ODPOWIEDZ
25 y/o
For good luck!
164 cm
weterynarz Schronisko dla zwierząt
Awatar użytkownika
Czy te święta mogą się już skończyć?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracjitrzecioosobowy
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Garrett Cage

Czuła obrzydzenie względem samej siebie. Wysyłając wiadomość do Cage, spodziewała się niejednoznacznych tekstów, niczym nabicia mięsa od kebaba na pręt. Trzymała z niecierpliwością telefon, aż raczy jej odpisać. Zmusiły ją do tego okoliczności, a nie jakakolwiek chęć poznania mężczyzny. Dla zwierząt była w stanie uchylić niebios, nawet jeśli łączyło się to ze spotkaniem z największym dupkiem całego liceum. Co prawda... trochę zmieniła o nim zdanie, ale nie na tyle by chcieć utrzymać tę znajomość.
Wstręt jej nie minął, gdy kupowała zestaw sportowy. Stanik, legginsy i dresy. Czuła, jakby wchodziła do obcego świata. Większość modelek prezentowanych na kartonie wydawała się być dla niej sztuczna. Wręcz tekturowa, przerysowania, a ona miała w tym występować przed... no właśnie, największym dupkiem, który zmieniał kobiety częściej, niż ona zmieniała ulubioną psią rasę. Wystarczył jeden moment, jedno zdjęcie, ulubieniec zmieniony. Stąd tak źle się czuła, wchodząc do auta Cage. Przywitała się z nim krótko, miło, nawet wchodząc w krótką rozmowę na temat dotyczący pogody.
Rozdzielili się na moment w drodze na salę do ćwiczeń. Erza zdążyła się w tym czasie przebrać w dres i ku własnemu niezadowoleniu, wyglądała, jak te kartonowe panie w sklepach. Związanie włosów nic szczególnego nie dało. Dopiero założenie na siebie dresowej bluzy, lekko zakryło to, co powinno zostać ukryte. Każdy element odzieży był jak sztuczna skóra, którą sama na sobie założyła. W głowie tkwiła jej jedna, konkretna myśl. Zwierzęta. To dla nich.
Wyglądam paskudnie, prawda? — spytała, wchodząc na salę. Spodziewała się przytaknięcia, ale gdy tylko wzrok Garretta na nią padł, chwyciła nerwowo za bluzę, zakrywając tyle, ile mogła. Jej wzrok powędrował w tył sali, próbowała się przed nim bronić na każdy, możliwy sposób — jak powiesz coś na temat moich cycków, lub dupy, to rzucę w Ciebie tak piłką, że się nie pozbierasz — zagroziła mu, finalnie podchodząc do niego. Między nimi było kilka kroków odległości, a ona sama nie była pewna, od czego powinni zacząć.
No to... — zaczęła finalnie Fernandes, przegryzając dolną wargę — co właściwie mam robić? — musiała oto spytać. Szczerze, Erza wiedziała, że powinna się rozgrzać, ale na czym to konkretnie polegało, to już dawno zapomniała. Ostatnią aktywność fizyczność, większą niż spacer z psem, miała w liceum — nie znam zasad, Garrett — to się nazywał analfabetyzm fizyczny. Mogła zrobić fikołka, za to jakiekolwiek ćwiczenia wymagające czegoś więcej nie wchodziły absolutnie w rachubę.
Poprawka — stwierdziła nagle, wskazując palcem kosz — wiem, że piłka ma trafić tam — miała w sobie tyle rozumu, by stwierdzić, że nazwa KOSZYKówka wzięła się od... kosza. Przeleciała wzrokiem po pomieszczeniu, aż znalazła piłkę. Chwyciła ją w dłonie i idąc w stronę strefy rzutu, kilka razy odbiła ją od parkietu.
Popatrz, to szczyt moich umiejętności — i wtedy rzuciła piłką prosto do kosza, a ona odbiła się o tablicę. Wróciła wprost na Erzę, cudem zdążyła ją uniknąć. Nazwa jej umiejętności: boję się piłki.
ODPOWIEDZ

Wróć do „CrossFit Toronto”