ODPOWIEDZ
22 y/o, 175 cm
studiuję, streamuję i coveruję, robiąc z siebie debila w internetach
Awatar użytkownika
speak up, I know you hate me looked at your picture and cried like a baby speak up, don't leave me waiting
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkion/jego
postać
autor

1
I'm too shy to tell you the words on my mind
I hope you can see if you read through these lines
Oczywiście, że skłamał podczas wymieniania kolejnych wiadomości. Kłamał od lat, nie tylko innym, ale również samemu sobie, tonąc co raz to bardziej w głębinach własnych słów, które przestawały powoli mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Ponowne pojawienie się Daniela w jego życiu wytrąciło go z tej powierzchownej równowagi, która udało mu się zbudować przez ostatnie lata. Nie zamierzał jednak odmówić spotkania jedynej osobie, która jakkolwiek trzymała go na powierzchni. Miał za złe zniknięcie, miał za złe to, że zostawił go samego, bez kontaktu, bez jakiejkolwiek informacji. Chciał wyjaśnić pewne sprawy, odnaleźć ponownie nić porozumienia, a być może ponownie mieć kogoś, przed kim nie musiał ukrywać, kim tak naprawdę jest.
Oczywiście, że skłamał, że był na mieście. Tak naprawdę siedział w mieszkaniu, chcąc chociaż trochę nadgonić zawalone projekty na studia. Poddał się jednak w momencie, w którym Daniel postanowił do niego napisać. Zamiast ślęczeć nad książkami, wolał przeglądać stare zdjęcia, zamiast przekształcać konkretne wzory astrofizyczne, wolał układać w głowie setkę scenariuszy, które mogły się wydarzyć przez najbliższe godziny. Wszystkie z nich nie miały jednak pozytywnego wydźwięku – Lonnie, chociaż na co dzień był optymistą, teraz miał jedynie same, negatywne myśli.
Wyszedł z domu bez słowa, nie informował, gdzie idzie, nie mówił, o której wróci. Zwyczajnie wyszedł w milczeniu, ze słuchawkami na uszach, z których grała jedna z przygotowanych na specjalne okazje playlist na Spotify. Szedł szybko, niezbyt pamiętał drogę zarówno na metro, jak i do kawiarni, w której nigdy nie był. Nie było mu po drodze? A może jakaś siła wyższa celowo kazała mu omijać to miejsce? Nie próbował tego analizować. Wszystkie jego myśli krążyły dookoła tego, kogo zobaczy w umówionym miejscu. Setki pytań kształtowały się i rozmywały w jego głowie: czy będzie wyglądać tak, jak go zapamiętał? Czy będzie się śmiać tak samo? Czy jego oczy będą błyszczeć w podobny sposób, co kiedyś?
Drzwi do kawiarni otworzył zdecydowanie zbyt mocno, jakby nie potrafił dawkować siły, którą wkładał w tę prostą czynność. Jego wzrok, ukryty za czarnymi, przeciwsłonecznymi okularami lustrował przestrzeń w poszukiwaniu tej jednej twarzy, za którą tak tęsknił. Bał się to powiedzieć na głos, więc liczył, że Daniel odczyta to, tak, jak robił to zawsze wtedy, gdy Lonniemu brakowało słów. Nie widząc jednak rozmówcy, z którymi się umówił, ruszył w kierunku kasy, z dziwnym grymasem, który wymalował się na jego twarzy. Negatywne myśli ponownie zajęły jego umysł, próbując zasugerować brunetowi, że jego dawny przyjaciel znów uciekł. Znów zostawił go samego.
Duże iced latte, z dodatkowym syropem waniliowym — rzucił w kierunku młodej dziewczyny, zaraz tylko zdejmując okulary, które zahaczył o dekolt w swojej koszulce. Wypuścił cicho powietrze nosem. — Na wynos — głupio mu było tak wparować do środka i wyjść z niczym. Nie widział nigdzie Daniela, chociaż zdecydowanie rozglądał się tak, jakby kogoś szukał. Wrócił jednak wzrokiem do dziewczyny, by zaraz wyciągnąć z kieszeni spodni portfel i przekazać jej zapłatę za swój napój.

Danielius Stones
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
szopu
22 y/o, 178 cm
Summer's hot but I've been cold without you
Awatar użytkownika
Dying by the hand of a foreign man
Happily calling out my name
In the summer rain
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Daniel od zawsze przykładał się do wszystkiego co robił. Nieważne jak nieistotne w całości było jego zadanie, traktował je jak priorytet. W pracy zawsze był punktualny i dokładny. Nigdy nie narzekał, wydawał napoje z szerokim uśmiechem i starał się pomagać swoim współpracownikom gdy tylko miał na to czas. Nie możnaby nazwać go perfekcjonistą, ale zdecydowanie był pracowitą pszczółką. Dzięki temu, cieszył się nie tylko sympatią klientów, ale też pozostałych pracowników kawiarni. Zawsze mógł liczyć na chwilę rozmowy i drobne wsparcie w postaci różnorodnych przysług. Kiedy więc na przerwie kątem oka zauważył, że dostał powiadomienie na które oczekiwał z wyjątkową dla siebie niecierpliwością, nie miał problemu z wygospodarowaniem odrobiny więcej czasu wolnego. Poprosił po prostu swoją koleżankę, aby na chwilę zajęła jego miejsce. Zaoferował jej, że w zamian za pomoc, potem wyręczy ją na zmywaku. Został więc sam ze swoimi myślami, których ilość stale rosła wraz z każdą kolejną wiadomością od dawnego przyjaciela. Brakowało mu go pomimo tego, że to sam Daniel wcześniej zerwał z nim kontakt. Czy żałował? Zdecydowanie. Ale jednocześnie stale wierzył w to, że w tamtym okresie nie byłby być w stanie dobrym przyjacielem. Był całkowicie rozbity po tym, jak ojciec wyrzucił go z domu. Nie miał swojego miejsca, za czynsz płacił ciałem i desperacko próbował łapać się każdego okruszka stabilności. Gdyby został wtedy w życiu Lonniego, byłby dla niego jedynie obciążeniem. Jego zdanie potwierdziło to, że wydawało mu się, że chłopak doskonale sobie bez niego poradził. Nie wspominał o niczym nieprzyjemnym lub ciężkim, więc Daniel został przy myśli, że żyło mu się dobrze przez ich lata rozłąki. Tak właściwie to poczuł się nawet nieco samolubny. Po takim czasie po prostu wtargnął mu spowrotem do życia. Miał nadzieję, że Lonnie zgodził się na spotkanie ze szczerą chęcią, nie przez to, że czuł się jakkolwiek zobowiązany przez ich wcześniejszą relację. Nie był mu w końcu nic winny.
Kiedy zakończyli rozmowę, Daniel zgodnie ze swoim słowem udał się na zmywak. Szybko, ale i dokładnie oczyszczał naczynia. Nie mógł jednak powstrzymać się przed tym, żeby co jakiś czas wystawić głowę przez małe okienko które znajdowało się nad zlewem. Rozglądał się. Nie mógł doczekać się ponownego spotkania z przyjacielem pomimo pewnych obaw. Nie do końca jeszcze wiedział co chce mu powiedzieć i czego oczekiwał, ale pragnął go po prostu zobaczyć. Chociaż na chwilę. Porozmawiać i w najlepszym wypadku na nowo odnaleźć wspólny język. Starał się dodać sobie pewności, ale kiedy jego oczy zatrzymały się na postaci przyjaciela, Daniel zamarł w bezruchu. W ciszy obserwował jak ten zamawia napój, na chwilę zapominając o pracy. Finalnie jednak odzyskał resztki samokontroli i ostrożnie poukładał naczynia. I tak był już po czasie swojej zmiany, ale nie chciał zostawiać po sobie nieporządku. Szybko przebrał się w szatni, nie mogąc powstrzymać coraz to szybszego bicia serca. Kiedy wyszedł zza baru, jego policzki były lekko zaróżowione ze stresu. Twarz miał jednak uśmiechniętą, tak jak prawie zawsze. Był z tego znany.
-Hej, długo czekałeś?- zapytał, chociaż doskonale wiedział ile czasu zeszło mu na wyjście z zaplecza. Chciał sprawiać wrażenie rozluźnionego, ale widać było po nim na pierwszy rzut oka, że czuł się bardzo niepewnie.

Lonnie Morand
ODPOWIEDZ

Wróć do „Balzac's Coffee Roastery”