ODPOWIEDZ
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
Mother of Marvel, but she has no kids yet!
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

9.
Randka w ciemno oraz Mazarine Winters w jednym zdaniu? Niemożliwe. Przynajmniej dla niej samej, bo najwidoczniej nie dla jej znajomych. Dla nich nie istniały rzeczy nieprawdopodobne, nie do wykonania, nierealne albo jeszcze inne, określane podobnym epitetem. To był problem numer jeden, natomiast widniał również problem numer dwa. Ośli upór, którego nie dało się zgasić za żadne skarby. Ich połączenie oznaczało tylko jedno - zgubę. A Maze unikała jej, wyjątkowo, dostatecznie długo.
Dlaczego nie zgodziła się wcześniej, chociażby dla świętego spokoju? Bo zawsze miała wymówkę. Jedną jedyną, ale według niej całkowicie słuszną. Nie mogła jednak wiecznie wymawiać się pracą, zwłaszcza przy ludziach ogromnie zaangażowanych w jej życie uczuciowe. Śmieszne, bo wykazywali się tym samym większym zainteresowaniem znalezieniem dla niej faceta niż ona sama. Życie singielki było dla niej w porządku. Czasami zazdrościła policjantom z rodzinami i dziećmi, ale niedługo potem uświadamiała sobie, z jakimi wyrzeczeniami się to wiązało. Nie była jeszcze gotowa, by pracę odłożyć na drugi plan. Najwidoczniej tylko ona była tego zdania.
Mogła jednak po raz kolejny odmówić. Coś jednak w niej pękło. Być może przez natłok pracy, związany z ucieczką seryjnego mordercy oraz nawałem innych, równie trudnych i pełnych ślepych zaułków spraw. Ewentualnie to jesień już rozsiała swoje ziarna, jednym oferując znalezienie ukojenia w ciepłych sweterkach i sezonowej kawie, a drugim bezceremonialnie serwując depresję i zdenerwowanie. Samo znalezienie się w tym drugim koszyku było dostatecznym powodem, by wkurzyć się na cały świat.
Słysząc zatem tą samą śpiewkę po raz enty, ku zdziwieniu znajomych przystała na propozycję. Ich miny na chwilę poprawiły jej humor, który zgasł wraz z momentem, w którym pojawiła się ekscytacja i radość na wieść, że w końcu zgodziła się na swatankę. Tym zamierzała jednak udowodnić, że zadarli z niewłaściwą osobą i nigdy więcej nie powtórzą tego samego błędu. Nie kwapiła się jednak, by wymyślić jakiś misterny plan działania - zdecydowała się na dobrą i klasyczną operację pod tytułem I don't give a damn. Oczywiście nie było pewności, czy coś takiego na pewno zadziała. Nie wiedziała wiele o "drugiej stronie", więc nie mogła przewidzieć reakcji czy intencji jej dzisiejszej "randki". Nie miała jednak problemu ze spontaniczną pracą, więc na pewno coś wymyśli.
Na miejscu pojawiła się przed czasem, ale nie do końca z wyboru. Wyjątkowo w ten dzień nie było korków. To tak, jakby los sobie z nią igrał, co tylko bardziej ją denerwowało. Żeby nieco ochłonąć, zamówiła sobie od razu pumpkin spice latte i zajęła jeden z niewielu wolnych stolików. Z jednej strony cieszyła się, że upierała się przy kawiarni - było tutaj na tyle dużo ludzi, że zarówno ona, jak i jej dzisiejszy towarzysz pozostaną w pełni niezauważeni. Chyba, że znajomi zrobią sobie jakieś jaja i przyślą do niej przebranego klauna albo coś podobnego. A może to akurat by polepszyło jej humor? Kto wie.
Zdążyła poinformować drugą stronę za pomocą sms'a o tym, gdzie dokładnie siedzi i w co jest ubrana, żeby łatwiej było ją odnaleźć wzrokiem, kiedy przyniesiono jej kawę. Podziękowała, kładąc ostrożnie dłonie po bokach kubka. Teraz mogła czekać na nieuniknione, choć wciąż w głębi ducha miała nadzieję, że druga strona w ostatniej chwili wycofa się z tej szopki.

Graham Malone
Lin (shad0wlin_)
kierowanie moją postacią bez mojej zgody
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sam James Coffee Bar”