ODPOWIEDZ
32 y/o
For good luck!
185 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Już prawie zapomniał o bólu, który doskwierał mu na całym ciele. Prawie, bo bardziej niż ciało bolała go splamiona reputacja, nad którą pracował przez całe życie. Nie był idealnym żołnierzem, ale nikt nie jest maszyną zdolną działać zawsze szybko, sprawnie i bezbłędnie. Jednak fizyczne cierpienie nie mogło równać się z tym, że na każdym kroku musiał widzieć na paskach informacyjnych swoje inicjały, stawiane w gorszym świetle niż nazwiska seryjnych morderców. Na dodatek prasa, której w końcu udało się ustalić o kogo chodzi rozpowszechniła jego zdjęcie z czarnym paskiem na oczach, pieczętując jego dotychczasowe życie.
Dziś w końcu musiał wyjść z mieszkania najlepszej przyjaciółki u której się ukrywał. Jedynie ona wierzyła mu, że to nie on dopuścił się błędu przez który w tragiczny sposób zginęło kilku młodych wojskowych rekrutów. Tego cholernego dnia, kiedy wszystko się wydarzyło nie było go nawet na miejscu. Jako ich świeżo upieczony opiekun większość dnia spędzał w swoim namiocie, przygotowując plany, i dopiero słysząc pierwsze krzyki zjawił się na miejscu budząc później podejrzenia nagle pojawiającej się reszty załogi.
Najgorsze było jednak to, że Primose znał prawdziwych winowajców. Po powrocie do Toronto odnaleźli go szybko, zbyt szybko, nie przychodząc z przeprosinami. Przyszli z groźbami. Byli młodsi, mniej doświadczeni, a mimo to przepełnieni nienawiścią, która dojrzewała w nich od lat. Zazdrościli mu talentu, spokoju i tej naiwnej, drażniącej wiary w marzenia, która zdawała się sprawiać, że w jego obecności niemożliwe stawało się możliwe.
Przeglądając informacje o najlepszych adwokatach, jego wzrok od razu skierował się w stronę utalentowanej, młodej pani mecenas. Opinie na temat Charlotte Kovalski wydawały mu się na tyle solidne, że czuł, iż tylko ona jest w stanie wyciągnąć go z tarapatów, udowadniając jego niewinność w sądzie. Oprócz Riley odwrócili się od niego wszyscy. Nawet rodzina od paru tygodni wysyłała mu jedynie maile z prośbami, by nawet się do nich nie przyznawał. Bał się też tego, że żona zawsze mu bliska wykorzysta ten fakt w sprawie rozwodowej, zostawiając go bez niczego, argumentując, że całe życie żyła z osobą, która dopuściła się takiej krzywdy.
Nie zastał jej w kancelarii, ale od miłej i uprzejmej sekretarki dostał namiary na mieszkanie kobiety, która podobno w najważniejszych przypadkach przyjmowała klientów w swoim apartamencie. Podejrzewał, że nie będzie to przyjemne spotkanie, w końcu kto chciałby w wolnych chwilach przyjmować klientów, i to jeszcze takich, od których ciągnie się opinia kogoś skreślonego przez wszystkich? Będąc na miejscu, był pod wrażeniem warunków, w jakich mieszkała, i wewnętrznie był pewien, że trafił na tę jedyną kobietę, która pomoże mu się U W O L N I Ć od kłamstwa, w które został wplątany. 002
Charlotte Kovalski
dc; 9maniek
27 y/o
Welkom in Canada
169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho.
Gdzie choinka?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Primose Quinn

Życie Charlotty wydawało się być względnie proste. Skupiała się przede wszystkim na tym, co będzie działo się później. Praca w kancelarii prawnej była ukojeniem jej nerwów. Nie patrzyła na przód. Wolała skupić się na samej sobie i przeżyć relację z Cassianem. Zamknąć oczy, nie zastanawiać się nad tym, co stanie się później. Chociaż dalej analizowała w głowie tamtą sprawę oraz ich ostatnie spotkanie. Zadeklarował się, za to dalej czuła, że to było... za mało.
Może dlatego postanowiła wyjść z pracy, by móc w stu procentach skupić się na obecnej sprawie. Tej która mocno chwytała ją za serce. Czasami czuła delikatny ucisk w żołądku. Takie delikatne spięcie. Siedziała nad papierami, próbując znaleźć najlepszą linię obrony. Tylko każdy szczegół przypadku doprowadzał ją do szału. Jej klient był skończonym kretynem. Łatwiej byłoby przekazać tę sprawę, niż bronić mężczyznę oskarżonego o zabójstwo własnej żony. Takie sprawy nigdy nie kończyły się kolorowo. Były niczym prawdziwa zadra na sercu, której nie da się usunąć. Przysięgli od razu byli negatywnie nastawieni, a ona miała stosunkowo mało narzędzi, z którymi mogłaby wygrać tę sprawę.
Ze spokoju wyrwał ją dzwonek do drzwi, a chwilę później głośne szczekanie dwóch samoyed'ów. Cały dom wręcz alarmował, że ktoś pojawił się w jej domu. Tylko nikogo się nie spodziewała. Przez myśl jej przeszło o ponownej wizycie Lennoxa. Ostatnio bardziej przypominał wrzód na tyłku, pojawiający się w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Zwlekła się ze swojego biura. Spojrzała spokojnym okiem przez judasza i... zamarła. Nie znała typa.
Dobry wieczór? — zaczęła Charlotte, otwierając finalnie drzwi. Lekko zmieszana. Nikt jak dotąd nie nachodził jej w domu — a pan to...? — spytała uprzejmym tonem, unosząc do góry jedną ze swoich brwi. Coś w jej środku wydawało się spiąć. Nie lubiła przebywać z obcymi mężczyznami, a wyglądał jej na podejrzanego.
Nie chcę rozmawiać ani o Bogu — próbowała skończyć dyskusję, zanim Primrose odezwał się w jakikolwiek sposób do niej — ani o fotowoltaice — dodała po chwili. Wolała uciąć niepotrzebne dyskusje. Różni ludzie odwiedzali ją z przedziwnymi zamiarami.
ODPOWIEDZ

Wróć do „#19”