
W wieku dwunastu lat Phia została dostrzeżona na zawodach łyżwiarskich, zaproponowano jej start w duecie i szybko znaleziono partnera, zaczęła także wreszcie zarabiać na swojej pasji. Piruety i aksle nie miały dla niej tajemnic, a każdy upadek czy siniak tylko motywował ją do dalszej pracy. Pierwszy złoty medal i mistrzostwo Kanady zdobyła w wieku szesnastu lat, a świętowała go ze swoim zespołem i mamą, która zawsze była przy jej boku. Następne zwycięstwa i medale posypały się jak z rękawa, a Sophia i jej partner szybko zostali okrzyknięci ulubieńcami Kanady. Ładna buzia pomogła Desrochers w uzyskaniu rozgłosu i oprócz łyżwiarstwa mogła liczyć na kontrakty reklamowe z producentami perfum czy odzieży sportowej, pojawiała się także na okładkach gazet, a gdy skończyła osiemnaście lat pewien wannabe raper ogłosił publicznie, że chciałby ją zabrać na randkę. Na szczęście jej matka w porę zareagowała i nie dopuściła, by cokolwiek rozpraszało jej córkę.
Obie przeprowadziły się do Toronto, gdy Sophia miała dwadzieścia lat i jej kariera znajdowała się w pełnym rozkwicie. Przez następne pięć lat udało jej się sięgnąć po wszystko, co tylko mogła zdobyć w swojej dziedzinie i nie przeszkadzało jej to, że życie prywatne praktycznie nie istnieje. Świadomie budowała własną markę, inwestowała i podejmowała się tylko lukratywnych współprac, wciąż pozostając na jezykach wszystkich tych, którzy chcieli wiedzieć o niej więcej, lecz nie zostali do tego dopuszczeni.
Gdy miała dwadzieścia pięć lat, u jej mamy zdiagnozowano białaczkę - Desrochers oficjalnie przeszła wtedy na sportową emeryturę i zamierzała całkowicie poświęcić się wspieraniu najbliższej osoby. Niestety, pomimo finansowego zabezpieczenia, wciąż nie było ich stać na nowatorską kurację, dzięki której Irina miałaby szansę na wyleczenie. Phia długo biła się z myślami, ale podjęła w końcu decyzję, że poświęci się tak, jak kiedyś mama zrobiła to dla niej. Wiedziała, że wpadła w oko pewnemu bogatemu biznesmenowi i zgodziła się wreszcie na randkę z nim, a później następną i kolejną. Dość szybko doszło do zaręczyn, które spotkały się ze sprzeciwem Iriny, będącej w wieku wybranka córki, lecz Sophia nie zważała na protesty ani swojej mamy, ani rodziny Arnauda. Pobrali się w dzień jej dwudziestych szóstych urodzin, a kilka dni później jej wspaniałomyślny mąż opłacił kurację Iriny.
Małżeństwo było zgodne, lecz nie spędzało ze sobą zbyt wiele czasu. Phia trwała przy matce, a gdy ta poczuła się lepiej, namówiła córkę do pójścia na studia. Arnaud był dumny z młodej, ambitnej żony i w zamian za zdobyty dyplom podarował jej fundację, która miała pomagać dziewczynkom w świecie sportu. Od czasu do czasu wymagał tylko, by pojawiła się przy jego boku na ważnej gali lub uroczystości, ale ich relacja szybko przemieniła się w platoniczne partnerstwo. Gdy Irina nieoczekiwanie zmarła, to mąż był tą osobą, która przyjęła na siebie rozpacz Sophii, a gdy i on pewnego razu po prostu się nie obudził, Desrochers była już na tyle zahartowana, by nie dać po sobie poznać, że cokolwiek ją złamało.
Wielkim zaskoczeniem był natomiast spadek, jaki otrzymała - spodziewała się domu na obrzeżach, apartamentu w centrum, pojedynczych procentów w udziałach jego spółek, kilku dzieł sztuki i kolekcji biżuterii, ale za nic w świecie nie przypuszczała, że odziedziczy większość udziałów w koncernie mediowym Arnauda. Od tego momentu między nią, a jego pominiętą w spadku rodziną rozpoczęła się prawdziwa wojna, z której tylko jedna strona może wyjść zwycięsko.
- Fundacja Girls in the Game, którą w jej imieniu założył mąż, ma wyrównywać szanse dziewczynek w sporcie i jest jednym z projektów, którym Sophia poświęca się najbardziej. Nie opuściła żadnego spotkania zarządu, w jej głowie wciąż pojawiają się pomysły na nowe akcje, a przede wszystkim osobiście zajęła się lekcjami łyżwiarstwa, oferowanymi w ramach jednego z programów.
- Po ślubie nie zmieniła nazwiska, została przy panieńskim, które było również panieńskim nazwiskiem jej mamy. Irina Desrochers była córką rosyjskiej imigrantki i Kanadyjczyka z Montrealu.
- Nie ma prawa jazdy, ale potrafi prowadzić auto; nigdy nie zdała egzaminu, co swego czasu reportowała prasa w kraju. Sophia jest bardzo stereotypowym przykładem passenger princess.
- Z biegiem lat przywykła do pewnej jakości życia, którą mogła zapewnić sobie i mamie dzięki pieniądzom. Lubi kupować sobie oryginalną biżuterię, ubrania od projektantów, jej biblioteczka pęka w szwach, a na ścianie w salonie wisi małe dzieło sztuki.
- Reprezentowała kraj w łyżwiarstwie figurowym i dzięki temu mogła zwiedzić kawałek świata. Każda olimpiada, mistrzostwo czy turniej były doskonałą okazją do podróżowania i odkrywania nowych miejsc.
- Jest uzależniona od kawy, zdarza jej się też zapalić papierosa, gdy poziom stresu w jej organizmie staje się zbyt wysoki.
- Nie przepada za dziećmi i nigdy ich nie planowała.
- Za namową mamy, po przejściu na sportową emeryturę udała się na studia i skończyła Zarządzanie w sporcie.
- Kilka najważniejszych medali oddała na akcje charytatywne.
- Nigdy nie była szczególną fanką monarchii, ale dzień, w którym razem z resztą reprezentacji wzięła udział w audiencji u Królowej Elżbiety, był dla Sophii wydarzeniem, którego nie zapomni.
- Od jakiegoś czasu podejrzewała, że jej mąż zajmuje się nie do końca legalnymi interesami, ale nigdy go o to nie pytała; bardzo egoistycznie chciała mieć po prostu dobre wytłumaczenie w razie czego.
- Po śmierci męża została właścicielką dwóch nieruchomości w Toronto - apartamentu w centrum oraz willi w Etobicoke. Zdecydowanie częściej korzysta z ciszy i spokoju, jakie oferuje jej to drugie lokum.