Laura "Lari" Fogarty


data i miejsce urodzenia
27/06/2002 Toronto, Kanadazaimki
ona/jejzawód
tancerkamiejsce pracy
The Fifth Social Cluborientacja
heterodzielnica mieszkalna
Malvernpobyt w toronto
od urodzeniaumiejętności
potrafi tańczyć, choć głównie opiera się to na tańcu w klubie; całkiem nieźle śpiewa; dobrze gotuje; świetna manipulatorkasłabości
ma słabość do używek; problemy z agresją i autodestrukcją; boi się ciemności (czasami nie zaśnie bez zapalonego światła); nie ma prawa jazdy
trigger warning
nawiązania do zaburzeń psychicznych oraz uzależnienia od leków i używek; wulgaryzmyToronto, Kanadalove, love, love
what is it good for?
absolutely nothing
sierpień 2019
— Pozwól, że zaczniemy od początku.
— Od początku? — Siedząca na skórzanej kanapie blondynka parsknęła krótkim, poirytowanym śmiechem. — Mhm…
Nie było sensu wracać do początku. Właściwie nie było też sensu w ogóle zaczynać jakiejkolwiek terapii, a przynajmniej taką postawę przyjmowała sama zainteresowana, która na każde, cotygodniowe spotkanie z Marlowem przychodziła wyłącznie dlatego, że musiała. Bo przecież ją zmusili.
— Pierdolone świętoszki… — Słowa, które z jej ust wymsknęły się głośniej, niż było zamierzone.
— Chcą dla ciebie dobrze. — Spokojny, neutralny głos psychologa mimowolnie wkurwiał ją jeszcze bardziej. On n i g d y nie oceniał.
— Dobrze? — obruszyła się, kręcąc głową. — Chyba, kurwa, dla siebie. Psuję wizerunek idealnej rodzinki, nie wie pan?
Kipiała w niej złość. Ten rodzaj złości, którego nie potrafiła w żaden sposób wytłumaczyć; określić – a już z pewnością nie naprostować.
Marlow milczał. Obserwował, niezbyt nachalnie, po prostu… patrzył. Jakby lustrował ją na wylot.
— Od tego mają Ev. Ukochaną, słodką, niewinną Ev — syknęła, wbijając w mężczyznę intensywne spojrzenie jasnych tęczówek. Zmarszczyła brwi. Na wielu to działało. Cel? Odstraszenie.
Tylko nie na niego.
— Mają też ciebie. — Kurwa, trafnie. — Ale obawiam się, że dopóki nie pozwolisz im na tą miłość, nic się nie zmieni.
Kolejne prychnięcie. Zacisnęła pięści tak mocno, że paznokciami zraniła wewnętrzną część dłoni.
Jedno znaczące drgnięcie podbródka.
— Zabolało?
Jedno słowo, które rozniosło się w myślach zdecydowanie zbyt wyraźnie.
— Chcielibyście, kurwa.
Atak odbity przez kłamstwo przesączone jadem.
Wyparcie.
Toronto, Kanadathe worst part
about having amental illness
is that people expect you
to behave as if you don't
grudzień 2020
Ostry kawałek potłuczonego wcześniej wazonu przeciął powietrze, z impetem uderzając o stojącą w rogu szafę. Na drewnianej powierzchni wyrył się niewielki uszczerbek; szkło rozbiło się na kilka mniejszych części, rozsypując po podłodze.
— Spierdalaj! Nawet się do mnie, kurwa, nie zbliżaj!
Rozwścieczony, nieobecny wzrok, który z nienaturalną, przesadzoną szybkością obiegał oblicze stojącego kilka kroków dalej ojca. Jeden z tych momentów, kiedy kompletnie nad sobą nie panowała.
Nie dało się jej zatrzymać.
— Gray, proszę cię, uspokójcie się oboje… — Zrezygnowany głos matki, która bezsilnie starała się, żeby wszystko wróciło do normy.
— Jest naćpana, nie widzisz tego?
— Odsuń się, kurwa! — Uniosła nad sobą rękę, w której trzymała kolejny przedmiot – gotowa, by bez namysłu rzucić nim w stronę mężczyzny.
— Laura, przestań! — Evelyn patrzyła na nią tak, jakby za chwilę miała się rozpłakać.
— Wynoś się. — Tyle i aż tyle. Beznamiętność, której wcześniej czy później mogła się spodziewać. Grayson Fogarty miał swoje pisane zasady. Mogła się do nich dostosować, albo zniknąć.
Wszyscy w pomieszczeniu podświadomie wiedzieli, co wybierze.
— Proszę cię… Laura… — Kobieta zwróciła się w stronę jednej z córek, łapiąc dłonią w okolicach klatki piersiowej. — Zmienimy lekarza, leki, jeszcze się ułoży… — Patrzyła to na blondynkę, to na męża, przez którego przemawiała podjęta właśnie decyzja.
— Co zmienimy?! Co zmienimy?! — krzyknął. — Zawala wszystko. Wszystko! Gdyby nie ty nawet nie skończyłaby szkoły! Spójrz na to. W końcu nas wszystkich pozabija!
„Spójrz… na to”.
Już dawno przestał traktować ją jak człowieka.
Odurzony umysł wyłapywał te słowa, które bolały najbardziej. Przełknęła ślinę, wciągając przez nozdrza powietrze. Głośno i wściekle.
— Droga wolna! Wyjdź stąd, a twoja noga więcej tu nie postanie. Rozumiemy się?!
Wystarczyło.
Ciche chlipnięcie Evelyn, która była tak samo bezradna, jak ich mama. Spakowane na szybko rzeczy, upchnięte w dwie sportowe torby. Trzaśnięcie drzwiami.
Obraz się rozmazywał; z ust leciały obłoki pary, gdy nierównomiernie wydychała powietrze. Trzęsła się – od emocji, zimna i narkotykowej trucizny, która buzowała w jej krwi.
Dźwięk przychodzącego sms-a oderwał ją od myśli skupionych na gniewie.

Ev
Poczekaj, wróć
Porozmawiam z tatą, będzie dobrze, zobaczysz
Lari?
Wiadomość...
Wyłączyła telefon i schowała do kieszeni dresowych spodni. Ruszyła przed siebie.
Toronto, Kanadawe don′t gotta be in love
I don't gotta be the one
I just wanna be one of your girls tonight
lipiec 2025
Drobne ciało wirowało w rytm elektronicznej muzyki, tamtej nocy idealnie wpasowującej się w jej nastrój. Kilka niewinnych spojrzeń sunących po sylwetce blondynki, która zdawała się tworzyć z melodią jedną, spójną całość. W takim miejscu jak to każdego wieczoru mogła przywdziewać inną maskę. Być sobą lub nie być.
Różowo-fioletowe światło neonu odbijało się na dziewczęcej twarzy. We krwi płynął alkohol w postaci czystej wódki zaserwowanej przy barze. Właściwie było jej już wszystko jedno. Byle dotrwać do rana.
Rzeczywistość, w której żyła od kilku dobrych lat nie miała nic wspólnego z tym, o czym zawsze marzyła.
Rodzinny dom z basenem zastąpiła klitka zwana mieszkaniem, urządzona na wzór przytulnego gniazdka, do którego mimo wszystko wracała z ulgą.
Wyobrażenie miłości przybrało postać toksycznych relacji, do których też chyba zdążyła przywyknąć.
Jest tym w s z y s t k i m cholernie zmęczona.
Ciekawostki
— Wychowała się w normalnej, porządnej rodzinie, do której nigdy nie pasowała, będąc cieniem siostry bliźniaczki – jej słodkiej odwrotności. Ma też starszego brata.
— Czasem wygląda tak, jakby była żywcem wyjęta z lat 90-tych. Czarna, przetarta, oversize'owa, skórzana kurtka to jej znak rozpoznawczy. Znalazła ją kiedyś w osiedlowym lumpeksie i od tamtej pory ma do niej wielki sentyment.
— Najpierw robi, potem myśli. Perfekcyjne określenie jej życiowych decyzji.
— Choć pozornie wydaje się być bardzo towarzyska, tak naprawdę jest dosyć nieufna wobec ludzi i jakoś specjalnie się też przed wszystkimi nie otwiera. Potrafi za to dobrze słuchać. Pomogłaby każdemu, tylko nie sobie.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
średnizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
takzgoda na nieuleczalną chorobę postaci
takzgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
tak