02.
Dlatego ucieszył się, że udało mu się umówić z Cemem w porze lunchu, biorąc pod uwagę, że był równie zajęty. Znali się od wielu lat i często spotykali na tych samych wydarzeniach towarzyskich, a jeśli Callum wraz z żoną organizowali podobne spotkania, Cem był na liście gości. Starali się jednak spotykać od czasu do czasu w cztery oczy, aby pogadać o tym co się ostatnio działo. Tym razem jednak, Callum miał w tym również pewien interes.
Za sekretem, dlaczego Coldfield nie spóźniał się na żadne spotkania, było to, że wciskał gaz do dechy. O tym, że jeździł jak wariat, wiedziały tylko najbliższe mu osoby, bo przecież nie pasowałoby to, do jego idealnego wizerunku. Nie dostał jeszcze mandatu tylko dlatego, że policjanci zarabiali śmiesznie mało w porównaniu z nim. Ściągnął stopę z gazu dopiero, kiedy przyszło mu zaparkować. Następnie wysiadł z samochodu, zamknął go i włączył alarm i udał się do kawiarni.
Nie był to może najbardziej ekskluzywny lokal, ale Callum lubił od czasu do czasu wpadać tu na kawę, mocną, aromatyczną i czarną jak noc, lubił też szakszukę, a śniadanie było już odległym wspomnieniem. Generalnie lubił zróżnicowaną kuchnię, nie miał jednej konkretnej, do której by się ograniczał. Lubił również pikantne dania, jak ognia unikał jedynie migdałów, których odrobina posłałaby go do szpitala.. Callum wybrał peryferyjny stolik w głębi i zamówił od razu czarną kawę z cukrem i szakszukę, a zanim się rozsiadł, na oparciu krzesła powiesił marynarkę, czas oczekiwania zabijając przeglądaniem powiadomień na swoim iPhone.
Jemu udało się dotrzeć na miejsce nieco ponad minutę przed czasem. Gdy zauważył, jak Cem wchodzi do lokalu, były dwie minuty po wyznaczonej godzinie. Spóźnienie prawie żadne, ale Coldfield nie byłby sobą, gdyby tego nie wypunktował
- Wszyscy aktorzy się tak spóźniają? - spytał, gdy Cem podszedł do stolika, po czym delikatnie się uśmiechnął i uścisnął lewicę Ayersa. - Cześć, siadaj. - przywitał się i wskazał na wolne krzesło.
Cem Ayers