ale… Nie wiem, dla mnie oni nie tylko znają się z przeszłości, ale łączy ich pewna historia. Sposób, w jaki do siebie mówią, to, jak odruchowo dotykają się… – urwał na chwilę, zastanawiając się nad tym, co najlepiej zobrazuje to, o czym jej teraz mówił. – Pamiętasz scenę, w której on odprowadza ją do domu? Tak zachowują się ludzie, których łączyło coś intymnego – przynajmniej jego zdaniem. I nie, nie mówił o samym odprowadzaniu do domu. O tym wspomniał, by naprowadzić ją na odpowiednią scenę.. Podobnych przykładów znalazłby więcej, ale ten jego zdaniem wybrzmiewał najmocniej w kontekście dawnej relacji ich bohaterów.
Jeśli nie pomylił się z tą interpretacją.
– I myślę, że tak powinniśmy to zagrać. Jakby tam kiedyś rzeczywiście coś było – zasugerował, dzieląc się jednym ze swoich największych przemyśleń. Scenariusz w żadnym miejscu nie mówi o tym, że ich bohaterowie byli kiedyś razem albo coś się wydarzyło, ale jest wiadome, że znali się, a Lando czuł, że w tej historii kryło się coś więcej… Zaczął to dostrzegać, kiedy przysiadł do ponownej lektury scenariusza.
Bo nie, to nie był wniosek, który naszedł go od razu. Ale Mangione spędził z tym tekstem tak dużo czasu, że zdołał przeanalizować go głębiej, spoglądając na mniej oczywiste sugestie.
Carrie Pillbury
O nic jednak nie zapytał. Pozwolił jej pójść do kuchni, a kiedy został sam w jej salonie, zaczął się po nim rozglądać, ciekawy miejsca, w którym żyła. Wniosek, jaki głównie mu się nasunął, był taki, że inaczej wyobrażał sobie jej dom. Spodziewał się czegoś przytulniejszego i cieplejszego, mimo jej paskudnej osobowości, dlatego był lekko zaskoczony tym, co tutaj zastał, ale nie było to jakieś istotne. Dom jak dom, wbrew temu, co jej się wydawało, nie miał zacząć go krytykować.
Tym bardziej, że nie tak dawno temu jego mieszkanie wyglądało bardzo podobnie po tym, jak musiał się do niego wprowadzić. Na poprzednie lokum już nie było go stać, musiał więc przenieść się do miejsca gorszego, w którym dopiero niedawno udało mu się w pełni zadomowić.
Kiedy Carrie wróciła i bez słowa przekazała mu butelkę, on nie mówiąc nic przejął ją i nie czekając, napił się z niej po raz pierwszy. Przygotował się do rozmowy, która miała nadejść i podczas której musiał się skupić. A co ważniejsze, na chwilę zapomnieć o tym, jak Pillbury go wkurzała. Druga część miała być najtrudniejsza.
– To nigdy nie jest powiedziane wprost, ale… Nie wiem, dla mnie oni nie tylko znają się z przeszłości, ale łączy ich pewna historia. Sposób, w jaki do siebie mówią, to, jak odruchowo dotykają się… – urwał na chwilę, zastanawiając się nad tym, co najlepiej zobrazuje to, o czym jej teraz mówił. – Pamiętasz scenę, w której on odprowadza ją do domu? Tak zachowują się ludzie, których łączyło coś intymnego – przynajmniej jego zdaniem. I nie, nie mówił o samym odprowadzaniu do domu. O tym wspomniał, by naprowadzić ją na odpowiednią scenę.. Podobnych przykładów znalazłby więcej, ale ten jego zdaniem wybrzmiewał najmocniej w kontekście dawnej relacji ich bohaterów.
Jeśli nie pomylił się z tą interpretacją.
– I myślę, że tak powinniśmy to zagrać. Jakby tam kiedyś rzeczywiście coś było – zasugerował, dzieląc się jednym ze swoich największych przemyśleń. Scenariusz w żadnym miejscu nie mówi o tym, że ich bohaterowie byli kiedyś razem albo coś się wydarzyło, ale jest wiadome, że znali się, a Lando czuł, że w tej historii kryło się coś więcej… Zaczął to dostrzegać, kiedy przysiadł do ponownej lektury scenariusza.
Bo nie, to nie był wniosek, który naszedł go od razu. Ale Mangione spędził z tym tekstem tak dużo czasu, że zdołał przeanalizować go głębiej, spoglądając na mniej oczywiste sugestie.
Carrie Pillbury
gall anonim
unikam gier, które w ogóle nie rozwijają relacji, a także takich, w których pojawia się przemoc na tle seksualnym
-
miała być poważną prawniczką, ale rzuciła wszystko, by występować na scenie, co okazało się kiepską decyzją, ponieważ teraz została z niczymnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Aspekt rodzinny był jednym z tych, które drastycznie ich od siebie różniły. Takich rzeczy wymienić mogliby najpewniej cały szereg, a jednak dało się dostrzec również kwestie, w których aż tak bardzo od siebie nie odstawali. Jedną z nich była choćby sytuacja mieszkaniowa, która w przypadku Lando najwyraźniej już się unormowała, zaś w przypadku Carrie nadal była czymś, do czego ona musiała jeszcze się przyzwyczaić.
To miejsce rzeczywiście do niej nie pasowało. Nie było w nim nic, dzięki czemu Carys próbowałaby poczuć się tu jak w domu, ale to akurat mogło być efektem tego, że sama nie wiedziała już, czym był dla niej d o m. Nie znała ciepła domowego ogniska i prawdę powiedziawszy nie sądziła też, aby miejsce, w którym się wychowała, stanowiło jej bezpieczną przystań.
Utkwiła więc w miejscu, w którym musiała samodzielnie ją zbudować. Bez niczyjej pomocy zmuszona była zadbać o własny komfort, jednak nie wiedziała, czy jego doczeka się właśnie tutaj. Dom, w którym obecnie się znajdowała, miał być wyłącznie czymś na przeczekanie. Miejscem nagłego ratunku, który miał nadejść ze strony jej koleżanki.
Tak jednak się nie stało, a przeprowadzka tu pociągała za sobą kilka zabawnych sytuacji.
Wtedy jednak, niestety, nie było jej do śmiechu.
Teraz zresztą też nie czuła się rozbawiona, będąc zmuszoną do tego, aby przebrnąć nie tylko przez popołudnie spędzone w jego towarzystwie, ale też przez cały proces przygotowania spektaklu, a później też podczas jego wystawiania. Skoro ciężko było jej wytrzymać w jego towarzystwie zaledwie piętnaście minut, jak miała uodpornić się na tak długi czas?
Wypuściła głośniej powietrze, starając się skupić wyłącznie na tym, co mówił do niej Lando. Choć przyznawała to wyjątkowo niechętnie, jego spostrzeżenia miały sens, ale to sprawiało, że ich współpraca miała stać się jeszcze trudniejsza. Jedną rzeczą było bowiem granie dziewczyny oczarowanej jego osobą, jednak kwestia tak głębokich uczuć była już czymś znacznie poważniejszym.
Naprawdę nie była pewna, czy da sobie z tym radę.
— Ale pod pewnymi względami są też ostrożni, więc… Któreś nadszarpnęło zaufanie tego drugiego? — zmaszczyła brwi, szczerze ciekawa jego dalszej interpretacji. Choć zwykle irytował ją za każdym razem, kiedy otwierał usta, najwyraźniej w kwestii pracy nie zawsze musiał być aż tak koszmarny. To spostrzeżenie nie miało sprawić, że Carrie nagle dostrzeże same plusy w ich współpracy, ale… może nie zawsze musiało być tak strasznie?
Przynajmniej w tych kwestiach, kiedy rzeczywiście zdarzało im się nadawać na tych samych falach.Nawet jeżeli jeszcze niedawno wydawało jej się to skrajnie nieprawdopodobne.
Lando Mangione
To miejsce rzeczywiście do niej nie pasowało. Nie było w nim nic, dzięki czemu Carys próbowałaby poczuć się tu jak w domu, ale to akurat mogło być efektem tego, że sama nie wiedziała już, czym był dla niej d o m. Nie znała ciepła domowego ogniska i prawdę powiedziawszy nie sądziła też, aby miejsce, w którym się wychowała, stanowiło jej bezpieczną przystań.
Utkwiła więc w miejscu, w którym musiała samodzielnie ją zbudować. Bez niczyjej pomocy zmuszona była zadbać o własny komfort, jednak nie wiedziała, czy jego doczeka się właśnie tutaj. Dom, w którym obecnie się znajdowała, miał być wyłącznie czymś na przeczekanie. Miejscem nagłego ratunku, który miał nadejść ze strony jej koleżanki.
Tak jednak się nie stało, a przeprowadzka tu pociągała za sobą kilka zabawnych sytuacji.
Wtedy jednak, niestety, nie było jej do śmiechu.
Teraz zresztą też nie czuła się rozbawiona, będąc zmuszoną do tego, aby przebrnąć nie tylko przez popołudnie spędzone w jego towarzystwie, ale też przez cały proces przygotowania spektaklu, a później też podczas jego wystawiania. Skoro ciężko było jej wytrzymać w jego towarzystwie zaledwie piętnaście minut, jak miała uodpornić się na tak długi czas?
Wypuściła głośniej powietrze, starając się skupić wyłącznie na tym, co mówił do niej Lando. Choć przyznawała to wyjątkowo niechętnie, jego spostrzeżenia miały sens, ale to sprawiało, że ich współpraca miała stać się jeszcze trudniejsza. Jedną rzeczą było bowiem granie dziewczyny oczarowanej jego osobą, jednak kwestia tak głębokich uczuć była już czymś znacznie poważniejszym.
Naprawdę nie była pewna, czy da sobie z tym radę.
— Ale pod pewnymi względami są też ostrożni, więc… Któreś nadszarpnęło zaufanie tego drugiego? — zmaszczyła brwi, szczerze ciekawa jego dalszej interpretacji. Choć zwykle irytował ją za każdym razem, kiedy otwierał usta, najwyraźniej w kwestii pracy nie zawsze musiał być aż tak koszmarny. To spostrzeżenie nie miało sprawić, że Carrie nagle dostrzeże same plusy w ich współpracy, ale… może nie zawsze musiało być tak strasznie?
Przynajmniej w tych kwestiach, kiedy rzeczywiście zdarzało im się nadawać na tych samych falach.
Lando Mangione
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami