giovanni 'renoir' salvatore


data i miejsce urodzenia
3 listopada 1989 r., Lamezia Termezaimki
on/jegozawód
dyrektor strategiimiejsce pracy
Avalon Global Industriesorientacja
heteroseksualna, aromantycznadzielnica mieszkalna
york millspobyt w toronto
od 8 latumiejętności
posługiwanie się bronią palną, prawo jazdy kategorii G; znajomość pięciu języków: włoski, francuski, angielski, rosyjski, chiński; znajomość podstaw samoobrony; znajomość szyfrowania, znajomość łaciny; pamięć semantyczna; znajomość sztuki kaligrafiisłabości
nieznajomość swojej wartości poza funkcją; obsesyjna potrzeba kontroli; chroniczna bezsenność; psychosomatyczne bóle głowy i karku; paniczny lęk przed utratą wzroku; trudność w budowaniu zaufaniaNigdy nie miał być kimś szczególnym.
Dorastał w małym miasteczku w Kalabrii, gdzie życie toczyło się sennym rytmem, a wszystko, co istotne, działo się za zamkniętymi drzwiami. W domu, w którym panowała cisza, a emocje, jeśli się już w ogóle pojawiały, były ukrywane za chłodną uprzejmością. Schematem. Ojciec oficjalnie pracował w firmie logistycznej w Kalabrii na wyższym stanowisku, a matka była pielęgniarką w lokalnym szpitalu. I chociaż pieniędzy nigdy nie brakowało, to nikt w domu nie mówił głośno o tym, skąd właściwie pochodziły. Ojciec znikał często na wyjazdach służbowych, wracał późno, a rozmowy przy stole, o ile zasiadali do niego wspólnie, były oszczędne i powierzchowne. Puste otoczenie.
Już jako dziecko Giovanni wyróżniał się spośród rówieśników. Był niezwykle bystry i spostrzegawczy, szybko zauważając rzeczy, których inni zdawali się nie dostrzegać. Ludzie fascynowali go bardziej niż cokolwiek innego – z niecodzienną uwagą obserwował dorosłych, ich reakcje, sposób, w jaki rozmawiali lub unikali pewnych tematów. Jednak w tym wszystkim było coś osobliwego: choć Gio rozumiał ludzkie emocje, sam ich nie odczuwał zbyt głęboko. Radość, smutek, współczucie – te uczucia były dla niego jak odległe, jak abstrakcyjne pojęcia. Nauczył się jednak szybko, jak je naśladować, jak mówić i zachowywać się, by inni widzieli w nim to, czego od niego oczekiwali. Nauczył się wtapiać w tłum. Zakładać maski. Nie dlatego, że potrzebował ich akceptacji, ale dlatego, że ułatwiało mu to życie. Dawało pewną przewagę i odciągało wszelkie podejrzenia. Instynktownie, z biegiem lat, odkrył, że manipulowanie emocjami innych przychodzi mu z łatwością – tak naturalnie jak oddychanie.
Świat Gio zmienił się nagle, gdy miał czternaście lat. Pewnego dnia ze szkoły odebrała go ciotka ze strony ojca – żona jego brata – mieszkająca w Mediolanie, którą Giovanni widział zaledwie kilka razy w życiu. Młody Salvatore dowiedział się wtedy, że jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Ekspertyza wskazywała na zwykły, tragiczny zbieg okoliczności.
…ale gdyby był wtedy bardziej świadomy, wiedziałby, że w świecie, w którym tak naprawdę funkcjonował jego ojciec, niewiele rzeczy działo się przypadkowo.
Przeprowadzka do Mediolanu była dla niego ciężkim zderzeniem z nową rzeczywistością. Ciotka była kobietą równie chłodną i tajemniczą, co jego ojciec, a wuja nie widywał praktycznie nigdy, również: podobnie jak wcześniej ojca. Gio pozostał więc sam, zdany wyłącznie na siebie. Początkowo zamknął się jeszcze mocniej w swojej skorupie, nie angażując się w nowe znajomości i pozwalając, by inni sądzili, że to efekt przeżytej tragedii. W rzeczywistości jednak szybko odkrył, że nowe środowisko stanowi idealne pole do testowania jego umiejętności. Z ukrycia analizował ludzi, obserwował ich zachowania, emocje i wzajemne interakcje, chłonąc każdy szczegół. Stopniowo zaczął wykorzystywać zdobytą wiedzę – subtelnie manipulował kolegami ze szkoły, później nauczycielami, a w końcu nawet i ciotką, kierując ich decyzjami i działaniami bez wzbudzania jakichkolwiek podejrzeń. Im więcej praktykował, tym bardziej precyzyjne stawały się jego metody, a satysfakcję dawała mu nie tyle sama manipulacja, ile poczucie kontroli nad otoczeniem.
Gdy Giovanni skończył siedemnaście lat, wuj zdecydował się w końcu nawiązać z nim bliższy kontakt. Pojawił się pewnego dnia w domu znacznie wcześniej i, jak nigdy, usiadł z chłopakiem do kolacji. Nie była to jednak spontaniczna decyzja, bo mężczyzna od dawna uważnie obserwował chłopaka, analizując jego zachowania, decyzje i sposób, w jaki wpływał na otoczenie. Początkowo robił to z dystansu, traktując go raczej jako ciekawostkę niż realny potencjał. Z czasem jednak coraz wyraźniej dostrzegał, że Giovanni był kimś więcej niż tylko inteligentnym, lecz cichym nastolatkiem. Był członkiem familii. A w jego manipulacjach, precyzji działania i całkowitym braku sentymentów widział cechy niezbędne w świecie, w którym sam funkcjonował. W którym funkcnowała familia. Kiedy był już pewien, że chłopak posiada przydatne umiejętnosci, zaczął powoli wciągać go w sprawy, które dotyczyły samej la famiglia. Początkowe zadania były drobne – obserwacja, subtelne pozyskiwanie informacji, ostrożne wpływanie na decyzje innych ludzi. Gio szybko potwierdził, że choć nie nadawał się do brutalnych metod typowych dla kalabryjskiej mafii, był wręcz niezastąpiony tam, gdzie chodziło o subtelność i inteligentną manipulację. Potrafił sprawić, że inni podejmowali decyzje zgodne z jego zamiarem, wierząc, że czynią to z własnej woli.
Giovanni, świadomy własnego talentu, wiedział, że rozwój jego umiejętnosci wymaga formalnego ugruntowania. Chciał własnego rozwoju. Organizacja, za namową wuja, sfinansowała mu studia na dwóch wymagających kierunkach – psychologii i ekonomii. Wykorzystał ten czas maksymalnie, szlifując intelekt i zdobywając praktyczną wiedzę, która uczyniła go jeszcze groźniejszym przeciwnikiem. A w świecie, w którym brutalność była normą, Gio wyróżniał się umiejętnością subtelnej manipulacji. Z każdym kolejnym zadaniem dla wuja jego pozycja rosła – stopniowo zaczął zajmować się coraz ważniejszymi interesami organizacji. Z czasem nie tylko analizował umowy czy negocjował z partnerami, ale także decydował o strategicznych ruchach ’Ndranghety, eliminując przeciwników bez konieczności fizycznej konfrontacji. Jego chłodna kalkulacja, precyzyjne strategie i bezwzględność sprawiły, że zaledwie kilka lat po ukończeniu studiów zyskał pozycję consigliere – osoby, której decyzje miały bezpośredni wpływ na dalsze losy organizacji.
Giovanni stał się nie tylko człowiekiem od interesów, lecz przede wszystkim niezbędnym doradcą, którego zdanie było cenione równie wysoko jak rozkazy szefów. Ale też budziło pewne wątpliwości.
Decyzja o wysłaniu go do Toronto, do Kanady, była jednocześnie nagrodą i ostrzeżeniem. W organizacji doceniano skuteczność Giovanniego, lecz jego rosnąca pozycja budziła coraz większy niepokój wśród ludzi na szczycie. Potrzebowali kogoś niezwykle kompetentnego, kto zabezpieczy ich interesy za oceanem, ale również chcąc, aby sam Giovanni znalazł się na tyle daleko, by nie mógł bezpośrednio zagrozić ich władzy. Jego ostatnie decyzje we Włoszech wzbudziły niepokój wśród starszyzny – zbyt skuteczny, zbyt niezależny, zbyt trudny do kontrolowania. Zbyt... o kilka kroków przed nimi. Toronto miało być dla niego złotą klatką – miejscem prestiżowym, ale z dala od głównych struktur ’Ndranghety. Oficjalnie Giovanni objął stanowisko dyrektora strategii w potężnym międzynarodowym koncernie Avalon Global Industries, specjalizującym się w sektorach energetycznym, logistycznym i technologicznym. Jego rzeczywista rola była jednak bardziej skomplikowana – Avalon stanowił idealny front do dyskretnych przepływów finansowych, umożliwiając organizacji ekspansję na rynek północnoamerykański.
Początkowo Giovanni spotkał się w Toronto z wyraźnym dystansem. Ludzie z kanadyjskiego oddziału organizacji widzieli w nim obcego – człowieka, który pojawił się znikąd, mając od razu zająć wysoką pozycję. Każdy jego ruch był bacznie obserwowany, każda decyzja analizowana, a on sam doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie próbował jednak na siłę zdobyć sympatii ani zaufania innych. Znał tę grę wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że kluczem do sukcesu jest cierpliwość. Zajął się systematycznym budowaniem swojej pozycji, dyskretnie pozbywając się oponentów. Nie potrzebował przemocy – wystarczyły mu odpowiednio dawkowane informacje, delikatnie sugerowane wątpliwości i sprytnie podsycane konflikty interesów. Zanim jego przeciwnicy zdążyli się zorientować, już było za późno, by zareagować. Giovanni manipulował przepływem finansów, kontrolował relacje, umiejętnie wykorzystywał słabości innych ludzi, a wszystko to z eleganckim spokojem osoby, której nie da się nic zarzucić.
Był bez skazy. Tak, jak od siebie wymagał od samego początku. A raczej: miał być bez skazy.
✧ Renoir to imię, którym operuje przy interesach półświatka i tak przedstawia się też ludziom
✧ Nigdy nie podnosi głosu. Uważa, że ten, kto naprawdę ma władzę, nie musi krzyczeć.
✧ Ma obsesję na punkcie detali. Potrafi dostrzec, że ktoś zmienił zapach perfum lub zegarek.
✧ Nie lubi, gdy ktoś skraca jego imię do „Gio” – chyba że sam na to pozwoli.
✧ Zna na pamięć „Księcia” Machiavellego, ale bardziej inspiruje go Clausewitz.
✧ Ma ulubione perfumy, których używa od lat – klasyczne, chłodne, z nutą czarnego pieprzu i wetiweru.
✧ Lubi stare filmy noir – nie dla fabuły, lecz dla dynamiki między ludźmi i języka spojrzeń.
✧ Posługuje się trzema językami: włoskim, angielskim i francuskim. Włada nimi płynnie, ale najchętniej mówi po włosku.
✧ Nie potrzebuje przemocy. Jego ulubionym sposobem wywierania presji jest zmuszenie rozmówcy do samodzielnego dojścia do wniosku, że nie ma innego wyjścia.
Dorastał w małym miasteczku w Kalabrii, gdzie życie toczyło się sennym rytmem, a wszystko, co istotne, działo się za zamkniętymi drzwiami. W domu, w którym panowała cisza, a emocje, jeśli się już w ogóle pojawiały, były ukrywane za chłodną uprzejmością. Schematem. Ojciec oficjalnie pracował w firmie logistycznej w Kalabrii na wyższym stanowisku, a matka była pielęgniarką w lokalnym szpitalu. I chociaż pieniędzy nigdy nie brakowało, to nikt w domu nie mówił głośno o tym, skąd właściwie pochodziły. Ojciec znikał często na wyjazdach służbowych, wracał późno, a rozmowy przy stole, o ile zasiadali do niego wspólnie, były oszczędne i powierzchowne. Puste otoczenie.
Już jako dziecko Giovanni wyróżniał się spośród rówieśników. Był niezwykle bystry i spostrzegawczy, szybko zauważając rzeczy, których inni zdawali się nie dostrzegać. Ludzie fascynowali go bardziej niż cokolwiek innego – z niecodzienną uwagą obserwował dorosłych, ich reakcje, sposób, w jaki rozmawiali lub unikali pewnych tematów. Jednak w tym wszystkim było coś osobliwego: choć Gio rozumiał ludzkie emocje, sam ich nie odczuwał zbyt głęboko. Radość, smutek, współczucie – te uczucia były dla niego jak odległe, jak abstrakcyjne pojęcia. Nauczył się jednak szybko, jak je naśladować, jak mówić i zachowywać się, by inni widzieli w nim to, czego od niego oczekiwali. Nauczył się wtapiać w tłum. Zakładać maski. Nie dlatego, że potrzebował ich akceptacji, ale dlatego, że ułatwiało mu to życie. Dawało pewną przewagę i odciągało wszelkie podejrzenia. Instynktownie, z biegiem lat, odkrył, że manipulowanie emocjami innych przychodzi mu z łatwością – tak naturalnie jak oddychanie.
Świat Gio zmienił się nagle, gdy miał czternaście lat. Pewnego dnia ze szkoły odebrała go ciotka ze strony ojca – żona jego brata – mieszkająca w Mediolanie, którą Giovanni widział zaledwie kilka razy w życiu. Młody Salvatore dowiedział się wtedy, że jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Ekspertyza wskazywała na zwykły, tragiczny zbieg okoliczności.
…ale gdyby był wtedy bardziej świadomy, wiedziałby, że w świecie, w którym tak naprawdę funkcjonował jego ojciec, niewiele rzeczy działo się przypadkowo.
Przeprowadzka do Mediolanu była dla niego ciężkim zderzeniem z nową rzeczywistością. Ciotka była kobietą równie chłodną i tajemniczą, co jego ojciec, a wuja nie widywał praktycznie nigdy, również: podobnie jak wcześniej ojca. Gio pozostał więc sam, zdany wyłącznie na siebie. Początkowo zamknął się jeszcze mocniej w swojej skorupie, nie angażując się w nowe znajomości i pozwalając, by inni sądzili, że to efekt przeżytej tragedii. W rzeczywistości jednak szybko odkrył, że nowe środowisko stanowi idealne pole do testowania jego umiejętności. Z ukrycia analizował ludzi, obserwował ich zachowania, emocje i wzajemne interakcje, chłonąc każdy szczegół. Stopniowo zaczął wykorzystywać zdobytą wiedzę – subtelnie manipulował kolegami ze szkoły, później nauczycielami, a w końcu nawet i ciotką, kierując ich decyzjami i działaniami bez wzbudzania jakichkolwiek podejrzeń. Im więcej praktykował, tym bardziej precyzyjne stawały się jego metody, a satysfakcję dawała mu nie tyle sama manipulacja, ile poczucie kontroli nad otoczeniem.
Gdy Giovanni skończył siedemnaście lat, wuj zdecydował się w końcu nawiązać z nim bliższy kontakt. Pojawił się pewnego dnia w domu znacznie wcześniej i, jak nigdy, usiadł z chłopakiem do kolacji. Nie była to jednak spontaniczna decyzja, bo mężczyzna od dawna uważnie obserwował chłopaka, analizując jego zachowania, decyzje i sposób, w jaki wpływał na otoczenie. Początkowo robił to z dystansu, traktując go raczej jako ciekawostkę niż realny potencjał. Z czasem jednak coraz wyraźniej dostrzegał, że Giovanni był kimś więcej niż tylko inteligentnym, lecz cichym nastolatkiem. Był członkiem familii. A w jego manipulacjach, precyzji działania i całkowitym braku sentymentów widział cechy niezbędne w świecie, w którym sam funkcjonował. W którym funkcnowała familia. Kiedy był już pewien, że chłopak posiada przydatne umiejętnosci, zaczął powoli wciągać go w sprawy, które dotyczyły samej la famiglia. Początkowe zadania były drobne – obserwacja, subtelne pozyskiwanie informacji, ostrożne wpływanie na decyzje innych ludzi. Gio szybko potwierdził, że choć nie nadawał się do brutalnych metod typowych dla kalabryjskiej mafii, był wręcz niezastąpiony tam, gdzie chodziło o subtelność i inteligentną manipulację. Potrafił sprawić, że inni podejmowali decyzje zgodne z jego zamiarem, wierząc, że czynią to z własnej woli.
Giovanni, świadomy własnego talentu, wiedział, że rozwój jego umiejętnosci wymaga formalnego ugruntowania. Chciał własnego rozwoju. Organizacja, za namową wuja, sfinansowała mu studia na dwóch wymagających kierunkach – psychologii i ekonomii. Wykorzystał ten czas maksymalnie, szlifując intelekt i zdobywając praktyczną wiedzę, która uczyniła go jeszcze groźniejszym przeciwnikiem. A w świecie, w którym brutalność była normą, Gio wyróżniał się umiejętnością subtelnej manipulacji. Z każdym kolejnym zadaniem dla wuja jego pozycja rosła – stopniowo zaczął zajmować się coraz ważniejszymi interesami organizacji. Z czasem nie tylko analizował umowy czy negocjował z partnerami, ale także decydował o strategicznych ruchach ’Ndranghety, eliminując przeciwników bez konieczności fizycznej konfrontacji. Jego chłodna kalkulacja, precyzyjne strategie i bezwzględność sprawiły, że zaledwie kilka lat po ukończeniu studiów zyskał pozycję consigliere – osoby, której decyzje miały bezpośredni wpływ na dalsze losy organizacji.
Giovanni stał się nie tylko człowiekiem od interesów, lecz przede wszystkim niezbędnym doradcą, którego zdanie było cenione równie wysoko jak rozkazy szefów. Ale też budziło pewne wątpliwości.
Decyzja o wysłaniu go do Toronto, do Kanady, była jednocześnie nagrodą i ostrzeżeniem. W organizacji doceniano skuteczność Giovanniego, lecz jego rosnąca pozycja budziła coraz większy niepokój wśród ludzi na szczycie. Potrzebowali kogoś niezwykle kompetentnego, kto zabezpieczy ich interesy za oceanem, ale również chcąc, aby sam Giovanni znalazł się na tyle daleko, by nie mógł bezpośrednio zagrozić ich władzy. Jego ostatnie decyzje we Włoszech wzbudziły niepokój wśród starszyzny – zbyt skuteczny, zbyt niezależny, zbyt trudny do kontrolowania. Zbyt... o kilka kroków przed nimi. Toronto miało być dla niego złotą klatką – miejscem prestiżowym, ale z dala od głównych struktur ’Ndranghety. Oficjalnie Giovanni objął stanowisko dyrektora strategii w potężnym międzynarodowym koncernie Avalon Global Industries, specjalizującym się w sektorach energetycznym, logistycznym i technologicznym. Jego rzeczywista rola była jednak bardziej skomplikowana – Avalon stanowił idealny front do dyskretnych przepływów finansowych, umożliwiając organizacji ekspansję na rynek północnoamerykański.
Początkowo Giovanni spotkał się w Toronto z wyraźnym dystansem. Ludzie z kanadyjskiego oddziału organizacji widzieli w nim obcego – człowieka, który pojawił się znikąd, mając od razu zająć wysoką pozycję. Każdy jego ruch był bacznie obserwowany, każda decyzja analizowana, a on sam doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie próbował jednak na siłę zdobyć sympatii ani zaufania innych. Znał tę grę wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że kluczem do sukcesu jest cierpliwość. Zajął się systematycznym budowaniem swojej pozycji, dyskretnie pozbywając się oponentów. Nie potrzebował przemocy – wystarczyły mu odpowiednio dawkowane informacje, delikatnie sugerowane wątpliwości i sprytnie podsycane konflikty interesów. Zanim jego przeciwnicy zdążyli się zorientować, już było za późno, by zareagować. Giovanni manipulował przepływem finansów, kontrolował relacje, umiejętnie wykorzystywał słabości innych ludzi, a wszystko to z eleganckim spokojem osoby, której nie da się nic zarzucić.
Był bez skazy. Tak, jak od siebie wymagał od samego początku. A raczej: miał być bez skazy.
Ciekawostki
✧ Jest wysoko postawionym członkiem w pionie ’Ndranghety✧ Renoir to imię, którym operuje przy interesach półświatka i tak przedstawia się też ludziom
✧ Nigdy nie podnosi głosu. Uważa, że ten, kto naprawdę ma władzę, nie musi krzyczeć.
✧ Ma obsesję na punkcie detali. Potrafi dostrzec, że ktoś zmienił zapach perfum lub zegarek.
✧ Nie lubi, gdy ktoś skraca jego imię do „Gio” – chyba że sam na to pozwoli.
✧ Zna na pamięć „Księcia” Machiavellego, ale bardziej inspiruje go Clausewitz.
✧ Ma ulubione perfumy, których używa od lat – klasyczne, chłodne, z nutą czarnego pieprzu i wetiweru.
✧ Lubi stare filmy noir – nie dla fabuły, lecz dla dynamiki między ludźmi i języka spojrzeń.
✧ Posługuje się trzema językami: włoskim, angielskim i francuskim. Włada nimi płynnie, ale najchętniej mówi po włosku.
✧ Nie potrzebuje przemocy. Jego ulubionym sposobem wywierania presji jest zmuszenie rozmówcy do samodzielnego dojścia do wniosku, że nie ma innego wyjścia.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
wysokizgoda na śmierć postaci
takzgoda na trwałe okaleczenie
takzgoda na nieuleczalną chorobę postaci
takzgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
tak