To nie tak, że nie lubiła imprez, jednak lata klubowych szaleństw miała już zdecydowanie za sobą. Preferowała coś spokojniejszego - wyjścia z koleżankami do baru lub weekendowe wypady do innego miasta. Na to jednak nie pozwalała sobie zbyt często, ponieważ większość jej wolnego czasu pochłaniała ostatnio p r a c a. Stała się dla niej na tyle ważna, iż nawet jej związek stopniowo odchodził w odstawkę.
Będąc w zarządzie musiała jednak pokazywać się na tego rodzaju wydarzeniach, więc kiedy usłyszała o mikołajkowej imprezie w przypadkowym klubie, omal nie wyszła z siebie. Na domiar złego nie miała to być impreza z a m k n i ę t a, co oznaczało, że panować miał tam nie tylko hałas, ale również tłok. Nie było to jej wymarzonym sposobem na spędzenie piątkowego wieczoru, ale nie chciała wyjść na taką, która uważa, że jest od tego lepsza.
Nie pojawiła się jednak punktualnie. Zajrzała tam znacznie spóźniona, ponieważ przed samym wyjściem z domu musiała jeszcze ratować sytuację związaną z kryzysem w pracy. Nawet wtedy, kiedy z niej wychodziła, i tak pracowała. Niewykluczone zatem, że rzeczywiście potrzebowała odprężenia.
Nie sądziła jednak, że mogłaby odnaleźć je właśnie w takim chaosie. Już na wejściu postawiono przed nią drinka, którego dzielnie zdołała opróżnić, ale kilkadziesiąt minut później potrzebowała p r z e r w y. Muzyka dosłownie huczała jej w uszach, a temperatura w okolicach parkietu była nie do wytrzymania.
Wygrzebując z niewielkiej kopertówki paczkę papierosów, skierowała się prosto w stronę klubowego balkonu. Na zewnątrz musiało być piekielnie zimno, ale nie zaprzątała sobie głowy organizowaniem sobie czegokolwiek, co mogłaby zarzucić na ramiona, ponieważ liczyło się wyłącznie to, aby czym prędzej znaleźć się na zewnątrz i wcisnąć sobie między wargi papierosa.
To jednak okazało się trudniejsze, niż początkowo zakładała, a tym, co stanęło jej na przeszkodzie, były te cholerne, przesuwne szklane drzwi. — Cholera — wyrwało jej się, kiedy pociągnęła za klamkę, ale te odsunęły się wyłącznie na kilka centymetrów. Zdecydowanie zbyt mało, aby zdołała się przed nie przecisnąć, jednak dostatecznie dużo, aby poczuła mroźny chłód wkradający się z zewnątrz. Odnosiła wrażenie, że na tej imprezie nic nie szło tak, jak trzeba.
Naprawdę okazała się pomyłką.
Sonny Radwell