ODPOWIEDZ
39 y/o, 189 cm
🐍 egzekutor na usługach mafii (again) 🦂 freelancer
Awatar użytkownika
Były komandos Joint Task Force 2, powrócił do Toronto, aby odnaleźć brata i złoić mu tyłek;
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Od pierwszego spotkania z Alexis Wright minął ponad tydzień. Tydzień podczas którego Patrick nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Czekał na jakąkolwiek wiadomość, nie tylko od niej, ale i kilku znajomych z którymi odnowił kontakt. Odbył także spotkanie ze swoim byłym capo - odnotowując zaskakująco miłe powitanie. Dowiedział się kto z kim i jak przez ten czas, gdy był na innym kontynencie. Można byłoby rzec, że niewiele uległo zmianie. Komuś się zmarło, komuś powiększyła się rodzina, a kto inny rozwijał nowy interes. Dowiadywał się więc wszystkiego, ale nie tego, gdzie znajdował się jego brat. Jak kamień w wodę! Powinien być pod wrażeniem, bo jeśli Zacharie nie gnił gdzieś na wysypisku śmieci to może wziął sobie do siebie nauki z wojska i braterskich weekendów.
Tej nocy prawie nie spał i normalnie wziąłby proszki na sen, ale póki co chciał mieć trzeźwy umysł. Kiedy otrzymał zaszyfrowanego sms'a, nie zwlekał. Wziął prysznic, przebrał się w czyste i wygodne ciuchy, nakarmił bezpańskiego kota i wsiadł do forda bronco.
Wchodząc do siedziby Argentum Risk Solutions czuł się pod obserwacją. W odruchu rozglądał się i zaznaczał w pamięci rozmieszczenie kamer. Przy recepcji kazano mu usiąść i poczekać, dostosował się jedynie do drugiego polecenia. Stanął tak, aby mieć za sobą ścianę i obserwował pracowników. Miał trochę czasu, aby dowiedzieć się czegoś o Alexis Wright. Wdowa, lat trzydzieści pięć. Ukończone studia prawnicze, nie karana. Nie miała nawet mandatu. Informacje dostępne w sieci były pozbawione głębszej treści. Wyskoczyło powiązanie z Samanthą i Georgiem Wright, ale uznał to za zbyt wielki zbieg okoliczności, aby po tylu latach miał do czynienia z córką osób, które odbijał z rąk somalijskich piratów. Alexis Wright cieszyła się renomą i szacunkiem zarówno wśród legalnych biznesmenów, jak i tych spod ciemnej gwiazdy. Miała głowę na karku, to musiał jej Patrick przyznać.
- Dzień dobry - przywitał się, gdy został w końcu poproszony do gabinetu. Zegar na ścianie wskazywał pięć po siódmej. Niechętnie zasiadł we wskazanym fotelu i skupił się na kobiecie przed nim. Wczesna pora w żaden sposób się nie odbijała na jej twarzy. Tak jak poprzednio była elegancka i zadbana. I te oczy...
- Przejdźmy od razu do rzeczy, aby mogła pani wrócić do swoich zajęć.



Alexis Wright
pepsi cola
metafory, które nie mają sensu / metagaming / "poetyckość" będąca grafomanią / grafomania / lanie wody, które w 99% jest niepotrzebne.
35 y/o, 173 cm
Konsultantka ds. ryzyka i reputacji Argentum Risk Solutions
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Sprawdziła go, oczywiście, że to zrobiła. Zaczęła od ogólnie dostępnych informacji, a w miarę pojawiających się szczegółów, wiedziała gdzie szukać więcej. Sama informacja, że jest weteranem wystarczyła, żeby sięgnąć do źródeł znacznie ściślej związanych z bezpieczeństwem narodowym. To tą drogą dotarła do informacji o jego elitarnym przeszkoleniu i nie poprzestała tylko na tym. Takie wykopaliska zajmowały sporo czasu, ale na tę chwilę nigdzie jej się nie spieszyło. To też dzięki temu dowiedziała się, że Zacharie Voclain również był w wojsku i przerwał swoją karierę z pewnych konkretnych powodów.
Zbierała informacje o obydwóch braciach, dużo więcej uwagi i prywatnego czasu spędzając na analizie Patricka, bo to z nim miała bezpośrednio do czynienia. I zainteresowało ją to, czym zajmował się w Botswanie. Musiała przyznać, że był dużo bardziej interesujący, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.

W końcu dotarły do niej pewne konkretniejsze szczegóły. Zdobyła potwierdzone informacje o tym kto i gdzie widział młodego Voclain'a jako ostatni. Mogła potwierdzić to zdjęciami z kamer, bo pomimo innego koloru włosów i fryzury, system rozpoznał jego rysy.
Przygotowała odpowiednią teczkę, bardzo profesjonalnie opatrzoną wszystkim, co mogło naprowadzić na trop poszukiwanego i wiadomością poinformowała Patricka o konieczności odwiedzenia jej w biurze.

Ubrana w czarną, prostą, elegancką sukienkę z długim rękawem i odsłoniętymi ramionami, siedziała przy swoim biurku, przeglądając szczegóły problemu innego ze swoich klientów, kiedy asystentka poinformowała ją o przybyciu pana Voclain. Zanim wpuściła go do gabinetu, przygotowała kopie wszystkich dokumentów, jakie miała mu na tę chwilę do przekazania. Poprawiła leżący na biurku notes i długopis, jakby kąt ich nachylenia względem pozostałych przedmiotów miał szalenie ważne znaczenie i dopiero dała znać, że klient może wejść.
Tym wstała ze swojego miejsca tylko po to, żeby już na powitanie wskazać fotel naprzeciwko siebie.
- Dzień dobry. - Ten sam uprzejmy uśmiech nie obejmujący oczu widniał na jej ustach. Spojrzenie skupiała na nim, tak samo jak ostatnim razem obserwując go i analizując. - To jest moje zajęcie, panie Voclain. - Nie padło to w tonie upomnienia, ale mogło jak takie zabrzmieć. Ciężko było to jednoznacznie stwierdzić, bo niezmienny, bezemocjonalny wyraz twarzy pozostawał zastygły w profesjonalnej uprzejmości.
Zajęła znowu swoje miejsce i położyła jedną dłoń na leżącej na blacie teczce, ale nie przesunęła jej w stronę Patricka.
- Ma pan ochotę na kawę? Jest wczesna godzina, a mimo wszystko może to nie być tak krótka i chwilowa wizyta, jakby się mogło panu wydawać. - Zanim jeszcze odpowiedział, powoli i zdecydowanie przesunęła w jego kierunku zebrane informacje. Nie było tego wiele, ale obydwoje poruszali się po cieniach tego ukrywanego świata, więc i bez mówienia tego wprost, Patrick mógł podobnie do Alexis podejrzewać, że to tylko czubek góry lodowej.

Patrick Voclain
gall anonim
brak ciągłości i spójności, przerost formy nad treścią, bezsensowne umieszczanie setek dialogów na różne niezwiązane ze sobą tematy
39 y/o, 189 cm
🐍 egzekutor na usługach mafii (again) 🦂 freelancer
Awatar użytkownika
Były komandos Joint Task Force 2, powrócił do Toronto, aby odnaleźć brata i złoić mu tyłek;
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Zawiesił na niej spojrzenie dłużej, niż potrzeba, gdy równie dobrze mogła powiedzieć, że nie wypuści go stąd tak szybko jakby chciał. Poprosił o kawę, bez cukru i mleka. Sięgnął po teczkę z dobrze znanym sobie napięciem, które miewał przed każdą misją. Pierwsze zdjęcie – kamera przemysłowa, ulica, noc. Zatrzymał na nim wzrok dłużej, niż zamierzał. Tak, to on. Nawet zmienione włosy, zmieniony krok, nie były w stanie oszukać braterskiego instynktu. W środku zrobiło mu się ciężko, jakby ktoś wrzucił mu w żołądek worek z mokrym piaskiem.
Uniósł wzrok na Alexis.
– Gdzie to było? I kiedy?
Nie musiał udawać, że jest spokojny. Ton miał chłodny, ale w środku buzowało. Wściekłość, że przez tyle czasu nie mógł znaleźć nawet śladu. Ulga, że to jednak nie tylko fatamorgana. I niepokój – bo skoro on go widzi dopiero teraz, to znaczy, że Zacharie poruszał się w miejscach, gdzie patrzą odpowiednie oczy. Przewrócił kilka kolejnych kartek. Zdjęcia, raport, adresy. Każdy fragment analizował w ciszy, jakby musiał wdrukować go sobie w pamięć. W miarę czytania jego ramiona coraz bardziej się napinały. Zamknął teczkę i odłożył ją na biurko, nie odrywając wzroku od Alexis.
- Da się z tego wyciągnąć coś więcej, czy to tylko tyle? - zapytał w końcu, próbując to sobie wszystko posegregować w głowie. Irytowała go niemożność szybkiego rozwiązania problemu. Zazwyczaj nie trudno było namierzyć cel i go zlikwidować/odbić/cokolwiek. Siedząc w wychuchanym, eleganckim gabinecie Alexis Wright czuł się nie na miejscu. Nie przywykł oddawać komuś steru i wcale nie chodziło o brak zaufania.
- Sprawdzałem szpitale i domy pogrzebowe, a także wysypiska śmieci. Dokąd sięga pani... Władza? - nie wiedział, czy to odpowiednie słowo do sieci jej kontaktów. Toronto, jak i same okolice miasta dawały sporo możliwości na ukrycie się lub porzucenie zwłok. Nadal nie wykluczał tej ponurej możliwości.




Alexis Wright
pepsi cola
metafory, które nie mają sensu / metagaming / "poetyckość" będąca grafomanią / grafomania / lanie wody, które w 99% jest niepotrzebne.
35 y/o, 173 cm
Konsultantka ds. ryzyka i reputacji Argentum Risk Solutions
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Przez wewnętrzną linię telefoniczną poprosiła asystentkę o przygotowanie dwóch kaw, jedną czarną dla gościa, a drugą z łyżeczką cukru dla niej. Po niecałych dziesięciu minutach młoda, elegancko ubrana, uczesana w schludny koczek blondynka przyniosła zamówione napoje i bez słowa postawiła je na biurku. Wyszła równie szybko co weszła, zamykając za sobą cicho drzwi.
Dopiero po wyjściu asystentki, Alexis sięgnęła do jednej z kartek w teczce, wyciągnęła ja na wierzch i wskazała zapisany tam adres, datę i godzinę nagrania, z którego wycięto zdjęcie.
- To było względnie łatwe do zdobycia. Wciąż czekam na informacje z innych źródeł. - Nie przerywała mu dalszego przeglądania tej niewielkiej ilości dokumentów. Obserwowała go uważnie, wyłapała to zaciskające się na nim napięcie, zdawało jej się też, że zauważyła w spojrzeniu bardzo ulotny błysk, jedynie szybki impuls przebijający się przez wyćwiczoną maskę, ten dyktowany pierwotnym instynktem i odruchem bezwarunkowym. Rozumiała złość, rozumiała frustrację i rozumiała niepokój. To nie był świat usłany płatkami róż, Zacharie Voclain dryfował na spróchniałej, zjedzonej przez termity desce, która tylko cudem jeszcze nie utonęła.
Albo utonęła i to będzie kolejną nowiną, jaką otrzyma od informatora.

Uśmiechnęła się nieco szerzej, może nawet bardziej szczerze niż dotychczas. Rozbawił ją tym wyliczeniem sprawdzonych przez siebie miejsc. Ona sprawdziła je na trzy rożne sposoby i dzięki temu zdobyła to przeklęte zdjęcie z kamery ulicznej przy parkingu zakładu kamieniarskiego.
- Czekam na informacje z kilku innych źródeł. Niektóre sfery wymagają dużo bardziej ostrożnego ekstraktowania danych. Na podstawie tego, co udało się zdobyć dotychczas, pociągnęłam za odpowiednie sznurki. Nie specjalizuje się w szukaniu osób, panie Voclain, musi uzbroić się pan w cierpliwość. Mogę jedynie zapewnić, że skrupulatnie zacieram za sobą ślady, więc nikt nie będzie wiedział, że Argentum szukało pańskiego brata. - Być może była to zbędna informacja, bo Alexis nie czuła nigdy potrzeby wyjaśniania ani siebie, ani swojej agencji, ale w obliczu zadania tak nietypowego dla jej zakresu świadczonych usług, chciała zapewnić o zachowaniu profesjonalizmu.
Milczała przez moment, zastanawiając się na ile powinna odpowiedzieć na to pytanie. Znała ludzi pokroju Patricka - bezwzględnych, znieczulonych przez wojsko, z bardzo sztywnymi zasadami, ale nie cofających się przed zrobieniem czegoś ekstremalnego, a nawet nielegalnego, dopóki mogli to sobie jakkolwiek usprawiedliwić we własnej głowie. A Patrick i jego polowanie na kłusowników w Botswanie był kwintesencja moralnie szarych osób. Jeszcze nie zdecydowała, czy może być dla niej zagrożeniem, ale z pewnością go nie nie docenia. Zaznaczenie swoich wpływów - przynajmniej ich części - mogło być strategicznie dobrym ruchem.
Postukała lekko paznokciami o blat biurka, w końcu biorąc głębszy wdech i prostując się w krześle. Pochyliła się znowu nieco bardziej w jego stronę.
- Nie lubię słowa władza. Sugeruje coś, czego trzeba bronić. Wolę mówić o możliwościach. A moje możliwości sięgają dalej niż przeciętnego prawnika. Nie działam sama, pracuję w oparciu o ludzi, którzy nie figurują w książkach telefonicznych ani na listach płac. Prawnicy, śledczy, byli funkcjonariusze służb, specjaliści od bezpieczeństwa cyfrowego, a także osoby, których formalnie nie powinno się w ogóle znać. Każdy z nich jest najlepszy w tym, co robi, i każdy ma powód, żeby odbierać moje telefony. Nie obiecuje cudów, ale jeśli coś jest możliwe do zrobienia, znajdę sposób, żeby zostało zrobione. I żeby nikt nie mógł tego ze mną powiązać. - Zamilkła na moment, po czym rozłożyła lekko ręce na boki, już samym tym gestem sygnalizując nadchodzące pytanie. - Zaspokoiłam pańską ciekawość? - W jakiś pokrętny sposób miała nadzieje, że stało się wręcz na odwrót i tylko bardziej rozbudziła tę ciekawość. I niepokój. Wolała żeby poważano jej osobę, dzięki temu potencjalne zagrożenie z jakim mogła się mierzyć, minimalizowało się i było do opanowania zanim wymknie się spod kontroli. Nie bez powodu robiła to, co robiła. Tak jak i nie bez powodu miała kamery i mikrofony w biurze, samochodzie i w domu, a jej ochrona była gotowa do działania po jednym, krótkim sygnale alarmowym.

Patrick Voclain
gall anonim
brak ciągłości i spójności, przerost formy nad treścią, bezsensowne umieszczanie setek dialogów na różne niezwiązane ze sobą tematy
39 y/o, 189 cm
🐍 egzekutor na usługach mafii (again) 🦂 freelancer
Awatar użytkownika
Były komandos Joint Task Force 2, powrócił do Toronto, aby odnaleźć brata i złoić mu tyłek;
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Ostrożnie ujął filiżankę z gorącą kawą, potrzebując zająć się czymś prostym, co odwróci uwagę od natłoku informacji. Pociągnął pierwszy łyk i pozwolił, żeby gorzki smak trochę go uziemił. Słuchał jej uważnie, ale im dalej brnęła, tym mocniej czuł, że coś mu się wymyka – to ona narzucała tempo. Nie lubił tego. A jednak, kiedy mówiła o „możliwościach”, o ludziach, którzy odbierają tylko jej telefony – złapał się na tym, że w środku coś mu drgnęło. Znał ten rodzaj pewności siebie. To nie był pusty marketingowy bełkot, to była świadomość przewagi. I choć każda komórka ciała kazała podchodzić do niej z rezerwą, to druga, bardziej pragmatyczna część była pod wrażeniem jej przygotowania i kontroli.
Oparł się ciężej o fotel, przez moment nie spuszczając z niej spojrzenia. Zmarszczki wokół oczu pogłębiły się od napięcia.
– Ma pani dar do układania słów – mruknął w końcu, a ton brzmiał bardziej jak konstatacja niż komplement – Do tego stopnia, że zaczynam się zastanawiać, czy naprawdę odpowiada mi pani na pytania, czy tylko tak mi się wydaje.

Żart. Pozwolił sobie zażartować, choć trudno było stwierdzić, czy w jego głosie odpowiednio to wybrzmiało. Całkiem możliwe, że był to jeden z tych drętwych żartów na stypie, gdzie nikt się nie śmieje. Napił się znowu, chcąc ukryć swoje zmieszanie i wcale by się nie zdziwił, gdyby ona zrobiła to samo. Zawieranie znajomości na innej stopie niż zawodowej przychodziły mu z ogromnym trudem. Przyjechał do Argentum co prawda w kwestiach "biznesowych" to mimo wszystko wchodził w interakcję towarzyską z Alexis. Koślawo. Bardzo patrickowo. Odłożył filiżankę na spodek, przesunął palcami po lśniącej powierzchni biurka, jakby badał fakturę drewna, podczas gdy w głowie układał zdanie. Czy zaspokoiła jego ciekawość? Prędzej uznałby, że ją rozbudziła.
- Jeśli napotkałaby pani przeszkody, które zagrażałyby pani bezpieczeństwu, proszę mnie o ich powiadomić. Nie wątpię, że i od tego ma pani swój szwadron, lecz wolałbym zająć się tym sam - był to jego przejaw troski, ale i odpowiedzialności, bo choć Alexis Wright na pewno potrafiła o siebie zadbać i nie było to jej pierwsze rodeo, to zawsze brał odpowiedzialność za swoje czyny.


Alexis Wright
pepsi cola
metafory, które nie mają sensu / metagaming / "poetyckość" będąca grafomanią / grafomania / lanie wody, które w 99% jest niepotrzebne.
35 y/o, 173 cm
Konsultantka ds. ryzyka i reputacji Argentum Risk Solutions
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Nie zaśmiała się, ale zrozumiała intencję jego słów. Zrozumiała żart, bo bardzo trafnie wstrzelił się w jej poczucie humoru. Nie zwykła wplatać nawet takich trudnych do rozszyfrowania żartów w wypowiedzi, ale doceniła to u Patricka. Dlaczego? Bo było to małym znakiem, że w jakimś niewielkim stopniu zaczynał rozwijać nić zaufania, którym obdarzył ją niechętnie.
Uśmiech, który już wcześniej nieco bardziej rozciągnął jej usta, pozostał niezmienny. Raczej nie mógł tego wiedzieć, bo nawet nie miał za dużo możliwości do obserwowania jej, ale to oznaczało obecność ziarenka sympatii, rozbawienia. I bardzo zagorzałych procesów analitycznych zachodzących w jej umyśle. Analizowała każdy szczegół jego zachowania, szczególnie po tym, jak pozornie kulawo zainicjował żarcik. Widziała zmieszanie w chowaniu się za pitą kawą, mimo że jego wyraz twarzy pozostawał niezmienny. Widziała ostrożność i rozwagę w sposobie, w jakim przesunął palcami po blacie biurka, kupując sobie te kilka nic nie znaczących sekund na poczet zastanowienia. Mogła teraz porównać obraz żywego człowieka nieco trafniej z tym, co na jego temat póki co zdobyła. Miał w sobie surowość i wewnętrzne zdziczenie osoby unikającej zbyt wielu interakcji towarzyskich, jakby czuł potrzebę bardzo uważnego dobierania słów. I jakby sam też analizował. Być może wywnioskowała to po przeczytanych raportach, być może doszła do takich konkluzji teraz, ale miała przeczucie, że ma do czynienia z człowiekiem bardziej skomplikowanym, niż z początku jej się wydawało.

Odchyliła się na oparcie fotela i dopiero sięgnęła po swoją filiżankę kawy. Napiła się niewielkiego łyka, tylko na moment odkładania jej znowu na spodek odwracając spojrzenie od niebieskich oczu klienta. Uniosła lekko brwi, ciężko powiedzieć czy z zaskoczenia jego niespodziewaną troską, czy może jednak z zainteresowania ofertą.
- Moi ochroniarze są wyszkoleni w radzeniu sobie z problemami, jakie mogłabym napotkać. Osobiście dopilnowałam tego, żeby każdy z nich zaprezentował odpowiednie rekomendacje i sprawdziłam je pod kątem wiarygodności. - Zrobiła krótką pauzę, tym razem mrużąc oczy nieznacznie. Nie był to gest podejrzliwości, choć z powodzeniem mógł zostać za taki uznany. Zauważyła w tej chwili możliwość potencjalnego zdobycia wiadomości na jego temat. - Co miałby pan do zaoferowania, czego nie zapewniają mi profesjonaliści?

Patrick Voclain
gall anonim
brak ciągłości i spójności, przerost formy nad treścią, bezsensowne umieszczanie setek dialogów na różne niezwiązane ze sobą tematy
39 y/o, 189 cm
🐍 egzekutor na usługach mafii (again) 🦂 freelancer
Awatar użytkownika
Były komandos Joint Task Force 2, powrócił do Toronto, aby odnaleźć brata i złoić mu tyłek;
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Uniósł podbródek, a w jego spojrzeniu mignęła ta charakterystyczna iskra, która pojawiała się zawsze, gdy ktoś nieświadomie rzucał mu wyzwanie. Alexis nie pytała wprost, ale jej ton i pytanie zabrzmiały tak, jakby poddawała go próbie – czy rzeczywiście miał prawo mówić o ochronie, skoro była otoczona zawodowcami. Nie lubił, gdy stawiano go w rzędzie z szeregowymi najemnikami.
- Instynkt - powiedział po dłuższej chwili, jakby rozważał, czy Wright powinna to usłyszeć – Zawodowa ochrona polega na procedurach – mówił powoli, sucho, ale bez złośliwości – Ja polegam na instynkcie. Instynkt decyduje, czy ktoś wraca, czy zostaje pod ziemią.
W tych słowach była szczerość, która przyszła mu z zadziwiającą łatwością. Rzadko reklamował swoje umiejętności, nie musiał, bo wszystko było w papierach i liście dokonań. Nie miał pewności do ilu informacji Alexis dotarła. Do ilu... Niejawnych.

Nie odwracał wzroku. Patrzył na nią uważnie, tym razem już bez tej próby przeforsowania przewagi – raczej jak człowiek, który pokazuje kartę i czeka na reakcję drugiego gracza. A pod spodem buzowało coś dziwnego: mieszanka napięcia i ciekawości. Jej pytanie poruszyło męskie ego, ale też obudziło w nim dawno zapomnianą chęć, by udowodnić, że nie jest jednym z wielu. Ostatni raz czuł się tak przy Marion.
-Niemniej, wspominając o przeszkodach miałem na uwadze co innego, niż fizyczną ochronę. Łatwiej będzie mi dotrzeć tam, gdzie pani lub pańskim ludziom nie. I nie będę miał skrupułów, bo nie mam nic do stracenia. Chcę odnaleźć Zachariego, żywego lub martwego - gdzieś tam godził się na ewentualność, że został ostatnim Voclainem na tym padole. Czy pomściłby brata? Niewykluczone.




Alexis Wright
pepsi cola
metafory, które nie mają sensu / metagaming / "poetyckość" będąca grafomanią / grafomania / lanie wody, które w 99% jest niepotrzebne.
35 y/o, 173 cm
Konsultantka ds. ryzyka i reputacji Argentum Risk Solutions
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Nawet jeśli Patrick nie powiedział nic konkretnie wskazującego na jakieś szczególne aspekty jego kariery, to sposób przedstawienia swoich atutów zwrócił uwagę Alexis. Mówił szczerze, bez emocji, wprost. Nie unosił się dumą, ani ni emanował często spotykaną w takich momentach obrazą męskiego majestatu. Jego stalowa samokontrola i pewność siebie były godne uznania i zapamiętania. Alexis ceniła sobie profesjonalizm ponad wszystko, a umiejętność zachowania go w ryzach, nie uleganie jakimkolwiek wewnętrznym odczuciom był, niestety, rzadkością.
te oszczędne informacje dały jej też trochę więcej pewności, że Voclain ukrywa więcej, niż na pierwszy rzut oka można było stwierdzić. Intrygował ją i zainteresował pod nieco innym kątem - jako były wojskowy o szczególnych umiejętnościach i takim opanowaniu, plus oficjalnie niebezpośrednich koneksjach przez problematycznego brata, mógł być zamieszany w mniej legalne działalności. Z pewnością to sprawdzi.
Pochyliła się znowu w jego kierunku, oparła przedramiona i dłonie płasko na blacie biurka i znowu przywołała na twarz profesjonalny wyraz uprzejmości. Jego bardziej skonkretyzowana propozycja pomocy rzucała nieco więcej światła na to, co sugerował. I podkreślała, że z pewnością nie mógł mieć pojęcia o tym, jak daleko potrafiła sięgnąć Alexis. Dawało jej to poczucie spokoju, bo kreowało coś na kształt tarczy, zza której mogłaby zaatakować niepostrzeżenie.
- Dziękuję, będę pamiętać o pańskich... możliwościach. - Jeśli zbierze odpowiednio dużo informacji na jego temat i uda jej się dokopać do czegoś bardzo interesującego i niekoniecznie chętnie wyciąganego na światło dzienne, być może wykorzysta tę propozycję jako argument do rozpoczęcia współpracy. - Póki co nie trafiłam nawet na sugestię, że Zacharie może być martwy, nie ma co skakać do drastycznych konkluzji. - Zamilkła na krótką chwilę, zastanawiając się nie tylko nad sprawą młodego Voclaina, ale i - zaskakująco dla niej samej - nad sposobem zatrzymania Patricka chwilę dłużej w swoim biurze.
- Czy pański brat mógłby wyjechać poza Toronto? Choćby na niedługo? - Sięgnięcie do innych źródeł, nieco mniej dostępnych ze względu na bardzo ograniczoną ilość kontaktów, mogło przynieść dodatkowe rezultaty.

Patrick Voclain
gall anonim
brak ciągłości i spójności, przerost formy nad treścią, bezsensowne umieszczanie setek dialogów na różne niezwiązane ze sobą tematy
39 y/o, 189 cm
🐍 egzekutor na usługach mafii (again) 🦂 freelancer
Awatar użytkownika
Były komandos Joint Task Force 2, powrócił do Toronto, aby odnaleźć brata i złoić mu tyłek;
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Przesunął dłonią po brodzie, w milczeniu patrząc na teczkę leżącą między nimi. Czy Zacharie mógł wyjechać poza Toronto? Oczywiście, że mógł. Chłopak nigdy nie potrafił wysiedzieć długo w jednym miejscu. To, co Patrick nazywał obowiązkiem i dyscypliną, dla jego brata zawsze było klatką. Po wojsku zostały mu pewne nawyki, ale brakowało tego… żelaznego kręgosłupa. Był jak ogień – dawał światło, ale łatwo wymykał się spod kontroli i spalał wszystko wokół.
– Tak – odpowiedział w końcu, głosem niższym, spokojniejszym – Nie jest to wykluczone – zamilkł na moment, zawieszając spojrzenie na gładkiej powierzchni jej biurka, jakby szukał słów – Sprawdziłem rodzinne Whitchurch-Stouffville. Nie było go tam. Wątpię, żeby wybrał małe miasteczko. Prędzej Montreal, gdyby sytuacja w Toronto zrobiła się naprawdę paskudna.
Wbił wzrok z powrotem w Alexis. Patrzył długo, uważnie, jakby próbował rozgryźć, czy to pytanie było tylko rutynowe, czy może kryło się za nim coś więcej. Jej postawa – spokojna, profesjonalna, wyważona – mówiła jedno, ale Patrick czuł, że pytanie nie padło bez powodu.
– Jeśli ma pani dojścia poza Toronto… – powiedział w końcu wolniej, niż planował - Będę wdzięczny za ich wykorzystanie. Poznałem kiedyś kilka osób w Montrealu, ale nie sądzę, żeby chcieli wyświadczać jakiekolwiek przysługi.
Miał oczywiście na myśli te "szczególne" znajomości. Znał, potrafiłby odnaleźć te osoby, lecz nie chciał ani ich mieszać w sprawę Ziggy'ego, ani zaciągać nowych długów. Potrafili być bardziej niebezpieczni od organizacji z Toronto. Ledwie napił się kawy, gdy przeszkodzono im w dalszej rozmowie. Asystentka rzuciła ledwie hasło, na co Alexis się podniosła i przeprosiła go, kończąc spotkanie. Przyjął to z ulgą. Podziękował za kawę i wyszedł.



KONIEC

Alexis Wright
pepsi cola
metafory, które nie mają sensu / metagaming / "poetyckość" będąca grafomanią / grafomania / lanie wody, które w 99% jest niepotrzebne.
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ First Canadian Place”