
Przyszła na świat w Tel Awiwie, tak jak każde dziecko Zimmanów od pokoleń. Była to tradycja pilnowana przez dziadków. Dorastała w domu, w którym relacje opierały się na o s i ą g n i ę c i a c h. Rodzeństwo było liczne, ale traktowane jak oddzielne projekty inwestycyjne. Wyniki, porównania, tabelki, oczekiwania. Nikt nigdy nie podnosił głosu, ale też nikt nie okazywał dzieciom uczuć. Można było być najlepszym, ale nigdy wystarczająco dobrym. W ich domu nie padały pochwały, a sukces traktowano jak punkt startu, nie powód do dumy. Rodzice zapewnili wszystkim najlepsze szkoły żydowskie w mieście, a później drogę do prestiżowych uczelni. Szabat i święta wypełniały kalendarz, ale były bardziej obowiązkiem społecznym niż duchowym przeżyciem. Tradycje Saffron traktowała (i nadal traktuje) jako konieczność wynikającą z pozycji rodziny. Nie odnajdywała w tym ani sensu, ani spokoju, ale nauczyła się dostosowywać.
W nauce zawsze była w ścisłej czołówce, choć w domu przyjmowano to jako o c z y w i s t o ś ć. Nawet gdy dostała się na prawo na jednym z najlepszych uniwersytetów, usłyszała jedynie, że „dobrze, że nie zmarnowała potencjału”. Nagród czy uznania nie było nigdy – niezależnie od wyników. Z rodzeństwem nigdy nie nawiązała dobrych relacji. Rywalizacja z nimi była wpisana w każdy etap dorastania. Dla niej w pewnym momencie stała się sportem. Najbardziej napięte stosunki miała z jednym z braci, Aaronem — tym, który faktycznie stanowił dla niej jakieś wyzwanie. Kiedy nadarzyła się okazja, by podkopać jego pozycję w oczach ojca, zrobiła to bez wahania. Subtelnie, zachowując pozory, tak by nikt nie mógł wskazać jej palcem. Dla niej to nie była z d r a d a, ale naturalny ruch, okazja, którą należało wykorzystać. Dorastanie w takim środowisku ukształtowało w Saffron zestaw cech, które nie zawsze są widoczne na pierwszy rzut oka: intensywna potrzeba kontroli, duża wrażliwość na porażkę i silna koncentracja na własnym wizerunku. Z zewnątrz wydaje się elegancka, pewna siebie, konsekwentna. W środku prowadząca nieustanne kalkulacje.
ף ma własnego kierowcę i ochronę, co wyniosła z bogatego domu i nie wyobraża sobie wielu rzeczy robić sama (tak, ma gosposię i kamerdynera)
ף wybiła się na głośnej sprawie kryminalnej, którą sprytnie podebrała kancelaryjnemu koledze; stało się to kluczowe dla jej kariery i niedługo potem odeszła, aby zacząć pracę na własny rachunek
ף inwestuje w nieruchomości, a także działa na rzecz lobbystów
ף jest miła dla małych dzieci i jest to rzadka okazja, aby ujrzeć jej naturalny, prawdziwy uśmiech. Lubi szczególnie dyskusje z sześcioletnią córką swojej gosposi, Nadii.
